A zdychaj sobie blogosfero!

Artur Kurasiński
19 listopada 2008
Ten artykuł przeczytasz w 4 minut

blogosfera

Najpierw poczytałem sobie u Marcina podumałem i poklikałem dalej. Myślałem, że temat się wyczerpał. Niestety temat (chyba zastępczy żeby nie pisać, że w USA jest kryzys) powraca w wielu dyskusjach (ciekawe, że w większości w Ameryce). Blogosfera podobno umiera i wszyscy powinniśmy zatrzymać się i pochlipać nad tą pseudo tragiczną informacją. A ja mówię – niech zdycha…

Blogosfera według histeryzującego Carr’a umiera. Według Paula Boutin’a też. Super. A pies ją tracał. Nie będzie blogosfrey pojawi się infosfera czy inna głupota wymyślona na potrzeby konferencji i marketerów. Web 2.0 odeszło z tego świata – pojawia się Web 3.0. Nawet wirtualny świat nie lubi pustki. Nikt jednak nie podał mi normalnej definicji blogosfery więc sam nie wiem czy mam się czym przejmować.

Co to znaczy „blogosfera umiera”? Nikt już nie czyta blogów? Blogi straciły wiarygodność? Blogerzy skumali się z lewakami, zielonymi i terrorystami i będą nas indoktrynować? Czy to może oznacza, że Jagodziński, Marczak i Budzich przestaną jak jeden mąż pewnego dnia pisać swoje blogaski bo im się serduszka pokroją ze smutku, że komercjalizują zły świat mediów elektronicznych? Gorszej bzdury dawno nie słyszałem.

O czym w ogóle jest mowa? Zestawienie holdingów medialnych w stylu Gawkera z blogami prywatnymi czy firmowymi ma być „zabijaniem blogosfery”? A co ma piernik do wiatraka? Gawkera czytam bo chce się dowiedzieć ciekawych rzeczy – czy to będzie pisane przez jedną czy sztab osób nie interesuje mnie to dopóki będzie wiarygodne.

Rynek zweryfikuje prawdziwość i umiejętności prowadzących taką witrynę. Tak – niewidzialna ręka rynku weźmie i posprząta, wierzę w to. Pan Carr i Boutin twierdzą, że blogi nie są wiarygodne? A co jest? Gazeta naszpikowana reklamami? Program telewizyjny z product placement? Billboard przy drodze z gołą dupą reklamującą wszystko i nic?

Miał chyba wyjść manifest obrońców czystości i uwolnienia mediów od skomercjalizowania ale ja widzę i słyszę jeno marne „ojej, wszędzie reklamy co to będzie, co to będzie?”. Będzie to samo co było – nauczymy się z tym żyć. Albo przestaniemy oglądać telewizję.

Panie Carr i Panie Boutin. Zamiast się Pan rozczulać nad komercjalizacją blogosfery zacznij Pan krucjatę przeciwko firmom od marketingu szeptanego. To jest największe zło Internetu ery XXI wieku. Nie wierzycie? ~ 20% informacji na Naszej Klasie jest fikcyjnych powstałych w wyniku „szeptania”. Dlaczego tam i dlaczego tak dużo? Bo w jednym miejscu na raz może przebywać dużo osób do których prosto (niż gdzie indziej) jest trafić.

Ile jeszcze innych miejsc odwiedzacie na których pojawiają się szeptacze? Oni są wszędzie tam gdzie Wy – ich potencjalny klient. Czy to nie jest gorsze gówno, że wybierając nowe żelazko zostaną zasypany kłamliwymi recenzjami kupionymi za pieniądze firmy PR? Gdzie takiej masie bełkotu do głosu jednego blogera??

Wiecie ile jest w Polsce firm oferujących marketing szeptany? Wiecie jakiego typu armią młodych, pracujących za grosze „szeptaczy” dysponują? Jesteście pewni, że nigdy nie natknęliście się na sprzedawania Wam reklamy za pomocą specjalistycznego wpisu na forach czy komunikatorach? Bzdura – nawet nie wiecie ile razy zasugerowaliście się czyjąś opinią.

Naprawdę wierzycie, że oto otwiera się nowy bank, pole golfowe czy inne centrum handlowe i na blogu firmowym albo pod filmami na YouTube ktoś może napisać sam, z własnej woli takie pierdoły (nazwy podmiotu nie podaję, zguglacie sobie sami)?:

„Zaczynam dopiero swoją przygodę z posiadaniem własnego konta bankowego. mam nadzieję, że X mnie nie zawiedzie. PS. reklama mi się podoba :)”

„Zacznynam dopiero przygodę”????? Jezzuuuu ale sziiiiiit.

albo coś takiego:

„reklama mimo iż radosna i robiąca wiele nadzieii.. jakoś budzi wątpliwości w ofertach dla młodszego pokolenia.. przynajmniej ja doznałem takiego odczucia a zaliczam się to tej młodszej grupy .. pozdrawiam ;)”

Takim językiem mówią do siebie użytkownicy internetu? Wpisy o takim charakterze czytacie na Onecie czy Fotce? Ha ha. Hi hi. Buuueeehe he he he.

Sami sobie zakładam kaganiec a dziwimy się, że „blogosfera” zmienia się w reklamowe gówno. Zmienia się bo jakoś trzeba zarobić na serwery i pensje pracowników. Samo nie urośnie więc trzeba zasięgiem, kampaniami w modelu CPM i RON zasrać całą powierzchnię reklamową gdzie się da.

A gdzie nie da – wsadzić „szeptane” polecania. Proste? Nie? To zaczniemy płacić za dostęp do treści w zamian za brak reklam? Nie? To wracamy do punktu wyjścia.

Cytat z newslettera Heureki:

„W Polsce najpopularniejsze blogi (jeśli chodzi o zasięg) to blogoidalne inicjatywy polityków w serwisie Onet.pl. Dobre blogi, których przecież w polskim internecie nie brakuje, z trudem przebijają się do tradycyjnych mediów – chociaż media z chęcią z udostępnianych przez nie informacji korzystają.”

WTF? Nie rozumiem kogoś kto zakłada blog po to aby stać się a) wpływowy b) znany c)bogaty. Dla mnie to są oczywiste sprzeczności. Jeśli prowadzę bloga to jest to wyraz mojej chęci podzielenia się informacjami ze światem ale w domyśle – z kręgiem osób mi bliskich. Krąg moich znajomych i znajomych znajomych jest skończony. Jak za pomocą bloga mogę chcieć zbawiać świat swoimi przemyśleniami? Ja nie wiem.

Konkurowanie z blogoidami portali czy sieciami blogów w stylu Blomedia jest idiotyzmem. Sprzeczność pojawia się już na poziomie założeń – ja chcę podzielić się informacją z pewnym kręgiem osób a portale i sieci walą do wszystkich i chcą docierać do wszystkich. Chcesz być znany? Zostań politykiem, sędzią piłkarskim, biznesmanem lub księdzem.

Chcesz być blogerem – przyzwyczaj się do cholery, że czasami mówisz do ściany i nikt Cię nie słucha. Zaakceptuj to albo zmień medium przekazu ale nie mów mi, że cały świat zginie bo twój głos rozmywa się w krzyczeniu innych.

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon