Gra w Bing(o)

Artur Kurasiński
5 czerwca 2009
Ten artykuł przeczytasz w 4 minut

bingo

Ciekawie się dzieje. W ciągu krótkiego okresu czasu miały miejsce dwie premiery wyszukiwarek, które mają stać się cichymi zabójcami Google’a. Mowa o WolframAlpha i Bing od Microsoftu. Dwie wyszukiwarki, dwa podejścia do tematu „jak być lepszym od wielkiego G”? Kto zwycięży i kto będzie „the next Google”?…

Microsoft chce wydać 100 mln $ na promocję swojego produktu. „Bing & decide” takim hasłem promuje w spotach wyszukiwarkę komunikując, że to jest „silnik wspomagający podejmowanie decyzji” a nie proste odpytywanie bazy danych. Zauważcie, że unika wprost konkurowania z Googlem – taka taktyka byłaby samobójstwem wiedząc jakimi narzędziami i możliwościami dysponuje firma Brina i Page’a. MS zagrał mądrze po raz pierwszy od dłuższego czasu nie bijąc się z Google niczym PiS z PO. Smart move guys.

Wbrew pozorom (jakkolwiek nie lubię stylu „bulszit-korpo” często pojawiającego się przy okazji premier rynkowych produktów od Gatesa / Ballmera) takie pozycjonowanie ma sens. Z marketingowego punktu widzenia stworzenie własnej niszy i zajęcie w niej całości przestrzeni (Bing to nie Google, to nie jest po prostu „wyszukiwarka”. Bing aktywnie wspomaga proces podejmowania decyzji!”) jest bardzo dobrym ruchem. Jeśli tylko pójdzie za tym technologia to MS ugryzie część google’owego tortu reklam a przecież wszystkim o to chodzi.

Innymi słowy WA i Bing można nazwać wyszukiwarkami „wertykalnymi” w przeciwieństwie do Google’a. Oferują ona podobne funkcje, ale stosują inne algorytmy oraz wyniki wyszukiwania – pokazują konglomeraty informacji, zbiory i analizują dane zamiast zostawiać ten proces do wykonania użytkownikowi. Google jest portalem a WA i Bing vortalem. Google działa w ogromnej skali przez co nie może koncentrować się na szczegółach a WA i Bing mogą (będą?) skupiały się na wybranych niszach i dokładnie je obstawią.

Czy zatem są to lepsze narzędzia do przeszukiwania informacji w sieci? Nie do końca jak twierdzą autorzy tego wpisu. Prosty test – po co szukać ludzi w Google’u skoro wynik zwrócony zawierać będzie dane z Facebooka, LinkedIn czy innego serwis społecznościowego. Google pełni jedynie (i aż) w tym wypadku funkcje „czapy” zbierającej dane – nie analizuje ich, nie przedstawia powiązań – te dane znajdują się w samych serwisach i aby je otrzymać (kogo kolegą jest X? Gdzie pracował Y? Czym się interesuje Z?) musisz finałowo posiadać konto na którymś z tych serwisów (albo wszystkich).

To samo można powiedzieć o wynikach z dziedziny książek, muzyki, filmów czy gier – Google zindeksuje i poda Ci wyniki, które są „martwe” – cała „żywa tkanka” funkcjonuje wewnątrz takiego Amazona (na podstawie choćby genialnego ficzera „Customers Who Bought This Item Also Bought”). A dodatkowo sam Google jest czasami bezradny wobec prostych stosowania filozofii „walled garden” gdzie dane nie są publicznie dostępne dla mechanizmów indeksujących wyszukiwarek (np. Facebook).

Najtrudniejsze zadanie jakie stoi przed każdym kto chce pokonać Google’a na jego własnym podwórku to nie tyle powiadomienie całego świata o swoim istnieniu ale co ważniejsze – wymazanie meme związanego z Googlem (Google to wyszukiwanie, nie wiesz czegoś? Zapytaj się Google’a. Zgugluj to. Nie ma czegoś w guglu? To znaczy, że to coś nie istnieje itd.)

To jest cholernie trudne bo nie opiera się na racjonalnych założeniach kampanii marketingowych – obawiam się wymaga użycia innych środków z pogranicza NLP. Google używany powszechnie bo jest prosty, spełnia swoje zadanie i jest przewidywalny. Google dominuje sieć, modele przychodowe, nisze, konkurencje. Google jest wielki i międzynarodowy. Google daje nam pocztę, mapy, komunikator, analizuje nasze strony www. Ciężko jest obejść się bez Google’a.

Następcy Google’a muszą być jeszcze bardziej od niego „user friendly”, prostsi w obsłudze i pokazujący lepiej wyniki wyszukiwania. Mityczna semantyczność może być tak samo ciężkostrawna dla przeciętnego użytkownika internetu jak interface graficzny zaprojektowany przez informatyka – działa, tyle, że obsługa i analiza danych jest tak trudna, że korzystać z niego potrafi tylko inny informatyk.

Na dzień dzisiejszy wszystko przemawia za Google – doświadczenie, algorytm, wizja rozwoju i umiejętność egzekucji pomysłów, wielkość firmy i jej pozycja na rynku wyszukiwarek, że nie wspomnę o kasie generowanej z reklamy online.

Historia na szczęście zna wiele przypadków firm „potęg”, które upadały błyskawicznie i to z dużym hukiem. IBM w rękach Chińczyków. Jaguar sprzedany Hindusowi. Netscape przejęty przez AOL. Kto by uwierzył, że taaakie firmy mogą tak skończyć? To samo może stać się z Google’m – pozbawiony głównej siły czyli potęgi wyszukiwania i monpolu na rynku wyszukiwarek może zacząć ustępować pola innym graczom.

Konkurencja jest podstawą rozwoju w kapitalistycznych gospodarkach i wszyscy powinniśmy trzymać kciuki żeby udało się Bingowi albo WolframAlpha (a najlepiej obu graczom) wejść na globalny rynek i postawić Google w sytuacji w której musi zacząć lepiej dbać o swoich klientów i użytkowników.

A co robi sam Google? Na pewno nie śpi. Długo przed premierą WolframAlpha na pewno par osób pracowało w pocie czoła by zaraz po premierze MS Bing odpalić Google Square. Czym jest Google Square? Innym podejściem do wyszukiwania – prezentacja danych jest tabelkowa, porównawcza – szukasz np. informacji o rollercoasterach? Proszę bardzo, dostaniesz ich dane, zdjęcia i informacje geograficzne. Fajne. Chyba tak. Użyteczne – nie wiem.

Czy przełom? Nie – ale na pewno odpowiedź na WolframAlpha i logiczna próba zdystansowania konkurencji jej własną bronią. Jak to się ma do Bing? Zapewne zobaczymy jakąś odpowiedź z siedziby Googlea – MS uderzył s zakupy i podróże czyli dwie rzeczy, które średnio się udały „wielkiemu G” – ktoś pamięta o Froogle czy Google Checkout? Jak napisałsem tutaj – Google nie jest nieśmiertelny. Można go pokonać mądrą strategią i świetnym produktem.

Zapowiada się ciekawa dekada – mam nadzieję, że dojdzie do „wojny wyszukiwarek” z korzyścią dla rynku i użytkowników. Nie ma nic lepszego w przyrodzie niż naturalna selekcja.

PS. Lekko mnie przerażają te reklamówki Bing. Niby śmieszne ale coś w nich nie jest halo.http://www.blog.kurasinski.com/img/bingo.jpeg

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon