Zastanawiałeś się kiedyś co się stanie kiedy nie będzie Cię stać na zatankowanie samochodu? Kiedy cena za baryłkę ropy będzie tak wysoka (powyżej 200 $), że trzeba będzie ograniczyć transport publiczny? Co stanie się z nami, mieszczuchami i naszymi giełdami, elektronicznym obrotem pieniędzy, wirtualnymi światami i klonowaniem pomysłów zza granicy?…
Ja trochę zacząłem się bać. No może na razie tylko troszkę. Media zrobiły swoje – zasiały w mojej głowie rychłą wizję zgonu całej naszej cywilizacji technicznej zasilanej ropą naftową. Szczególnie po obejrzeniu takiego filmu jak Crude Awakening (dostępny na Google Video).
Po obejrzeniu filmu zacząłem szperać w sieci i szukać informacji na potwierdzenie tez stawianych w filmie (znajdujemy się blisko dna beczki, surowce się kończą, idzie koniec świata) albo na ich zaprzeczenie. Był sobie kiedyś taki gość Marion King Hubbert, który mówił, że świat zmierza do kryzusu spowodowanym ograniczeniem wydobycia ropy naftowej – po prostu zacznie brakować tego surowca. Słynną „krzywą Hubbert’a” można opisać tak:
„Peak oil is the point in time when the maximum rate of global petroleum production is reached, after which the rate of production enters terminal decline. If global consumption is not mitigated before the peak, a world energy crisis may develop because the availability of conventional oil will drop and prices will rise, perhaps dramatically”
Hubbert przewidział już w latach 60-tych, że w czasie 10-15 lat nastąpi kryzys na rynku paliwowym. Co prawda kryzys lat 70-tych po części tylko wynikał ze zmniejszania się zasobów ropy (o wiele większe były względy polityczne) niemniej jednak Hubbert pokazał (zgadł?), że istnieje związek między ilością wydbobywanej ropy a jej ceną.
Czy wiesz, że?:
> na każdą kalorię w USA i krajach rozwijających się przypada 10 kalorii wodorowęglanowej,
> 70% paliw idzie na transport. 98% całej energii używanej do transport pochodzi z ropy.
Czy sie na to godzimy czy nie ropa odpowiedzialna jest za rozwój technologiczny społeczeństw. Ropa i produky ropopochodne znajdują zastosowania w tylu miejscach , że prościej chyba jest pokazać gdzie nie wystepują. Komputery, procesory, telefony komórkowe – nie mogły być wyprodukowane gdyby nie ropa.
Czy wiesz, że?:
> energia pozyskiwana z wodoru jest za droga i mało opłacalana (na wyprodukowanie energii odpowiadającej 1 galonowi potrzeba zużyć trzech czterech galonów starej, dobrej ropy)
> elektrownie atomowe – aby pokryć zapotrzebowanie eneregtyczne świata musielibyśmy zbudować 10 tys. nowych elektrowni atomowych zużywających uran w czasie 2-3 dekad. 10 tysięcy nowych elektrowni!
> biomasa – ogromnie mało efektywna w produkcji na skalę przemysłową.
> etanol, biodiesel – to samo co w przypadku wodoru – za dużo zużywamy energii do jego produkowania. Ile powierzchni przeznaczonych na uprawę żywności możemy przeznaczyć na uprawę energii? Ile takiej powierzchni jesteśmy szybko dostosować?
> energia wiatrowa – nie wszędzie mozna ja wykorzystac i zainstalować a koszty w związku z odległościami i przesyłem energii sa bardzo duże.
Co nam zatem pozostaje? Energia słoneczna. Droga ale przy obecnej ilości konsumpcji energii z surowców kopalnianych „wystarczy” pokryć połowę stanu Kalifornii ogniwami słonecznymi aby słońce zasilało całą światową gospodarkę.
Jak na razie jest to trudna do wyobrażenia ponieważ ilość do tej pory wytworzonych baterii słonecznych zajęła by przestrzeń 10km2 (tak twierdzą aurorzy filmu – mi się to wydaje zbyt mało realistyczne patrząc ile ogniw używają choćby Grecy, Hiszpanie, Włosi).
Obecne zapotrzebowanie światowe to 25-30 miliarda baryłek rocznie i rośnie – na razie nie ma żadnej alternatyw dla surowców kopalnianych. Zapotrzebowanie rośnie w dużym tempie ponieważ do kurka z ropą ustawiają się już takie gospodarki jak Chiny, Indie a w kolejce czeka już Afryka.
Jak może wyglądać życie „po szczycie”? Mormoni zaleją świat :) Tylko oni poradzą sobie bez samochodów, komputerowych i cyfrowego złomu. A poważnie – ewolucja czlowieka i wywołana przez niego rewolucja technologiczna nie pozwoli nam na cofnięcie się do czasów rolniczych. Ewoulucja nigdy nie działa wstecz. Będziemy musieli się przyzwyczaić do nowych warunków. Do życia bez samolotów, statków i paliwożernych TIRów.
Tania ropa naftowa i możliwosc jej szybkiego i prostego wydobycia ukształtowaly społeczeństwa na takim poziomie jaki obecnie widzimy. Rozpasana konsumpcja, marnotrawienie paliw, złe gospodarowanie zasobami. Tania ropa się kończy a wraz z nią skończą się możliwości korzystania z bardzo taniego i prostego w sposobie wydobycia surowca.
Albo zaczniemy grzebać głębiej albo zaczniemy wykorzystywać dotą nie opłacalne sposoby pozyskiwania paliw (a jest ich trochę – np. syntetyczna benzyna, która była produkowana już podczas II Wojny Światowej).
Światowy system finansowy w dużym uproszczeniu uzależniony jest od na ropy naftowej i (w jeszcze wiekszym uproszczeniu) od nastrojów konsumenckich wielkich gospodark (np. USA). Globalizacja doprowadziła do połączeń wielu „krwioobiegów” finansowych różnych organizacji i panstw w wyniku czego „kichnięcie” w USA wywołuje „sztorm” w Europie.
Sytuacja która może nastąpić (może, ale nie musi w końcu szacunki naukowców mogą być błędne) jest wydarzeniem bez precedensu – do tej pory ropa naftowa zawsze towarzyszyła człowiekowi od 150 lat. Pokolenia wychowywały się z widokami ulic, stacji benzyowych, samochodów, fabryk, samolotów i innych wytworów myśli technicznej zasilanych ropą.
Czy świat może żyć dalej bez niej? Skąd się bierze nasza wiara, że uda nam się rozwikłać akurat ten problem? Świat bez ropy będzie mógł wyżywić 1.5 mld może 2 mld ludzi. To prawie trzy razy mniej niż żyje obecnie. Politycy nie zareagują przed wybuchem kryzysu – będą gasić jego skutki. Tak było zawsze i nic nie wskazuje na to aby miało to się zmienić.
Wyobrażacie sobie, że np. Obama podczas decydującej debaty powie „Rodacy, czeka na kryzys! Przestańcie konsumować, kupować takia a takie produkty, wyłącznie klimatyzatory w biurach i samochodach.” Wyobrażacie sobie, że kiedykolwiek któryś z polityków popełni samobójstwo na oczach wyborców?
A jeśli politycy nie zamierzają zrobić nic to nie popłynie kasa do biur, uniwersytetów, think tanków na badania i rozwój alternatywnych źródeł energii. Koło się zamyka.
„Nie bedzie niczego” mawial Kononowicz. Czasami najtrudniej byc prorokiem we wlasnym kraju :)
Wracając do tytułu – może wcale i teoria Hubberta nie zabija naszego (nie) kochanego molocha. Google już w 2006 roku oglosił, że zamierza zbudować największą korporacyjna sieć baterii słonecznych na potrzeby firmy. Może to był tylko eksperyment i przymiarka do czegoś większego?