W paru periodykach natrafiłem ostatnio na interesujący i rzadko poruszany (w towarzystwie dżentelmanów) temat wyceny spółek czy serwisów internetowych. Michał Brański z o2 wycenił swój portal na 500 mln pln a Fotka.pl Rafała Agnieszczaka warta jest podobno około 200 mln pln…
No właśnie – wyceniać można ale wiadomo (truizm – trudne słowo), że sprzedający dostanie tyle ile zaoferuje mu kupiec. Z ruchów rynkowych widać, że pieniądze i chętni są gorzej natomiast zaczyna być z serwisami. Większość większych (i atrakcyjnych) podmiotów została kupiona bądź związała się strategicznie i finansowo. Pozostały takie rodzynki jak Filmweb ale nie sądzę aby A.Gortych zgodził się szybko na jego sprzedaż.
Czy zatem duży popyt i mała liczba serwisów gotowych do akwizycji popycha np. Agorę do solidnego przepłacenia za Trader.com? Patrząc tylko na przychody i zasięg serwisu widać, że podmiot dołączony do Gazeta.pl będzie miał generować większy zysk grupie ze sprzedaży ogłoszeń – z mojej perspektywy stawiałbym na to, że Agora chce zachować status „numero uno” w tej niszy.
Czyli firma była gotowa przepłacić aby obronić przyczółek i okopać się w nim na przyszłości. Czy tylko cena decyduje o wartości firmy internetowej? Czy są inne aspekty wyceny podmiotów na tym rynku?
Nie chcąc się mądrzyć i w tym temacie (czy dobrze słyszę chór zawiedzonych głosów?) poprosiłem kilka osób o pomoc – na pierwszy ogień poszedł Rafał Agnieszczak i Michał Faber. Zapytałem się ich jak można podejść do wyceny biznesów online przez pryzmat np. N-K. Poniżej przeczytacie ich wypowiedzi.
Michał Faber (właściciel m.in.: Biznes.net dofinansowanego przez MCI) odpowiada tak:
„W przypadku tak wyjątkowych firm jak Nasza-klasa, Youtube, czy Skype metody wyceny oparte na „fundamentach” (przychody, marża, zasięg, RU) zwykle nie mają zastosowania, bo mamy do czynienia z aukcją inwestorów, którzy chcieliby mieć niekwestionowanego lidera w swoim portfelu. Kto da więcej, ten wygrywa.
Oczywiście są instytucje finansowe, które w swojej strategii inwestycyjnej nie dopuszczają udziału w takich aukcjach, bo z zasady kupują tanio, a sprzedają drogo (ewentualnie klonują tanio i liczą na sukces).
Dlatego zwykle w aukcjach uczestniczą inwestorzy branżowi, strategiczni, ewentualnie pan-europejskie lub globalne fundusze i inwestorzy prywatni. Akurat teraz mamy bessę, więc być może aukcja jest zawieszona. Tym trudniej wycenić lidera.”
Kolejna osoba poproszona o wypowiedź w tym temacie to Rafał Agnieszczak (Fotka.pl). W czerwcowym wydaniu Forbes’a znalazł się artykuł Filipa Kowalika z informacją, że „wyceny fotka.pl przekraczają nawet 200 mln pln”. Zaciekawiony sprawdziłem u źródła:
[ciach] UPADTE: wyciąłem część wpisu – została błędnie przeklejona – była fragmentem prywatnej korespondencji z Rafałem i nie powinna być upubliczniona za co przepraszam R.A.!
Wartość biznesu szacujemy mnożąc roczne zyski przez tzw. „zmienną obwodu bańki”, która dla każdego biznesu określana jest indywidualnie na podstawie dynamiki wzrostu, potencjału reklamowego, perspektyw rozwoju, konkurencyjności branży itd.
Do niedawna myślałem, ze wynoszący 76 wskaźnik C/Z w momencie debiutu Gadu-Gadu na giełdzie jest wyjątkowo wyśrubowany. Sprzedaż udziałów w Interii po bardziej racjonalnej wycenie była tego dowodem.
Wycena Bankiera też zapewne nie przekroczy C/Z na poziomie 50 /3,7mln planowanych zysków x 50 daje 185 milionów, dużo więcej niż aktualny kurs na giełdzie.
Wydawało mi się wiec, ze zmienna obwodu banki powyżej 100 powodująca jej pękniecie już nigdy nie zostanie przekroczona. Jednak ostatnio Agora kupując Tradera zapłaciła prawie 120mln złotych za firmę, której zyski nie są nawet liczone w milionach.
I co? Bańka nadal nie pękła. Jeśli Nasza-Klasa zostanie ostatecznie sprzedana to niewiele zostanie do kupienia i na szczęście kolejnych rekordów pewnie nie będzie.
Za to wyczuwalny jest inny trend: wycenianie na miliony firm, które jeszcze nic nie zarobiły. Tutaj może być wiec dużo huku – każdy ze szkoły wie przecież, co wychodzi w wyniku mnożenia przez zero.”
A co Wy o tym sądzicie?