Zacznijmy od podstaw – od USA wieje takim chłodem ekonomicznym, że nawet nam za wielką wodą zaczynają powoli puszczać nerwy. A wiadomo, że jeśli Ameryka złapie katar to reszta świata łapie poważne przeziębienie. Nadchodzi kolejna recesja i będzie tym razem ścinać nie tylko dotcomy ale banki, korporacje i wielkich tego świata…
Podobnie jak prawie 10 lat temu wszystko zaczęło się od chciwości. Ludzie uwierzyli, że prosto łatwo i przyjemnie można zbić fortunę na spółkach nowych technologii. Obecnie skok na kasę wykonały banki wraz a w sukurs przyszła im branża nieruchomości. Amerykańska gospodarka oparta na konsumpcji doznała szoku bo konsumentom skończyła się kasa. Ludzie zjedli swoje kredyty mieszkaniowe. Dosłownie.
Zanim specjaliści wyjaśnią do końca co się stało w USA (bo powyższe składowe, które wywołały kryzys są mocno uproszczone) my możemy być pewni, że tsunami dotrze i do nas, Od prawie roku polska giełda raz po raz wali głową w dno i nie widać aby miało to się zmienić szybko.
Globalny kryzys popsuje i tak już bardzo złe notowania większości spółek giełdowych. Będzie bida. Może to będzie największy kryzys od 100 lat? A może to w ogóle kryzys naszej cywilizacji technicznej? Może właśnie na naszych oczach kona stary porządek i rodzi się NOWE?
Nie mam pojęcia. Nie dbam o to bo po prostu taka sytuacja mnie cieszy. Dlaczego? Bo będzie może wreszcie odtrąbić erę „web 2.0”. Wreszcie będzie można mocno ściągnąć cugle i schłodzić głowy polskich pseudo inwestorów. Zamiast poszukiwań „kolejnej naszej-klasy” będzie trzeba myśleć jak zarządać firmą w sytuacji kryzysowej.
Przetrwają najsprytniejsi, najsprawniejsi i ci z dużym zapasem gotówki zaoszczędzonej na czarną godzinę. Oddzielmy owce od baranów – jak w czasie bańki 1.0. Co nie zabije twojego interesu sprawi, że będziesz silniejszy i przetrwasz kiedy inni będą padać jak muchy. Padnie kilka czołowych i znanych biznesów w innych zaczną wychodzić braki strategii i umiejętności kadry zarządzającej.
Biznes plany bez racjonalnego modelu biznesowego będą przybijane 5-cio centymetrowym gwoździem do czoła autora. Podobna kara będzie groziła za domeny w stylu „foooteczka”, „kuuulerek” czy „bzdrooom”. Za samo stwierdzenie „mam pomysł na nowy serwis interenetowy” będzie można zostać obitym na ulicy w biały dzień.
Skończą się blogosferowe przepychanki, wątpliwe nawoływanie „pokażcie swoje pomysły a damy wam 1 mln złotych”, wyścigi kto pierwszy zrobi kopie kopii i sprzeda ją naiwnemu i głupiemu inwestorowi. PARP zacznie 10 razy oglądać pieniądze zanim odda je funduszom a te w końcu zamiast siedzieć i liczyć ile już mają na koncie zaczną myśleć jak zainwestować aby zyskać.
Źywot zakończą bootstrapy, barcampy, aule i inne spotkania „cyber branży” – nie będzie startupów, nie będzie tematów do spotkań. Młodzież zamiast tracić czas na gadaninę o usability i pozycjonowaniu znowu zacznie pić piwo i chodzić do klubów aby się wyszumieć. W końcu paru informatyków zauważy kobiety i może się zakocha się.
Hasło „start-up” w końcu odzyska swoją cześć – nie będzie oznaczało projektu na serwetce grupki studenciaków, którym się wydaje, że znając HTML umieją już wszystko. Pójdą pracować do korporacji i będą dziękować jeśli pensja wpłynie 1-go zamiast marzyć o wirtualnych milionach.
VC / aniołowie biznesu / prywatni inwestorzy zamiast wydawać głupio (bo nie można nazwać inwestowaniem tracenia kasy) w nadziei, że kolejna dwójka nastolatków z „byznes planem” zrobiła coś co zdetronizuje Google pryśnie.
Przedszkolaki (z obu grup) wrócą do przedszkoli i przestaną spamować fora serwisów społecznościowych swoimi „cudownymi pomysłami” i prośbami o nadsyłanie biznes planów. Autorzy „Ratlerków” i innych tego typu pomysłów będą wyrzucani na pysk zanim zdążą się przedstawić.
To co nastanie po tym jak opadnie woda i zaświeci słońce to powrót do podstaw – znowu okaże się, że nie ma darmowych obiadów, projekty muszą mieć finansowania, nie można zrobić portalu na skrypcie z Allegro. Gazety zamiast podliczać założycieli serwisów z ich nie zarobionych wirtualnych gór złota zajmą się informacjamia kto splajtuje następny.
Zamiast lalusiowatych prezesików bez wizji i wiedzy do łask wrócą starzy, sprawdzeni menadżerowie: uzdrawiacze firm, kadrowi bez skrupułów potrafiący zwalniać grupowo oraz dyrektorzy finansowi potrafiący budować prawidłowo budżet firmy.
Tak mniej więcej wyglądał świat po „wielkiej bańce 1.0”. Tyle, że wtedy rozjechanych zostało raptem kilkadziesiąt firm ze średnio kilkunastomilionowymi budżetami. Nikt nie płakał po Webvanie. Teraz kryzys uderzył w banki – firmy które same mają i dają innym kasę. Kto im pożyczy forsę na przetrwanie?
Nie mam pojęcia. Nie interesuje mnie to. Ja w końcu będę mógł przestać pisać tego bloga, zmienię branże i zacznę jak planowałem kiedyś hodować psy rasy Husky gdzieś na Mazurach gdzie komórki nie mają zasięgu a internet mylony jest przez miejscowych z internatem. Wyrzucę komputery, pokasuje konta i zacznę znowu czytać książki a nie kanały RSS.
A może znowu nam się upiecze i za jakiś czas zaczniemy podniecać się kolejnymi nowymi, wspaniałymi projektami, web X.0, mobilnymi społecznościami przedszkolaków czy serwisami online dla kanarków?
Stawiam na to drugą opcję – chciwość i głupota ludzka są nieskończone. Amen.