Na możliwość przepytania Dominika czekałem już dość długo ale jakoś nie było okazji choć widywaliśmy się często z powodów wspierania Auli przez Agorę i portal Gazeta.pl. Dominik dał się namówić na odpowiedzenie na kilka pytań przy okazji dość poważnej zmiany w jego życiu – odszedł z koncernu na rzecz pracy przy swoim projekcie…
AK74 – Jesień zaczęła się dla Ciebie zmianami Dominiku. Po 3 latach pracy w Agorze przechodzisz do własnego start-upu. Jak nastroje? Cieszysz się ze zmiany pracy?
Dominik Kaznowski – Jestem raczej spokojny, choć pracy mam dużo. Ta zmiana była zaplanowana, zatem nie towarzyszy mi uczucie „gorączki” lecz raczej pragmatyzmu. W Agorze wykonałem już swoje zadanie. Zresztą z firmą nie rozstaję się tak do końca, ponieważ będziemy dalej współpracować.
AK74 – Do tej pory byłeś „korporacyjnym zwierzęciem”. W Twoim CV można znaleźć duże firmy i korporacje. Warto wychodzić z rynku bogatych i stabilnych podmiotów? Po co podejmujesz pracę w małej, prywatnej firmie?
DK – We wszystkich firmach w których pracowałem kręciło mnie przede wszystkim wyzwanie jakie stawiano przede mną. Mała firma nie zmienia skali wyzwań. Wydaje mi się że na wszystko jest odpowiednia pora, również – a może przede wszystkim – na startup.
Z tym „korporacyjnym zwierzęciem” to nie przesadzaj, pracowałem również w inkubatorze internetowym i byłem freelance’erem. A kwestia podejmowania ryzyka jest wpisana w stanowisko managera, i to bez względu na to czy pracuje się w dużej firmie czy w małej.
AK74 – 3 lata w korporacji medialnej to dużo i mało. Czas jednak pożegnać się z pracą przy Gazeta.pl i podsumować ten etap swojego życia zawodowego. Co uważasz za swoje błędy i pomyłki a co za sukcesy i osiągnięcia?
DK – W internecie 3 lata to jednak szmat czasu. Zwłaszcza na tak młodym i płytkim rynku jak Polski, z taką dynamiką wzrostu… Internet w naszym kraju nie kończy się dzisiaj, raczej zaczyna się. Co do pomyłek i błędów, to chyba nie dałem sobie rady z oszacowaniem czasu jaki jest potrzebny na osiągnięcie celów jakie postawiono przede mną, przy takiej ilości rzeczy do zrobienia, miesiąc robi się wyjątkowo krótki.
Szacowanie zasobów to jednak trudna sztuka, a czas to jedyny jakiego nie da się zastąpić. Pewnie było więcej różnych pomyłek, złych strzałów, braku wytrwałości i konsekwencji w dążeniu do realizacji celów, ale tak to już jest, nie da się wszystkiego zrobić. Choć stawianie sobie ambitnych celów pomaga.
Sukcesy? O tym najtrudniej pisać, po prostu robiłem to za co mi płacono, i w miarę możliwości się starałem, tyle.
AK74 – Najpierw Ty a potem Marek Sowa odeszliście z Agory. Przypadek? Zbieg okoliczności?
DK – Chyba przypisujesz do tej koincydencji zbyt duże znaczenie ;)
AK74 – Gdybyś miał jeszcze raz zacząć prace w firmie podobnej wielkości co PZU czy Agora wahałbyś się? Co by Cię zmotywowało bardziej – wynagrodzenie czy cele i możliwości zrobienia czegoś fajnego?
DK – Tak jak wspomniałem, to nie kwestia wielkości firmy tylko wyzwań. Oczywiście stawianie celów nie może odbywać się rozłącznie od narzędzi ich realizacji.
AK74 – Xevin Consulting to chyba świeży pomysł. Jak XC będzie funkcjonował wewnątrz firmy matki? Po co firmie inwestycyjnej przybudówka konsultingowa?
DK – Xevin Investments to inwestor finansowy i na tym kończy się związek operacyjny z moją firmą. Zdecydowaliśmy się na wykorzystanie marki inwestora, jako skojarzonej bardziej z działaniami na poziomie strategicznym niż operacyjnym, ale to wszystko.
Tak naprawdę rolą Xevin Consulting ma być przejęcie marki Xevin na poziomie medialnym. Xevin Investments to typowy fundusz i jako taki nie wymaga tak znaczącej ekspozycji medialnej.
AK74 – Praca przy raczkującym przedsięwzięciu to wyzwanie czasowe – czy w związku z tym zamilkniesz jako bloger i prelegent? Koledzy z firmy nie będą mieli za złe, że w pracy piszesz bloga prywatnego?
DK – Po trzech tygodniach pracy jakoś sobie radzę ;) co więcej zacząłem pisać na kolejny blogu – tym razem firmowym, więc chyba daje radę.
Pisanie czy wystąpienia to część mojej pracy, nie mogę uczciwie doradzać klientom nie będąc aktywnym uczestnikiem tego co dzieje się w sieci czy na najważniejszych wydarzeniach branżowych.
AK74 – Byłeś prezesem IAB. Obserwujesz rynek interaktywny w Polsce. Jesteś zadowolony z kierunku w którym idzie w Polsce reklama online? Nie masz wrażenia, że powoli model CPM traci na znaczeniu?
DK – Nigdy nie byłem prezesem ;) Byłem wiceprezesem, a potem szefem rady nadzorczej. A w kwestii rynku, to chyba nie jest kwestia mojego zadowolenia.
Rynek rządzi się swoimi prawami, można co najwyżej ukierunkowywać siły jakie na nim działają, ale poza monopolem państwowym nie znam skutecznych metod wpływania na niego. Myślę, że to najlepsza sytuacja, w której o tym co jest popularne, co się sprzedaje i w jaki sposób decydują za pomocą tak zwanej „gry rynkowej” jej uczestnicy.
AK74 – Gdybym dziś powiedział Ci, że ktoś buduje podmiot o potencjale Naszej-Klasy uwierzyłbyś? Jesteś zdania, że tego typu serwis może się „przydarzyć” komuś w Polsce?
DK – Cóż, takie rzeczy nie zdarzają się za często, ale jednak się zdarzają. Jednak chyba nie da się w pełni świadomie zbudować takiego projektu. Myślę, że przede wszystkim należy skoncentrować się na zaspokajaniu określonych potrzeb konsumentów. Sukces wtedy przyjdzie sam.
AK74 – Jesteś teraz związany z branżą inwestycyjną. Powiedz co Twoim zdaniem może być „next big thing” w polskim internecie? Mobilne sieci społecznościowe? Społeczności skupione wokół nisz (osiedla itd.)?
DK – Nie jestem związany z inwestycjami (no chyba tylko tym, że samemu udało mi się znaleźć inwestora ;) Ale rzeczywiście myślę, że nadchodzi czas na mobile. Od wielu lat mówiło się o tym, ale teraz rzeczywiście da się to wyczuć w powietrzu.
AK74 – Jak ze swojej obecnej perspektywy oceniasz spotkania typu barcamp? Ma to sens? Można dzięki pojawieniu się na takiej imprezie przyciągnąć uwagę inwestora?
DK – Trzeba szukać szans tam gdzie się da. Jeśli nie znajdzie się inwestora to może partnera, kto wie? Myślę że warto również po to aby szukać inspiracji i wymieniać się poglądami. Na szczęście polskie startupy i środowisko ludzi tworzących najróżniejsze projekty w sieci nie jest zbyt hermetyczne, a to dobrze. To dobre podłoże do tego, aby powstawały naprawdę fajne rzeczy.
UPDATE: W momencie przeprowadzania wywiadu nie wiedziałem, że Dominik zdecyduje się na opublikowanie (za darmo) swojej najnowszej książki w postaci PDF. Ponieważ nie miałem okazji pogratulować mu osobiście tej decyzji czynię to niniejszym.