Raport Morgan Stanley przygotowany na podstawie „przesłuchania” 15-to letniego stażysty tej właśnie instytucji finansowej nie pozostawia złudzeń nie tylko dla właścicieli przemysłu wydawniczego ale również dla przemysłu fonograficznego, filmowego oraz co najgorsze chyba dla wszystkich geeków tego świata – dla wszelkiej maści klonów Twittera. Nastoletni włodarze Internetu mają w nosie, że coś jest modne i trzeba za to płacić. Model „freemium” dla nich nie istnieje…
Dzięki wypowiedziom piętnastoletniego chłopca tak dziś wygląda rzeczywistość wśród europejskich nastolatków:
> nie płacimy za muzykę, nie płacimy za filmy.
> jeśli jesteś bogaty – masz iPoda.
> nie lubimy reklam – szczególnie tych natrętnych i „fajowych” (niezależnie czy mówimy o Internecie, telewizji czy outodoorze).
> jeśli jesteś biedny – słuchasz muzyki używając swojego telefonu komórkowego
> nikt nie kupuje płyt CD (około 80% znajomych przyznaje się do „ściągania” muzyki i filmów)
> nikt nie słucha radia
> chętnie kupujemy gry konsolowe – w ogóle lubimy grać
>…gazety? Co to są gazety? Za to trzeba płacić?!
> tak, chodzimy do kina bo traktujemy to jako możliwość przebywania w grupie. Inne „aktywności społeczne” – raczej nie namówisz nas na to.
> Internet – tak bardzo chętnie
> nie używamy Twittera za to chętnie korzystam z Facebooka
> nie oglądamy telewizji – wolimy treści wideo, które sami możemy wybierać i oglądać o dowolnej porze
> telefony Sony Ericsson są super (sic!) bo „mają dużą pojemność i walkmana i są stosunkowo tanie w porównaniu do innych aparatów w tej klasie cenowej”
Co dla nastolatków jest „cool”? – „wszystko z ekranem dotykowym, telefony z dużą pamięcią i ilością opcji dedykowanych muzyce, przenośne urządzenia, które można podłączyć do Internetu i wypasione ogromne telewizory – im większy ekran tym lepiej” (co jest dziwne bo wcześniej chłopak deklarował, że telewizji nie ogląda więc albo grają albo traktują telewizor jako ekran komputera)
A co nie jest fajne? „Telefony wielkości cegły, duże i mało poręczne z czarno-białym wyświetlaczem. urządzenia z baterią mniej trzymającą niż jedna godzina i wszystko co ma kable”.
Oczywiście – jeden nastolatek pracujący jako stażysta (kto w tym wieku pracuje?) na pewno nie może być uznany za reprezentatywną próbkę całego swojego pokolenia. Z drugiej strony nawet jeśli coś pokręcił czy zmyślił (a niby czemu miałby tak robić?) to obraz jaki przedstawia jego opis jest szokujący. Rośnie pokolenie dla którego etyka i moralność zastąpione jest przez łatwość dostępu do dóbr na zasadzie „chcę to biorę”.
Konsumpcja mediów zmienia się o 180 stopni i nie zostawia wiele miejsca dla firm, które szybko nie wskoczą na platformę Internetu. Kto nie maszeruje ten ginie – kto nie udostępnia treści darmowych w Internecie ten przestaje istnieć. Model freemium ma kiepskie zastosowanie bo tak naprawdę po skorzystaniu z „darmowej” próbki młodzież nie chce za nią płacić mając alternatywę ściągnięcia pirackiej kopii.
Rośnie więc pokolenie młodych konsumentów dla których TPB (albo jej podobne) jest zwykłą platformą rozrywki i treści taką samą jak YouTube czy Hulu.
Ciekaw jestem kiedy zorientują się, że muzyka i filmy nie rosną na drzewach a ich ulubieni artyści aby walnąć sobie w żyłę czy zalać w trupa w celu pobudzenia weny twórczej też muszą mieć na to kasę?
Ja stawiam, że jak pójdą do pracy i zaczną spłacać pierwsze kredyty.