Każdy marzy aby uszczknąć coś z tego co się zwie Facebookiem. FB w tym roku przekroczy 500 milionów zarejestrowanych użytkowników. Każdy widzi się na jego miejscu licząc przychody mierzone w setkach milionów dolarów. Być kopia największego serwisu społecznościowego na świecie to już żadna obelga. W ciągu dwóch ostatnich tygodni swoje plany i nowe oblicze pokazał GG.pl ze stajni GG Networks oraz NK.pl znana jako Nasza-Klasa.pl. Obie firmy już nie półgębkiem ale całkowicie świadomie chcą zdyskontować rosnącą popularność Facebooka w Polsce i tworzą podobne rozwiązania. Słowo „podobne” jest tutaj kluczem do zrozumienia problemu obu firm…
GG.pl pochwaliło się integracją gry Tanadu, wprowadzeniem wielu opcji związanych z mniej lub bardziej facebookowym wallem (statusy z komunikatora mają pojawiać się na „wallu”) oraz nową domeną. Podobnie w sumie postąpiła Nasza-Klasa: zmiana domeny, wprowadzenie gier (z tego co zrozumiałem na razie pojawią się gry tylko dwóch firm), wprowadzenie grup (czyli fanpage). Mają pojawiać się kolejne zmiany i udogodnienia. NK.pl stawia nadal na Śledzika, NKTalk i wersje mobilną (czemu akurat przyklaskuję – długofalowo to jest dobra opcja). I to w sumie tyle z nowości.
Przepraszam – jest jeszcze kwestia prywatności. Na konferencji ludzie z GG Networks podkreślali, że prywatność jest dla nich o wiele ważniejsza niż dla twórców Facebooka. W mojej prywatnej opinii zwykli userzy społecznościówkek mają w zdecydowanej większości i gremialnie w dupie prywatność. Sprzedadzą ją na FB za dostęp do aplikacji z krówkami czy za możliwość zobaczenia zdjęć roznegliżowanych nastolatek. Tak było i będzie. Internet nie powstał z myślą o prywatności, Internet nie rozwija się dla zwiększania naszej prywatności – wręcz przeciwnie. Im więcej się angażujemy w to co się dzieje w naszym „wirtualnym otoczeniu” tym więcej pozostawiamy po sobie „odcisków” i „cyfrowego śladu”. To jest cena jaką płacimy za „bycie online”.
Można świecić w oczy regulaminem, można nakłaniać i edukować a ludzie i tak będą robili największe głupoty ku uciesze innych. Dla tych, którzy krzyczą i boją się o tajemnicę swojej korespondencji: nie Google ani Facebook jest dla Was największym zagrożeniem ale rząd US, który przyjmując „Patriot Act” dał sobie prawo od inwigilacji w zasadzie wszystkich amerykańskich firm (w tym Google i Facebooka) po to aby „łapać terrorystów”. Wasze skrzynki mailowe i konta na serwisach społecznościowych są trzepane na rozkaz Wuja Sama. Nadal kochacie Amerykę i jej gwiaździsty sztandar? Oczywiście bo nie macie alternatywy – proszę pokazać gdzie mają się udać te miliony osób, które w poszukiwaniu „lepszej” prywatności skasują swoje konta z FB, Google, Twittera, Flickr i pójdą gdzie? Do Rosji, Chin, Polski?
Dla marketera wszystko gra – jest powierzchnia, są nowe produkty więc bierzmy się za sprzedaż. Dla szeregowego użytkownika sygnał może być też pozytywny – zmiany, pojawiają się nowe funkcje więc wszystko jest ok. Można powiedzieć, że NK głową dotyka „szklanego sufitu” w ilości RU a FB cały czas idzie w góre bo ma miejsce. Pytanie – gdzie się zatrzyma i kogo przeskoczy? Ja nadal stawiam na min. 8 mln RU docelowo w czasie 1-2 lat.
Po nerwowych ruchach GG i NK widać problem związany z odpowiedzią na podstawowe pytanie „czym tak naprawdę jest mój serwis?” Dla milionów Polaków GG to komunikator internetowy a NK to miejsce spotkań ludzi z klasy. Teraz ma być inaczej – GG i NK to już po prostu serwisy społecznościowe. Jeden służy do spotykania (NK – „miejsce spotkań) drugi do gadania z prawdziwymi ludźmi (GG – „prawdziwi znajomi. prawdzie rozmowy”). Jaka jest zatem różnica między nimi oraz między FB? Co gorsza – zmieniając podstawowe założenia nie widzę komunikacji do użytkowników po co są one wprowadzane (oprócz wywarcia nacisku na użytkownikach NK do wyrażenia zgody na nowy regulamin, który być może będzie podobną „miną” jak 'Śledzik’).
W obu wypadkach „góra” widząc potrzebę ucieczki do przodu zmienia założenia serwisu czasami zupełnie niepotrzebnie wprowadzając nowe opcje i możliwości na zasadzie „skoro sprawdziło się na FB to u nas też powinno zadziałać”. Ciekaw jestem czy naprawdę dlatego ludzie przechodzą z NK i GG na FB, że na FB jest tam „wall” i inaczej rozmieszczone okno „wyloguj”?
A może na FB siedzą zupełnie inni „jakościowo” ludzie (przepraszam ale nie da się uciec bez wartościowania), którzy komunikują się „w obie strony” a nie tylko rzucają mięsem i pchają komunikaty? Może dlatego, ze jest ich „tylko” 5 mln są to ludzie, którzy uciekli z innych serwisów, umieli „rozgryźć” nawigację i logikę FB? Może wcale nie będzie dobrze dla jakości komunikacji żeby FB stawał się równie dużym serwisem w Polsce jak NK?
Problem ze strony firm – dlaczego na FB warto mieć swój fanpage dla marki czy osoby zamiast na NK? Może dlatego, że na FB po prostu normą jest rozmawianie bez elokwencji „dzieci neostrady” a na GG czy NK można znaleźć takie „kfiatki” jak w wypadku kultowego profilu Krzysztofa Ibisza na Śledziku:
Pytanie zatem za 100 pkt – będąc pracownikiem firmy PRowej, marketerem, PM agencji interaktywnej: którą platformę wybierzesz do promocji swojej marki / biznesu? Gdzie będziesz lokował budżet żeby Twój klient nie dostał zawału serca podczas wizyty na swoim „social mediowym profilu” na który wydaje co miesiąc całkiem niezły budżet?
NK nadgania skalą ale niestety jakość komunikacji na tym serwisie jest bardzo słaba. Duża klikalność w komunikaty (szczególnie te z nagrodami) wynagradza małe zaangażowanie użytkowników – problem pojawia się niestety wtedy kiedy chcemy stworzyć lojalną społeczność, która również daje coś od siebie. Tutaj FB jest królem i nie widać ze strony GG i NK żadnego zagrożenia. Otwarte API, możliwość bardzo szybkiego wsparcia reklamą, narzędzie do badania społeczności – to wszystko FB już ma i świetnie wykorzystuje.
Problem z zmianami w NK i GG pokazuje sposob myślenia zarządu i kadry zarządzającej – kopiują efekty nie rozumiejąc mechanizmów. NK wpuszczając na swoją platformę 2 deweloperów gier niby będzie miała w końcu swoje „API do gier”. Na NK niby można tworzyć „fanpages” od pewnego czasu ale wymaga to: a) pracy informatyków po stronie NK b) dużej kasy c) czasu – kilka miesięcy na stworzenie oryginalnej strony firmowej to o wiele za dużo.
Zamiast wykonywać pozorne ruchy i nawiązywać w komunikatach prasowych do FB można by faktycznie coś zrobić aby nie tylko kopiować ale i wdrażać nowe rozwiązania skrojone i dostosowane do polskiego rynku i użytkowników. Tutaj przeszkodą jest opór materii czyli działu programistycznego. W GG i NK najprostsze zmiany zajmują długie miesiące. Bardziej skomplikowane rozwiązania – lata.
Kończąc wywód o wyższości amerykańskiego chłopaczka nad setkami polskich programistów i ich szefów: panowie weźcie się do badania własnego użytkownika i jego potrzeb zanim skopiujecie mu do profilu Skype’a, Facebooka, Twittera i dziesiątki innych modnych aplikacji i serwisów. Czy naprawdę obecnie wygrywają systemy „wszystkomające” czy te, które precyzyjnie realizują jedno góra dwa zadania? Czy na pewno dyktat programistów i ich „zrobimy-to-w-kolejnej-wersji” jest jedyną drogą rozwoju Waszych serwisów?
W tym tempie idąc pod dyktando „osobodni” i „niemocy” szefów działów developerskich nie tyle nie dogoni się FB ale zacznie tracić własnych użytkowników dla których zmiana serwisu to tylko kwestia założenia nowego konta.
Co już po części się dzieje.