Po raz kolejny sprzedaję i namawiam do odwiedzenia 2upblog.pl miejsca, które zmienia świadomość, powoduje drgawki rzeczywistości oraz piętnuje i wyszydza to co zdrowe i dobre.
Wywiad z Alanem (choć długi ale sam się prosiłem) uważam za fajny przykład tego jak można rozwijać i cieszyć się z bycia niszowym (w pozytywnym kontekście) serwisem. Enjoy!
AK74 – Alan wiem, że każdy Polak powinien znać ten adres ale na potrzeby moich czytelników (szczególnie młodszych) opowiedz o początkach 2upblog.pl – kto to wymyślił, po co i dlaczego?
Alan Iwanowski-Pineiro – Każdy powinien znać? Nie przesadzajmy :) Wtedy to dopiero społeczeństwo byłoby skrzywione japońskimi teleturniejami i chorymi wizjami reżyserów krótkich metraży. Mała społeczność, to dobra społeczność. Głównie dlatego, że rzadziej dochodzi w niej do niekontrolowanych zachowań. A w internecie 'spokój’ to towar deficytowy. Ale pytałeś o genezę…
2up powstał zupełnie spontanicznie. Głównie dlatego, żeby rwać laski – choć po 5 latach żadna się jeszcze na to nie nabrała, to żyję nadzieją. Bloga stworzyliśmy na spółkę z Pawłem „Paulem” Tomasem. Wówczas pisanie bredni wydawało nam się zadziwiająco dobrym pomysłem na zmarnowanie sporej części naszego wolnego czasu.
Stąd zresztą dzisiaj dla wielu niezrozumiała nazwa „2UP” – co jest odniesieniem do gier komputerowych i rozgrywki „na dwóch graczy”. Choć zaczynaliśmy pisać w duecie, skończyliśmy w dużo większym zespole. Redakcja się powiększyła, a nazwa została.
Po co to robiliśmy? Z tego samego powodu, co setki czy tysiące innych blogów w tamtym okresie. Bo dzisiaj tworzy się je dla zarabiania kasy z odsłonówek. Kiedyś zakładało się je z chęci dotarcia do ludzi. Rozkwit blogosfery na całym świecie to sam koniec lat ’90-tych XX wieku i pierwszych parę lat XXI. Jak zwykle, Polska w tym wypadku zareagowała ze sporym opóźnieniem, w związku z czym popularność tego medium dotarła do nas w 2005.
Wcześniej blogi kojarzyły się głównie z nastolatkami piszącymi o dramacie klasówki z biologii czy nieudolnymi foto blogami. W tym roku wystartowaliśmy my, z tego co mi się wydaje również i Kominek czy chociażby np. Pudelek. To były ciekawe czasy nowych rozwiązań i pomysłów, ale każdy chciał pisać przede wszystkim do ludzi. Pudelek oczywiście nie jest tego przykładem – chciałem zaznaczyć jedynie pewien punkt zwrotny – ale popatrz chociażby na Kominka.
Kiedyś anonimowy i obrazoburczy szowinista, legenda którą pokochały tysiące, dzisiaj jakiś facet w czapce z trzema różnymi blogami – gdzie absolutnie nie wiem czym jeden różni się od drugiego – do tego z planem biznesowym w postaci tłumaczenia swoich starych tekstów na angielski i chiński. Śmiech przez łzy. Tak się dziwnie dzisiaj porobiło…
Przydługa dygresja, ale meritum proste – chcieliśmy mieć możliwość mówić do ludzi. Nie mogliśmy pisać w gazetach, występować w telewizji, to założyliśmy bloga. W zasadzie tak też pozostało do dziś.
AK74 – Jeśli bym Cię zapytał czym obecnie jest 2up – to blog czy raczej czy mini serwis społecznościowy? Skąd pojawili się tam użytkownicy (akurat dość specyficzne osoby przyznam) i czemu zostają? Jak sobie radzisz ze budowanie społeczności wokół tego serwisu?
AI-P – O rany Artur, a myślałem, że poprzednie pytanie było złożone ;) Ciężko będzie to ująć w niewielkiej ilości tekstu, ale spróbujmy…
2UP z pewnością nie jest mini serwisem społecznościowym. Twoje pytanie zahacza o odwieczny dylemat typologii blogów. Jeśli już, powinno ono brzmieć czy 2up jest tematycznym blogiem kolektywnym czy rozrywkowym serwisem wertykalnym.
Oczywiście ta granica dzisiaj jest zatarta i ciężko dokonać jasnego podziału – ale 2up jest z całą pewnością blogiem. Kolektywnym, ale blogiem. Przede wszystkim dlatego, iż jakiś procent naszych treści stanowią nasze własne opinie czy przemyślenia.
Nikt z nas nie ukrywa swojego subiektywizmu w wielu kwestiach – a wyrażanie siebie jest jedną z podstawowych idei tego medium.
Skąd pojawili się nasi użytkownicy? Sam chciałbym to wiedzieć. Część z nich przyszła z forum serwisu dla grafików – Webesteem.pl, gdzie w tamtych latach funkcjonowała większość moich „internetowych znajomych”. A wszyscy pozostali to zasługa marketingu wirusowego.
Takiego, w którym my nie maczaliśmy palców. Znajomi znajomych, przekazujący sobie linki… Efekt kuli śnieżnej. Która oczywiście zatrzymała się na pewnym progu, ale i tak przejechała spory kawał drogi. Czemu zostają? Pytanie czy faktycznie zostają.
Niewielki procent pewnie tak – Ci którym odpowiada nasze mało wysublimowane poczucie humoru i są fanami wizualnego masochizmu pewnie męczą się dalej. Cała reszta przelatuje jak przez sito, nie zapamiętując nawet adresu. Dobrym przykładem są Wykopowicze.
Oni kompletnie nie ogarniają naszych klimatów. Mieliśmy paręset tysięcy wejść z Wykopu, jakby pewnie podliczyć wszystkie te lata, a w efekcie po takich skokach odwiedzin, przyrost stałej bazy userów był niezauważalny.
A budowanie społeczności wokół 2up’a? Będąc dogłębnie szczerym, obecnie poświęcam temu zagadnieniu niewiele czasu. Blog leci siłą rozpędu. Jak każda siła, pozostawiona sama, w końcu się wytraci. Mam na to pewien pomysł, ale nie czas jeszcze głośno o tym mówić.
AK74 – Flirtowałeś też z grami (2upgames.pl) a ostatnio z hhm..serwisem orbitującym wokół tematyki lasek, ciź, panienek i to w dodatku prawie zawsze roznegliżowanych (Zapinka.pl). Po co to robisz – nie widzę reklam, nie sprzedajesz dostępu płatnego do tych serwisów – hobby? Masz za dużo wolnego czasu?
AI-P – „Lasek, ciź, panienek”, bardzo podobają mi się te epitety, którymi określasz Zapinkę ;) Myślę, że jak popatrzysz właśnie na nią, gdzie ostatni update był parę miesięcy temu albo wklepiesz domenę 2upgames.pl i zauważysz, że nie należy już do nas, będziesz miał odpowiedź na to pytanie.
Zamysł był dosyć prosty – stworzyć rodzinę blogów tematycznych. Przed nami zrobił to Gawker i Weblogs Inc. Rozbudowując sieć założenie było jasne, iż nie ja przejmuję ich stery. Oba miały swoich „redaktorów naczelnych”, szumnie nazywając tą funkcję, którzy byli odpowiedzialni za prowadzenie tych stron.
Wiesz, nie zawsze masz szansę przejąć kontrolę nad czymś zupełnie nowym, gdzie z miejsca dysponujesz jakąś bazą czytelników. Więc dla wielu mogło to być coś atrakcyjnego.
Niestety w obu przypadkach, wyniki eksperymentu okazały się dla nas niezwykle bolesne. Odwiedzalność była daleko poniżej poziomu jaki sobie założyliśmy. Motywacja spadała z każdym dniem, a jak wiemy brak contentu nie wpływa dobrze na zwiększanie się liczby czytelników… Więc siłą rzeczy oba produkty umarły.
Głównie z tego względu, iż żaden nie miał mieć na początku charakteru komercyjnego – choć były takie plany. Dalekie, ale były. Niestety, nie udało się zrealizować założeń i skończyło się fiaskiem.
Ciężko jest prowadzić niekomercyjne strony, które wymagają czasu i poświęcenia, gdy człowiek na co dzień pracuje te 8h za pieniądze, a potem ma jeszcze siłować się z internetem dla własnej satysfakcji. Czasem obejrzenie filmu jest lepszym rozwiązaniem… Osoby które do tego zaangażowałem, to świetni i inteligentni ludzie, jednakże nie mieli na tyle dużo silnej woli, aby poradzić sobie z okresem rozkręcania produktu.
Na przykład przy Zapince pracował doskonały dwu osobowy zespół – to goście, którzy mają pomysł na swoje sieciowe alter ego, wiedzą jak pisać, jak budować posty, jak być oryginalnymi i jak zgarnąć sporą rzeszę odbiorców. Ale nie mają tyle czasu i motywacji, żeby ciągnąć to przez kilka miesięcy – szczególnie, że jak łatwo sobie wyobrazić, postowanie na Zapince wymaga kilkukrotnie więcej czasu i zaangażowania, niż pisanie na 2upie.
A niestety, jeśli nie robisz serwisu dla korporacji, gdzie płacą Ci za robotę pomimo tego, że nie masz wyników przez pierwsze pół roku – to kończy się to tak jak na wyżej załączonym obrazku. Potrzebowałem dwóch prób, aby wreszcie to zrozumieć. Trzeci raz tego błędu raczej nie popełnię.
AK74 – Ile osób wspomaga 2upblog? Ilu jest stałych komentatorów a ile materiałów podsyłają czytelnicy? To już jest serwis typowo „User Generated Content” czy Ty nadal musisz mu poświęcać dużo czasu na moderację, sugerowanie tematów, konkursy?
AI-P – 2UP w niewielkiej mierze jest „user generated”. To nadal blog treściowy, gdzie core stanowi jego redakcja, która publikuje własne znaleziska. Maili przychodzi sporo – przyznam szczerze, że ostatnimi czasy, mam coraz mniej czasu dla 2UP’a. Stąd też nie zawsze udaje mi się wszystkie linki przeglądać.
Biorąc pod uwagę, że pracuje również w branży internetowej i robię praktycznie to samo co robiłem przy 2upie, tylko dla większej firmy – to ten zapał i energia idzie w zupełnie inne miejsce. Oczywiście ten blog zawsze będzie moim pierworodnym, tylko ostatnio mam wrażenie, że stał się już pełnoletni, wyprowadził się z domu i widujemy się tylko w weekendy.
2up nie dożyłby tych 5 lat (w połowie października urodziny zresztą), gdyby nie ludzie, którzy oprócz mnie go tworzą. Sylwia Besz, autorka między innymi niezwykle popularnego In Web We Trust (http://http://inwebwetrust.soup.io//), Marcin „Bayer” Cajzer, Grzegorz „Loser” Wojtysiak, Maciek „Macias” Winnicki, Michał „Tonk” Gajdowski, Kuba „Flanker” Szumowski, Sławek „Wallie” Wala czy ojcowie założyciele – Paweł „Paul” Tomas, który nie pisze od lat, ale jest z nami duszą, a czasem nawet i ciałem ;) czy Marcin „Warpech” Warpechowski, bez którego umiejętności koderskich, ten blog by nie przeżył nawet roku… I parę innych osób, które się przez ten czas przewinęły.
To wspaniali ludzie, których nigdy do niczego nie musiałem namawiać. Są dla mnie taką małą, internetową rodziną, ze wszystkimi jestem na swój sposób zżyty – część z nam z reala, część nie – ale lepszej ekipy do prowadzenia bloga wymarzyć sobie nie można i to przede wszystkim im możemy zawdzięczać dzisiejszy kształt 2up’a.
AK74 – Co Cię wkurza w polskim Internecie? Czasami śledzę burzliwe dyskusje, które wybuchają przy okazji opublikowania jakiegoś teledysku czy wypowiedzi celebryty. Ty jak i osoby z którymi się spierasz często wyglądacie jak z innych planet – wyzwiska, epitety, przypinanie łatek poglądów danych partii politycznych…
AI-P – Wiesz co… kiedyś pod tym pytaniem wylałbym z siebie pewnie z 10 grubych akapitów. Ale z biegiem lat wkurza mnie coraz mniej rzeczy. Częściej się za to dziwię. Internet nauczył mnie przez ten czas, iż potrafi być nieprzewidywalny, gdy się tego najmniej spodziewasz i bez względu na wiedzę jaką dysponujesz o sieci, zawsze ktoś otworzy przed Tobą nowe drzwi, za którymi będzie murowana ściana z napisem „WTF?”.
Nie będę przecież opowiadał o tak oczywistych zjawiskach jak syndrom anonimowości internetowej i konsekwencje jakie za sobą ciągnie, bo i Ty i Twoi czytelnicy z pewnością znacie to zjawisko aż za dobrze.
Ostatnio siedząc późną nocą przy drinku z Tonkiem i rozmawiając o 2upie, powiedział mi coś z czego zdawałem sobie sprawę, ale najwyraźniej z biegiem lat o tym zapomniałem.
Że prawdziwą popularność bloga mierzysz ilością osób, którym chce się napisać, że się z Tobą nie zgadzają. Samo w sobie niesie to ogromną wartość – bo przecież kieruje nimi jakaś motywacja – ja nigdy nie miałem potrzeby kląć pod czyimś wpisem, gdy kompletnie mi na miejscu czy partnerze w dyskusji nie zależało.
Internet trzeba brać takim jaki jest. Zmienić możemy nie wiele, lepiej pogodzić się z faktycznym stanem rzeczy, niż ciągle stawiać opór. Byłem młodszy, miałem na to dużo energii. Dzisiaj to już nie złość, a często rozczarowanie, że gubię z czytelnikami nić porozumienia.
Czasami się śmieję, że sam sobie wykształciłem widownię z dużo bardziej wysublimowanym gustem, aniżeli bym sobie tego pierwotnie życzył :) Ale to kwestia adaptacji i dostosowania się do pewnych wymagań. Kiedyś umyślnie pisałem kontrowersyjne rzeczy, aby zgarniać pod wpisem dziesiątki czy setki komentarzy – dzisiaj robię to zupełnie nie umyślnie ;)
Ale to dobrze, sensowna polemika i umiejętność rozmawiania w sieci kształtuje charakter. Wbrew temu co napisałeś, wcale nie pojawia się wiele wyzwisk i epitetów. Użytkownicy 2up’a to w większości inteligentni ludzie, wbrew temu czego po zawartości bloga można by się spodziewać.
I często dyskusja z nimi stanowi intelektualne wyzwanie – ale od dawna traktuje to w formie zabawy. Czymże byłby 2up bez odrobiny emocji?
AK74 – Zrobiłeś już swój serwis marzeń czy nadal będziesz eksperymentował? Czy chodzi Ci coś po głowie i zamierzasz coś przygotować nowego? Gry i seks już były więc co – polityka?
AI-P – Przypuszczam, że ludzi, którzy zrobili swój serwis marzeń, można policzyć na palcach jednej ręki. Tak się szczęśliwie złożyło, że mam okazję pracować w branży internetowej – a moją pracą jest właśnie tworzenie serwisów. Nie, ten moment jeszcze nie nastąpił i myślę, że prędko nie nadejdzie.
Każdy z nas (mam na myśli branżę, której Ty również jesteś częścią) poszukuje swojego Świętego Graala. I większość nigdy go nie odnajdzie. Ci którym się to uda, będą mieli swój własny akapit w Wielkiej Historii Internetu. Będzie to wąskie grono, ale nie ukrywam, że chciałbym się kiedyś w tym zaszczytnym towarzystwie znaleźć.
Mogę Ci jednak zdradzić, iż z dużym prawdopodobieństwem nie będzie to serwis treściowy. A już na pewno nie o polityce, która jest tematem tak kontrowersyjnym, że dzisiaj strach nawet go poruszać. Zobacz zresztą jak skończyła Kataryna. Kto by chciał się w tym bagnie topić?
Piękna idea „Content is King” to definicja bzdury, archaizm ukuty parę lat temu – pętla, którą na szyję założyło sobie już wiele osób. Dzisiaj „treść” jest wtórna, rzadko kiedy ma źródło, rzadko kiedy jest wartościowa. Chcesz być zauważonym, chcesz wygrać grę w internet – musisz grać na innych zasadach niż wszyscy.
Musisz myśleć na wspak. Popatrz na chatroullete.com. Idea prosta jak budowa cepa, nic czego nikt do tej pory nie wynalazł. A jednak 17 letni Andriej Ternowski odkrył, że wystarczyło dodać przypadkowe łączenie tych wszystkich czatowiczów za pomocą jednego guzika i eureka. Jeździ po Stanach i szuka inwestorów.
Wszystko jest mieszanką pomysłu, szczęścia, świeżego podejścia i wyczucia następnego kroku, jaki Internet ma właśnie wykonać. Na świecie pracują dziesiątki albo i setki tysięcy specjalistów od sieci – i o ile potrafią przewidzieć gdzie internet zmierza, to nikt Ci nie powie, jak będzie wyglądał za choćby 2-3 lata.
Czy ktoś na pół roku przed wybuchem ich popularności, potrafił stanowczo stwierdzić, że Twitter czy Facebook zdominują ogólnoświatowy internet, a social networking stanie się web 3.0? Wątpię. Sieć pod względów trendów i mody jest bardziej nieobliczalna niż nowe kreacje Lady Gagi.
Pochłania najlepsze z pomysłów i w przeciągu miesiąca kształtuje się wg ich koncepcji. Nigdy nie wiesz jaki internet zastaniesz z rana przy kawie. Większość ludzi, którzy zdobyli popularność dzięki sieci, po prostu dobrze naśladuje i adaptuje wdrożone już rozwiązania.
Cała zabawa polega na tym, żeby być tym kogo inni będą później kopiowali. To jest właśnie dla nas ten poziom wirtuozerii, który każdy chciałby osiągnąć, a który wymaga – niestety – szóstego zmysłu i niezwykłej intuicji. Myślę, że o tym marzy właśnie większość z nas.
AK74 – Jak chcesz rozwijać swoje serwisy? Na czym zarabiać? Masz jakiś biznes plan w głowie czy raczej interesuje Cię rola wydawcy bez konieczności zarabiania na tym?
AI-P – „Serwisy” w liczbie mnogiej dla mnie już nie istnieją, jeśli mamy na myśli te zbudowane na treści. Jak wcześniej wspomniałem – trochę mi to zajęło, ale wreszcie zrozumiałem, że nie tędy droga. Ta jest już dla mnie zamknięta, ale życzę powodzenia każdemu, kto się w nią samotnie wyprawia.
Pomysłów mam masę, pytanie tylko czy kiedykolwiek starczy mi życia na zrealizowanie chociażby kilku z nich. Mieliśmy jeden projekt, który był na całkiem zaawansowanym etapie, ale ugrzązł w trakcie prac i dzisiaj nie ma kto go oprogramować.
Bo komu by to się chciało robić to dla czystej zabawy – jesteśmy już trochę za starzy, żeby marnować nasz cenny wolny czas na zabawę w internet.
Biznes planu nie mam i w zasadzie nigdy nie miałem. Było parę pomysłów, ale raczej w postaci luźnej dyskusji. Na 2upie reklamy się pojawiły, ale tylko po to, abym nie musiał z własnych pieniędzy opłacać wszystkich domen, czy abyśmy mogli przeprowadzić się na inne servery.
Jednak pieniądze jakie z tego płyną to i tak grosze. Do tej pory zwróciło mi się za dwa lata opłacania domeny – z pięciu :) Więc sam rozumiesz jak jest. 2UP nie znajduje się w przedziale odwiedzalności, który w jakikolwiek sposób interesowałby indywidualnych reklamodawców.
A blog ma przecież całą redakcję, więc nawet gdybym chciał na nim kiedyś zarabiać, musiałbym się z nimi dochodami podzielić – więc łatwo sobie wyobrazić, jakiego rzędu musiałyby być to kwoty, aby miało to jakikolwiek sens.
Na dzień dzisiejszy jest to nierealne, a ja też nie mam aż takiej potrzeby robić z 2up’a strony komercyjnej. Jak to ładnie ująłeś „rola wydawcy bez konieczności zarabiania”, choć brzmi paradoksalnie, w zupełności odpowiada mi od 5 lat. Czy tak zostanie, tego nie wiem, czas pewnie pokaże. Ale raczej nie będę tłumaczył 2up’a na chiński ;)
AK74 – Co dalej z 2upblog? Przewidujesz jakieś znaczące zmiany w najbliższej przyszłości?
AI-P – Tak się śmiesznie składa, że zbliża się 5 rocznica urodzin 2up’a w październiku tego roku. Jak to zwykle bywa, okrągłe jubileusze skłaniają Cię do pewnych przemyśleń i refleksji.
2UP jest w takim nieszczęśliwym momencie, gdy właśnie wyszliśmy z ery blogów i serwisów treściowych, a weszliśmy w erę mikroblogingu, Facebooka i Twittera.
Dzisiaj nie ważne jest, że masz coś ciekawego czy istotnego do napisania, dzisiaj najważniejszy jest ekshibicjonizm życia codziennego, którym masturbuje się spora większość internautów. Nie muszę rozmawiać z moimi znajomymi przez telefon, czy spotykać się przy piwie, bo przecież o wszystkim i tak dowiem się z 'fejsa’.
Ja również bez winy nie jestem, bo świat social networking wessał mnie jak odkurzacz, ale z pewnością lepiej niż większość z tych wszystkich osób, zdaje sobie sprawę co właśnie przeminęło i co straciliśmy. Jaki etap historii internetu został właśnie zamknięty.
Etap, którego my byliśmy częścią. I trochę mnie to boli, że jesteśmy niczym ta guma pozbawiona smaku, którą żujesz i żujesz na długo po tym jak nic nie czujesz i czekasz tylko, aż nikt nie będzie patrzył, żebyś mógł ją wypluć na chodnik.
W takiej chwili stajesz na rozstaju dróg przed drogowskazem. Jedna droga kończy się szybko skarpą, z której skaczesz i jedyne co po Tobie pozostaje to ślady na piachu. A druga to droga przemiany, na końcu której czekają Cię tłumy czytelników.
Zastanawiałem się całkiem niedawno nad tym, czy aby nie zamknąć 2up’a, zanim będzie go już odwiedzało jedynie 10 osób. Zawsze lepiej odejść, gdy jeszcze ktoś patrzy. Ale uznałem, że nie potrafię się z tym głupim blogiem rozstać.
Więc postanowiłem gruntownie przemyśleć całą koncepcję i wymyślić coś, dzięki czemu ta strona odnalazła by się w nowej rzeczywistości i przeżyła następnych parę lat, do czasu, gdy ktoś obali Facebooka.
Za wcześnie jest na to abym mówił co chcę zrobić i kiedy to będzie zrobione. Mam pewien pomysł na 2up 3.0 i jestem pewien, że wiele osób byłoby nim zachwycone.
Być może coś pokażemy na 5 urodziny. Ale czy uda się zrealizować nową koncepcję, czas pokaże, ale z pewnością nie pogrzebię 2upa żywcem.