Telewizja w trzecim wymiarze

Artur Kurasiński
4 stycznia 2011
Ten artykuł przeczytasz w 3 minut

Przez kilka tygodni służbowo-blogowo oglądałem programy telewizyjne oraz wszelkiej maści filmy na dużym ekranie (46”) telewizora Samsung w dodatku wyposażonego w możliwość stworzenia trzeciego wymiaru w zwykłej transmisji telewizyjnej…

Oglądałem wszystko – tańczące gwiazdy, mecze, turnieje bilarda, dziką przyrodę, mecze polskiej ekstraklasy (tutaj muszę przyznać miałem kryzys – trzeci wymiar wydobywał jeszcze większą szpetotę tego widowiska), prognozy pogody (na różnych kanałach żeby zobaczyć, która z pogodynek najlepiej się prezentuje w 3D. Wniosek – żadna niestety). Oglądałem filmy na DVD i blu-ray’u (Stealth, Iron Man, Casino Royale, Transformers) a nawet (i to się okazało hitem) podłączyłem konsolę Xbox by zabijać przybyszów z kosmosu (Gears of War2) czy ścigać się paląć gumy i grając na nosie glinom (Need for speed: Undercover).

Wniosków mam parę. Pierwszy: trzeci wymiar jest lekko męczący na dłuższą metę (2-3 godzin ciągiem) i mało przydatny do oglądania polskich programów. Zasadniczo żeby obraz był w połowie tak dobry jak na DVD trzeba korzystać tylko z programów HD, których w Polsce nie jest tak dużo i w zdecydowanej większości są dodatkowo płatne. Czyli oprócz samego telewizora dobrze by wysupłać parę złociszy na kilka kanałów HD.

Wniosek drugi: telewizor takie jak mój testowy model odtwarzający z częstotliwością 600Mhz zniekształca obraz „zwykły” telewizyjny (efekt podobny do tego jaki widzimy przy oglądaniu starych filmów – jakiś dziwny drugi plan, plastikowe postacie itd.) do tego bez cyfrowej telewizji HD nie ma co się nastawiać na ucztę dla oczu. TVN czy TVP oglądany w jakości cyfrowej czy HD jest oczywiście inny – tylko, że ta jakość nie dotyczy kilku raptem programów czy pasm. Nie nastawiajcie się zatem, że kupując telewizor z „Full HD” będzie tylko i wyłącznie korzystali z takich kanałów. LED jest naprawdę rewelacyjny i chętnie powitam ten standard w moim kolejnym telewizorze. Obraz żyleta, barwy realistyczne.

Wniosek trzeci: magiczny termin 3D oznacza, że zwykły obraz jest poddawany obróbce za pomocą hiper-cudownego algorytmu. Osiągane jest dzięki temu „rozbicie” obrazu na kilka planów, wprowadzenie opcji „zamglenia” itd. Efekt – przy „zwykłej” telewizji poczucie trójwymiarowości. Przy jakości DVD fajne złudzenie, pełniejsze doświadczeniz. Przy jakości obrazu blu-ray mamy (prawie) całkowite złudzenie (na miarę okularów oraz patrzenia na ekran o stosunkowo małej wielkości w porównaniu na przykład do ekranu kinowego) 3D i zaczyna się zabawa.

Wniosek czwarty: aby oglądać obraz w trzech wymiarach potrzebne są okulary wyglądające tak:

Są to dość ciężkie okulary, których noszenie przez dłuższy czas powoduje dyskomfort (niestety). Kolejna rewolucja zatem, która się musi wydarzyć to stworzenie takiego nadajnika tv, który nie będzie potrzebował aby z niego korzystać żadnych dodatków w postaci okularów, nakładek itd. Nie wiem czy to jest możliwe technologicznie więc się nie wypowiadam o terminie.

Wniosek czwarty: telewizory reklamowane jako „podłączone do Internetu” są bardzo bardzo ciężkie w nawigacji (jeśli zachce nam się skorzystać z tego internetu). Wyobraźcie sobie, że musicie skonfigurować swoje konto w serwisie społecznościowym korzystając z klawiatury telefonu komórkowego (chodzi mi o problem z wpisywanie np. polskich znaków a nie wielkością). Widgety i streaming są bardzo fajne (testowałem ipla i ponownie jest to świetna usługa w pełni dostosowana do medium na którym z niej korzystamy).

Niemniej poza prostymi funkcjami w stylu „stop / przewiń / góra /dół” nawigowanie po stronie www bez myszki a jedynie za pomocą pilota do telewizora przypomina proces jedzenia groszku za pomocą pałeczek. Można ale przecież są inne, wygodniejsze narzędzia.

Wniosek końcowy: 3D jest bardzo fajną technologią i gdyby ceny telewizorów wyposażonych w takie cuda kształtowały się na poziomie dzisiejszych średnich cen to byłaby bardzo interesującym gadżetem. Telewizor służy (nadal) do oglądania a nie do przeglądania stron www. Od tego mamy całą masę innych gadżetów – smartfony, tabelty, netbooki i laptopy.

Niestety ceny takich telewizorów wyposażonych w 3D są wyższe o jakieś 40-70% co dyskwalifikuje je obecnie jako modele „potrzebne” przeciętnemu widzowi. Oprócz samego telewizora trzeba by nabyć pakiet HD, dokupić odtwarzacz blu-ray i kolekcję filmów. Trochę za drogo jak za możliwość oglądania czy grania w kilka gier.

Poczekajmy 1-2 lata aż ceny spadną, pojawi się więcej kanałów HD a inżynierowie wpadną na lepsze pomysły jak pokazać nam świat w 3D bez konieczności leczenia bólu głowy po dłuższym seansie.

PS. A tu ciekawy głos Dominika Komara z Mindshare na temat przyszłości telewizorów z Internetem

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon