Widząc na którymś z kanałów „dla dzieci” kreskówkę z Bolkiem i Lolkiem zacząłem się zastanawiać czy moje dziecko będzie potrafiło za parę lat wskazać swoją ulubioną bajkę? Ogląda ich tyle, że ciężko mu będzie wybrać (chyba) tę najfajniejszą. A potem zacząłem się zastanawiać dlaczego ja pamiętam tak dobrze bajki z mojego dzieciństwa, seriale, wydarzenia, które dziś byłby newsem na „jedynce” portalu przez kilka godzin…
Tak sobie dumałem i dumałem i w okolicach obiadu miałem parę teorii. Zacząłem układać je w logiczną (tak mi się wydaję) całość. Po kolacji miałem już całość. Wszystkich czytających proszę o cierpliwość – chaos w tekście jest zamierzony, wnioski może nie oczywiste ale są. Przebicie się przez ten wpis może nie uczyni Cię lepszym ale na pewno (ręczę) nie zgłupiejesz. Będzie o tym czemu demokracja jest taka słaba, dlaczego serwisy społecznościowe to wysypiska śmieci i dlaczego chińskie dzieci będą nami rządzić za kilka lat. Zacznijmy zatem.
Zacznijmy od czegoś wydaje się nudnego, przyziemnego, mało istotnego i obrzydliwego czyli od…
POLITYKI
W demokracji „bierze” udział co raz mniej osób – brak pozytywnych wzorców i edukacji z jednej strony a z drugiej nachalny patriotyzm. Wiele osób uważa, że demokracja to jest coś co danego jest na zawsze (nie trzeba walczyć, podejmować wyborów, uczestniczyć). Polityka to nudna cześć ich życia nie mająca nic wspólnego z ich życiem ”w Realu”. Frekwencja wyborcza na poziomie 50% (i mniej) pokazuje, że co drugi obywatel nawet nie tyle co nie ma zdania – on nawet nie pójdzie do urny.
…A partie polityczne poprzez brak zmian w prawie stają się samowystarczalne – największe ugrupowania wybierana są to czy inaczej. Mniejsze partie mają opcję – albo iść samodzielnie do wyborów a potem się przyłączyć do zwycięzcy albo… przegrać.
…Bo demokratyczny model ma nowego przeciwnika. Chińska hybryda, która łączy konfucjański spokój, cierpliwość a z drugiej strony olbrzymią ambicję zasilana wizją szybkiego bogactwa zaczyna skutecznie podgryzać amerykańskie ideały o przekonanie, że tylko prawdziwie wolny kraj można być konkurencyjny.
Zatem czy rozpasana, roszczeniowa, samolubna amerykańska młodzież bez pracy i możliwości (za to startująca z długami na swoich kartach) przegra z wychowanymi w reżimie i spartańskich (delikatnie mówiąc) warunkach chińskimi dziećmi? W USA toczy się na ten temat gorąca dyskusja.
Kto wygra? Jaki model? Czyje PKB będzie rosło szybciej i czyje produkty będą kupowane częściej? Wygra Dolina Krzemowa czy masowa produkcja prostych przedmiotów i kopiowanie IP?
…Ale jeśli mówimy o dojrzałych demokracjach to zerknijmy Włochy gdzie jedna partia (ba, człowiek!) ma w swoim ręku 90% mediów. Ludzie oglądają głupawe szoł i są szczęśliwi. Berlusconi 3 razy był u władzy (za każdym razem odchodził po coraz większych skandalach). Wyborcy to wiedzą i nadal na niego głosują. Dlaczego? Bo to jest właśnie demokracja.
Skoro mówimy o Berlusconim to warto wspomnieć o tym, że nie mógłby zdobyć władzy (i jej utrzymać) gdyby nie…
…MEDIA TRADYCYJNE
Media, które cierpią na brak wyrazistości notują spadek oglądalności / czytelnictwa / słuchalności. W dzisiejszych czasach widz musi dostać odpowiedz bo gubi się w natłoku informacji. FOX News vs CNN. Demokraci vs Republikanie. Ja kontra Ty. Kto chce być obiektywny jest nijaki.
Brak opowiedzenia się po którejś ze stron odczytywany jest jako słabość. Warto mieć wybrać własną opinię na jakiś temat. Szczególnie jeśli jest gładka, ładna i podana w atrakcyjny sposób przez telewizyjnego specjalistę od wszystkiego.
…Przykład z Polski z ostatnich dni – walka o OFE. Ile % widzów TVN24 wie o co chodzi w sporze Balcerowicz – Rostowski – Bielecki? Ile rozumie, potrafi jasno opowiedzieć własnymi słowami co to dla niego znaczy? Ci ludzie czekają na generalizację w stylu „OFE jest zle, ZUS jest dobry”. Czekają na 15’’ newsa tłumaczącego rzeczywistość.
…W tym całym zawirowaniu i chaosie również partie polityczne borykają się z problemem utraty wyrazistości. Co dziś znaczy liberalny czy lewicowy? Platforma Obywatelska jest liberalna, socjalna czy chadecka? Czym się różni (w sferze deklaracji i programów) PO i PiS? A PJN i PiS? A RPP od SLD?
…Tak więc media stają się partyjne. Czy tego chcą czy nie (co wynika z potrzeby bycia wyrazistymi). Nawet jeśli jasno nie wyrażają tego to opowiadają się za któraś ze stron. W Polsce linia podziału kształtuje się dość jasno: koncern Agory, ITI vs. Gazeta Polska, Presspublika, koncern Rydzyka. TVP to branka wykorzystywana przez kolejne nadania partyjnych programatorów. Misja? Jaka miska?!
Wiemy już co piszczy w „starych mediach”, sprawdźmy zatem czy może zbawi nas coś lepszego, nowoczesnego czyli…
…INTERNET
„Dziennikarstwo obywatelskie” nas nie zbawi. Stworzył za to armie przeciętnych „wytwórców” takich newsów jakie sami chcą konsumować. Do tego dołożyć należy fragmentaryzację mediów, formatowanie przekazu i maksymalizację zysków w oparciu o wybrany „target”.
Jaką informacje (o jakiej wartości?) „tworzy” człowiek robiący zdjęcia wypadku Kubicy telefonem komórkowym? Co on wie o samym zdarzeniu, warunkach, konsekwencjach? Nacisk spust migawki i śle dalej, w sieć. Kolejni internauci komentując (czyli ludzie mający prawie zerowa wiedze na temat samego zdarzenia) tworzą kontekst. Taki komunikat stworzony z szumu informacyjnego staje się pełnoprawną informacją na „jedynkach” portali i stacji newsowych TV.
Masowość wyklucza elitarność (ale odkrywcze, nie?). Tak – można stworzyć serwis sprzedający ekskluzywne dobra (wiele osób będzie chciało kupić unikalne i drogie buty). Nie, nie można stworzyć masowej usługi dla wielu milionów użytkowników jednocześnie licząc na to, że merytoryczność wypowiedzi, poziom dyskusji, poszanowanie poglądów innych dyskutujących będą zachowane. Innymi słowy – pamiętaj o entropii.
W Internecie ciężko jest zarabiać na niszach, jeszcze ciężej na odpłatnym dostępie do treści. Wygrywa ten serwis, który osiąga masę krytyczną i może zacząć zarabiać na reklamach (display). Czy są inne sposoby zarabiania? Oczywiście. Lepsze? Nie, bo przynoszące mniejszy dochód.
Z tej całej masy Internautów jedynie ~10 % to osoby kreatywne (twórcy). Reszt biernie czyta i konsumuje treści. Czyli wcale nie lepiej jak przypadku „mediów tradycyjnych”. Dziwne? Skąd. Bo skąd nagle miałby się wziąć ten „nowy, lepszy” odbiorca? Kto miałby go wychować i ukształtować jego sposób odbioru mediów?
Dominować będzie przejmowanie tych podmiotów, które dojdą do pewnej fazy rozwoju (vide TechCrunch, Engadet czy Huffington Post kupione przez AOL). Postępować będzie wchłanianie mniejszych, dynamicznych serwisów przez portale i koncerny (łatwiej jest kupić niż ponieść ryzyko i stworzyć samemu). Więksi będą powiększać swoje dominia. Mniejsi tworzyć szybko serwisy w kolejnych niszach licząc na wykupienie.
Media społecznościowe traktowane są jako bardzo tanie bazy użytkowników, które sam mogą (czyli bez dodatkowych kosztów) promować treści. Następować będzie coraz większa integracja i presja aby przeczytaną treść „przekazać” swojej grupie przyjaciół / fanów / followersów. Gdyby jeszcze Facebook dał się indeksować przez Google mielibyśmy idealny układ – treści powielane przez miliony użytkowników będące jednocześnie same w sobie wsparcie dla SEO portalu.
Zawód dziennikarza w dotychczasowym rozumieniu będzie się zmieniał w stronę definicji „twórca treści”. Rolą dziennikarza oprócz stworzenia samego tekstu będzie zadbanie o jego SEO, wyszukanie i zlinkowanie z innymi tekstami z bazy, okraszenie odpowiednimi grafikami. Jeśli dziennikarz rozliczany był z wierszówki za chwilę rozliczany będzie za PV, RU i czas spędzony na stronie z jego tekstem.
Profesja blogera stanie się częścią portalowego menu. Oprócz „dziennikarzy” będą też publikowane treści „niezależnych” osób, które „obiektywnie” będą starały się pisać na zadane problemy. Bloger stanie się synonimem „pożytecznego idioty” niezbędnego w media planach portali do tego aby móc sprzedać powierzchnię reklamową również takim klientom, którzy potrzebować będą „subiektywnych opinii”.
„Farmy treści” staną się mniej lub bardziej punktem odniesienia – można będzie łudzić się, że „dobre treści i dziennikarstwo obronią się same” ale pod naporem wskaźników okaże się, że jedno wideo z imprezy w akademiku może zarobić dla serwisu więcej niż tekst noblisty. Pod koniec dnia redaktorzy odpowiedzialni za swoje działy będą zbierali dane nie dotyczące zaspokojenia głodu wiedzy czytelników tylko ilości ekspozycji reklamy.
Jak będą wyglądały portle koncernów medialnych w bliskiej przyszłości? Nowa koncepcja rozwoju AOL nie tyle co ma szansę ale już jest (na różnych poziomach) wdrażana w większości portali. Trochę większy opór będzie występował w tych podmiotach, które (jako TVN24.pl czy Gazeta.pl) otrzymują informacje od redakcji „tradycyjnych” i nie muszą tak bardzo martwić się (jeszcze) o zdobywanie treści.
Nie ma miejsca na przypadek – jeśli rozgłośnia radiowa gra tylko „golden oldies” to nie puszczamy Stone Temple Pilots bo tak mówi komputer (a dokładniej specjalistyczny program dbający o playlistę).
Rosnąca fragmentaryzacja (kto policzy ile jest kanałów kulinarnych?), utrwalanie poglądów i podziałów (czytelnik „Naszego Dziennika” nie sięgnie po „Gazetę Wyborczą” żeby spróbować zrozumieć argumenty „drugiej strony”).
To wymaga tłumaczenia złożonych procesów w bardzo krótkim czasie. Wygrywa to medium, które przebije się z jak najprostszym przekazem do swojego widza / użytkownika. Wygra Internet (bo będzie dostępny wszędzie, zawsze i na każdym urządzeniu).
…Internet rozpoczął rewolucję na Bliskim Wschodzie? Protestujący używają serwisów społecznościowych aby się skrzykiwać? Zobaczcie jak prosto można ten cały Internet wyłączyć. Tak można zrobić wszędzie. Chiny budują własny Internet (na razie skutecznie go cenzurują), podobno niektóre kraje arabskie również. W którym Internecie będziemy protestować za kilka lat w związku z kolejnymi zamieszkami w Tybecie?
WikiLeaks? Naprawdę wierzycie, że Asange uda się uciec spod topora kiedy naraził się tylu osobom? Że możliwe są „przecieki” na taką skalę w z tak ważnych miejsc jak Biały Dom, placówki dyplomatyczne i tym podobne miejsca?
…Tak więc w ostatecznym rozliczeniu byćmoże wygra Internet. Medium, które będzie najlepiej umiało przystosować się do naszych potrzeb. Medium posiadające wszystkie wady „starych mediów” tylko większe, silniejsze i prawdziwie globalne. Medium sterowalne, podlegające rynkowym uwarunkowaniom i kontroli rządów.
Fajnie, nie?