Szopen, k*rwa mać!

Artur Kurasiński
24 lutego 2011
Ten artykuł przeczytasz w 3 minut

Afera jest. Ministerstwo Spraw Zagranicznych w osobie Radosława Sikorskiego chce (i pewnie to zrobi) zniszczyć cały nakład komiksu „Chopin New Romantic” w którym pojawia się postać, która wygląda prawie jak nasz skarb narodowy i do tego klnie siarczyście…

Miałem nadzieję, że ta żenująca szopka z bezmyślnym czczeniem Chopina już da o sobie zapomnieć. Ta cała kasa wydana na dramaty, portale, imprezy, przeróbki, wariacje i durne gadżety związane z pamięcią o „wielkim Polskim kompozytorze” rozeszła się już i można myśleć o kolejnych fetach. Niestety temat wraca czkawką. Autorem feralnych dla MSZ kadrów jest Krzysiek Ostrowski znany poza światkiem komiksowym jako lider grupy Cool Kids Of Death.

Poszło o wulgarny komiks w którym „pełno jest przekleństw”. Wulgaryzmy, które usłyszymy w telewizji i innych mediach. Te wulgaryzmy w zestawieniu z opowieścią o naszym kochanym Frycku (którego nawet dwóch utworów żaden Polak wymienić nie umie) są gorsze niż „ruska trumna” i trzeba je wyrugować. Najlepiej wychłostać morze czyli zniszczyć nakład. Wtedy jak wiadomo zbiorowa pamięć nasza uwolniona zostanie od informacji o tym potwornym dziele. A g*wno prawda.

Jak donosi TVN24: „Wydanie komiksu sfinansowały polska ambasada w Berlinie i MSZ. Komiks – który miał promować polską kulturę w niekonwencjonalny sposób – ukazał się w grudniu 2010 r. Darmową publikację wydano w 2 tysiącach egzemplarzy, kosztem 27 tys. euro. Na okładce widnieje znak godła polskiego wraz z informacją, że wydawcą jest ambasada polska w Berlinie.”

Rozumiem co może oznaczać taki njus w rękach opozycji. Radek (ten o „dorzynanie watahy”) za kasę podatników (27 tys jurosów) wydaje pamflet w którym publicznie (skierowany do braci Niemców za granico!) w którym jakiś brudny polski komiksiarz (pewnie leming z PO) lży genialnego kompozytora. Tak pewnie pomyślał Minister Sikorski i wykonał telefon co żeby ten żenujący proces ukrócić.

Dziwię się, że Radosław Sikorski mąż Anne Applebaum zdobywczyni nagrody Pulitzera nie odróżnia użycia wulgaryzmów jako części narracji. Szef MSZ jest również autorem kilku książek. Pewnie sam parę razy w życiu zaklął. Zapewne zdarzyło mu się przeczytać książkę (albo być może nawet zobaczyć film) w której bohaterowie używają słów powszechnie uważanych za wulgarne.

Rzeczpospolita:– Komiks jest słynny w Polsce, w Niemczech nikt o nim nie słyszał, bo nie poszedł do dystrybucji. Rzeczywiście to był błąd pracownika ambasady w Berlinie i jedno, czego żałuję to, że nie mogę tej osoby wyrzucić z pracy za tak skandaliczną decyzję, bo już nie pracuje w MSZ – powiedział Sikorski w środę w radiu Zet.”

Panie Ministrze, Wysoka Izbo. Błędem nie jest (było) wydrukowane tego komiksu. Jeśli ktoś przeczyta go to zobaczy, że słowa powszechnie uznane ze wulgarne są częścią historii i do tego uwiarygadniającą ja. Obciachem jest skazywanie na „zapomnienie” przez Ministra tego wydawnictwa. Jak pokazuje historia mediów elektronicznych w Internecie nic nie ginie – ani wpadki ani głupie decyzje. Ani komiksy, które ktoś uznał za „złe”.

Jeśli gdziekolwiek popełniono błąd to w fazie planowania i zatwierdzania co ma się znaleźć w takim dziele – jeśli Ministerstwo nie zgłosiło żadnych wątpliwości a „Kultura Gniewu” (swoją drogą świetne wydawnictwo!) przygotowała dokładnie tak jak stało w umowie to gdzie jest błąd? Urzędnik odpowiedzialny za tę aferę nie pracujące już. Szkoda. Bo być może wytłumaczyłby lepiej czemu MSZ zleciło powstanie takiego komiksu i kto zatwierdzał treści.

Ja wszystko rozumiem – poprawność, formalizm, zarzuty opozycji, że „orła białego kalają” a sprzedawczyki z PO nic. Rozumiem, że ten komiks powstał za kasę z MSZ i MSZ może decydować co z nim zrobi. Z drugiej strony władzę się wybiera, urzędników mianuje i to obywatele płacą ze swoich podatków pensje i Ministra i jego urzędników. Zatem jeśli dzieło powstało (Nikt wcześniej nie czytał scenariuszy? Nie było wersji próbnych? Nikt nie dostał grafik do akceptacji zanim pójdzie zlecenie do drukarni?) dziwnym jest żeby je niszczyć – wtedy powstanie kiedy za coś za co zapłacono (autorzy mimo wszystko dostali swoje wynagrodzenie?)

Pani Ministrze, usłużnie podpowiadam zatem: wywalmy z hukiem również dzieła Jana Kochanowskiego (no bo jak to? Wieszcz takie rzeczy piszący -„drożej sram, niźli jadam; złe to obyczaje„, Witkacego, Tuwima, Hłaski i Kosińskiego. Liczba wulgaryzmów użyta w „dziełach” powyższych „twórców” jest porażająca. A przecież większość z nich tworzyła za kasę z pensji jaką płaciły im państwowe urzędy, stowarzyszenia i wydawnictwa – tak więc to my, the people żeśmy ich de facto zatrudniali i płacili. Możemy więc wymagać.

PS. A komiks można pobrać stąd.

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon