Jak Daillly.com chce podbić świat sprzedając tylko to co jest wirtualne?

Artur Kurasiński
1 kwietnia 2011
Ten artykuł przeczytasz w 4 minut

AK74 – Daillly na pierwszy rzut oka wygląda na klasyczne powielenie pomysłu „zakupów grupowych” i wariacji na temat Groupona. Po chwili jednak jeśli uświadomimy sobie, że Daillly nie sprzedaje usług w postaci wejściówek do SPA czy sushi ale produkty i usługi, które istnieją tylko w postaci cyfrowej całość pomysłu zaczyna nabierać rumieńców. Kto wpadł na taki pomysł?

Łukasz Miler – Pomysł powstał w mojej głowie przy okazji pracy nad innymi projektami. Od kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z Grouponem w 2009 roku, zafascynował mnie ich model biznesowy – pomyślałem – wow, genialne! :) – prawdziwe win-win! Przez kolejne lata model się zweryfikował i w trakcie tego procesu ujawniły się także jego wady czy możliwości nadużyć, ale ciągle uważam go za genialny wynalazek :)

Jest końcówka roku 2010 i mamy za sobą doświadczenia przy budowie aplikacji i gier społecznościowych w modelu freemium, gdzie podstawą jest wirtualna waluta, mikropłatności i generalnie jesteśmy zafascynowani wpaniałą nową „wirtualną” ekonomią, rynkiem rosnącym niesamowicie szybko i mającym niesamowity potencjał. Jesteśmy także w trakcie budowania własnych produkcji ze świeżo pozyskanej inwestycji. Przeglądając wieczorne artykuły (w tym o kolejnych sukcesach Groupon-a) przychodzi pomysł – a co gdyby zastosować ten genialny model biznesowy ale do rynku dóbr wirtualnych?! Szybki research.. hmm.. chyba nikt tego jeszcze nie zrobił! 15 minut później rozmawiałem już o projekcie z inwestorem – następnego dnia projekt był już w produkcji.

AK74 – No dobrze. Macie ambitny i świeży pomysł. Chcecie wejść na rynki zagraniczne będąc firmą z Polski. Jak chcecie tego dokonać i jakim budżetem dysponujecie?

ŁM – Małe uściślenie – nie chcemy wejść na rynki zagraniczne – jesteśmy na tych rynkach od samego startu projektu. W tej chwili nasi klienci i partnerzy to przekrój praktycznie przez wszystkie szerokości geograficzne – od Korei przez Stany, po Londyn, Niemcy czy Finlandię – tak długo jak wykonujesz dobry produkt – to gdzie go robisz nie ma większego znaczenia. Oczywiście posiadanie studia produkcyjnego w Polsce ma swoje dobre jak i złe strony, ale to zadaniem przedsiębiorców jest kreowanie „czegoś z niczego” w różnych warunkach.

Generalnie pomysł jest prosty – zamierzamy dalej budować i rozwijać serwis tak aby po drugiej stronie otrzymywać jak najwięcej pozytywnych reakcji – mamy tu z jednej strony genialny biznes model, dający kupującym świetne oferty, a z drugiej strony rynek dóbr wirtualnych który de facto likwiduje praktycznie do zera koszty tworzonej zniżki po stronie klienta. Te wartościowe komponenty trzeba teraz połączyć w umiejętny i kreatywny sposób aby ugruntować sobie pozycję wiodącego i unikalnego serwisu na świecie i zostawić w tyle cały peleton podobnych projektów których wysyp będziemy z pewnością obserwować w najbliższych miesiącach. Jeden z naszych partnerów opisał nas ostatnio jako mieszankę groupona, about.me i foursquare’a na sterydach i przyznam że spodobało się nam takie porównanie.

Naszymi największymi przeciwnikami są nasze umysły – często trudno jest nam się zachwycić pomysłem który tworzymy, nawet jeśli wokół są osoby których argumenty i entuzjazm przekonałyby zombie ;) o wyjątkowości projektu. W naszym przypadku udało się nam „zarazić” naszym entuzjazmem pierwszych użytkowników – po uruchomieniu prostego splash page-a który umożliwiał zapraszanie swoich znajomych i zdobycie w ten sposób rzadkiego badge’a oraz darmowych niespodzianek, w ciągu 10 dni pozyskaliśmy pierwszych 1 000 użytkowników. Tą energię i zaangażowanie chcemy utrzymać aby zbudować wyjątkowy projekt, rozpoznawalny i używany na całym świecie.

AK74 – Daillly ma już inwestora? Jeśli nie to czy szukacie go?

ŁM – Daillly powstało jako projekt poboczny i jest w tej chwili finansowane ze środków inwestycji którą pozyskaliśmy dla głównej spółki – Picco w połowie 2010 roku w wysokości $0,5 mln. Założyliśmy z inwestorem, że z tych środków sfinansujemy przygotowanie prototypu serwisu i jego wstępny rozruch. Jednym z następnych kroków będzie dla nas wydzielenie Daillly jako osobnej spółki i pozyskanie kapitału na finansowanie jej rozwoju.

AK74 – Patrząc na wyceny zagranicznych start-upów ciężko nie uwierzyć, że inwestorzy mają nadmiar gotówki do wydania. Taki serwis do „innej” publikacji zdjęć w Internecie (taki na przykład Color.com dostał 41 mln $). Też liczycie na to, że Wasz pomysł komuś zza wielką wodą się spodoba i wyłoży grubą kasę?

ŁM – Myślę że jest to błędne postrzeganie tematu – nie znam inwestora który wydałby dolara bez dokładnego przeanalizowania projektu w który inwestuje. Oczywiście niektóre decyzje mogą wydawać się dziwne, a inwestycje przeszacowane ale pamiętajmy, że wiemy tyle ile przeczytamy w nagłówkach TechCrunch-a i nie znamy szerszego kontekstu czy szczegółowych planów startup-ów, w które inwestowane są pieniądze. Color może sprawiać słabe pierwsze wrażenie (podobnie jak np Twitter), ale przy przyjrzeniu się bliżej możemy odkryć pokłady potencjału tego projektu.

Jeśli chodzi o Daillly to tworzymy świetny projekt z masą kreatywnych i nowych pomysłów o ogromnym potencjale. Część z tych pomysłów według naszej wiedzy realizujemy także jako pierwsi / jedni z pierwszych na świecie i wierzymy że potrafimy je zrealizować najlepiej ze wszystkich – to mieszanka wprawiająca nas w ekscytację. Oczywiście będziemy tą ekscytacją starali się zarazić także przyszłych inwestorów i uzyskać wyceny na interesujących poziomach. :)

AK74 – Skąd bierzecie klientów? Jak do nich docieracie i jak przekonujecie, że warto pojawić się na Daillly?

ŁM – Część z naszych klientów to firmy z którymi pracowaliśmy już przy okazji innych projektów ale zdecydowana większość to nowe podmioty. Tworząc założenia projektu jednym z kluczowych wymagań było zminimalizowanie praktycznie do zera zaangażowania po stronie firm partnerskich – absolutnie żadnych wymaganych zmian w po stronie produktów klientów, cała integracja ma zajmować maksymalnie 20 minut – skonstruowaliśmy nasze API tak aby było to faktyczne a nie marketingowe 20 minut – działa!

Dodatkowo – także dzięki sukcesie i popularności Groupon-a – klienci sami zrozumieli benefity płynące z możliwości wykorzystania modelu biznesowego zakupów grupowych w ich przypadku – praktycznie zerowe koszty połączone z pozyskaniem nowych użytkowników to mocne argumenty – reszta to nasz urok osobisty. ;)

AK74 – Co będzie można zobaczyć a czego nie? Na przykład czy mogę wystawić u Was wirtualne złoto, które zdobyłem w World of Warcraft? Albo próbować sprzedać w super cenie dostęp do witryn XXX?

ŁM – W naszym serwisie będzie można zobaczyć najlepsze oferty zniżkowe i dzięki nim odkrywać wraz ze znajomymi nowe i ciekawe gry, aplikacje i serwisy online – przykładem mogą być przecenione pakiety monet do Farmville, miesięczny abonament do World of Warcraft tańszy o kilkadziesiąt procent czy roczny abonament Dropbox-a 70% taniej. Wszystkie zniżki będą wynosić minumum 50% i będą tworzone bezpośrednio z producentami. Nie planujemy treści xxx. :)

AK74 – Plany na rozwój. Co chcecie wdrożyć za rok?

ŁM – W pierwszej kolejności chcemy uzyskać taką liczbę użytkowników oraz klientów aby prezentować jedną ofertę dziennie (w pierwszych tygodniach naszego działania jedna oferta trwa 2-3 dni). Równolegle będziemy wdrażać naszą platformę integrującą w większym stopniu naszych znajomych z Facebook-a wraz z mechanizmami gamification. Kolejnym krokiem będzie personalizacja treści dla poszczególnych użytkowników oraz rozwinięcie i udostępnienie platformy do konfiguracji ofert naszym partnerom a także obsługa gier i aplikacji mobilnych.

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon