Skończyłem „Wiedźmina 2: Zabójcy Królów”. Dokonało się. Przeklikałem się przez ostatnie dialogi i wiem mniej więcej tyle co na początku gry. Geralt to fajny chłop, nieźle robi mieczem, lubi potarmosić swoje koleżanki no i wypije wódeczkę jeśli nadarzy się okazja. Bohater prawie idealny…
(Uprzedzam wszystkich, którzy jeszcze nie zaczeli grać, że w poniższym tekście pojawia się cała masa psujących zabawę opisów i wyjaśnień związanych z fabułą gry).
Co jest lepsze niż w części pierwszej?
* Szybkość – Na pewno szybkość ładowania się leveli. Jak pamiętam z poprzedniego Wiedźmina były takie lokacje, które ładowały się tak długo, że można było nastawić samowar, wypić herbatę i a plansza nadal jeszcze mieliła się. Teraz jest to prawie błyskawicznie zrobione. Przechodzenie między planszami, wchodzenie do lokacji (budynków) – miód malina.
* Poprawiono silnik gry – nie jestem w stanie obiektywnie stwierdzić o ile więcej trzeba dorzucić mocy karty graficznej albo RAM żeby grę odpalić w jakości najwyższej ale po tym co widzę na forach to dużo osób płacze, że u nich1024x768 to maks co mogą wyciągnąć żeby gra się nie przycinała. U mnie gra płynnie chodziła na najwyższych ustawieniach ale zmieniłem kilka miesięcy temu całe bebechy PC (i mam 8 GB RAM).
* Seks – jest i to naprawdę obfitujący w śmiałe (jak na grę komputerową skierowaną m.in na rynek amerykański) sceny. Niestety nie ma kart „zdobytych” kobiet. Szkoda.
* Nowi bohaterowie – są dobrze i źli. Nowe postacie zostały dobrane tak aby osoba nie znająca dobrze uniwersum Sapkowskiego nie potrafiła rozróżnić czy zostały one stworzone przez twórców gry czy wzięte z kart powieści. Letho jako zły wiedźmin jest duży, fajny i straszny. Postacie czarodziejek i królów – przekonujące i nie papierowe. Jaskier w połowie gry znika – i nawet dobrze to robi scenariuszowi. Nowością jest „wcielanie się” w paru momentach gry w różne postaci (i odbywanie za nich questów). Mnie się to podobało.
* Scenariusz i postaci – w zasadzie cały świat gry. Jest prawie perfekcyjny. Ulice tętnią życiem za dnia. W nocy lepiej nie kręcić się w niektórych częściach miast. Osoby spotykane na uliach (NPC) mają swoje zajęcia i nie stoją jak słupy soli. Miasta są brudne, wsie ubogie i śmierdzące. Wszędzie panuje przemoc, wyzysk i zagrożenie – a to ze strony działań wojennych a to ze strony miejscowych kacyków. Zawsze coś się dzieje.
* Dialogi – nie są tylko dodatkiem. Trzeba je słuchać i nie klikać bez sensu bo można utknąć podczas questu kiedy to duch odpytuje nas o przebieg potyczki. Znajomość dowódców losów bitwy jest kluczowa dla wykonania zadania. Na szczęście postaci są bardzo zróżnicowane, spotykamy dużo różnych typów, którzy czasami mają ochotę nam coś powiedzieć albo częstują „spierdalaj”. I like it.
Co jest nadal takie sobie albo skopane w tej części?
* Czas gry – Mam wrażenie, że właśnie akcja zaczęła się na dobre rozkręcać a tu epilog. Mam wrażenie, że ilość lokacji w poprzedniej części może była podobna ale jakoś gra mi zajęła więcej czasu. Nie będe płakał i mówił, że mało ale miałem nadzieję na większą porcję gry, której produkcja zajęła kilka lat.
* System walki – Łojezu. Zrobiono symulator walki wiedźminem. Tutaj już nie wystarczało prawy, lewy klawisz myszy – tutaj trzeba się turlać, przewidywać, obserwować i próbować, próbować do skutku. Są prości przeciwnicy ale level bossowie to płacz i zgrzytanie zębów. Walka z Kejranem i smoczycą to były epickie nasiadówy w poszukiwaniu wskazówek i filmów na YoTube. Nie fajnie. A grałem na poziomie „normalnym”.
*Drzewko doświadczenia – Nadal grę można skończyć pakując punkty doświadczenia tylko w walkę. W zasadzie olać można alchemię. Znowu dałem się ponieść manii kolekcjonowania i zbierałem wszystkie trofera, kwiatki i zioła. Potem opróżniałem kieszenie przy najbliższej okazji bo Wiedźmin non stop protestował i komunikował przeciążenie. Jeśli dobrze obliczyłem w całej grze użyłem może 10 mikstur i to tylko dlatego, że w końcu chciałem je wykorzystać. Na level bossów one nie wpływają, na pomniejszych przeciwników (strażnicy, leśne stwory) w zasadzie od pewnego poziomu i wpakowaniu PD w walkę miecz rozwiązuje wszystko.
* Znaki wiedźmińskie – znowu najbardziej użytecznym znakiem był Quen. Nie bardzo rozumiem po co miałbym korzystać z Aksji (skoro w paru miejscach sam scenariusz mnie „przepycha” do przodu) czy Heliotropu (szczególnie, że aby go opanować praktycznie trzeba skończyć grę). To błąd bo z ciekawego systemu znaków robi się mało wykorzystywany
* Pieniądze – uparłem się aby zdobyć kasę na nową błyskotkę. Okazało się, że jeden tak osiłek we Flotsam za każdym razem jak będę chciał się z nim siłować na rękę postawi 30 orenów. No to wyzywałem kmiotka i wygrywałem. Doszedłem do takiej wprawy, że mocowaniem na ręku zarobiłem 2 tys orenów co pozwoliło mi na wyczyszczenie wszystkich sprzedawców z ciekawych rzeczy w tej lokacji. Błąd level designera czy świadomie zostawiona furtka dla chciwych graczy?
* Petardy i pułapki – nie wiem po co one są. Użyłem ich może raz. Nie oślepiają skutecznie. Nie zabijają. Potworom raczej nic się nie dzieje a ludzi lepiej i szybciej siekać mieczem. Zajmują miejsce.
* Poprawki – czyli to co twórcy nazwali „patcherami”. Po ostatnio pobranej poprawce nagle okazało się, że Geralt niesie o 30 kg więcej ekwipunku niż może unieść. Musiałem pozbyć się dużej ilości przedmiotów a właśnie miałem zacząć walkę ze smokiem. Nie wiem co się stało – miałem za dużo gratów czy gra nagle zmieniła ich wagę?
* Cutscenes -słabe są i już. Bazują na renderowanej animacji. Nie ma perełek w stylu intra Bagińskiego z części pierwszej. Nie ma żadnej sceny zamykającej. Szkoda. Czekałem na część fajnego na zakończenie a doczekałem się sceny z Geraltem i biedronką. WTF?
Całość scenariusza prowadzi nas za rękę od punktu a do punktu b. Innowacji nie ma – możemy podejmować wybory ale to nie jest tak jak reklamowano „zupełnie inne podejście do gier RPG”. Nie wiem ile razy chciałbym zagrać ponownie w Wiedźmina2 żeby zobaczyć co się stanie jeśli wybiorę inną opcję. Niezależnie od naszych wyborów „kręgosłup” akcji pozostaje taki sam – zmierzamy przez trzy lokacje do finału. Spotkamy inne osoby, porozmawiamy na inne tematy ale to nie jest zupełna zmiana scenariusza.
Mniej więcej od połowy można mieć podejrzenia, że sprawa z Yennefer się nie wyjaśni w tej części gry. Pod koniec to przeczucie zamienia się w pewność – kolejna część przygód dzielnego Wiedźmina będzie miała miejsce w Nilfgaardzie dokąd podąży Geralt na ratunek swojej ukochanej. Tymczasem jeszcze czeka nas wydanie na konsole części drugiej – ciekaw jestem tylko kiedy?