Steve Jobs did it again. Sprzedał jako sukces jednej firmy (oczywiścię mówa o Apple) to co zostało wymyślone, opracowane, wypchnięte na rynek i nawet po części już skomercjalizowane. Nie mówię tylko o samym iCloud tylko o ponad 200 nowych dodatkach i funkcjach w nowej edycji iOS5…
Instantpaper, Dropbox, Camera+, Instagr.am, Sparrow, Google, Amazon, Instapaper, Readability, Remember the Milk, Facebook, RIM i po części operatorzy komórkowi (i przy okazji zdekapitowali też jedną swoją usługę czyli Mobile Me, które zamknięte zostanie w 2012 roku).
Ludzie z tych firm mogli wczoraj upijać się na smutno – Apple częściowo lub całkowicie skopiowała, przemieliła i włączyła do swojej nowej wersji iOS nowe funkcjonalności, które czerpią z rozwiązań właśnie tych wymienionych firm. Dla developerów z tych firm komunikat jest jasny: „macie swoje zabawki ale my mamy swoje i nasze są lepsze”. Oto reakcja Marco Arment twórcy Instantpaper’a:
Oczywiście nie znaczy to, że z dnia na dzień umrą wszystkie konkurencyjne usługi ale pomyślcie – który twórca aplikacji nie chciałby aby jego dzieło znalazło się jako element systemu operacyjnego na 200 milionach urządzeń? W dodatku z takim PR’owym wsparciem? Dla wszystkich, którym Apple zagrało na nosie po raz kolejny: trzeba będzie znowu „pivotować” żeby nie stracić grunt pod nogami. Back to start-up mode.
Operatorzy komórkowi mogę być lekko poirytywani. iMessages bowiem będą za darmo – Apple konsekwentnie stara się pokazać, że ma swój sposób na zabicie usługi SMS. Można sarkać, że tylko wewnątrz ekosystemu Apple ale nie jest on już taki mały – 200 milionów urządzeń na których zainstalowana jest iOS (z czego iPad to 25 milionów)
To nadal za mało żeby rządzić niepodzielnie ale jeśli spojrzymy na taki T-Mobile (189 mln użytkowników globalnie?) to okazuje się, że Apple w zasadzie mógłby stać się sam operatorem (co się stanie nieprędko – Apple nie jest głupie i wie, że ktoś ich telefony musi sprzedawać lokalnie z planami taryfowymi więc nadal będzie miło się uśmiechało i wbijało nóż w plecy wprowadzając kolejne nowości).
Wisienką na torcie była jednak informacja o iCloud – usłudze w modelu „cloud computing” skierowaną do każdego użytkownika iOS. W wielkim skrócie – mając iPoda, iPhone’a, Maca, iPada automatycznie będziesz mógł składować, zarządzać swoimi danymi (zdjęciami, filmami również) ze wszystkich urządzeń w jednym miejscu. Zrobiłeś zdjęcie telefonem? Oglądasz na iPadzie.
Stworzyłeś tekst na MacBooku – oglądasz na telefonie.
Apple daje za darmo 5GB przestrzeni (na wszystkie pliki poza muzyka, filmami i zdjęciami). Oczywiście spodziewać się należy, że pojawi się cennik pozwalający skorzystać z większych przestrzeni.
Żeby nie było tak miło i prosto jak to powiedział Steve Jobs „Some people think the cloud is a hard disk in the sky. We think it’s way more than that”. Składowanie plików w chmurze znamy od dawna i trochę się już do tej usługi przyzwyczailiśmy. Co zatem może być lepszego niż backup plików? Ich kupowanie a raczej „sposób na wyręczenie użytkownika w tym procesie”.
iTunes Match to usługa, która za 24,99 $ rocznie (!) pozwoli na zeskanowanie naszego twardego dysku w poszukiwaniu mp3 oraz „porównanie ich” z bazą 18 milionów utworów w iTunes w celu „podmiany” na wersje legalne (i w lepszej kompresji). Dopóki oczywiście będziemy płacili abonament. Zatem nigdy już nie zgubimy, zarysujemy płyty. Nie będziemy musieli prosić o zwrot pożyczonego CD. Dopóki będziemy płacili będziemy w niebie (chmurze).
Wczoraj kiedy się o tym dowiedziałem nazwałem to rewolucją nawet większą niż upublicznienie algorytmu MP3. Apple to nie Spotify czy Pandora – Apple to firma, której wartość rynkowa przewyższa całą konkurencję a jej moc sprawcza jest olbrzymia. Wymyślić „na nowo” odtwarzacz mp3 oraz telefon potrafi tylko głowa kościoła Wielkiego Jabłka.
Jeśli zatem Apple dogadał (a zrobił to płacą 100-150 każdemu z „majorsów”) się z największymi wytwórniami to znaczy, że naprawdę i bezapelacyjnie muzyka na nośnikach fizycznych jest skazana na wymarcie (i to bardzo szybkie). Po drugie cena (przystępna nawet dla biednych mieszkańców naszego kraju), która jest obrzydliwie niska – za rok dostępu do 18 milionów utworów zapłacimy tyle co za jedną płytę CD.
Po trzecie sklep – iTunes cały czas notuje historyczne rekordy i nie widać aby miał zwolnić tempo. Amazon czy Google Music będą mieli bardzo bardzo ciężko żeby uszczknąć coś dla siebie z tego rynku. Oczywiście zakupiona muzyka będzie podążała za nami – będziemy ją mieli na wszystkich platformach na których działać będzie iTunes (czyli również na PC).
Po czwarte – umowa z Apple otwiera (no może ułatwia) kolejnym firmom podpisywanie podobnych umów. Panowie z wytwórni muzycznych w końcu skapitulowali. De facto mamy do czynienia z abolicją i zaakceptowaniem (ba, włączeniem w model biznesowy!) faktu, że muzyka wypływa różnymi kanałami do odbiorców. Zamiast walczyć za pomocą RIAA można spróbować zacząć na tym zarabiać i skupić się na tworzeniu lepszych produktów.
Osobiście zastanawia mnie co Apple planuje z Twitterem – na chwilę obecną Twitter stał się beniaminkiem ekosystemu Jobsa (można tweetować bezpośrednio z różnych aplikacji jak np. Photos czy Safari). Na pobicie Facebooka nie ma szans więc stawiam na to, że w głowie zarządu Apple pojawiła się „stara-nowa” myśl – blokujmy konkurencję jak tylko się da.
Apple błogosławiąc Twittera zablokował Google i Microsoft (rywale dla Jobsa ważniejsi niż Facebook). Na pewno tweetowanie z wnęrza iOS nie popsuje chumoru Zuckerbergowi ale też jasno pokazuje gdzie przebiegają okopy w dzisiejszej wojnie o użytkowników i płacących klientów.
Jak widać z takiego małego wydarzenia jakim jest pokazanie nowej wersji systemu operacyjnego może wyniknąć zamieszanie, które wpłynie na całą branżę – nie tylko IT ale i muzyczną, filmową czy rozrywkową. Tymczasem Microsoft tego samego dnia informował świat o nowościach podczas E3 – ręka w górę kto słyszał o tym evencie? Osobie w MS, która organizowała to wydarzenie tego samego dnia co WWDC gratuluję – na pewno nie musiała autoryzować wielu akredytacji prasowych…
Bardzo bardzo jestem ciekaw jak odpowie Amazon (który już został wypunktowany przez Apple) i Google. „Wojny o chmury” czas zacząć.
PS. Zabrakło mi jednej rzeczy w tym wspaniałym (jak zwykle) wystąpieniu – co się dzieje z Pingiem? To żyje? Jak Ping będzie obecnie się miał do iCloud i iTunes?