Wiele się mówi o braku w Polsce prawdziwych innowacji na miarę Facebooka czy Google’a. Niektórym by starczył nawet Skype a nawet Twitter. Co pewien czas nowe dyskusje rozgrzewają fora i medialne platformy. Niestety nie wynika z nich w zasadzie nic poza smutnym stwierdzeniem, że innowacje same z siebie się nie narodzą…
Polecam zapoznać się z raportem „Gotowi na innowacje” na temat innowacji stworzonym przez Roberta Jesionka, który zaprosił do publikacji wielu ekspertów i praktyków z różnych środowisk w celu odpowiedzi na pytanie co stoi na przeszkodzie abyśmy jako społeczeństwo zaczęli tworzyć sprzyjające warunki dla osób, które mają pomysły i chcą za ich pomocą zmieniać swoje otoczenie.
Pozwalam sobie na zachęte zacytować wstęp pióra Roberta:
„Czy są jakieś kryteria, wg których formalnie można ocenić poziom innowacyjności organizacji? A może w naszej codzienności biznesowej nie chodzi o to, czy się spełnia jakieś kryteria, ale czy po prostu daje się poznać, jako ktoś, kto w obszarze wdrażania nowoczesnych technologii czy innowacyjnych idei zarządzania przełamuje biznesowe stereotypy i potrafi z rozsądkiem zaproponować coś, co jeszcze wczoraj wydawało się być pieśnią dalekiej przyszłości?
Innowacyjność, to przede wszystkim odwaga w implementowaniu zmiany, która przynosi wartość. Czy jest ktoś, komu na tym nie zależy? Odpowiedź wydaje się być oczywista, może więc zapytać – czy stać mnie na innowacje? Przekorni dyskutanci nie bez racji odpowiadają pytaniem na pytanie: A czy stać mnie na zaniechanie innowacji? Nie wiem, czy będziecie Państwo zaskoczeni, ale badania pokazują, że Polskę stać!Otóż, nasz kraj charakteryzuje się niższym niż przeciętna dla wszystkich państw Unii Europejskiej Sumarycznym Wskaźnikiem Innowacyjności (Raport Innovation Union Scoreboard). Znajdujemy się na jednym z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej pod względem ilości przedsiębiorstw prowadzących działalność innowacyjną.
Wskaźnik ten, odnoszący się do przedsiębiorstw przemysłowych, zatrudniających powyżej 9 osób daje nam trzecie miejsce od końca przed Rumunią i Węgrami. Najgorzej wyglądamy w sektorze MSP.
Na pytanie – gdzie szukać pieniędzy na finansowanie innowacji? – odpowiada dziś ogromna liczba organizacji i firm: od banków, poprzez fundusze inwestycyjne aż po Unię Europejską, która wydaje się
w obecnej polskiej rzeczywistości opcją tyle oczywistą, co rozsądną. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że w naszym kraju aż się prosi, by schylić się po „innowacyjne” pieniądze, które niemal dosłownie leżą na ulicy!
Nie bez racji mówi się, że wdrażanie innowacji wymaga dużej odwagi. Kto wie, może brak odwagi jest jednym z głównych hamulcowych tego procesu? To prawda, innowacje rodzą pewne ryzyko. Dlatego trzeba nimi zarządzać, jak każdą inną zmianą. Trzeba je definiować i przeliczać. Trzeba zadbać o to, by były należycie komunikowane i zaakceptowane przez pracowników firmy. Nade wszystko zaś, do innowacyjności trzeba motywować.
W genialny, choć jakże prosty sposób (może właśnie dlatego genialny?) realizuje to prezes firmy Małkowski – Martech, pan Zenon Małkowski. Firma produkuje bramy przeciwpożarowe, a więc zajmuje się biznesem dość tradycyjnym. Aby zachęcać swoich pracowników do pomysłowości, prezes (utytułowany w skali kraju innowator) realizuje stałą akcję pod nazwą „dam stówę”. Każdy pracownik, który uzna, że jego pomysł usprawnia pracę na jego stanowisku, zgłasza go i natychmiast otrzymuje „stówę” netto.
Jeśli innowacja jest znacząca, wtedy kwota może być negocjowana i wynieść nawet kilkanaście tysięcy złotych. Raportem „Gotowi na innowacje” chcemy Państwa przekonać do próby wyklucia się ze skorupy strachu. Niech ta lektura okaże się inspiracją dla Waszych odważnych decyzji.”