W piątek na Facebooku miała miejsce akcja prostestacyjna związana ze zdjęciem przez TVP z YouTube filmiku niejakiego Madasa. Akcja jakich tysiące o bardzo małym zasięgu i skutkach. W dodatku „świat się dowiedział, nic nie powiedział” filmik nie został finałowo wyemitowany przed meczem Polska-Czechy więc wszystko było psu na budę i o co c’mon…
Tak? Nie. Błąd. Zacznijmy jednak od początku.
THE DAY I TRIED TO LIVE
Wersja podkręcona: Kuras wstał lewą nogą w piątek i postanowiłem zmieść z powierzchni ziemi jakaś instytucję państwową. Padło na biedną TVP.
Wersja bardziej prawdziwa: w piątek miałem za dużo wolnego czasu i zamiast odpoczywać kliknąłem w parę linków i przeczytałem, że z YouTube’a zniknął film zagrzewający polskich kibiców a potem, że istnieje duża szansa na to, że TVP po taniości sprzedała czas antenowy Ministrowi Sawickiemu.
Pewnie normalnego człowieka takie dwa fakty ani grzeją ani ziębią ale widać ja nie do końca jestem normalny ponieważ w zamieściłem na swoim fejsowym wallu taki wpis:
Po zamieszczeniu takiego debeściarskiego komentarza stwierdziłem, że zadanie wykonane i mogę zacząć „grać w gry”. W końcu jestem „fejsbukowym slactivistą” i wszystko co zrobić mogłem zrobiłem (no wszak klikłem, nie!?)
Jakiś diabełek podpowiedział mi żebym włączył jeszcze raz film Madasa i obejrzał go w całości. Spokojnie i w całości.
Powiem szczerze – nie wiem czy to był efekt tych dwóch meczów zremisowanych cudem, ogólnej zajebistej atmosfery wokół Euro 2012 w Polsce czy jestem stary i łatwo się wzruszam ale…po obejrzeniu tej krótkiej produkcji poczułem się jakbym dostał pieścią w brzuch. Poczułem ciary, poczułem energię bijącą z tych kilku minut ruchomym obrazków. Miałem kompletnie gdzieś kto jest autorem a kto ma prawa autorskie – chciałem biec całować stopy Tomasza Zimocha, drzeć się opętańczo i dopingować z całego serca „naszych”.
I wtedy zrodził się pomysł „protest pejdża”. Klik, klik założyłem stronę i zacząłem wykorzystywać wszystko to co każdy social media ninja wie na temat animowania społeczności. Na początku tytuł wydarzenia. Nie liczba mnoga tylko mocne wskazanie na „ja”. Ja się domagam, ja chcę, ja żądam. Wykrzykniki na końcu są takiej „dzieciowo-neostradowe” ale dokładnie spełniają swoją rolę – mają narzucić tym kilku słowom gwałtowną wymowę.
Zdjęcie – nie grzeczny obrazek z flagą ale krzyczące postacie. Energia, działanie, ruch – takie emocje chciałem zawrzeć w tym co zobaczy każda osoba, która odwiedzi stronę. Wrzucenie linków z informacjami o zdejmowaniu filmów, problemach finansowych w TVP czy też publikacjach (w późniejszym okresie) w mediach na temat samej strony protestu – to wszystko miało zbudować zwarty przekaz i kierować w jedną stronę: jak największej ilości osób, które będą chciał „podpisać się” pod akcją i dzięki temu wzbudzić respekt u osób decyzyjnych w TVP.
Czy zakładałem jaki będzie rezultat? Nie. Chciałem maksymalnie „napompować” akcję żeby zdobyć argument podczas rozmów z poszczególnymi firmami i osobami (radio, telewizja, twórcy muzyki).
HULK SMASH!!
To co stało się w czasie następnych kilku godzin przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Po pierwsze – akcja „zażarła”. Przyrost ludzi „lajkujących” stronę wydarzenia w szczycie dochodził do 1000 osób na godzinę. W czasie 30 godzin zebrało się ~20 tysięcy osób (finałowo licznik stanął na 25.721 osobach w momencie kiedy piszę tego posta). Zaproszono ponad 127 tysięcy osób do wzięcia udziału w proteście.
Po drugie – uaktywniło się bardzo dużo osób z różnych mediów, firm i organizacji. Wszyscy dobrowolnie i czasami zupełnie wariacko pomagali mi w dotarciu do zarządu Programu Pierwszego Polskiego Radia i Telewizji Publicznej. Mój Facebook zamienił się w kakafonię otwartych okienek czatów oraz stały płynący szerokim strumieniem listę powiadomień o dołączeniu kolejnych osoby do wydarzenia.
Bardzo szybko okazało się, że w zasadzie, że dostałem od osób wspierających maile, numery telefonów, ba nawet wiem do jakiego pokoju muszę zapukać żeby znaleźć konkretne osoby w danej instytucji.
Dzięki niesamowitej pomocy ludzi z PR1 dowiedziałem, że szef PR1 Kamil Dąbrowa jest w stanie dać mi pismo w którym radio zrzeknie się praw do „głosu” Tomasza Zimocha tylko w celu emisji klipu Madasa. Po czym dowiedziałem się, że w zasadzie nie ma sensu żebym sam jechał z tym papierem na Woronicza ponieważ on sam tam się uda.
Było w tej całej akcji coś surrealistycznego – siedząc przed ekranem monitora z rosnącym osłupieniem patrzyłem jak organizuje się grupa kilkunastu tysięcy ludzi, którzy spamowali komentarzami profil TVP1, szukali materiałów, wyciągali kolejne rzeczy i dopingowali żywiołowo. Zacząłem mieć problemy z nawigowaniem po Facebooku – to nie jest dobre narzędzie w przypadku akcji w którą zaagażowanych jest więcej niż parę osób na raz.
Szybko dotarła do mnie osoba współpracująca z Tomaszem Zimochem i poinformowała mnie, że sam zainteresowany nie widzi problemu w takim wykorzystaniu jego głosu. Po chwili otrzymałem informację z CD Projektu, że jeśli chodzi o użytą muzykę w klipie to właścicielem jest EA (muzyka pochodzi z gry „Mass Effect” którą w Polsce dystrybuuje właśnie CD Projekt). W zasadzie teraz wszystko zależało od tego co powiedzą sami zainteresowani w TVP. Mi się wydawało, że wszystkie kawałki układanki znalazły się na swoich miejscach. To była godzina 13.00.
SOMETHING WICKED THIS WAY COMES
Czekając na dalszy rozwój wydarzeń (wiedziałem, że Prezes TVP Juliusz Braun specjalnie zwołał spotkanie w tej sprawie na Woronicza) znalazłem link na Onecie do wideo TVP – kliknąłem i oniemiałem. Zobaczyłem gorszą, źle zmontowaną, żenującą podróbkę „Meczu o wszystko”. Spodziewałem się, że ktoś w TVP będzie próbował wygasić problem ale nie spodziewałem się, że zrobi to tak głupio.
Niestety informacje napływająca parom kanałami z Woronicza okazywały się mało pocieszające – TVP związana umową z UEFA na mocy tej umowy musi występować o kasowanie wszelkich produkcji dotyczących Euro 2012. UEFA dała prawa do rejestracji i dystrybucji imprezy tylko TVP. W myśl takiej umowy film Madasa jest z miejsca „piracki” i tylko UEFA mogłaby taką decyzję cofnąć. Potwierdzały to oficjalnie słowa rzeczniczki TVP:
„Doskonale rozumiemy entuzjazm internautów i autora filmiku, ale w atmosferze euforii nie możemy zapominać o kilku prostych przepisach prawa. Zdaniem specjalistów TVP, filmik naruszył prawa TVP jako wyłącznego nadawcy EURO 2012, naszą licencję na wyłączność. Ponadto – zgodnie z umową z UEFA – TVP nie może emitować nawet własnych spotów zagrzewających do kibicowania w takim kanale, jakim jest YouTube. Zapewne nikt nie wie, że po interwencji UEFA musieliśmy taki filmik zdjąć!” – napisała w oświadczeniu rzeczniczka TVP Joanna Stempień-Rogalińska.
Bardzo ładnie zachowała się (często przeze mnie krytykowana) Gazeta.pl – śledzili rozwój wydarzeń i publikowała newsy, które lądowały na stronie głównej. Podobnie w innych mediach (Onet, WP, Eska, Interia) pojawiły się podobne publikacje. Generalnie akcji kibicowało bardzo dużo osób z różnych mediów i firm mając nadzieję, że film „Mecz o wszystko” zostanie pokazany w sobotę przed 20.45 na antenie któregoś z programów TVP.
Pod koniec dnia w piątek nadzieje na to, że TVP jednak pójdzie po rozum do głowy i wykorzysta świetny materiał promocyjny były już bardzo małe. Dodatkowo okazało się, że narasta konflikt na linii Zimoch – TVP. Komuś na Woronicza nie spodobało się, że widzowie mogą mieć wybór komentarza podczas meczu. Podczas samego meczu flaga o której uszycie apelował Zimoch pokazywana była bardzo mało – szkoda, że i tej inicjatywy TVP nie umiała wykorzystać i zaakceptować.
Sobota upłynęła mi pod znakiem dobijania się do licznych drzwi, osób i instytucji ale im bliżej południa tym zaczynałem rozumieć, że szansę maleją z godziny na godzinę. Wieczorem pomaszerowałem obejrzeć mecz Rosja-Grecja ze słuchawkami na uszach i nadzieją, że Polacy wygrają swój mecz. Jak to się wszystko skończyło wszyscy wiemy. Poprosiłem kolegę, który wraz ze mną zarządzał stroną wydarzenia o opublikowaniu komunikatu jeśli do rozpoczęcia transmisji TVP nie pokaże filmiku Madasa. Nie pokazali.
PODSUMOWANIE
TVP nie ugięła się, filmik nie został wyemitowany. Z punktu widzenia samego przedmiotu protestu jest to porażka. Niemniej jest dużo pozytywów – po raz kolejny „zagotowało się” wokół tematu praw autorskich (sprawę dobrze opisuje Panoptykon). Po raz kolejny telewizja Polska zwana „publiczną” dostała po nosie od swoich widzów (a w bliskiej przyszłości być może płatników).
Afera z kasowaniem filmu pokazała, że UEFA jest organizacją wymuszającą bardzo dużo ustępstwa prawne i kontrolującą wszystko do czego ma prawa (czasami nawet ociera się to o śmieszność). Może następnym razem ktoś na Woro zastanowi się zanim podpisze papier, który zabiera telewizji publicznej możliwość zarządzania swoimi materiałami?
Maciej Ślesciki zaproponował Madasowi stypendium o wartości 20 tys złotych w Warszawskiej Szkole Filmowej. Zobaczymy co z tego wyniknie (sam zainteresowany nie jest zbyt szczęśliwy powstałą sytuacją i zamieszaniem wokół jego osoby).
Chciałbym bardzo bardzo gorąco podziękować wszystkim uczestnikom akcji – byliście super, mieliście bardzo fajne pomysły i mnóstwo kreatywności! To ogromne szczęście móc robić takie działania kiedy można oprzeć się na tak dużej grupie wspaniałych ludzi!
TVP na pewno szybko sprawę wyciszy – jest Euro, piłkarze nadal grają i generalnie wszystko jest ko ko spoko. Zostaną statystyki i liczby:
* Na frazę „mecz o wszystko polska czechy” Google zwraca ponad 1,5 mln wyników
* a te dwa podsumowania w postaci graficznej dobrze obrazują co się działo:
Sprawę opisali:
Bardzo dziękuję załodze Sotrendera i Brand24 za pomoc w analizie i stworzeniu infografik!