Tomasz Michniewicz (SARTE) – Przede wszystkim zabezpieczamy pomysły i idee. Zarejestrować w SARTE można wszystko, co da się przedstawić w zamkniętej formie

Artur Kurasiński
14 listopada 2012
Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

AK74 – Zacytuję Waszego maila „SARTE to kompleksowa usługa chroniąca projekty przed ich bezprawnym wykorzystaniem. Stanowi połączenie bezpiecznego sejfu na najcenniejsze pomysły i armię prawników dbających o interesy ich autorów”. Brzmi bardzo poważnie tylko ja to wygląda w praktyce?

Tomasz Michniewicz (dyrektor zarządzający SARTE) pozwala potwierdzić fakt istnienia jakiegoś projektu w konkretnej formie i w konkretnym punkcie na linii czasu. Jeśli mam świetną strategię marketingową, którą za chwilę chcę pokazać potencjalnemu klientowi, zamykam ją w formie prezentacji czy PDF-a i rejestruję w systemie, otrzymując od razu Certyfikat SARTE, jednoznacznie identyfikujący mnie jako dysponenta tego projektu oraz pozwalający na sprawdzenie, czy zawartość pliku nie została aby zmieniona.

W przypadku późniejszej kradzieży tego mojego pomysłu mam niepodważalny dowód na to, że byłem w jego posiadaniu wcześniej, mogę wskazać ciąg przyczynowo-skutkowy. Do tego dowód jest dostarczany przez wiarygodną, niezależną organizację dysponującą systemem technologicznym o najwyższych standardach – to nie jest mój znajomy w roli świadka ani wydruki maili, które mają bardzo znikomą wartość dowodową. Zupełnie inny poziom. „Złodziej” tego pomysłu nie będzie miał nic na swoją obronę – albo się porozumiemy polubownie, albo w sądzie, ale szans w sporze – o ile faktycznie jestem autorem tego projektu – nie ma praktycznie żadnych.

AK74 – Twierdzę, że jestem autorem obrazu „Bitwa Pod Grunwaldem” – mogę zarejestrować się w Waszym systemie? Kto będzie rozstrzygał kto jest autorem?

TM: Nie przyznajemy „autorstwa” projektu, ten system tak nie działa. Nie mamy nawet świadomości, co zawiera plik, bo nikt nie zagląda do środka, wszystko jest szyfrowane w locie i do systemu wpada jako ciąg przypadkowych zer i jedynek. Tak więc nie jesteśmy w stanie wskazać, kto jest autorem danego pomysłu, bo go nie znamy.

Jeśli zarejestruje Pan hipotetyczną „Bitwę pod Grunwaldem” jako swoje dzieło i później spróbuje Pan odnieść z tego tytułu jakieś korzyści materialne, będzie to przestępstwo, ścigane z mocy kodeksu karnego. Rejestrowanie cudzych pomysłów jako swoich to bardzo ryzykowna gra – oszustwo łatwiej wykazać niż autorstwo danego dzieła.

Wystarczy wykazać uzasadnione wątpliwości, a te oceni sędzia i to on podejmie „decyzję”, kto jest autorem. W tym przypadku decyzja jest raczej oczywista i w jej wyniku będzie Pan oglądał świat przez kraty.

AK74 -Czy będziecie zabezpieczali moje interesy poza granicami Polski?

TM: W relacjach pozasądowych – nie widzę przeciwwskazań. Sprawy sądowe natomiast muszą zawsze być osadzone w określonym systemie prawnym. Dużo łatwiejsze dla Pana będzie pozwanie międzynarodowej firmy w Polsce niż wojowanie na ich terenie.

AK74 – Jakiego typu twórcy mogą skorzystać z SARTE? Tylko Ci, którzy wytwarzają coś materialnego? Zabezpieczacie też pomysły i idee?

TM: Przede wszystkim zabezpieczamy pomysły i idee! Zarejestrować w SARTE można wszystko, co da się przedstawić w zamkniętej formie – strategie reklamowe, pomysły na kampanie, katalogi zdjęć, teksty, hasła copywriterskie, bazy danych, listy kandydatów opracowane przez headhunterów, pomysł na grę komputerową, scenariusz filmu czy aplikację mobilną, format telewizyjny… Mogę wymieniać w nieskończoność.

Jeśli efektem mojej pracy jest jakakolwiek wartość twórcza – dzieło, pomysł, koncepcja, idea, zestawienie – mogę ją zarejestrować w SARTE. Do tej pory zabezpieczyć można było jedynie piosenki czy teksty literackie albo rozwiązania technologiczne. Koncepcje były niezabezpieczalne, w żaden sposób. Dlatego powstało SARTE – bo zbyt wiele osób zostało już ze swoich najlepszych pomysłów okradzionych, a ZAIKS, ZPAV i inne stowarzyszenia się nimi nie zajmowały.

AK74 – „W przypadku wykorzystania pomysłu autora bez jego wiedzy i zgody, Certyfikat SARTE jest dowodem sądowym w procesie lub wystarczającym argumentem do zawarcia ugody między stronami.”. Jak dokładnie to ma wyglądać – sąd nie będzie musiał wykonywać dodatkowych ekspertyz i uwierzy Wam na słowo?

TM: W każdej takiej sprawie nasi klienci mogą wezwać przedstawiciela SARTE do sądu w roli biegłego. Zresztą dowolny biegły powołany przez drugą stronę, po zapoznaniu się z działaniem systemu będzie musiał się poddać – to jest po prostu zbyt dobrze przemyślane rozwiązanie, eliminujące jakiekolwiek nadużycia z dowolnej strony, również naszej firmy.

Natomiast przyjmuje Pan nie do końca prawdziwe założenie, że takie spory kończą się w sądzie. Tak nie jest. Spory tego typu w 90% kończą się ugodą pozasądową. Ktoś, kto ukradnie Pana pomysł, po zapoznaniu się z treścią Certyfikatu i zrozumieniu, o co w tym chodzi – zapewniam Pana – bardzo chętnie się spotka i poszuka polubownego rozwiązania, bo jego prawnik bardzo szybko mu wyjaśni, że w sądzie nie ma żadnych szans. Autorom pomysłów nie zależy na wygranej w sądzie, zależy im na godziwym wynagrodzeniu za ich pracę. Tę łatwiej uzyskać poza sądem, szybciej i efektywniej.

AK74 – Ile kosztuje Wasza ochrona? Mogę wykupić okres trwania usługi na przykład rok?

TM: Umożliwiamy cztery modele korzystania z usługi SARTE, od jednorazowej rejestracji jednego tylko pliku o ograniczonej wielkości (to rozwiązanie dla freelancerów i osób tworzących cenne koncepcje tylko okazjonalnie) po roczny abonament uprawniający do zarejestrowania dowolnej liczby projektów (rozwiązanie idealne dla agencji i średnich firm). We wszystkich przypadkach raz zarejestrowany plik podlega ochronie bezterminowo, nie trzeba odnawiać tej ochrony okresowo.

AK74 – Jesteście „pierwszym w Polsce a czwartym na świecie systemem ochrony projektów i własności intelektualnej”. Jak wygląda Wasza konkurencja w innych krajach i jak jej idzie?

TM: Mogę bez zbędnej skromności powiedzieć, że SARTE jest najbardziej zaawansowanym rozwiązaniem spośród tej czwórki. Łączy szczelny technologicznie i koncepcyjnie system informatyczny z rozbudowanym zapleczem prawnym działającym na potrzeby naszych klientów.

Interesów klientów SARTE – na ich życzenie – broni kancelaria adwokacka Czyżewscy, najlepsi specjaliści prawa własności intelektualnej w Polsce. To jest liga usług prawnych normalnie niedostępna dla indywidualnych twórców i małych firm. Dzięki SARTE mają do niej dostęp – tej wartości nie da się przecenić.

W pozostałych krajach – Niemczech, Holandii i Wielkiej Brytanii – rozwiązania są dedykowane węższym specjalizacjom, np. FRAPA zajmuje się jedynie rejestrowaniem formatów telewizyjnych. Natomiast ich sukcesy i wieloletnia obecność na rynku są dla nas jedynie potwierdzeniem, że ochrona twórców, którą wszystkie te cztery usługi oferują, jest skuteczna i potrzebna. My po prostu rozszerzamy pole działania, robimy następny krok na tej drodze.

AK74 – Mam pomysł. Chcę zrobić „serwis społecznościowy dla seniorów”. Płacę 49 zł + VAT i co otrzymuję w zamian?

TM: Otrzymuje Pan Certyfikat SARTE, potwierdzenie, że miał Pan ten pomysł dziś o 11:47 i że projekt zawiera dokładnie to i to. Jeśli spełni Pan dwa najważniejsze warunki, czyli po pierwsze jest Pan faktycznie autorem tego pomysłu (a nie np. współautorem) oraz nie pokazał go Pan nikomu przed rejestracją, trzyma Pan w rękach niepodważalny dowód, iż jest Pan autorem tego projektu i ma Pan do niego wszelkie prawa. Jeśli pokaże Pan go później dwudziestu potencjalnym inwestorom, a jeden z nich się na niego połasi i spróbuje go Panu ukraść, rozniesie go Pan w strzępy w sądzie.

AK74 – Opisywałem kiedyś serwis Authalia dzięki któremu stałem się właścicielem do obrazu „Mona Lisa” (mam nawet na to certyfikat!). Wasz pomysł niebezpiecznie mi go przypomina – jak na razie widzę jedyny pożytek płynący z tego, że być ktoś się wystraszy oficjalnie brzmiącego i wyglądającego maila jaki otrzyma ode mnie…

TM: Authalia i SARTE nie mają ze sobą absolutnie nic wspólnego i samo stawianie ich obok siebie jest dość kuriozalne. Authalia miała poprzez rejestrację w Polsce nadawać prawa patentowe na całym świecie. To jest tak absurdalny pomysł, że nawet nie będę się do niego odnosił. To tak, jakby podpisując z kolegą umowę, mógłby Pan się stać właścicielem Empire State Building, tylko dlatego, że kolega tak powiedział.

SARTE jest rozwiązaniem wpasowanym w polski porządek prawny, przemyślanym i skutecznym, bo opiera się na konkretnych przepisach prawa. Jeśli kwestionuje Pan jego wartość, kwestionuje Pan tym samym cały rozdział kodeksu poświęconego prawom autorskim, prawom własności intelektualnej i prawom pokrewnym.

SARTE to nie jest żadna magia ani hucpa – to narzędzie pozwalające skuteczniej wykorzystywać możliwości jakie daje nam polskie prawo. Nie tworzymy nowego prawa, nie nadajemy dodatkowej ochrony, nie przyznajemy swoich własnych patentów – zabezpieczamy na Pana życzenie dowody do przyszłego wykorzystania, w sposób, którego nie da się podważyć.

Jeśli jedyny pożytek z SARTE widzi Pan w wysłaniu groźnego maila, zapraszam przy pierwszej okazji, gdy ktoś wykorzysta bezprawnie Pański pomysł. Obiecuję, że zajmiemy się tym przypadkiem pro bono i zobaczy Pan z bliska skuteczność SARTE. A potem – umówmy się – po męsku przyzna się Pan do błędu. Dobrze?

AK74 – Jako autor odczuwam potrzebę chronienia moich utworów, ale patrząc na model działania SARTE nie wydaje mi się żeby można to było robić „maszynowo”. Albo za 49 zł + VAT otrzymana usługa będzie bardzo kiepska albo kancelaria będzie musiała zatrudnić kilkunastu nowych pracowników do obsługi bieżących zleceń…

TM: Łączy Pan tu dwie rzeczy, mianowicie usługę rejestracji pliku i analizę Kancelarii Czyżewscy w przypadku naruszenia praw twórcy. W najtańszym pakiecie, w cenie 49 zł, ma Pan możliwość rejestracji pliku – każda interwencja Kancelarii będzie dodatkowo płatna. To jest rozwiązanie dedykowane okazjonalnym użytkownikom, taki entry-level. W wyższych pakietach usługi Kancelarii są już wliczone w cenę usługi, ale jest ona wyższa.

Mam natomiast nadzieję, że tej rozmowy nie przeczyta mecenas Czyżewski, bo mógłby dość intensywnie zareagować na sugestię, że jego usługi mogą być „bardzo kiepskie”. Mówi Pan o kancelarii z wyróżnieniami Chambers Europe, EMEA Legal 500 czy Global Law Experts, która regularnie prowadzi i wygrywa wielomilionowe sprawy na rynku międzynarodowym.

To są specjaliści najwyższej próby, dla których słowo „kiepskie” nie istnieje. Zapewniam Pana, woli mieć Pan ich po swojej stronie niż stanąć naprzeciwko nich, zwłaszcza jeśli przedmiotem sprawy nie jest wzór wizytówek, a np. format telewizyjny czy pomysł na dużą kampanię reklamową a odszkodowanie ma wynieść np. 1,5 mln zł.

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon