Mikołaj Małaczyński (Legimi) – Każdy podmiot ma inny pomysł na dystrybucję e-książek, a nasz swoim innowacyjnym modelem wyprzedza swoje czasy.

Artur Kurasiński
8 lutego 2013
Ten artykuł przeczytasz w 4 minut

legimi_mikołaj_małczyński

AK74 – Legimi stał się języczkiem u wagi ale chyba nie o taką promocję Wam chodziło? Wydawcy już się z Wami porozumieli, wyjaśniliście wszystkie problemy i kwestie sporne?

Mikołaj Małaczyński – Tak, debata o nowych modelach sprzedaży ebooków, którą zapoczątkowaliśmy, okazała się bardzo potrzebna i trwa do dziś. Z wieloma czołowymi wydawcami mamy podpisane bezpośrednie porozumienia, z pozostałymi trwają rozmowy, które oceniam pozytywnie. W marcu temu zagadnieniu zostanie poświęcona sesja tematyczna w ramach Polskiej Izby Książki i niewątpliwie Legimi przysłużyło się takiemu obrotowi sprawy.

Nasze działania w ubiegłym roku zbiegły się w czasie z „reformami” na rynku ebooków. Każdy podmiot ma inny pomysł na dystrybucję e-książek, a nasz swoim innowacyjnym modelem wyprzedza swoje czasy. Wydawcy potrzebują więc chwili na przeanalizowanie wszystkich korzyści, które oferujemy i wszystkich nowych głosów w dyskusji. Dla nas ważne jest, że tytułów w Legimi z tygodnia na tydzień przybywa.

AK74 – Trochę ciężko mi uwierzyć, że naprawdę nie pomyśleliście o odbiorze Waszego pomysłu na abonament. Mieliście aż tak dobre relacje z wydawcami czy zmyliła Was ich ciężka sytuacja rynkowa i chcieliście ich postawić przed faktem dokonanym?

MM – Na odbiór naszego pomysłu złożyło się bardzo wiele czynników, nie wszystkie przewidzieliśmy. Jeden z numerów dwutygodnika branżowego „Biblioteka Analiz” starał się szeroko ująć wszelkie aspekty wywołanej przez nas dyskusji – to było chyba 10 stron drobnego druku! Głosy skrajne wynikały jednak z niedoinformowania, co było naszym niedopatrzeniem. Najważniejsze, że po wyjaśnieniach górę wziął rozsądek, ponieważ nasza oferta jest bardzo korzystna od strony finansowej i starannie przemyślana. To przekonało wydawców.

AK74 – Jak na chwilę obecną radzi sobie Legimi w porównaniu do konkurencji? Jaki mieliście założenia przed inwestycją a jak one wyglądają teraz?

MM – Oferta Czytaj bez limitu została wprowadzona miesiąc później, niż pierwotnie planowaliśmy. Zainteresowanie i odpowiedź z rynku są na ten moment zgodne z naszymi prognozami. Trudno nam porównywać się do konkurencji, ponieważ obecnie nikt nie proponuje podobnej usługi dla fanów mobilnego czytania na tabletach i smartfonach.

AK74 – Musieliście robić badania jeśli zdecydowaliście się na cenę abonamentu 9 złotych. Jak dużo osób to zauważyło Wasze założenia opierają się na przeświadczeniu, że Polacy generalnie mało czytają…

MM – Nasz model biznesowy wzbudza spore zainteresowanie. Faktycznie wielu komentatorów zadaje sobie pytanie: „jak to się może opłacać?”. Odpowiedź jest prosta: tak samo, jak multikarnety fitness. Znamy średni poziom czytelnictwa na poszczególnych platformach i w oparciu o te dane przygotowaliśmy nasz cennik, podobnie jak ceny karnetów w klubach fitness szacuje się na podstawie współczynnika jednoczesności.

To absolutne przeorganizowanie modelu rozliczeń dla książki beletrystycznej z wykorzystaniem możliwości, jakie niesie ze sobą format cyfrowy. Dla przykładu przypomnę, że w cenie książki papierowej wielu wydawców wlicza ok. 25% zapasu na niewyprzedane nakłady. Oznacza to, że dla tytułu kosztującego 40 zł, 10 zł z tego to zupełnie zbędny koszt finansowy. Ebooki są wolne od takich zabiegów, zwłaszcza w modelu abonamentowym. Oferując miesięczny dostęp do usługi dla iPhona w cenie 9 zł, łatwo się domyślić, że kierujemy go do czytelników okazjonalnych.

Na smartfonach czytamy krótko, niejako „w biegu”. Książka w takim kontekście sytuacyjnym ma dla odbiorcy mniejszą wartość, dlatego musi być po prostu tańsza. W innym przypadku czytelnik zajmie się inną, bezpłatną aplikacją – choćby Facebookiem, czy znajdzie coś do poczytania w sieci. Mimo wszystko na stronie piszemy, że obecnie ceny są obniżone o połowę – trwa okres początkowej promocji „Czytaj bez limitu”.

Zgodnie z regulaminem, wszyscy, którzy aktywują usługę w promocyjnej cenie, będą ją mogli utrzymać do czasu wypowiedzenia, czyli bezterminowo. Nie zdradzamy na razie kiedy ceny „podskoczą”, ale to nieuniknione.

AK74 – Chciałem założyć konto żeby sprawdzić ofertę. Na chyba trzecim kroku zostałem odesłany od PayPala (grzecznie zapłaciłem). Okazuje się, że po zakończeniu okresu próbnego z mojego konta PayPal będziecie ściągali co miesiąc 9 pln. Żeby temu zapobiec muszę wymówić płatność na PayPalu albo na Waszym koncie. Szczerze? Poczułem się jak niedoszły klient Pobieraczek.pl…

MM – Uwierz mi, że nie wzorowaliśmy się akurat na Pobieraczku, tylko na Netflix.com ;-) Taka ścieżka rejestracji, mówiąc wprost, zapewnia wyższą konwersję, co realnie przekłada się na niższy koszt usługi o 2-3 zł. Chciałbyś płacić więcej? ;-)

AK74 – Zanim skasowałem konto zrobiłem zwiad wśród książek, które mogłem czytać za darmo – generalnie podsumowałbym, że książki w opcji „czytaj ile chcesz” to są stare tytuły a za te nowe trzeba zapłacić całkiem normalnie…

MM – Mamy sporo zaawansowanych rozmów z wydawcami, dlatego część z tych tytułów już niedługo zostanie objętych abonamentem. Zwróć jednak uwagę, że wydawcy tacy jak Muza, WAB, Insignis, Buchmann wprowadzają wszystkie swoje nowości również od razu do oferty „Czytaj bez limitu”. Dzięki temu mamy takie tytuły, jak ostatnia głośna polska odpowiedź na „50 twarzy Greya” Ilony Felicjańskiej pt. „Wszystkie odcienie czerni” w dniu jej premiery.

Należy sobie również odpowiedzieć na pytanie, czy „stary tytuł” np. po roku od premiery stracił już na wartości? Sporą popularnością wciąż cieszy się w Biografia Steve’a Jobsa, kryminały Mankella czy Higginsa, książki Murakamiego czy Coelho. Jest też kilkadziesiąt tytułów, które na polskim rynku dostępne są tylko w Legimi. Jako księgarze mamy wciąż niedosyt i pracujemy nad tym, aby oferta rozrosła się w tym roku kilkukrotnie, ale jako czytelnicy już teraz dostajemy oczopląsu.

AK74 – Na konferencji prasowej w zeszłym roku mówiłeś, że „Legimi to Spotify dla książek”. Nadal tak uważasz?

MM – To nasza długofalowa wizja, która jeszcze nie została w pełni zrealizowana. Wciąż rozwijamy aplikacje na kolejne systemy operacyjne (w ciągu dwóch miesięcy ukażą się wersje na Android i Windows). Nasze plany inwestycyjne w tym roku oraz przewidziane działania pozwalają nam nadal trzymać się tej dumnie brzmiącej idei.

AK74 – Generalnie pomysł Legimi mi się podoba i trzymam kciuki. Macie szansę rozruszać polski rynek ale pod warunkiem, że będziecie grali w jednej drużynie z wydawcami. A oni są konserwatywni, mało innowacyjni i zachowawczy. Jak chcecie zatem zrobić biznes w takiej branży z takimi warunkami?

MM – Sporo się nauczyliśmy. Mamy korzystną ofertę, rosnącą bazę klientów, skuteczny program partnerski, świetny zespół. Wydawcy są racjonalni i chcą docierać ze swoimi treściami do nowych, młodych duchem odbiorców, a Legimi to umożliwia.

Wydawcy mają też ze strony Legimi dobrych opiekunów w osobach Kasi Domańskiej i Artura Wasilewskiego, którzy dwoją się i troją, aby im zaoferować nietuzinkowe działania promocyjne wspólnie z naszymi partnerami i służą wszelkimi wyjaśnieniami w kwestiach technicznych. Jesteśmy dobrej myśli.

AK74 – Co planujecie zmienić w 2013 roku i co chcecie osiągnąć?

MM – Legimi zostało dostrzeżone za granicą. Za wcześnie, aby zdradzać na tym etapie szczegółowe plany. Mogę powiedzieć, że chcemy wyjść w tym roku na jeden rynek zagraniczny. Poza tym przed nami wprowadzenie oferty „Czytaj bez limitu” na systemy Android i Windows i systematyczna praca nad powiększaniem oferty dostępnych tytułów.

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon