AK74 – Karolino czytam co piszą o Tobie media: „Zdobyła 16 medali na imprezach o randze mistrzostw Europy i świata, a na paraolimpiadzie w zeszłym roku w Londynie zakwalifikowała się do finału. W wyścigu na 150 metrów stylem zmiennym jest uznawana za jedną z dwóch najlepszych na świecie”. Jesteś gwiazdą? Czujesz się sławną sportsmenką?
Karolina Hamer – Nie jestem gwiazdą, a pływaczką, która robi swoje. Taki pomysł na życie wybrałam i przyjęłam ze wszystkimi jego konsekwencjami. Po 15 latach kariery sportowej mam swoje przemyślenia odnośnie sportu niepełnosprawnych i niedawno postanowiłam się nimi podzielić publicznie.
Dopiero to, a nie moje dotychczasowe sukcesy sportowe (to nie koniec!), sprawiło, że stałam się znana. Na fali ostatnich wydarzeń, moja mama stwierdziła nawet ostatnio, że jeśli ja nie dokonam rewolucji, to nikt tego nie zrobi.
A że podobno mam coś z Neo (tego z „Matrixa”) i Gierka (tego z PRL-u), to mam nadzieję, że mój „Hamertime” zmieni postrzeganie niepełnosprawnych sportowców i niepełnosprawnych w ogóle, przynajmniej w takim stopniu, w jakim „gierkówa” zmieniła sposób postrzegania podróży z Katowic do Warszawy.
AK74 – Czym jest dla Ciebie sport? Odskocznią, formą terapii?
KH – Pasją, ciężką pracą i formą terapii. Sport jest moim spełnieniem. Gdy trenuję czuję wewnętrzny ogień – coś, czego nie da się opisać słowami. Coś takiego czują chyba wszyscy, którzy znaleźli swoje miejsce w świecie.
AK74 – Co to znaczy dla Ciebie być sportowcem, który reprezentuje Polskę? To faktycznie są takie ogromne emocje kiedy ma się „orzełka na piersi” i staje na podium?
KH – Podium to ukoronowanie pracy mojej, trenerów, pani psycholog, fizjoterapeutów. W trakcie dekoracji często mam łzy w oczach, a w głowie mimowolnie pojawiają się wycinki z najcięższych chwil sezonu. Trwa to mniej więcej trzy minuty. Po ich upływie pojawiają się pytania z gatunku „a co by tu jeszcze ulepszyć”, bo najbardziej lubię sam proces tworzenia.
AK74 – Telewizja Polska właściwie nie pokazała nic z paraolimpiady w Londynie. W Polsce pojawiały się różne głosy, że sport w wykonaniu osób niepełnosprawnych jest dziwnym widowiskiem a nawet żartem z zasad głoszonych przez Barona De Coubertin. Co myślisz i czujesz kiedy widzisz i słyszysz co się wokół paraolimpijczyków dzieje?
KH – Igrzyska Paraolimpijskie w Londynie widziały cztery miliardy ludzi. Sportowcy niepełnosprawni na Zachodzie są noszeni na rękach, mają komercyjnych sponsorów i proces przygotowań na najwyższym poziomie. U nas, systemowo, nie mają prawie nic – są skazani na siebie, swoje kontakty i spryt.
Sytuację najlepiej opisuje fakt, że w polskiej telewizji próżno było szukać transmisji z igrzysk paraolimpijskich w Londynie. Owszem, kto chciał, oglądał zawody w Internecie, ale nie o to chodzi.
Lada dzień napiszę list otwarty do premiera Tuska, ministry Muchy i prezesa Brauna, w którym zaapeluję o transmisję igrzysk w 2016 r, bo moim zdaniem ludzie, którzy wykorzystuję 130% swoich możliwości, zasługują na takie samo traktowanie jak sprawni sportowcy. Zwróć uwagę, że nie chcę pieniędzy od państwa, specjalnych programów itp., a jedynie transmisji.
Wierzę, że zainteresowanie odbiorców będzie duże, a prawa rynku przekują je w atencję sponsorów, dzięki którym nasza rzeczywistość choć trochę zacznie przypominać tą, w której żyją i trenują nasi koledzy i koleżanki z Zachodu.
AK74 – Zdobywasz medale dla siebie czy dla kraju? Jak się motywujesz? „Przepłynę ten dystans szybciej niż wszyscy bo jestem najlepsza”? Co Cię „napędza”?
KH – Zdobywam medale dla siebie, dla bliskich i dla kraju. Gdy wchodzę do wody, koncentruję się tylko na najbliższym zadaniu. Kompletnie się wyłączam. Paradoksalnie, najbardziej na świecie motywują mnie porażki – wyrzucisz mnie drzwiami, wrócę oknem, wyrzucisz mnie oknem, wrócę kominem. Taka już jestem. We wczesnej młodości czytałam „Alchemika”, oglądałam „Matrixa”, mecze NBA i słuchałam Paktofoniki . To mnie kształtowało. Cały czas otaczam się fenomenalnymi, inspirującymi ludźmi, którym teraz dziękuję. Czytam też biografie sportowców. To mnie napędza.
AK74 – Jak wygląda normalny dzień z Twojego życia? Ile zajmują Ci treningi?
KH – To zależy od okresu przygotowawczego. Na mój przeciętny dzień składają się trening w wodzie, trening na siłowni, dieta wysoko-węglowodanowa, praca z psychologiem sportowym, masaże, praca z rehabilitantami i, oczywiście, odpowiednia regeneracja. Nie ma w nim czasu na inne zajęcia.
Jeden z dziennikarzy zapytał mnie niedawno, dlaczego nie próbuję zarabiać poza sportem; odpowiedziałam, niegrzecznie pytaniem: dlaczego nikt nie pyta o to Justyny Kowalczyk i zaproponowałam, by i ją zagadnął, czy aby nie skręca długopisów między startami.
AK74 – Patrzę na tych zawodników, którzy stają na podium i myślę sobie, że to podobnie jak na „zwykłej” olimpiadzie to muszą być ludzie, którzy czerpią niezłe profity z racji tego, że są najlepsi w tym co robią. Jesteś majętną osobą? Na uprawianym przez Ciebie sporcie można zarobić?
KH – Do tej pory byłam zdana na łaskę urzędników, więc trudno mówić o wielkich profitach. W Polsce sportowcy niepełnosprawni chcąc rywalizować i wygrywać z najlepszymi na świecie często wykładają swoje pieniądze, pożyczają od znajomych, rodziny. I sytuacja się powtarza z sezonu na sezon, więc trudno mówić o majętności.
Jestem tego najlepszym przykładem, znam realia i chcąc je zmienić proponuję realne rozwiązanie – transmisję z igrzysk i umowy sponsorskie.
AK74 – Zapytałem bo śledziłem co się wydarzyło na sesji rady miasta w Tychach. Okazuje się, że Ty tak naprawdę musisz prosić o pieniądze dla siebie. Czyli co – nie jesteś w stanie utrzymać się z reklam, sponsorów?
KH Nie mam kontraktów reklamowych i poważnych sponsorów, a jedynie grupkę osób dobrej woli, które wspierają mnie w miarę swoich możliwości. Cały czas czekam na poważne propozycje nie tylko dla powiększenia własnego komfortu trenowania i startów w zawodach, ale także po to, aby pokazać innym, że można, że się da.
AK74 – Zapytam się jak Ciebie wprost – jak osoba taka jak ja, która posiada sprawne obie ręce, głowę i nogi mam podchodzić do takiej osoby jak Ty? Mam współczuć, omijać temat kalectwa? Mam od Ciebie wymagać tyle samo co od osoby zdrowej? Czego oczekujesz od kontaktów z ludźmi? Akceptacji, współczucia, wsparcia?
KH – Traktuj mnie normalnie. Z wyobraźnią. Pytaj. Myśl. Każdy człowiek ma jakieś ograniczenia i zdolności. Słabe i mocne strony. Nie wkręcę Ci żarówki na drabinie, ale mogę Cię nauczyć pływać. Wkręć mi żarówkę, nauczę Cię angielskiego. Chodzę o kulach, mam ręce zajęte, to nie proś mnie o kupienie sześcioraka wody mineralnej z dostawą pod drzwi, raczej sam mi ją przynieś. Żadnej litości, 100% wyobraźni.
AK74 – Na pewno spotykasz się z innymi sportowcami – jak w dużym przybliżeniu wygląda uprawianie wyczynowe sportu przez osoby niepełnosprawne w Polsce? Nie wszyscy z nich mieszkają i trenują w dużych miastach.
KH –Uprawianie sportu w Polsce opiera się o ciężką pracę zawodników i ich trenerów bez przemyślanego zaplecza systemowego.
AK74 – Po przegranej z polskich piłkarzy z Ukrainą w internecie zaczęły krążyć komentarze, że szkoda inwestować publiczne pieniądze w dyscypliny w których Polacy nie wygrywają a nawet nie robią postępów. Zgodzisz się z tym? Chciałabyś żeby przy okazji najbliższych Igrzysk PKOL zaczął rozdzielać fundusze w zależności od osiągnięć?
KH – Myślę że tak. Od zawsze jestem zdania, że np. piłka nożna jako „polska dyscyplina narodowa” została kibicom po prostu wmówiona, a często poziom widowisk pozostawia sporo do życzenia. Oczywiście wielu sportowców jak np. Justyna Kowalczyk wykonuje perfekcyjnie swoją pracę, więc nie można generalizować. Sukces polskich paraolimpijczyków w Londynie wynikał przede wszystkim z ich samozaparcia i siły charakteru. Aż strach pomyśleć co będzie jak wesprą nas komercyjni sponsorzy…
AK74 – Dałaś ogłoszenie, że szukasz sponsora – jaki był odzew i co dokładnie oferujesz za prawa do swojego wizerunku?
KH – Odzew był przede wszystkich ze strony mediów. Chęć współpracy zgłosiło także kilka lokalnych firm. Wszystkie oferty dostosowuję indywidualnie do potrzeb danej firmy. Mówiąc bardzo ogólnie – daję możliwość wykupienia powierzchni reklamowej na czepku, strojach, dresie, stworzenie specjalnego spotu reklamowego, bandery na stronie internetowej, profesjonalnych relacji z zawodów z logo sponsora w materiale, możliwość przeprowadzenia szkoleń motywacyjnych dla pracowników itp.
Jednym słowem tradycyjne wykorzystanie wizerunku na potrzeby danej firmy oparte o moje sukcesy. W skrócie: w zamian za sfinansowanie startów i zaplecza oferuję mój wizerunek i moje sukcesy – zdrowy układ sponsorski dla odważnej marki.