Ku-ka.pl – jak zrobić e-biznes na tkaninach?

Artur Kurasiński
22 października 2016
Ten artykuł przeczytasz w 9 minut

ku-ka-pl_blog_ak74_kurasinski

AK74 – Kiedy pomyślałyście „może warto zrobić coś swojego”?

Maria- Po pierwsze chyba w każdej z nas to od dawna siedziało. Po drugie zbiegło się kilka elementów. Organizowałyśmy wcześniej wspólnie różne akcje, np. w harcerstwie i wiedziałyśmy, że nam się dobrze współpracuje. Miałyśmy podobny styl działania i wiedziałyśmy, że możemy na siebie liczyć. Potem urodziłam dziecko i doszłam do wniosku, że nie chcę wracać na pełen etat do korporacji. Ciężko mi było znaleźć coś kreatywnego w mniejszym wymiarze godzin i stąd pomysł na własną firmę, na własnych zasadach.

Agnieszka: Ja byłam w zupełnie innym momencie – kończyłam studia i pracowałam w Fundacji Komeńskiego, a w wolnych chwilach w kawiarni, którą prowadziła moja znajoma. Myślałam wtedy, że zawodowo będę robić badania – i to na pewno jakościowe – w sumie nadal mam taką nadzieję, że może coś kiedyś ;) Ale na tamten moment nie miałam stabilnej sytuacji zawodowej i byłam otwarta na różne opcje. Pojawiła się propozycja Marii i brzmiało to jak niezłe wyzwanie – pomyślałam, że warto spróbować. A pomysł o własnej firmie zawsze gdzieś tam kołatał w głowie.

AK74 – Jak doszło do wyboru branży, którą się zajmujecie? To dość specyficzna działalność.

Kuka – Od kiedy padł pomysł, żeby zrobić coś razem, przychodziły nam do głowy różne pomysły. Pierwsze związane były stricte z dziećmi (to był wtedy dla nas życiowo główny temat :) kawiarnia dziecięca, warsztaty. Robiłyśmy biznesplany, spotykałyśmy się z osobami, które już tego typu miejsca prowadzą, ale nic nie porwało nas na tyle, żeby się za to zabrać. Myślałyśmy o blokujących nas inwestycjach i szukałyśmy dalej.

W międzyczasie każda z nas poszła sobie na kurs szycia – różnego typu „handmadowe” aktywności zawsze nam się podobały. Poza tym Maria szukała też wyprawki dla dzieci i frustrowało ją to, że albo natykała się ciągle wszędzie na te same wzory, albo na pastelowe misie i serduszka. Ciężko było znaleźć , coś, co jest dobrze zaprojektowane, a nie kosztuje fortuny.

Zauważyłyśmy za to, także na bazie własnych doświadczeń, że moda na DIY, design i szycie powoli się rozwija. Zaczęły się sporadycznie pojawiać pierwsze targi designu, w telewizji pokazały się formaty, w których rywalizowali ze sobą projektanci mody.

Pewnego razu Maria trafiła na artykuł o możliwościach, jakie daje druk cyfrowy bezpośrednio na tkaninie i wszystko nagle ułożyło się w logiczną całość :) Postanowiłyśmy same zacząć tworzyć – drukować fajne, ładne tekstylia, z których można wykonać mnóstwo ciekawych przedmiotów – od pościeli, przez elementy odzieży, po przeróżne dodatki do aranżacji wnętrz. Dzięki takiej technologii każdy może mieć dokładnie to czego szuka, w cenie, która nie jest blokująca.

AK74 – Ile Wam zajęło założenie spółki, zorganizowanie papierów, pozwoleń i wszystkich biurokratycznych elementów? Miałyście świadomość w co się pakujecie i ile czasu (oraz pieniędzy) to pochłonie?

Kuka – Pomysł urodził się w listopadzie 2013 roku. A już w lutym 2014 roku znalazłyśmy na targach naszą maszynę i zobaczyłyśmy, że ten pomysł w ogóle jest realny. Ale to był dopiero początek długiej i krętej drogi:)

W lipcu założyłyśmy spółkę. W międzyczasie szukałyśmy tkanin, lokalu, finansowania, księgowości i rozwiązań, jak to w ogóle ruszyć. Udało się w grudniu 2014 roku, kiedy to miałyśmy kupione maszyny, mniej więcej przetestowane tkaniny i wtedy też wystartowałyśmy z budową strony internetowej.

Zanim maszyna przyjechała, trzeba było przystosować lokal: stworzyć odpowiednie warunki klimatyczne, ilość pomieszczeń, zorganizować przestrzeń, kupić wszelkie niezbędne przyrządy, noże do krojenia, maty do cięcia. Do tego oczywiście wszystkie inne drobne, ale konieczne i istotne elementy: opakowania, materiały promocyjne, wizytówki, próbniki, itp. I dalej testowałyśmy tkaniny. Poza tym przez cały czas odkrywałyśmy, ile jeszcze nie wiedziałyśmy o tym, czy zamierzamy się zajmować :)

AK74 – Miałyście już spółkę, sprzęt, lokal, ale brak pierwszych klientów. Od czego zaczęłyście poszukiwania zleceniodawców – od zbudowania strony? Dzwonienia do znajomych?

Kuka – Przede wszystkim rozpoczęłyśmy komunikację na Facebooku i innych portalach społecznościowych. Ponieważ jesteśmy, jak lubimy mówić, internetową drukarnią tkanin, to od początku zadbałyśmy o reklamę w internecie i odpowiednie pozycjonowanie naszej strony www.ku-ka.pl.

Chodzi o to, by człowiek, który wpisze w wyszukiwarkę frazy „drukarnia tkanin”, „tkaniny drukowane na zamówienie” czy „cyfrowy druk na tkaninie” bez problemu mógł na nas trafić. Wiadomo, że dziś to Google jest najważniejszą tablicą ogłoszeniową. Do tego cały czas jesteśmy obecne na wszelkich targach i tam rozmawiamy z potencjalnymi klientami.

Współpracujemy ze szkołami szycia i warsztatami. Staramy się bywać na przeróżnych spotkaniach networkingowych, konferencjach, meetingach biznesowych. Jesteśmy w mediach społecznościowych. Wszystkich sposobów nie będziemy zdradzać ;) To co jest ważne, to szerokie opowiadanie o swoim biznesie, . Nigdy nie wiadomo gdzie nas to może zaprowadzić, a my obserwujemy, że właśnie z takich rozmów biorą się potem szalone, ale niegłupie pomysły:)

AK74 – W trakcie spotkań z klientami okazało się, że ukierunkowanie na standardowego klienta jest przeszkodą – płacą i utrzymują Waszą firmę agencje i zlecenia B2B. Jak same to opisałyście zamiast jasnej strategii koncentracji na jednym typie klienta okazało się, że w Wasz biznes to „ocean nisz”.

Kuka – Dokładnie tak. Nasi klienci dzielą się na różne grupy. Pierwsza to ci, którzy są szyją samodzielnie, ale raczej na małą skalę – nie tylko dla siebie. Druga, to osoby;, , które po prostu chcą mieć wyjątkowe rzeczy: koszulę w ulubiony wzór, zasłony pasujące do kanapy, itp., ale zlecą uszycie komuś trzeciemu. Trzecia grupa to mniejsze i większe firmy, – takie, które sprzedają wyroby tekstylne: pościele, poduszki, akcesoria dla dzieci, ale też np. teatry – dla których drukujemy scenografię, agencje PR- i marketingowe, projektanci mody, czy wreszcie konserwatorzy tkanin, styliści, firmy, które zajmują się aranżacją wnętrz.

sklep ku-ka.pl

Z jednej strony jest to bardzo ciekawe, ponieważ realizujemy bardzo różnorodne i ciekawe projekty, jak choćby ten z drukowaniem tkanin dla o Zamku w Łańcucie, który zamówił u nas oryginalne wzory do konserwacji tkanin. muz Z drugiej strony wymaga od nas skonstruowania zróżnicowanej komunikacji, uwzględniającej indywidualne potrzeby danej grupy.

Dlatego wciąż szukamy różnych dróg dotarcia, zarówno poprzez prasę i media ogólnie, ale też obecność na spotkaniach danej branży. Kluczowe są oczywiście rozmowy z klientami, którzy opowiadają nam o swoich potrzebach i problemach. Staramy się wspólnie dojść do satysfakcjonujących rozwiązań.

Poza tym, dzięki temu, że oferujemy ciekawą usługę, a nie finalny produkt, jesteśmy trochę platformą, która łączy kreatywne profesje: krawców, konstruktorów odzieży, grafików, projektantów, blogerów, projektantów wnętrz, stylistów i to też jest bardzo ciekawe.

AK74 – Działacie w dwie osoby. Ile obecnie zajmuje Wam czasu poszukiwanie i obsługa klientów, a ile sprawy formalne (księgowość, kontakt z urzędami itd)? Jak sobie z tym radzicie?

sklep ku-ka.pl

Kuka – Obecnie pracujemy we trzy osoby. Zatrudniłyśmy trzecią osobę, która zajmuje się obsługiwaniem i realizacją zamówień. Głównie po to, żeby nie było przestojów w produkcji, bo to wrażliwy temat – ktoś, kto już zamówił tkaninę, chce z reguły mieć ją jak najszybciej. Poza dbaniem o najwyższą jakość do dla nas priorytetowa sprawa..

Trudno jednoznacznie określić, jaki jest stosunek czasu poświęconego na formalności w stosunku do reszty zadań. Generalnie Maria odpowiada za rozliczenia, finanse, kwestie formalno-prawno-organizacyjne, analityczne i sprawozdawcze.. Agnieszka kontaktuje się z klientami biznesowymi oraz z projektantami wzorów., szuka nowych klientów, także zagranicznych, ale też i nowych projektantów – grafików. Administruje stroną internetową i prowadzi. różne projekty: organizuje warsztaty, testuje druk wykrojów.

Musimy być tutaj bardzo elastyczne: są okresy sprawozdań do księgowej lub do urzędów i wtedy sporo czasu zajmują kwestie formalno-prawne, ale są okresy, kiedy drukowania jest więcej albo wpada nagle duże zamówienie “na już”. Musimy wtedy zapanować nad wszystkim. Kuka to młoda firma i na tym etapie każdy zajmuje się wszystkim po trochu, w zależności od potrzeb przekazując sobie różne tematy.

Działamy wg klucza: first things first robimy to, co na dany moment jest najważniejsze: terminowość realizacji zamówień oraz terminowość rozliczeń.

Często określamy to na przestrzeni tygodnia i po zrealizowaniu najważniejszych rzeczy przechodzimy do kolejnych, tych związanych z rozwojem firmy lub ciekawymi projektami, które nie zawsze są związane z przychodami, ale np. z wizerunkiem, lub ciekawą współpracą.

Prowadzenie firmy to nie tylko tak zwana bieżączka, ale też rozwój, nowi klienci, nowe projekty, kolejne pomysły – a my musimy to wszystko spiąć. Na to najtrudniej znaleźć czas, bo zawsze jest coś „na już”, ale pilnujemy, żeby nie zabrakło myślenia o przyszłości.

AK74 – Jakie napotykacie największe problemy w swojej działalności?

Kuka: Jest kilka takich obszarów, w których napotykamy różnego typu problemy. Pierwszy to świat produkcji tkanin. Zaczynając nie wiedziałyśmy wiele o tym, jak się tkaniny tka, jakie są sposoby wykańczania, w jakich zakładach tka się od nitki, a w jakich sprowadza się surówkę z np. Chin i – co najważniejsze – jaki to będzie miało konkretnie wpływ na nasz druk. Wydawało się to banalne, a okazało się niemal dżunglą.

Teraz już wiele się nauczyłyśmy i np. zdecydowałyśmy na współpracę z jednym polskim producentem, żeby móc mieć większy wpływ na to, co się dzieje z tkaninami zanim do nas trafią. A to dość istotne, bo utkanie tkaniny i jej wykończenie trwa ok 8 tygodni – jeśli na koniec okaże się, że coś jest nie tak, to trzeba zaczynać od nowa.

To jest 8 tygodni, kilka tysięcy złotych i kilkaset metrów tkaniny w plecy (takie są minima, gdy się produkuje tkaninę wg własnych wytycznych). Teraz już tych problemów z błędnymi tkaninami jest coraz mniej, ale początkowo generowało to wiele strat.

Inna sprawa, że oferta producentów tkanin nad Wisłą to w ogóle jest klimat lat 90-tych w rozkwicie. W mało której tkalni istnieją stałe, spisane oferty. Chyba tylko w jednej firmie w Polsce istnieje konkretna tabelka z opisem – nazwa, cena, rodzaje wykończenia, gramatura i szerokość.

W innych można się spotkać ze spisanym czymś w zeszycie, na kartce, z segregatorem próbek, z którego okazuje się, że połowa jest niedostępna, a połowa ma inne parametry.. W dodatku fragment tkaniny, którą producent pokazuje jako próbkę, po wykończeniu będzie miał zupełnie inny chwyt, inną grubość, inną szerokość i inny kolor, co finalnie spełni nasze potrzeby, wymaga to pewnej wyobraźni i doświadczenia…

Drugi obszar to szeroko rozumiana przedsiębiorczość. Początkowo np. niezbyt wiedziałyśmy, jakie mamy obowiązki jako osoby prowadzące spółkę z o. o. o. Z jednymi informacjami przychodzili prawnicy, z innymi księgowa, z innymi znajomi, którzy sami już prowadzą różne firmy i z praktyki podpowiadają, co warto robić.

Ale tak naprawdę kluczowy jest styk tej wiedzy. Np. to, że jedna forma prawna jest bezpieczniejsza z punktu widzenia prawa, to nie znaczy, że jest najlepsza, bo po przeanalizowaniu kosztów księgowych i podatkowych wychodzi na to, że póki co jest dla nas nieopłacalna.

Do tego takie rzeczy jak regulamin na stronie www, zgłoszenie do GIODO, zgłoszenie do różnych rejestrów związanych z cłem – brak nam było takiego jednego poradnika mówiącego jakie ustawy nas dotyczą, w jakich rejestrach musi być nasza spółka, żeby wypełnić wszystkie obowiązki.

Po prostu mało kto wie na starcie, czego nie wie i jakie dokładnie ustawy czy rozporządzenia go dotyczą. Przydałby się jakiś tutorial w temacie :) Trzecia rzecz to specyfika drukarni małometrażowej.

Żeby móc zaproponować naszemu klientowi możliwość wydrukowania nawet jednego metra, same musimy zamówić kilkaset (i tym samym zamrozić gotówkę, co wpływa na nasz cash flow). Czasem klienci zamawiają nawet kilkadziesiąt metrów – co powoduje, że nasze zasoby magazynowe gwałtownie maleją, a wyprodukowanie nowej partii to, jak już się powiedziało, nawet 8 tygodni. Utrzymanie wystarczającego zapasu w magazynie przy zachowaniu płynności finansowej bywa trudne.

AK74 – Nie jesteście spółką technologiczną czy startupem, który żyje z tworzenia oprogramowania. Niemniej w swojej działalności wykorzystujecie maszyny i różne technologie. Mówiłyście, że wasi kontrahenci często patrzyli na dwie kobiety zlecające produkcję jako ewenement. Świat technologii jest światem mężczyzn?

Kuka – Świat technologii jako taki chyba powoli się zmienia i kobiety są w nim obecne, ale świat produkcji tkanin jest światem mężczyzn – to pewne ;) Często tkaniny kupują potem kobiety i to one są głównymi odbiorcami. Ale na etapie maszyn, ploterów i ogólnie produkcji: najczęściej spotykałyśmy mężczyzn.

Takie są fakty, że ci mężczyźni (średnia 40+) są głównie przyzwyczajeni do pracy z innymi mężczyznami w takim samym wieku i jak spotykają dwie młode kobiety, to nie zawsze mają pomysł jak z nami rozmawiać. Czasami traktują nas jak dwie sierotki, innym razem jak słodkie idiotki -– z rzadka jak partnerów w biznesie. Chociaż to też się daje zmieniać i przy długiej współpracy jesteśmy zadowolone z komunikacji z naszymi kontrahentami.

Dodatkowo -wszystkiego, co dotyczy tkanin, ich produkcji, drukowania, obsługi maszyn -– musiałyśmy się nauczyć same od początku. Żadna z nas nie miała na ten temat ani wiedzy, ani doświadczenia. Zatem od tych wszystkich Panów sporo się nauczyłyśmy i nadal uczymy. A co ważne, w tych relacjach, doszłyśmy do momentu, w którym oni także czerpią z naszych doświadczeń.

AK74 – Działacie już ponad rok – czego nauczyłyście się w tym czasie i jakiego typu nauki wyciągnęłyście z prowadzenia własnego biznesu? Można go nazwać e- commerce?

Maria – Nasz sklep zdecydowanie e-commerce, ale to nietypowy sklep internetowy. Nietypowy, ponieważ można też wpaść do nas do pracowni, dotknąć tkanin i zobaczyć jak to się wszystko drukuje, jakie są możliwości, dograć z nami szczegóły na miejscu, ale potem wrócić do domu i za pomocą bardzo prostej aplikacji sprawnie złożyć zamówienie i szybko je opłacić – nie wstając od komputera. Więc ROPO, które dla innych sprzedawców w sieci bywa kłopotem, u nas jest wpisane w model dystrybucji.

Tym, co obserwujemy od samego początku prowadzenia firmy, jest konieczność elastycznego przystosowywania się. I chodzi tu zarówno o zmiany, które obserwujemy na rynku, czy w sferze prawa, ale też o sytuacje, gdy przychodzi do nas klient z nowej branży, z nowymi potrzebami, które chcemy zaspokoić albo z nowymi problemami, które możemy rozwiązać i to jest bardzo ciekawe, ale też wymaga aktywności.

A to, co nami kieruje na co dzień, to dwie kwestie: jak się chce, to się szuka sposobu, a nie powodu (żeby nie), a druga: jak nie drzwiami to oknem :)

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon