Wirtualna rzeczywistość wykorzystuje technologie komputerowe do tworzenia światów. Zaproszeni użytkownicy zostają zanurzeni w przeżyciach i wchodzą w interakcje ze światami 3D. Wszyscy, zarówno uczestnicy, jak również obserwatorzy, wpływają na kształt historii wirtualnej opowieści.
Możliwości nowego medium odkrywają twórcy filmów, programiści VR oraz amatorzy – entuzjaści. Długo można rozprawiać o teoretycznych aspektach filmowania, sprzęcie, kamerach, czy oprogramowaniu do edycji poszczególnych produkcji. Warto jednak przyjrzeć się bliżej zupełnie innemu, ale bardzo ważnemu aspektowi zagadnienia, a mianowicie sposobom konstruowania opowieści w wirtualnej rzeczywistości.
VR przybiera różne formy. Obrazy mogą być generowane przez komputer (CGI) bądź wyświetlane na żywo z fizycznego lub prawdziwego świata. Znamy także pojęcia mieszanej i rozszerzonej rzeczywistości. Wreszcie dochodzimy do wideo o rozdzielczości 360, które według niektórych nie mieści się już w pojęciu VR.
Pełne zanurzenie
Mimo różnicy zdań, dostrzegamy pewien wspólny cel wideo 360 i VR. Jest nim całkowite zanurzenie widza w stworzonym świecie. Odbiorca zostaje wprowadzony w wymyśloną scenerię, a wtedy zostaje mu opowiedziana historia.
Niegdyś filmowy storytelling opierał się na pantomimie i kamerze stojącej tuż przed sceną. Jakiś czas potem znaleziono nowe środki wyrazu. Zaczęto obracać kamerę, robić powiększenia, wykorzystywać przecięcia. Wszystko po to, aby odpowiednio kierować uwagą widza. Te eksperymenty doprowadziły do powstania kinematografii.
W wirtualnej rzeczywistości nie narodziły się jeszcze sposoby skupiania uwagi odbiorców. Potrzeba wciąż wielu pomysłów i eksperymentów, aby kompendium wiedzy na ten temat zyskało ostateczny kształt.
Znika granica między sceną a widownią
W pewnym sensie znika jednak podział na scenę oraz widownię znane z tradycyjnego teatru pantomimicznego. Oto widzowie wchodzą do wewnątrz przedstawienia. Rozglądają się dookoła. Doświadczają zanurzenia w świecie, który otacza ich z wielu stron. Czują obecność. Wchodzą w interakcje z wirtualnym światem i współobecnymi tam ludźmi.
Doświadczenie i obecność wydają się kluczowymi hasłami definiującymi storytelling wirtualnej rzeczywistości. To właśnie od nich wychodzi reżyser VR, chcąc zbudować historię, która zaangażuje widzów – historię, która w swojej konstrukcji bardzo przypomina grę wideo.
Jednym z pierwszych wyzwań, przed którym staje twórca opowieści VR, to odzwyczajenie widza od płaskiego ekranu. Widz na początku patrzy prosto przed siebie. Warto więc zachęcić go do rozejrzenia się i pobudzić jego ciekawość.
Zero kontroli?
Czy jako scenarzysta, chcesz mieć pełną kontrolę nad przebiegiem seansu? Niestety totalna kontrola nad eksploracją widza jest niemożliwa. Widz sam decyduje, jak długo chce skupiać wzrok na danym obiekcie. Trudno zatem przeprowadzić go całkowicie za rękę przez całą narrację. Istnieje jednak mnóstwo sztuczek przykuwania uwagi widza, które scenarzyści VR stosują i stale rozbudowują ten repertuar.
Jednym z ważniejszych celów opowieści staje się zbudowanie autentycznego świata. Stąd troska scenarzystów, aby sceny nie były przepełnione informacjami, co w efekcie przytłoczy widzów. Również zbyt mała liczba bodźców sprawi, że scena będzie pusta i nieautentyczna. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że tworzenie historii VR to sztuka kompromisów.
Wprawdzie scenarzysta nie może w stu procentach kontrolować udziału widza w doświadczeniu, może za to z powodzeniem wpływać na jego decyzje. Dodatkowo może je także przewidywać. Technologia VR umożliwia oddziaływanie na wizualne, słuchowe i dotykowe zmysły. Tak symulowana rzeczywistość staje się naprawdę niezwykle autentyczna.
Zostaje jeszcze testowanie. Jeżeli zajmujemy się kręceniem filmów VR nie powinniśmy oceniać siebie sami. Jesteśmy do tego zbyt krytyczni. Dobrą praktyką będzie zaprezentowanie produkcji przypadkowym osobom, których nie znamy. Ich obserwacje, odczucia oraz wnioski to dla nas wiedza na wagę złota.
Autor: Michał Piątkowski