Artur Kurasiński – Powiedzmy, że jestem człowiekim, który ma poważne plany wpłynięcia na wyniki wyborów w jednym z krajów w środku Europy. Od czego powinienem zacząć?
Michał Fedorowicz (główny analityk Apostolowie Opinii / politykawsieci.pl) – Od 2015 w państwach demokratycznych panuje tak zwana Fejsokracja – ustrój ten zakłada duży wpływ firm tworzące platformy społecznościowe w demokratycznych wyborach. Bo to algorytmy platform społecznościowych mają wpływ na to co pokaże się użytkownikom. W 2018 partie polityczne muszą się uczyć jak przypodobać się algorytmom a nie wyborcom.
Obserwując ostatnie wybory na Węgrzech, Czechach czy w Europie Środkowo Wschodniej, widząc jak wygląda prekampania w wyborach samorządowych w Polsce wydaje się że kluczowy będzie Twitter. Statystyki pokazują że TT na tle FB czy YT to bardzo mała społeczność między 4-5 milionów użytkowników w Polsce. Jednak przewaga TT polega nie na ilości użytkowników, warto zaznaczyć że FB ma 16-17 mln, a na jakości użytkowników. TT w jednym miejscu kumuluje większość dziennikarzy, media workerów, influencerów.
Zagęszczenie takiej ilości osób które mają wpływ na społeczeństwo sprawia że bardzo łatwo można tą grupą manipulować, wystarczy kilkanaście sond na TT, 2-3 tys BOT-ów, kilku grafików do produkcji memów oraz treści wideo i w ciągu kilku tygodni możemy uzyskać odpowiednie „wrażenie”. Dlatego z perspektywy manipulowania czy wpływania na wybory kluczowi nie są sami wyborcy, a liderzy opinii i influencerzy.
Zarówno tych pierwszych jak i drugich można zmanipulować, tylko w wypadku liderów opinii będzie to prostsze, efektywniejsze i tańsze. FB, YT, oraz inne media społecznościowe przy tak dużej sile rażenia TT są ważne, jednak mają znaczenie drugorzędne.
W 2018 roku mówienie o tym jak ważny jest internet i media społecznościowe w kampanii wyborczej jest dziwne ale patrząc na to jak wiele partii i organizacji nadal nie umie wykorzystywać tych narzędzi jest bardzo dziwne. Z czego to wynika?
Co znaczy nie potrafi? Zawsze oceniamy działania w szczególności partii politycznych w środowisku mediów społecznościowych na podstawie własnych subiektywnych odczuć, nie zapominajmy jest to polityka. Wszystkie partie dziś bardziej lub mniej efektywniej prowadzą swoje kanały komunikacji w mediach społecznościowych, pytanie czy potrafią robić to efektywnie? Gdybyśmy spojrzeli na czynniki ilościowe to w 2018 r liderem w budowaniu zaangażowania fanów jest PO, SLD, oraz partia Razem. Coraz gorzej wypada PIS i Kukiz 15.
Jeśli spojrzymy na akcje jakościowe to w tym samym roku w polityce dobrze „sprzedały się” tematy: premii czy też wyprawka dla dzieci. Z perspektywy analizy sieci dysproporcja z 2015 roku miedzy PO a PIS na w kanale FB została wyrównana. W kanale TT przewaga PIS nad opozycją jest już tylko iluzoryczna, przykładem mogą być ostatnie przegrane sądy, czy coraz większa liczba BOT-ów działająca po stronie partii opozycyjnej.
Ostatnim bastionem przewagi obozu zjednoczonej prawicy w chwili obecnej pozostaje YT. Bezdyskusyjnie w dalszym ciągu liderem w skutecznym docieraniu do wyborców pozostaje partia rządząca, jednak dystans między nią a partiami opozycyjnymi codziennie dynamicznie pomniejsza się, dlatego trudno jest mówić że partie nie potrafią „robić internetów” raczej to nasze oczekiwania- wyborców są mało zbieżne z działaniami partii politycznych.
Jeśli chciałbym wpłynąć na wybory w Polsce (na przykład parlamentarne) w 2019 roku i zmienić całkowicie układ sił to czy to jest to możliwe za pomocą kanałów elektronicznych i jakiego typu budżetem musiałbym się posługiwać?
Rok 2015 pokazał że oczywiście jest to możliwe. w Polsce za pomocą MS (mediów społecznościowych) można było dość skutecznie wpływać na wybory. Przykładem będzie zarówno Kukiz 15 jak i Nowoczesna, obaj liderzy posiadali bardzo dużą liczbę fanów na swoich profilach w kanale FB (od 250-300 tys) dzięki temu skutecznie docierali do wyborców poszukujących nowej oferty politycznej.
Warto zaznaczyć że nawet Korwin-Mikke któremu brakło dziesiątek procent do przekroczenia progu wyborczego, dzięki swoim fanom uzyskał dotację wyborczą. W przypadku kosztów należy zawsze określić poziom z jakiego startujemy. Wielu analityków zwraca uwagę ze w 2019 r m.in. Robert Biedroń będzie ubiegał się o miejsce w Europarlamencie i polskim Sejmie.
Biorąc pod uwagę jego bardzo dużo popularność w sieci na starcie nie będzie miał problemów ze skutecznym a zarazem darmowym dotarciem do setek tysięcy wyborców. Dlatego bardzo trudno jest określić skuteczny budżet reklamowy i myślę, że są tutaj więksi specjaliści ode mnie w przeliczaniu złotówek na kliki.
Analizując to co się dzieje wśród polskich partii politycznych widzisz wyścig zbrojeń i budowanie zaplecza w internecie? Partie w Polsce rozumieją, analizują i umieją wykorzystywać media społecznościowe do swoich celów?
Dane wskazują że Wszystkie partie polityczne zasiadające w Sejmie jak i pozaparlamentarne zbroją się na masową skalę. Tajemnicą poliszynela jest że praktycznie w każdej partii istnieje tak zwany dział dystrybucji informacji którego głównym celem jest docieranie do wyborców z ofertą polityczną, lub z tak zwanym przekazem dnia.
Na czarnym rynku można kupić maszyny które odpowiadają za budowanie interakcji w serwisie TT. Boty które odpowiadają za tworzenie nowych botów, zestawy tak zwanych pisarzy którzy tworzą treści i je dystrybuują, do wynajęcia są niezależne armie hejterów które za pieniądze trują życie politykom i niszczą ich przekaz. Tak naprawdę arsenał dostępnych broni jest bardzo szeroki. oczywiście wszystkie partie polityczne posiadają swoje działy analiz danych z mediów społecznościowych które praktycznie codziennie optymalizują przekaz w sieci.
Charyzmatyczny przywódca kontra armia trolli – kto zwycięży w takiej bitwie?
Najprościej rzecz ujmując, ten obóz który będzie miał więcej pieniędzy na skuteczne dotarcie do swoich wyborców. Życie polityczne w Polsce póki co pokazuje że bez skutecznej ochrony przez trollami czy hejterami każdego pokazuje że każdy polityk bez skutecznej ochrony może bardzo szybko zostać pozbawiony poparcia (case Ryszarda Petru) lub poparcie może zostać kwestionowane (przykład Rafał Trzaskowski). Lider który nie posiada swojej wewnętrznej armii ludzi która go broni w dobie Fejsokracjii praktycznie nie ma szans utrzymać swojej popularności.
Na ile analiza i narzędzia analityczne pomagają przewidzieć przyszłość pod kątem preferencji wyborczych? Duże i uznane „sondażownie” maja z tym ogromny problem od lat. Analiza serwisów społecznościowych jest lepsza?
Należy pamiętać że socjologia to nauka a media społecznościowe to algorytm. Dodatkowo same media społecznościowe mają w sobie więcej z psychologii i socjologii niż z technologii. Bardzo łatwo jest paść ofiarą łatwych rozwiązań. Dwa przykłady które pokazują jak różnie można interpretować wydarzenia.
Przełom lipca-sierpnia 2017 duże protesty w sieci związane z reformą sądownictwa w Polsce, analiza danych z SM wskazywała że praktycznie cały polski internet żyje tymi protestami. Wszyscy liderzy partii opozycyjnych liczyli na szybką zmianę poparcia sondażowego na ich korzyść. Pomimo dziesiątek tysięcy osób protestujących sondaże wskazywały wzrost poparcia partii rządzącej.
Drugi przykład. W marcu 2018 r temat premii dla partii rządzącej był praktycznie minimalnie widoczny w mediach społecznościowych, analiza danych wskazywała średnie zainteresowanie problemem. Erupcja zachowań wywołał dopiero wyprowadzenie na ulicę tak zwanego „konwoju wstydu”. Dopiero kiedy konwój realnie zaistniał na ulicach polskich miast można było zaobserwować spadki w sondażach dla partii rządzącej. Różnica między socjologią a analizą sieci dotyczy kwestii odbioru.
Badanie sondażowe mówią nam o faktycznych odczuciach wyborców. Natomiast analiza MS przede wszystkim pokazuje popularność danego tematu w danym momencie. Sukcesem jest odpowiednie połączenie odczuć i algorytmu, dlatego zarówno badania socjologiczne jak i analiza sieci powinny się uzupełniać a nie wykluczać. Przyszłością odczytywania nastrojów społecznych będzie połączenie tych dwóch dziedzin.
Dziennikarze jednego z serwisów poświęconych energetyce stworzyli postać fikcyjnego specjalisty, który szybko wkradł się w łaski innych dziennikarzy a przede wszystkim polityków. Do tego stopnia, że otrzymywał od nich informacje niejawne. Wystarczyło kilka twettów…
Ta sytuacja pokazuje jak bardzo ufamy MS, a w szczególności TT. Należy pamiętać, że są badania które pokazują że aż 79% użytkowników sieci kompletnie nie weryfikuje otrzymanych danych przez MS, oznacza to, wielkim niebezpieczeństwem jest ufnośc do prezentowanych informacji w sieci. Ta sprawa wskazuje jednoznacznie ze największym wyzwaniem przed instytucjami państwowymi ale i podmiotami komercyjnymi jest przeprowadzenie odpowiednich szkoleń z zakresów wykrywania manipulacji, dezinformacji oraz weryfikacji danych. Pytaniem otwartym pozostaje ile takich fałszywych kont działa całkowicie legalnie do tej pory?
Partie polityczne w Polsce tworzą i walczą ze sobą za pomocą fake newsów?
Nie wydaje mi się aby żadna szanująca się partia polityczna tworzyła fake news. Cytując ks. Tischnera są trzy prawdy – „święta prawda, tys prawda i gówno prawda”. Dlatego w dobie tak zwanych alternatywnych faktów coraz trudniej mówić o fake newsach. Zalew informacji jest tak duży, że każdy może odbierać dane zdarzenie na swój własny sposób, dlatego jeśli pojawiają się ewentualne fake newsy i są dystrybuowane przez organizacje polityczne wynika to bardziej z chęci zaatakowania lub obrony danego stanowiska, a nie czystej dezinformacji.
Ostatnie wybory we Włoszech pokazały ze partie polityczne w czasie kampanii wyborczej kompletnie nie panują nad informacjami która są tworzone przez ich sympatyków.Póki co żaden demokratyczny kraj na świecie nie dorobił się skutecznego systemu weryfikacji fake news. Dlatego wszyscy jesteśmy skazani na samodzielną weryfikację.
Czy jest jakaś granica oddziaływania na wyborców za pomocą internetu i mediów społecznościowych?
Nie wydaje mi się. Okrutna i straszna prawda jest taka, że jesteśmy dopiero w przedsionku tego jak Fejsokracja będzie wpływać i formować nowe systemy polityczne. przykład Cambridge Analityca pokazuje jak niewinna aplikacja quiz-owa może pomóc w skutecznym wyprowadzeniu kraju ze struktur Europejskich. Należy pamiętać że wszystkie techniki dot. wpływania na wyborców przez MS powstają i wywodzą się z rynku komercyjnego.
Dopóki nie zaczniemy skutecznie kontrolować jak producenci żywności, samochodów czy innych produktów wpływają na nasze zachowania konsumenckie dopóty nie możemy mieć pewności że te same techniki będą implementowane na rynek wyborczy. Wyzwaniem zarówno dla polityków jak i samych konsumentów jest odpowiednia kontrola procesów mających na celu skuteczną sprzedaż produktów.
W dobie Fejsokracjii polityk nie równi się niczym szczególnym od batonika. Sprzedaż jednego jak i drugiego w MS oparta jest na tych samych mechanizmach. Warto o tym pamiętać przy następnych wyborach.
***
Artur Kurasiński jest współudziałowcem spółki „Aposotołowie Opinii”