Wydawać by się mogło, że zanieczyszczenie powietrza dotyka głównie naszych płuc i negatywnie oddziałuje na pracę serca. Od jakiegoś czasu podejrzewa się jednak, że smog sprzyja tyciu. Tak przynajmniej twierdzą naukowcy. Czy zatem przeprowadzka na łono natury bądź też w inne, wolne od pyłów zawieszonych miejsce, może stać się antidotum na otyłość? Czy umożliwi nam życie #BezSmogu?
Za jedną z przyczyn dużego zanieczyszczenia powietrza wielkich miast uważa się ich gwałtowne uprzemysłowienie. Z problemem borykają się głównie kraje wysoko rozwinięte, ale nie tylko. I nie chodzi tu wyłącznie o fabryki. Również zanieczyszczenia motoryzacyjne mają tutaj swój wkład.
Profesor Jungfeng Zhang z Duke University wysunął śmiałą tezę, jakoby zanieczyszczenia powietrza miały negatywny wpływ na cały organizm. Do tej pory sądzono, że smog uszkadza jedynie układ oddechowy oraz wywołuje choroby serca. Z pomocą przyszły szczury. Na miejsce eksperymentu wybrano Pekin.
Jakiś czas przed rozpoczęciem doświadczenia, normy jakości pekińskiego powietrza zostały przekroczone ponad czterdzieści razy. Dlatego też naukowcy mogli zrezygnować z tworzenia specjalnych warunków laboratoryjnych. Aura stolicy Chin okazała się więc idealnym środowiskiem do przeprowadzenia naukowych badań.
Ciężarne szczury podzielono na dwie grupy. Pierwszą grupę umieszczono w specjalnej komorze, którą wyposażono w usuwający większość zanieczyszczeń filtr powietrza. Drugą grupę wystawiono na bezpośrednie działanie pekińskiego powietrza. Zwierzęta jadły to samo. Po przyjściu na świat młode przebywały z matkami przez 8 tygodni.
* z tego co mi wiadomo podczas tych badań żaden szczur nie ucierpiał!
Nie tylko wzrost wagi
Wystarczyło zaledwie 19 dni, by poczyniono pierwsze obserwacje. Jak się okazało, płuca i wątroby ciężarnych szczurów oddychających nieprzefiltrowanym pekińskim powietrzem były cięższe. Zaobserwowano też większą liczbę wystąpień stanów zapalnych. Do tego potomstwo szczurów z tej samej grupy wykazało większą podatność na zachorowania.
Nowo narodzone szczury łatwiej przybierały na wadze. Ich matki pod koniec ciąży miały większą wagę niż szczurzyce oddychające świeżym powietrzem. Znacznie podwyższony cholesterol, jak również odporność na insulinę pozwoliły mniemać, że u zwierząt wdychających pekiński smog istnieje większe ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2.
Badanie Zhanga wykazało zatem, że zanieczyszczenie powietrza wywiera bezpośredni wpływ na pogorszenie funkcji metabolicznych organizmu. Konsekwencją tego stanu rzeczy jest mniejsza zdolność organizmu do przekształcania tłuszczu oraz cukru w energię. Stąd już tylko krok do rozwoju otyłości.
Jako efekt badań, naukowcy przedstawili wniosek, w którym twierdzą, że chroniczna ekspozycja na zanieczyszczenia wywołuje w płucach stres tkankowy. Wpływa on na resztę ciała, a skutkiem tego są właśnie zaburzenia metaboliczne oraz zwiększone ryzyko otyłości.
Szczury tyją od smogu. A co z ludźmi?
Z ludźmi sprawa nie jest już taka prosta. Przede wszystkim dlatego, że trudno przeprowadzić identyczny eksperyment z udziałem człowieka. Oczywiście możemy podejrzewać, że reakcja ludzkiego organizmu na zanieczyszczenia będzie bardzo zbliżona do reakcji zwierząt.
Swego czasu podjęto nawet próby przebadania wpływu smogu na przybieranie na wadze. Także i tą sprawą zajęli się amerykańscy naukowcy. Tym razem pracowali przy University of Southern Carolina i chcieli sprawdzić, czy smog ma wpływ na BMI dzieci z miast Południowej Karoliny.
Pod uwagę wzięto wiele czynników: przez kilkanaście lat mierzono i ważono dzieci, jak też sprawdzano, czy ich domy znajdują się w pobliżu ruchliwych ulic. Proszono również rodziców o wypełnienie kwestionariuszy z pytaniami o wiek, pochodzenie etniczne, nałogi oraz o inne kwestie związane z ich stylem życia.
Jednym z wniosków wysuniętych po badaniach było stwierdzenie, iż ekspozycja na zanieczyszczenie powietrza w pobliżu jezdni we wczesnym dzieciństwie przekłada się na przyrost BMI i zwiększa ryzyko otyłości w kolejnych latach życia dziecka. Przedstawiona konkluzja, wydawałoby się, daje jasną odpowiedź na temat związku smogu z przyrostem wagi. Okazało się jednak, że inna grupa naukowców zwróciła uwagę na pewną potencjalną i całkiem prawdopodobną przyczynę otyłości amerykańskich dzieci, a mianowicie ich… dietę.
Amerykańscy naukowcy raz jeszcze
Tymczasem naukowcy z Washington Univeristy w St. Louis przebadali wpływ zanieczyszczenia powietrza na rozwój cukrzycy. Przez około 8 i pół roku przyglądali się amerykańskim weteranom. Po zakończeniu obserwacji 1,7 miliona badanych, opracowali konkretne wnioski.
Im większe zanieczyszczenie, tym większe ryzyko cukrzycy. Głównym zagrożeniem jest pył zawieszony. Już po przekroczeniu 2,4 mikrograma na metr sześcienny występuje ryzyko cukrzycy. Wśród weteranów wdychających powietrze o stężeniu 5-10 mikrograma, cukrzyca wystąpiła u ponad jednej piątej. Gdy jednak poziom zanieczyszczenia sięgał przedziału 11,9 – 13,6 mikrogramów, zachorowalność wyniosła 24%.
Wieloletnie badania prowadzone przez naukowców z kolejnych amerykańskich uniwersytetów próbują wykazać, że cząsteczki pyłu obecne w powietrzu zwiększają ryzyko zapadnięcia na szereg chorób, w tym cukrzycy, jak również szybszego przybierania na wadze.
Wyniki tych badań mogą do nas nie przemawiać. W końcu dobrze wiemy, że siedzący tryb życia, dieta czy stres to bardziej realne przyczyny otyłości. Jesteśmy natomiast całkowicie pewni tego, że smog szkodzi człowiekowi. Warto więc wspierać działania zmierzające do redukcji zanieczyszczeń, obniżając tym samym ryzyko licznych chorób niezależnie od tego, czy ich przyczyny zostały naukowo udowodnione.
Każda inicjatywa i każde działanie, które zwracają uwagę na ten ważny problem społeczny, a jednocześnie są realnym wsparciem w walce ze smogiem, są nieocenione. Tym bardziej cieszę się, że eurobank kontynuuje kampanię #BezSmogu, której jestem ambasadorem. Im większa liczba czujników, tym wyższy poziom świadomości.