Kolejny gość moich rozmów przed kamerą realizowane wraz z HiCash. Tym razem zaprosiłem Martynę Sztabę z Syntoil żeby porozmawiać o odpowiedzialnym biznesie i ekologii ale jak zwykle w moich rozmowach zeszło na coś zupełnie innego: technologię, prawicę, mansplaining, feministki, startupy, kościół i Polskę. Uff :) Zapraszam do obejrzenia wywiadu jak i przeczytania jego transkrypcji.
Artur Kurasiński: Dzień dobry, witam serdecznie. Cześć Martyno!
Martyna Sztaba: Cześć.
Ze mną jest dzisiaj Martyna Sztaba – osoba, która bardzo dużo wie na temat przerabiania opon na różnego typu inne rzeczy. Osoba, która stoi za firmą Syntoil i o tym bym chciał porozmawiać, ale też o jeszcze kilku innych rzeczach. Przede wszystkim powiedz mi jak na chwilę obecną wygląda Syntoil? Co się zmieniło od czasu finału Chivas Venture
Od czasu finału, czyli od wiosny? Od maja? Wiesz co… Zmieniło się sporo, bo tak naprawdę my w zeszłym roku zrobiliśmy bardzo duży pivot, taki najpoważniejszy w naszej historii, ponieważ okazało się, że przez 3 lata rozwiązywaliśmy problem, który był mniejszy niż problem, który dzisiaj rozwiązujemy; bo przez 3 lata nam się wydawało, że naszym największym problemem jest to, to jest sposób recyclingu opon.
Po czym po 3 latach doszliśmy do wniosku – jakby już robiąc i prototyp, sprawdzając, sprzedając produkty – okazało się, że to zupełnie nie jest ten problem; że naszym problemem jakby w ogóle na świecie jest: „Co się dzieje z produktami po recyclingu?”.
Dzisiaj masz, wiesz; oleje, których nie możesz używać, bo są oleje opałowe i z drugiej strony to jest właśnie karbonizat, czyli zanieczyszczona sadza, której jak nie oczyścisz, to ona pójdzie do spalenia do cementowni albo jest odpadem.
Okazało się, że to, co my musimy dzisiaj zrobić to oczyścić te produkty, żeby one z powrotem wróciły do obiegu i skupiliśmy się już tylko na tym. Dzisiaj oczyszczamy tylko sadzę do postaci produktu. To jest pierwsza rzecz.
Odpowiadając na Twoje właściwe pytanie, to w związku z tym, że u nas jakby był ten pivot, to znaczy, że wszystkie rzeczy, które robiliśmy wcześniej one były nam bardzo przydatne do tego, ale musieliśmy jakby zrobić od nowa, czyli musieliśmy od nowa i zaprojektować, i zrobić pilota, i zrobić nowy prototyp – i to się właśnie teraz udało. W sumie uruchomiliśmy go w zeszłym tygodniu.
W zeszłym tygodniu uruchomiliśmy już prototyp taki skalowy, który po pierwsze – przygotowuje nam bardzo dużo próbek do naszych klientów, a po drugie – on jest już na tyle zautomatyzowany, że pozwala nam jakoś późną jesienią zacząć już skalować to do dużej instalacji. U nas zmieniło się sporo, ale jakby nie powiększyliśmy zespołu i takich rzeczy.
Też wstrzymaliśmy wszystkie działania komunikacyjne…. (śmiech) Tutaj tak jest trochę, bo… bo tak. Wstrzymaliśmy wszystkie takie rzeczy – głównie skupiliśmy się na rozwoju technologii i na jeszcze dwóch rzeczach. Kolejna to jest już nawet w takich relacjach biznesowych, czyli musieliśmy sobie znaleźć dystrybutora.
Od początku mówimy, że nie chcemy być polską firmą tylko firmą globalną, więc znaleźliśmy sobie dystrybutora, który w ogóle nie dostarcza do Polski. Dostarcza do Europy Zachodniej i do Stanów. Wiesz, dla nas to był jedyny sposób na to, żeby właśnie ominąć trochę polskie myślenie… Wiesz…
Że się nie da.
Tak, że się nie da, więc wolałam właśnie pójść w tę stronę. Czy woleliśmy.
Oczywiście jest tam partia towaru, która jest zawsze przygotowana na Polskę, ale no chcę, żebyśmy już mieli tę taką perspektywę dlatego, że to nie będzie nigdy mały biznes.
Jak wyglądały przygotowania Twoje od strony zaplecza, backstage’u? W porównaniu do tego jak widziałaś jak podobne rzeczy wyglądają w wypadku polskich eventów podobnego typu? Jaki był poziom? Miałaś coacha indywidualnego, który Cię przygotowywał?
Nie, nie, nie… Wiesz co, coacha nie; raczej… A nie, przepraszam Cię! Miałam coacha – nawet nie coacha, tylko takiego trenera! To jest to samo…
Ok. Wiesz co – miałam nawet dwóch trenerów tam. W Polsce miałam jednego i to był Piotr Bucki – wybitny. I w Holandii, i w Londynie też miałam właśnie dwóch. Jeden od takich merytorycznych rzeczy a propos prezentacji; a drugi już taki, który jakby ustalał z Tobą narrację i pracował z Tobą na scenie.
Tak, tam to jest w ogóle szalenie profesjonalne, to jest olbrzymie… Wyobraź sobie, że przed każdym takim zjazdem – a tych zjazdów było chyba dwa albo trzy w Londynie i drugi był w Amsterdamie – to ja dostawałam w ogóle książkę i to było wielkości książki.
Tego, co będziemy robić plus właśnie agenda, spis wykładów, wszystkie te informacje. To wszystko było bardzo, bardzo profesjonalnie zrobione.
Jak Ty w ogóle postrzegasz wystąpienie Grety, które miało miejsce całkiem niedawno? Dla Ciebie to był krzyk rozpaczy; czy to była kierowa ustawka? To było wskazanie problemu, który dotyczy nas wszystkich? Czy to było takie bardzo – mówiąc językiem prawicowym – lewackie wystąpienie, które po prostu tylko i wyłącznie ma nas tutaj podzielić jeszcze bardziej? Jak to oceniasz ze swojego punktu widzenia i biznesu, który Ty robisz; który ewidentnie ma mieć pozytywny impakt na nasze środowisko, planetę i tak dalej?
Wiesz co, no ciężko jest jakby w ogóle mówić o tym bez wzruszenia i bez emocji, tak zupełnie serio. Jak się cofniesz i zobaczysz po prostu o co walczy Greta – czyli Greta walczy o ekologię czy o planetę. Jak znowu się cofniesz o kilka tysięcy lat i zobaczysz, że słowo ekologia pochodzi od greckiego słowa „oikos” – czyli „dom”; czyli nauka o domu.
Czyli ekologia jest takim dbaniem w ogóle o Twój dom. A widzisz, że Twój dom się pali – i Greta widzi, że ten dom się pali – to jest jakby ciężko oczekiwać, żebyś mówił: „No… Nasz dom się pali…”. No nie! Po prostu albo bierzesz – nie wiem – gaśnicę i biegasz dookoła; albo rozmawiasz ze strażakami, działasz w jakiś sposób.
To jest dziewczyna, która ma 16 lat. Dwa lata temu była jakby kompletnie sama. To była jedna osoba pod jakąś szkołą. Po dwóch latach dołącza do niej kilkadziesiąt milionów ludzi na całym świecie… Ona ma 16 lat! Więc ja sobie myślę tak: co mnie obchodzi, czy ona ma tam jakieś wsparcie PR-owe?
Ja prawdę mówiąc mam nadzieję, że ona ma jakieś wsparcie, bo wiesz – ja po prostu sama widzę… Życie zajmuje strasznie dużo czasu jednak. Już nie chodzi o to, że musisz zrobić sobie coś do jedzenia czy zrobić pranie. Chodzi o to, że jeżeli masz jakiś komunikat i masz jakąś misję musisz…
Przebić się z nim, tak?
Tak, musisz się z nim przebić; musisz coś robić. Potrzebujesz masę dużego wsparcia, więc ja rozumiem w ogóle Twoje zarzuty, o których zaraz mi pewnie powiesz, bo pewnie masz po prostu inne zdanie. Mi to po prostu jakby nie przeszkadza, że ona… że jej się w pewnym momencie chciało chyba trochę płakać?
Myślę, że po prostu to jest ok. Jeżeli takie rzeczy nas nie wzruszają, no to co nas wzrusza? A z drugiej strony popatrz na to inaczej. Czy jeżeli męski polityk po 60-tce krzyczy – no to to jest taka sama emocja. Złość to jest taka sama emocja jak płacz.
Po prostu jedna jest uważana za coś dobrego, a druga za coś złego, chociaż to jest jakaś ściema. To jest po prostu emocja jak emocja. Z drugiej strony jak oczekiwać od 16-latki, że będzie w takim stresie zachowywała się jak 60-letnia Pani.
A co Ty myślisz?
Ha, dobre pytanie. Wiesz co, ja myślę, że to jest… Znaczy myślę podobnie do Ciebie. Jest oczywiście to bardzo duży krzyk o przywrócenie normalności; o to, żebyśmy zwrócili na to uwagę.
Trochę niefortunnie się stało, że trafiliśmy na czasy, w których tego typu głosy są uznawane za jednoznaczne opowiedzenie się po stronie politycznej; że ona zabierając głos – niezależnie od tego czy ma rację, czy nie – będzie od razu przypisana do takiego bardzo dziwnego nurtu, który jest obarczony pewnymi epitetami. Od razu ktoś może powiedzieć: „To jest nieważne.
Nie patrzę na to, nie interesuje mnie to nawet, jeżeli ma cień racji w tym wszystkim, to tak naprawdę ta gówniara jest głosem pewnych sił, które są przeciwne do tego, co ja robię – w związku z tym odrzucam to”. Zresztą; mamy tego doskonały przykład w Polsce.
Tak samo wiele ruchów społecznych jest z gruntu złych nawet dlatego, że reprezentuje… Nawet nasza noblistka jest przecież bardzo złą osobą dla pewnych kręgów dlatego, że reprezentuje takie, a nie inne poglądy i opowiada się jasno za pewnymi wartościami.
Dla mnie każda tego typu osoba jest bardzo cenna; szczególnie kiedy jest to osoba, która jest autentyczna. Nawet, jeśli za nią stoją PR-owcy, którzy pomagają jej wychodzić na zewnątrz i być słyszaną, to dlaczego nie?
Dopóki to nie jest machina propagandowa ustawiona na zarabianie na znaczkach czy na merchandise typu koszulki, no to to jest…. Jest moje przyzwolenie.
Wiesz co, chcę Ci powiedzieć jeszcze jedno… Ty mówisz mi o tym, że ona jest teraz kojarzona z tym lewackim ruchem i tak dalej – ale jest jedna rzecz, o której strasznie się w Polsce w ogóle zapomina.
Cały ruch ekologiczny w Polsce; cały ruch związany z parkami narodowymi – to są lata 20-ste, czyli skrajna polska prawica, która po prostu prawdopodobnie nie czyta swojej własnej prasy, bo jakby najlepsi publicyści na prawej stronie piszą o tym: „Słuchajcie, to jest nasz temat! Oddaliśmy go”.
Parki narodowe nazywają się NARODOWE. Po prostu to brzmi jakby idealnie dla pewnej partii, więc… Czemu sobie nie przypomnieć z czego to wynika?
No widzisz. Dlatego ta narracja tak się musiała zmienić żebyśmy przestali patrzeć na tę historię, która pewnie jak się według wszystkich regułek podrapie, to się okaże faktycznie, że najwięksi mściciele z prawej strony jeszcze kilkadziesiąt lat temu pisali o tym, że: „Potrzebny jest ruch na świeżym powietrzu, kontakt z naturą… Postrzelajmy sobie, weźmy wiatrówki, pójdźmy do parku, poganiajmy się!”.
To jest ich temat!
Ale pewnie gdzieś to pobrzmiewało. Chcę też zahaczyć o kwestie związane z Twoim podcastem. Po co go tworzycie? Bo to nie tylko Ty już.
Wiesz co – Muda Talks – bo tak się nazywa ten podcast; to jest chyba jeden z takich najpiękniejszych projektów mojego życia tak zupełnie serio… Ale to prawda! Ja w ogóle nie wstydzę się jakby mówić prawdy.
W ogóle też uważam, że jakby czasem ludzie zadają mi takie pytania: „Co ja mogę robić jako osoba, żeby być bardziej ekologicznym?”. I jedną z rzeczy, którą mówię – oprócz zaraz po nieposłuszeństwie obywatelskim – jest no… po prostu prawda!
Mówmy sobie prawdę. Mam wrażenie, że jesteśmy w tak dziwnych czasach, że takie proste rzeczy są…
Bardzo trudne… Ciężkie do zrobienia…
Podcast… Więc założyłyśmy podcast z moja przyjaciółką Anią Piętą dlatego, że bardzo brakowało nam rzetelnych informacji o cyrcular economy, czyli gospodarce obiegu zamkniętego, i o takich ekologicznych przedsięwzięciach; ale też o tym wszystkim, co się też wiąże ze zmianami klimatycznymi. Jest bardzo dużo fake-news’ów. Oprócz tego, że jakby w normalnych mediach… Boże, normalnych mediach…
„Mediach głównego obiegu”.
Tak, mediach głównego nurtu jest dużo fake news’ów. A w przypadku zmian klimatu jest już bardzo dużo fake news’ów.
Nie wiem, czy czytałeś teraz ten cykl tekstów w Guardianie o tym, że Google sponsoruje tam klimatycznych denialistów. Jesus! Po prostu nikomu nie możesz ufać. Bardzo mnie to zaskoczyło, że faktycznie tam Google przeznaczyło 200 milionów dolarów rocznie na opłacenie klimatycznych..
Don’t be evil!
Wiesz co, strasznie mnie to zasmuciło… Ja to przeczytałam i pamiętam, że zrobiłam screeny i wysłałam paru znajomym z takim „złym” emotikonem – no bo co możesz z tym zrobić o pierwszej w nocy? I hmm… Dlaczego myśmy w ogóle zrobiły ten podcast? Zrobiłyśmy ten podcast żeby sobie… Nie sobie…
Zrobiłyśmy ten podcast po to, żeby dostarczać wiedzę. To jest też trochę taki banał, ale oczywiście jest bardzo dużo fake news’ów, mało komu możesz dzisiaj ufać. A w przypadku klimatu? To już w ogóle nie możesz nikomu ufać oprócz takich super sprawdzonych źródeł.
Jeżeli ktoś już z tytułem profesora – oprócz tego, że to już dzisiaj w ogóle nie ma znaczenia jaki ma tytuł – ale załóżmy, że jest jeszcze część ludzi, która jak słyszy słowo profesor no to jakoś się tym przejmuje – my ludzie już wiemy, że to nic nie znaczy niestety; więc masz mało ludzi, którym możesz ufać w tej kwestii.
My chciałyśmy właśnie dotrzeć do tych ludzi. Wybrać ekspertów i ekspertki, którzy opowiedzą o różnych perspektywach. Wiesz, na przykład szykujemy odcinek o energii i to będzie bardzo długi odcinek. Trudne w ogóle zadanie, bo po pierwsze to będzie nie jeden odcinek, tylko cykl. Po drugie tak naprawdę to będzie taka polifonia – dajemy kilka głosów po to, żeby każdy mógł sobie trochę wybrać, no bo każdy ma dzisiaj bardzo mocną opinię.
Nie wiem, te opinie w ogóle na różne rzeczy się tak bardzo spolaryzowały. Ciężko jest w ogóle rozmawiać dzisiaj z ludźmi, to już trochę przestało przypominać rozmowę. Dwie strony wygłaszają jakieś swoje bardzo mocne statement’y i nie ma tam żadnego miejsca zaczepienia, gdzie mógłbyś trochę się czymś powymieniać.
I trochę do tego miała być MUDA – żeby po prostu była taką platformą do edukacji, do wymiany. Po czym okazało się i to mnie totalnie zaskoczyło, bo ja tego absolutnie nie robię dla kasy; to jest coś, co ja strasznie kocham i poświęcam na to swój prywatny czas.
Okazało się, że ten podcast bardzo szybko stał się najpopularniejszy w swojej kategorii. Z drugiej strony nie było innego podcastu takiego „zielonego”, więc to było w ogóle puste pole – tylko wejść i zasiać.
To jest też zabawne, bo potem zaczęli się do nas zgłaszać ludzie i mówili: „Boże! Myślałem już tyle miesięcy o tym żeby to założyć, a nie założyłem!”. A dla nas to było wiesz… po prostu od pomysłu do realizacji minęły 24 godziny.
Pierwsze odcinki były beznadziejne, po prostu beznadziejne!
Dlaczego? (śmiech)
Były beznadziejne! Boże, jak ja tego słuchałam, to myślałam sobie: „Boże!” Ja nie wiem jak my to zrobimy… To jest straszne!
Wiesz co, byłyśmy na maksa pretensjonalne, beznadziejnie prowadziłyśmy tę rozmowę. Pierwszy podcast zrobiłyśmy ze sobą; to było coś strasznego! Wrzuciłyśmy to do feedbacku do naszego przyjaciela i on oddzwonił mówiąc: „Ciotki-klotki po prostu. Siedzą, gadają i to jest o niczym”. I to był super feedback, bo to nas cofnęło jeszcze raz do tego momentu, żeby zastanowić się o czym to jest.
„Przemyślmy podstawy, zróbmy to jeszcze raz”. Te pierwsze były straszne, ale teraz jak tego słucham… Nawet nagrywałyśmy – pożyczyłeś nam sprzęt – więc nagrywałyśmy u mnie w kuchni dwa dni temu. Byłam na maksa dumna z tego jaki progres zrobiłyśmy.
Wiesz, ja oprócz tego, że nagrywamy ten podcast to ja go też potem montuję i sobie go słucham po jakimś czasie, bo dla mnie też to jest super ważne dlatego, że te wszystkie rozmowy mnie osobiście zaopatrzają w bardzo dużo argumentów na bardzo różne tematy.
Bardzo poszerzyło mi to wiedzę na kilka obszarów, którymi się jak gdyby nie zajmowałam. Co ciekawe – słucha nas bardzo dużo kobiet, bo to jest powyżej 80%. To jest w ogóle zupełnie inna demografia niż mają inne podcasty. Pewnie Okuniewska ma podobnie, którą w ogóle na maksa uwielbiamy.
To jest nawet trochę więcej, bo to jest chyba teraz 87% kobiet. Głównie tych takich młodych i zaczynają się już od 16 roku życia.
Czyli może Was słucha potencjalnie kolejna Greta?
Może nas słucha potencjalnie kolejna Greta. Na pewno tam trochę osób z młodzieżowego strajku klimatycznego nas słucha. Strasznie mnie to cieszy słuchaj. Po prostu jak robię ten podcast albo go montuję i to jest moja niedziela; i wiem, że już nie wyjdę na rower albo już nie popracuję – to to jest po prostu wspaniałe.
Czy jeżeli ktoś by Ci powiedział: „Martyna, Twój podcast jest bardzo znany. Tak znany, że słuchają go miliony…” i powiedziałby: „Weź przemyśl tam taki fragmencik o tym, że trzeba wyjść na barykady i walczyć z systemem”. Tak naprawdę, wyjść na ulicę na zasadzie bić się o nasze, zwalczmy ten system. To jest coś, co…
Co ja popieram? Do czego ja dołączam? Absolutnie… ale widzę, że Ty też. Zobacz, widzę, że masz książkę „Extinction Rebellion”…
No powiedzmy, że tu była wcześniej…
… masz książkę Kacpra Pobłockiego „Kapitalizm”, która jest z takiej bardzo lewackiej perspektywy pisana – i słusznie! Bo ciężko jest mówić dzisiaj inaczej o świecie. Wiesz co, ja chętnie dołączam dlatego, że żadna zmiana społeczna nic, co było i co my dzisiaj mamy na tym świecie nie zostało nam dane w prezencie.
Prawa kobiet? My sobie to wzięłyśmy, rozumiesz? Nasze babki se to wzięły! Zniesienie niewolnictwa? Wszystkie najważniejsze zmiany na świecie zostały po prostu wydarte z gardła. I nie ma się co oszukiwać, że teraz będzie inaczej; że teraz ktoś przemyśli. Unia Europejska wyrazi zaniepokojenie i faktycznie, kolejny raz – tutaj Proszę Państwa oto jest nagana w dzienniczku… No nie! To już w ogóle nie jest ten czas. Jeżeli coś ma się zmienić to po prostu dołączajmy do strajków, dołączajmy do organizacji. Wychodźmy na ulicę. Ja sama po prostu dołączam oczywiście do wszystkich strajków klimatycznych jak tylko mogę. Nie byłam tylko na jednym, bo wspieram kapitalizm, ale generalnie to jest na maksa ważne. Wiesz, strasznie mnie w ogóle zdenerwowało w zeszłym tygodniu… Była właśnie rozmowa z Młodzieżowym Strajkiem Klimatycznym w takiej telewizji śniadaniowej. Ja nie mam telewizora oczywiście, ale widziałam to na YouTube’ie. Tłumaczę się, ale po prostu wydaje mi się, że telewizja to jest czyste zło. I dziennikarka pyta się dziewczyny, która jest w Młodzieżowym Strajku Klimatycznym: „Ale co Pani robi dla tego klimatu? Co Pani robi?”. A ta dziewczynka mówi: „No chodzimy na strajki, na protesty chodzimy…”. I ta dziennikarka mówi: „Nie! To nic nie daje… Powiedzcie coś innego, że np. butelki jednorazowe używacie”. Pomyślałam sobie: „No… Idiotko…”. Czemu w ogóle gadać takie rzeczy? Oczywiście, że to była rządowa telewizja, ale nawet w rządowej telewizji po prostu jakby można się zastanowić, uruchomić mózg.
Myślisz, że to jest możliwe? (śmiech)
Ja myślę, że nieposłuszeństwo obywatelskie jest bardzo ważną częścią naszego życia jako obywateli. W ogóle jest mi też trochę przykro, że jeszcze pare lat temu, jak mówiło się słowo „patriota” to mówiło się: „ten, który płaci podatki”, „ten, który dba o środowisko”, „ten, który zakłada firmę”, „ten, który dba o ludzi”… No, jakoś to słowo „patriota” było trochę szersze i trochę bardziej mi odpowiadało. Teraz jakby nie widzę tego, żebyśmy szli w tym kierunku, a wydaje mi się, że powrót do takiego patriotyzmu – Boże, Ty tutaj te wszystkie książki postawiłeś, żeby one mnie jakoś…! Zobacz, tutaj jest „Poczucie narodowe”, „Poczucie patriotyczne” i od razu myślę sobie „Patriotyzm!”. Słuchaj, nie – nie będę dalej ciągnęła tego wątku o patriotyzmie.
Dobrze. Ostatnia rzecz, o którą chciałbym Cię zapytać, bo tak jak sobie układałem plan na dzisiejsze spotkanie, to chciałem tak błysnąć i powiedzieć, że jesteś pierwszą kobietą, dziewczyną, którą zaprosiłem do tego programu…
A ile miałeś wcześniej odcinków?
No właśnie miałem chyba trzy odcinki i stwierdziłem, że to jest chyba najbardziej idiotyczne rozpoczęcie jakie można sobie ułożyć, ale to dobrze, ponieważ też chciałbym o tym porozmawiać; czyli o tym bardzo zmaskulinizowanym środowisku start up’owym i o tym jak bardzo mało jest jednak dziewczyn, kobiet w tym IT i technologicznym światku. O Twoich być może jakichś przemyśleniach i reakcjach.
Byłaś osobą, która była jako ostatnio właściwie chyba, może oprócz Pauli Pul, która jest prawniczką i trochę inaczej, jak gdyby z innego punktu widzenia jest postrzegana przez media; Ty byłaś taką przedstawicielką zespołu, który jest bardzo popularny, zdobywa mnóstwo nagród, pnie się szybko do przodu, jest uczestniczką międzynarodowego konkursu. Powiedz mi: czy Ty nie miałaś też trochę takich reakcji wewnętrznych na zasadzie, że to się dzieje dlatego, że naprawdę jest mało dziewczyn, kobiet, które są na takim miejscu na jakim jestem ja i jest wokół mnie próżnia, w związku z tym jestem pokazywana mediom na zasadzie takiego… Nie wiem jak to nazwać, żeby nie było to zbyt… Rozumiesz? Taki trochę no: „O zobaczcie, dziewczyna i może! Zobaczcie, dziewczynie się udało!”.
Wiesz co, Arturze? Nigdy nie pomyślałam po prostu o tym? A myślisz, że ktoś tak myśli? Znaczy nie to, żebym się przejmowała, ale…
Ja pamiętam Twoją reakcję, bo ja wiem co myślą dziennikarze, którzy pytają się mnie: „A pokaż mi dziewczynę, która zrobiła start-up ostatnio?” i zaczynamy szukać głęboko i długo, bo bardzo mało jest jednak takich przedstawicielek.
Naprawdę?
No pomyśl sobie – ile znasz start-up’erek takich, które byś powiedziała, że nawet nie to, że założyły, tylko że jak gdyby coś robią? Ja znam – powiem Ci od razu – Olę Lazar; Eks Gastronauci. Ciebie.
Agę Maciejewską Evenea…
No…
Sarę Kwaśniewską – Limitless. Poczekaj, poczekaj… Tych dziewczyn jest naprawdę więcej niż myślimy
Ale potem masz kilkaset osób, które występują na wszystkich konferencjach start-up’owych i to są faceci, którzy pojawiają się gromadnie. Moje pytanie jest takie: czy czujesz, że w środowisku start-up’owym jest problem związany z tym, że jest za mało dziewczyn, kobiet? Czy jest to temat sztuczny? Czy to jest temat pod tytułem: „Aaaaa, jakby były zdolne to by się przebiły!”.
To nieprawda… Wiesz co, pomyślmy. Ja po pierwsze widzę, że jakby tych kobiet jest faktycznie w środowisku start-up’owym coraz więcej i to jest taka jakby dobra wiadomość, bo faktycznie tak jeszcze pare lat temu to było ich mniej; teraz faktycznie widzę ich więcej. Z drugiej strony ja też, wiesz, w tej działce w której my jesteśmy, czyli w tych klimatowych rzeczach to tam prawie w ogóle nie ma kobiet. Co jest w ogóle też ciekawe, bo…
Ale w Polsce czy na świecie?
Wiesz co, nawet na świecie. Jak jadę na konferencję sadz alternatywnych no to jestem ja i taka jeszcze jedna dziewczyna, rozumiesz. Są plusy i minusy. No plusem jest to, że nie stoimy w kolejce do toalety. A minusem…
Jest jeszcze inny plus. Ja po prostu jakby widzę te pewne przewagi tego tak naprawdę. To, że po prostu działam bardzo blisko kobiet w start-up’ach i je wspieram. Zawsze jakby przyszła do mnie dziewczyna np. na LinkedIn i prosi o poradę, to ja jej nigdy nie odmówiłam. Jak chłopak to nie odmawiam, ale jakby daję sobie taki… dłuższy horyzont.
Przecież to jest seksizm!
Pomyślmy. Nie! Mamy coś takiego jak dyskryminacja pozytywna i to jest tak zwany parytet. Znaczy nie tak zwany, to jest po prostu tak jakby druga nazwa. I są pewne mechanizmy, które powinny zostać wdrożone do tego, żeby była równość pomiędzy płciami. Jak wiesz ja jestem absolutną feministką i…
A co znaczy bycie feministką? O, to jest ciekawe.
Ok, dla mnie bycie feministką to znaczy po prostu dążenie do absolutnej równości obu płci. Do tego żebyśmy mieli takie same szanse i w taki sam sposób mogli pracować, zarabiać; żebyśmy mogli podejmować decyzje z pozycji wolności, a nie z pozycji jakiegoś zniewolenia. Dla mnie feminizm jest absolutnie o równości. Przez lata tego nie mieliśmy. Jak sobie zobaczysz na historię to sobie zobaczysz, że np. dziewczyny mogą studiować dopiero od początku XX wieku. Studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim to jest dopiero dla kobiet otwarcie w 1919 – więc masz dopiero sto lat. Prawa wyborcze kobiet w Polsce – 1918 rok.
No 100 lat.
101 w tym roku prawa wyborcze kobiet; więc kumasz. To zdarzyło się po prostu bardzo niedawno i jeszcze nie doszliśmy do takiego poziomu, żeby wszystko było równe, więc o tym jest dla mnie feminizm. Nie w ogóle o przewadze, że „co ja nie zamierzam robić”; ale to, co zamierzam robić, to jest faktycznie wspierać kobiety w tym, żeby po prostu się nie bały i żeby nie myślały o sobie gorzej, bo są takie rzeczy, wiesz… Na przykład widzę też jak rozmawiam z ludźmi na tym samym poziomie, że chłopak, który do mnie mówi i widzę, że jakby nie za dużo wie; ale mówi do mnie z pozycji jakiejś takiej siły albo próbuje mi coś mansplaining’ować, więc jakby generalnie nie radzę, jeżeli ktoś próbuje to robić. Natomiast jeżeli dziewczyna, która wie tyle samo albo nawet trochę więcej jest jakaś taka bardziej wycofana.
Widzę, że jest dużo rzeczy, jakichś takich cech, które po prostu wyssaliśmy z mlekiem naszych rodziców z lat 80-tych i 90-tych, którzy nie słyszeli słowa „empowerment” ani nie potrafili wychowywać dzieci. Widzę takie naleciałości, z którymi trzeba by było sobie jeszcze poradzić. Natomiast z tymi kobietami… Zoja Adamowicz ze start-up’u Neufund powiedziała kiedyś bardzo ładną rzecz, bo ją też czasami pytają o to czy, jak ona się czuje jako kobieta w takim środowisku i ona powiedziała bardzo ładną historię, że jak ona studiowała na Politechnice to była jedną z niewielu kobiet na swoim wydziale, ale ona widziała to jako walor, a nie jako wadę dlatego, że wszyscy ją zapamiętywali. Była jedną z niewielu kobiet, więc i tak wszyscy wiedzieli kim ona jest i łatwo było ją potem odnaleźć w networku. Ja widzę podobną przewagę dla siebie, to znaczy jak ja jadę na taką konferencję, to ja wiem, że wszyscy po prostu; że ja nawet nie muszę nosić tego name-tagu, bo i tak wszyscy wiedzą kim jestem. W przypadku jeżeli chodzi o Websummit, gdzie jest 50 tysięcy ludzi, ale te małe konferencje „sadzowe” no to jest ok. Po prostu chodzi też o to, żeby znajdywać sobie jakieś takie dobre, pozytywne rzeczy w rzeczach, które nie do końca są pozytywne. Z drugiej strony kobiety po prostu trochę muszą się wspierać i mam wrażenie, że ja je wspieram.
Jak widzisz przyszłość bliską?
Swoją? Świata?
Swoją.
Ok, moją. Wiesz co, ja jestem po prostu na maksa zarobiona, na maksa. Skończyliśmy właśnie pisać wniosek do Horyzontu 2020 – to jest po prostu trzy miesiące pracy bez spania, więc ja obawiam się, że ja po prostu będę zarobiona w najbliższym czasie. Tak do wakacji. Poczekaj, muszę pomyśleć… Jesień to jest dla nas super kluczowe, no bo zaczynamy przeskalowywać małą instalację już do takiej przemysłowej instalacji. Dzieje się Chivas Venture, w który też jestem w tym roku zaangażowana. Nie wiem, czy odpowiadam ciekawie na Twoje pytania…
Bardzo ciekawie!
… ale może moje plany po prostu są ciekawe. Ja też w ogóle się nie pozycjonuję jako ciekawa osoba. Ja wiem, że jestem nudna. Ja po prostu jestem super pracowita i mądra, ale nie jestem jakoś specjalnie ciekawa.
A jeżeli chodzi o taki wymiar bardziej globalny? No bo można się załamać jak się słyszy, czyta… Wiesz, czyta się informację, że mamy 12 lat na uratowanie planety, bo inaczej znowu podniesiemy o stopień bądź dwa temperaturę i zginiemy. No tak trochę… Szczerze? To samobój raczej niż jakaś chęć do życia i rozwijania się. Jak wstajesz rano to myślisz: „Kurcze, może być lepiej – zróbmy coś!” czy po prostu: „Nie przekonamy miliardów ludzi na świecie, nie ma takiej opcji. Hindusi, Chińczycy będą nadal budowali te elektrownie”?
Wiesz co? Ciężko żeby w sumie nie budowali. Dlaczego mamy im… No, to jest też taki duży dramat moralny dlaczego oni mają tego nie robić, a my możemy to robić? W czym jesteśmy lepsi, że jesteśmy bogatym południem? Czym sobie na to zapracowaliśmy? Niczym?
Tak, faktycznie wiadomości ze świata mnie przerażają. Natomiast świetna książka Rebeki Solnit, która nazywa się „Nadzieja w mroku”. Rebeka Solnit tam znajduje takie świetne pojęcie, które nazywa się „polityka perfiguratywna”. Oznacza to, że ja jako osoba sobie będę żyła zgodnie z pewnymi wartościami no to te wartości od razu stają się: po pierwsze realne; a po drugie mogę nimi zarażać kolejne osoby. Dobrze jest zacząć od siebie…
Mieć jakieś wartości?
(śmiech) … tak, mieć jakieś wartości, a z drugiej strony… To jest w ogóle super książka, która faktycznie daje nadzieję, bo ta nadzieja w mroku jest też o tym nieposłuszeństwie obywatelskim i ona Cię tak onieśmiela do różnych aktywności. Ja to widzę na takich trochę dwóch poziomach. Z jednej strony zaczynamy od siebie, z drugiej strony są bardzo potrzebne systemowe zmiany i jak myślę o przyszłości to jest we mnie taka nadzieja. Jest we mnie nadzieja też z tego, że jakby widzę jak to najmłodsze pokolenie się organizuje. Patrzę na ten Młodzieżowy Strajk Klimatyczny i przypomina mi się takie inne stwierdzenie. Jest taka antropolożka, która nazywa się Margaret Mead. Wszyscy ją kojarzą z jednego cytatu: „Never doubt that a small group of thoughtful, committed, citizens can change the world. Indeed, it is the only thing that ever has” – czy coś w tym rodzaju. Ona wymyśliła po prostu coś innego. Taką… Poczekaj, jak to…
A, już pamiętam – to się nazywa „kultura prefiguratywna” – też, dużo razy się „prefiguratywna” dziś pojawia. I to polega na tym, że w pewnym momencie XX wieku odwrócił się porządek. Wcześniej, w XIX wieku było tak, że to starsze pokolenie uczyło młodszego. I teraz…
Postfiguratywna, prefiguratywna. Socjologia – pierwszy rok.
Tak, i teraz po prostu mamy chyba w ogóle jakiś taki mocny moment żeby wiesz… Lata 90-te były trochę o uczeniu się technologii, a chyba po prostu XXI wiek jest trochę o tym, żeby posłuchać młodszego pokolenia i zadbać też o nie. Co też jest ciekawe, bo zobacz – wcześniej nasi rodzice i nasi dziadkowie zawsze mówili, że wszystko, co robią – robią dla nas; żeby nam było lepiej. Ja nie mam takiego poczucia, że my robimy wszystko żeby naszym dzieciom, nawet symbolicznie, było lepiej. Wracamy w ogóle do tego konceptu uczenia się i słuchania młodzieży, bo tak naprawdę to ich życie zależy… Ciebie już nie będzie na świecie, mnie już nie będzie na świecie. Ile lat mają Twoje córki?
4 i 9 obecnie.
To wiesz, pytanie o przyszłość to nie jest pytanie do mnie. Jak Ty się czujesz z tym, że masz córki w takim wieku?
Strasznie! Wstaję rano i wiesz, myślę sobie: kurcze, czy może jednak nie wykupić działeczki na Nowej Zelandii, bo o kilka lat przedłużę życie; bo jak coś walnie to walnie tam gdzie jest największe zaludnienie. Czyli jak skończy się woda i zacznie się robić niefajnie pod kątem temperatury no to największe skupiska ludzi będą najgorszą rzeźnią. Tutaj po prostu ludzie będą się zabijali. Wystarczy pomyśleć sobie co się stanie jak prąd zniknie na dwa dni? Co będziemy robili z automatami do wybierania pieniędzy ze ściany? Gdzie pójdziesz kupić benzynę – na stację? Wszystko jest podłączone pod prąd. Będziesz siedziała kilka dni aż Ci się nie popsują rzeczy w lodówce, a potem? Co zrobisz? No wyjdziesz z kawałkiem kija na ulicę i będziesz walczyła o swoje. Wrócimy do podstaw, czyli niestety/stety ta maska kulturowa opadnie i staniemy się po prostu prymitywnymi zwierzętami, które chcą przeżyć w dużej grupie. Mnie to przeraża, a to wcale nie jest tak bardzo dziwne i post-apokaliptyczne jakby się nam wydawało, bo naprawdę – wystarczy zobaczyć co się dzieje w naprawdę dużych miastach kiedy nie ma opieki policji. Pękają te okowy wszystkich uwarunkowań typu: trzeba być miłym dla sąsiada itd., kiedy po prostu musisz przeżyć, np. nie wiem… Twoja żona nie ma insuliny, twoje dziecko ma astmę i ty po prostu musisz się wedrzeć do apteki żeby zabezpieczyć je przed tym, żeby… No, żeby przedłużyć swój gatunek; żeby oni nie umarli.
Więc podzielam Twój niepokój, mój jest oczywiście bardziej jeszcze wzmocniony, ale może coś takiego na koniec bardziej pozytywnego. Czy wierzysz w to, że może dokonać się fundamentalna zmiana, która np. przez technologię; przez takie osoby jak Ty? Żeby zmienić jednak ten stan, który jest obecnie…
To są jednak dwie rozłączne – ja i świat technologiczny. Wiesz co, być może coś się może zmienić. Jezus… Jakbym miała obstawiać cenę bitcoina na 2020!
Czy masz w sobie taką wiarę w to, że zmądrzejemy, wydarzy się taki przełom? Odkryjemy coś tak dziwnego, co nagle pozwoli nam dosłownie za pięć dwunasta wrzucić to i magicznie zmienić tę sytuację na świecie? Czy uważasz, że to jest takie raczej już… There is no future?
Wiesz co, no tutaj murem – mam wrażenie – że trochę nie jest ani świadomość ludzi, ani… Myślę, że tutaj po prostu jest jeden mur, który jest bardzo trudny do zburzenia i jest nim mimo wszystko kapitalizm, czyli jakby pragnienie posiadania więcej, czyli nieustający wzrost. Widzę, że my możemy po prostu cofnąć się i spróbować jeszcze raz, ale wiesz jak to się kończy jak ktoś jest w związku – no zazwyczaj to się nie udaje. I mam wrażenie, że tutaj też mogłoby się nie udać, bo zmiany na świecie wymagają takich bardzo mocnych przesunięć i trochę mnie np. to martwi jak ludzie się pytają: „No Martyna, co mam zrobić?”, ale wiesz – tak delikatnie, żeby nie bolało.
Ale jak ma nie boleć? Musi boleć. Jeżeli jedyną szansą dla nas jest ograniczenie się: ograniczenie kupowania, ograniczenie produkcji – po prostu ograniczenie różnych rzeczy – no to jak to ma nie boleć? To po prostu musi boleć, bo musisz zmienić swoje przyzwyczajenia.
Nie wiem, czy człowiek nie jest aż tak głupim zwierzęciem, że zaryzykuje swoje istnienie przez jakiś taki własny drobny dyskomfort; przez doświadczenie tego drobnego dyskomfortu. Mnie to jakby osobiście to ograniczenie w żaden sposób nie boli mnie. Prawdę mówiąc nawet cieszę się, że mogłam się sama ograniczyć. Cieszę się, że mniej latam; cieszę się, że nie kupuję ciuchów.
Cieszę się, że nie marnuję jedzenia. Cieszę się, że nie mam auta, tylko jeżdżę rowerem i zbiorkomem. Cieszę się, że robię taki start-up, a nie inny; który w swoim modelu ma 50% biznesu, a 50% tej zmiany. Wiesz, dla mnie te rzeczy są po prostu super, że nie mam ubrań, ale powiedz to 37 milionom Polaków, że po prostu „kupowanie jest passe”.
Wyobrażasz to sobie, że jest ksiądz na ambonie; bo umówmy się, że to jest ta tuba w Polsce, poza Warszawą i poza dużymi ośrodkami miejskimi – i ksiądz mówi: „Słuchajcie, nie kupujcie! To, że kupujecie to wy napędzacie swoje pragnienie.
A tak naprawdę to nie wy, tylko kapitalizm. I kapitalizm za was wybrał, że wy potrzebujecie tych rzeczy. Że jak masz taki słabszy humor to idziesz sobie kupić bluzkę. Nie kupuj tej bluzki! Przeżyj stratę!”.
Wyobrażasz sobie to, że ktoś to mówi? Na serio? „Pracuj ze swoimi emocjami, bo kupujesz to tylko po to, żeby zapewnić pewną pustkę!”. Wykształceni ludzie wiedzą to po prostu od bardzo dawna, że tylko po to kupujemy – żeby sobie coś zrekompensować; żeby zrekompensować sobie straty; żeby poczuć się lepiej.
Żeby nie pracować ze swoimi różnymi emocjami. Ty tak na mnie patrzysz, bo po prostu myślisz, że ja mówię dziwne rzeczy? Czy tak na mnie patrzysz, bo co? (śmiech)
Niee, patrzę z uwagą. Osoby, z którymi rozmawiam – staram się to zrobić jak najlepiej; dlatego też jak zapytałaś czy sobie wyobrażam takiego księdza, który mówi to z ambony. No absolutnie nie! Dlatego, że między innymi to są wszystko rzeczy, które po pierwsze musiałyby płynąć z wiedzy, przerobienia pewnych tematów. Powiedz ludziom, żeby nie kupowali rzeczy – to jak gdyby godzisz w podstawę całego systemu społecznego, bo na konsumpcji opiera się generowanie podatków; na konsumpcji opiera się istnienie wielu przemysłów i jest to ciężkie. Ja rozumiem, co chcesz powiedzieć, z tym, że…
Ale ja też mówię, że nie ma innego wyjścia, bo po prostu nie ma…
Kapitalizm oczywiście ma bardzo dużo problemów i to jest jeden z nich, że wzrost, spółki giełdowe chcą, żeby go pomnażać cały czas, rosnąć. Niezależnie od tego czy ten produkt jest świetny; czy kiedyś był jeszcze lepszy, a dzisiaj jest taki sobie – wszyscy się przyzwyczaili do tego, że giełda rośnie, że masz mieć większe zyski. Prezesi zarabiają bardzo dużo, zarząd i tak dalej – więc to są rzeczy takie fundamentalne i tu się zgadzam, że tu ta zmiana musi nastąpić, co jest dobrym elementem do tego, żeby… wręczyć Ci tę książkę…
Bardzo dziękuję!
… bo jest to podręcznik do tego jak NIE robić start-up;u – „Historia Snapchata”. Trochę taka przegadana i oczywiście ona jest trochę taka ugładzona, ale wydaje mi się też, że fajnie jakbyś zobaczyła jakich wyborów nie należy dokonywać. Daję Ci taki dobry podręcznik jak kilku gości, a na końcu jeden chłopak – postanowili po prostu trochę zaczarować rzeczywistość. Stworzyli świetne narzędzie, ale na dzień dzisiejszy myślę, że… Tak samo jak bez nowych bluzek z H&M’u, tak samo bez Snapchata możemy się obejść i straty nie będzie.
Absolutnie! Absolutnie… Wiesz co, ja uważam, że wszystkie rzeczy, których potrzebujemy zostały już wyprodukowane na świecie. Zero w ogóle jednorazowych rzeczy, zero takich rzeczy! Wszystko już jest, naprawdę – moim zdaniem skromnym.
Ok (śmiech). I tym optymistycznym akcentem chciałbym zakończyć. Moim gościem dzisiaj była Martyna Sztaba z Syntoil. I mam nadzieję też, że w tym roku dzięki Twojej obecności i mądrości uda się wybrać fajne start-up’y, które podobnie jak Syntoil i podobnie jak Migam; jak Neuro Device – zmieniają rzeczywistość.