To kolejny artykuł prezentujący spółkę w przekrojowy sposób i mam nadzieję ciekawszy niż inne teksty dotyczące kulis biznesu. Polecam pierwszy tekst z serii „Biznes_Hackers” i sprawdzić jak zaprezentowała się spółka Coffedesk.
Jeśli chcesz żeby twoja firma została opisana w tym cyklu napisz do mnie (artur@revolver.pl). Koszt publikacji: 2000 zł netto.
***
Clearcode
Kiedy biznes zaczął działać: 2009 rok
Imię i nazwisko osoby która odpowiada na pytania: Piotr Banaszczyk (CEO) Tomek Chmielewski (COO), gościnnie Maciej Zawadziński (Founder), Michael Sweeney (Head of Marketing).
Biznes został stworzony przez: Macieja Zawadzińskiego i Dominika Jendroszczyka, partnerów biznesowych i przedsiębiorców, prowadzących działalność w branży internetowej od roku 2003. Sfinansowany z własnych środków oraz inwestora od 2017 roku (ok. 20%).
Liczba pracowników: 90+
Średnia miesięczna kwota przychodów: 2-3 mln zł netto miesięcznie
Gdzie biznes działa? Podaj państwo i miasto: 2 biura w Polsce (Wrocław i Katowice), klienci zagraniczni (Europa, Ameryka, Azja)
Cześć! Powiedzcie kim jesteście i jaki biznes prowadzicie?
Piotr: Cześć! Mam na imię Piotrek, jestem CEO w Clearcode. Co robimy? Jesteśmy partnerem technologicznym dla firm z branży reklamy internetowej i marketingowej. Specjalizujemy się w projektowaniu i tworzeniu platform AdTech i MarTech oraz wdrażaniu autorskich rozwiązań w celu dostarczenia wysokiej jakości oprogramowania dla naszych klientów.
Jaki jest Wasz flagowy produkt lub główne produkty, które sprzedajecie?
Naszymi flagowymi produktami są rozwiązania z AdTech’u (Advertising Technology) i MarTech’u (Marketing Technology), głównie:
- Demand-side Platforms (DSPs) – platformy do zakupu przestrzeni reklamowej w internecie
- Supply-Side Platforms (SSP) – platformy do sprzedaży powierzchni reklamowej w internecie
- Ad Network – sieci reklamowe, które pełnią funkcję giełdy pomiędzy wydawcami a reklamodawcami
- Open RTB protocol – implementacja i utrzymanie standardu protokołu transakcji pozwalającej na zakup impresji w czasie rzeczywistym
- Header Bidding – budowanie zaawansowanej technologii, która umożliwia zakup przestrzeni reklamowej na aukcjach w czasie rzeczywistym (RTB) różnym sieciom reklamowym oraz platformom sprzedaży powierzchni reklamowych
- Data Management Platforms (DMPs) – rozwój platform do zarządzania danymi odnośnie segmentacji użytkowników w celach marketingowych przystosowanych do wykorzystania ich w systemie Real-Time Bidding przy użyciu platform zakupowych (DSP) oraz sprzedażowych (SSP)
- Customer Data Platforms (CDPs) – tworzenie platform do samodzielnego zbierania dostępnych danych o użytkowniku w internecie na potrzeby własne oraz w celu sporządzenia profili klientów
- Więcej o naszych rozwiązaniach znajdziesz tutaj: Clearcode rozwiązania AdTech & MarTech
Tomek [T]: Dodam, że nasi Klienci mają często swój dział IT, ale zbudowanie narzędzia AdTechowego czy MarTechowego okazuje się dla nich problemem, z uwagi na brak wiedzy domenowej, którą mamy my. Najczęściej oczekują od nas stworzenia systemu od zera i opieki nad jego utrzymaniem. Po prostu chcą, żebyśmy my byli ich działem IT.
Jak Clearcode doszedł do bycia ekspertem w AdTechu i MarTechu?
Piotrek [P]: Pierwszym biznesem Macieja [założyciela Clearcode] była platforma “Krytycy.pl”, którą kupiło Money.pl. Platforma następnie nazwana została “Blogvertising” i sama w sobie była już platformą AdTechową.
Była to forma sieci reklamowej, która pozwalała blogerom zmonetyzować ruch poprzez branie udziału w kampaniach zlecanych przez reklamodawców. Była to pierwsza styczność Macieja z AdTechem, która umożliwiła mu zebranie wiedzy na ten temat.
Niedługo potem okazało się, że branża jest niszą rynkową i to na tyle ciekawą i nieodkrytą, że mieliśmy ogromne możliwości zbudowania software house’u o konkretnym kierunku.
Obecnie powoduje to, że nasze działania kierujemy do zupełnie innych klientów niż konkurencyjne software house’y. Dzięki temu, żeby zaistnieć na rynku, nie musimy skupiać się wyłącznie na konkurencji cenowej, ale jesteśmy w stanie dodać do tego wszystkiego również coś od nas, coś swojego.
Skupianie się na jednej branży i przedstawienie siebie w roli ekspertów w tej domenie realizowaliśmy poprzez content marketing: tworzenie artykułów, reprezentowanie branży w środowiskach specjalistycznych na konferencjach i spotkaniach, z sukcesami w tych obszarach. Napisaliśmy nawet książkę o AdTechu.
Strategia związana z kreowaniem pozycji eksperta w branży sprawiła, że jesteśmy jedyni w swoim rodzaju, na pewno na rynku polskim. :)
W jaki sposób Wy znaleźliście się w Clearcode?
P: W pierwszej platformie Macieja – Blogvertising – pracowałem jako programista. Było to dobre 12 lat temu. Później w momencie, gdy Maciej otworzył Clearcode, ściągnął mnie do firmy, a później już poszło :) Zawsze uważałem, że praca z nim jest bardzo rozwojowa, więc się nie wahałem. Jak dziś można zobaczyć, okazało się, że miałem rację. Gdy Maciej otworzył pierwsze biuro we Wrocławiu, byłem 6-tą, może 8-mą osoba w biurze.
T: Ja z kolei trafiłem do Clearcode jako Project Manager. Następnie z czasem zacząłem zajmować się innymi rzeczami – najpierw zostałem Head of Operations, a teraz udało nam się razem z Piotrkiem zostać członkami Zarządu.
Jak to się stało, że wyszliście poza rolę Project Managerów?
P: U mnie było to spowodowane potrzebą sytuacyjną. Struktura firmy w którymś momencie wymusiła przejęcie przeze mnie odpowiedzialności i obowiązków po innym managerze. Wraz z tym w firmie powstał pomysł na rolę Head of Department.
Był to moment, gdy dotarło do Nas, że dobrze byłoby, gdyby w firmie była osoba, która w razie problemów w jakimś zespole jest w stanie je wziąć na siebie i zaadresować. Było to pierwsze wyjście z roli project managera do roli kogoś, kto dbał nie tylko o swój zespół, ale też o inne zespoły w firmie.
T: W moim przypadku było tak, że wiedziałem, że w firmie pojawiają się pewne potrzeby rozwojowe. Wynikało to z tego, że w roli PM, oceniając obiektywnie, jest pewna powtarzalność, która z jednej strony jest dobra, bo daje poczucie bezpieczeństwa, jednak z drugiej strony może zacząć być męcząca i nie dawać impulsu do dalszego rozwoju.
Widząc, że w firmie są osoby lepsze ode mnie, które mogą bez problemu przejąć rolę PM, przekazałem im ją, tym samym zmieniając swoją rolę na rolę Head of Operations. Potem wszystko potoczyło się gładko.
P: To był właśnie taki moment, w którym ja byłem Head of Operations i to była rola przeforsowana ilością obowiązków. Ta narastająca frustracja spowodowała, że dojrzeliśmy do podjęcia decyzji o tym, żeby do tej roli zaprosić jeszcze jedną osobę, najlepiej się do tego nadającą, czyli Tomka.
Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Podzielenie obowiązków dało nam większy komfort pracy i upust frustracji, a także zmniejszenie stresu związanego z podejmowaniem niejednokrotnie bardzo ważnych decyzji.
Jak wygląda proces projektowania i wytwarzania produktu/usługi w Clearcode?
T: Za każdym razem proces projektowania jest inny, jednak mamy pewne narzędzia, którymi ludzie mogą się posługiwać. Podkreślamy jednak, że niezbędne jest zebranie wymagań od Klienta.
P: Proces generalnie, od pewnego momentu, wygląda tak samo za każdym razem. Jednak dojście do tego momentu potrafi się różnić w zależności od tego, na ile skomplikowane, nietuzinkowe i wymagające jest jego rozwiązanie.
Najczęściej organizujemy spotkanie osób technicznych i osób z biznesu na długim §, na którym z pomocą różnych narzędzi, ustalamy cały proces działania i priorytety w realizacji projektu. Określamy funkcjonalności, tak aby w późniejszym etapie skupić się już głównie na implementacji.
Implementacje realizujemy przy użyciu zwinnych metodyk – zazwyczaj korzystamy z Kanbana i tworzymy zestaw tasków, dbamy o zbieranie wymagań od Klienta, ich odpowiedni opis i dostarczenie lub pracujmy w dwutygodniowych sprintach i dostarczamy to, co ustaliliśmy z Klientem, będąc ciągle w gotowości do wprowadzania ewentualnych korekt.
Podczas całego procesu wytwarzania oprogramowania stawiamy na transparentność. Jesteśmy zadowoleni z poziomu i jakości naszych usług, które dostarczamy, dzieląc się całym procesem twórczym na bieżąco z Klientem. Na każdym etapie projektu Klient ma dostęp do wszystkich informacji na temat swojego produktu dzięki spotkaniom, komunikacji na Slacku z deweloperami i kontaktem z PM.
T: Wracając do samego projektowania: czasami Klient nie jest do końca określony, jeśli chodzi o to, czego potrzebuje i jak to ma wyglądać. W trakcie takiej rozmowy z Klientem pojawiają się obiektywne ograniczenia, których trzeba się trzymać np. budżet, ruch, który produkt ma obsługiwać, stack technologiczny, w jakim produkt ma być stworzony i rozwój produktu w czasie.
Klient nie zawsze jest tego świadomy, niejednokrotnie dopiero w tej komunikacji, na spotkaniach, uświadamiamy sobie to wszyscy razem i staramy się, w zależności od przypadku, użyć różnych narzędzi np. story mapping. Pozwala to nam wygenerować różne wymagania, dobrze je określić i zrozumieć. Zawsze na końcu zbierania wymagań jest wynik w postaci backlogu wypełnionego taskami, co umożliwia nam rozpoczęcie pracy od razu.
Czy ten proces zawsze tak wyglądał?
P: Nie, zdecydowanie doszliśmy do tego poprzez jakąś formę ewolucji. Nie wygląda to tak, jak wyglądało kiedyś, a te metody do których doszliśmy teraz i sposoby, w jaki robimy to, co robimy, są wypadkową wielu błędów, które popełniliśmy w przeszłości.
T: Scopingi same w sobie istnieją w naszej firmie od około 4-5 lat. Jedynie forma proposala opisującego zakres projektu oraz jego ramy czasowe i budżetowe urodziła się ponad rok temu, więc jest dosyć świeżą inicjatywą.
P: Nie zamykamy się jednak na zmiany, wiemy, że jest to żywy organizm i ciągle na bieżąco wyciągamy nowe wnioski i uczymy się na błędach np. warsztaty zamieniliśmy na sprint 0.
Jak wygląda sprzedaż Waszych usług?
T: Opiera się głównie na działaniach ‘inbound sales”. Dzięki pracy zespołu marketingu i działaniach content marketingowych, Klienci sami się do nas odzywają. Niemniej jednak wspieramy się również outbound marketingiem – mamy osoby odpowiedzialne za tzw. pre-sales i sami również czasem zaczepiamy Klientów, jeśli widzimy, że może mieć to jakiś odzew.
P: Warto dodać, że inbound jest pewnego rodzaju precedensem w tej branży. Przez to, że posiadamy bloga, którego czyta wiele osób oraz dział marketingu generujący duży ruch na stronie, ludzie przychodzą do Nas, bo adresujemy problemy, które w jakiś sposób ich dotyczą, dotykają, dodatkowo udowadniając, że przysłowiowo “trzymamy rękę na pulsie”.
Powoduje to, że często ludzie z firm w branży AdTech’owej po prostu czytają naszego bloga jako źródło uzupełniania wiedzy i dzięki temu zaczynamy być kojarzeni jako firma, która tę branżę rozumie i umie się w niej obracać – to jest chyba naszą największą siłą.
T: Sprzedaż w naszej branży jest bardzo trudna, ponieważ nasze usługi są skomplikowane. O ile sam proces programowania jest do zrozumienia przez wiele osób, to gdy dochodzą do tego zawiłości związane z domeną, samo zebranie wstępnych wymagań staje się już problematycznym procesem. Tutaj ukłon w stronę naszego działu Sales, który wykazuje się ogromną wiedzą branżową. Sztuką jest zrozumieć, co technicznego mówi do Ciebie COO, CTO Klienta i być w stanie zaproponować odpowiednią ofertę.
Ile czasu minęło zanim zaczęli pojawiać się pierwsi klienci?
Maciej Zawadziński, Założyciel: Pierwsi klienci pojawili się praktycznie od początku naszej działalności jako Clearcode. Warto tu jednak dodać, że było to około roku po założeniu spółki, gdyż tą założyliśmy w innym celu – chcieliśmy stworzyć portal crowdfundingowy z dofinansowaniem unijnym.
Wniosek został odrzucony, i wkrótce po odejściu z Grupy Money.pl gdzie tworzyliśmy pierwszą sieć reklamy na blogach w Polsce (Blogvertising), zajęliśmy się tworzeniem technologii reklamowych i marketingowych dla klientów z zagranicy.
Jak dotarliście do Klientów? Jak doszło do tego, że wieść o Clearcode rozniosła się w świat?
P: Eksperymentowaliśmy z wieloma różnymi kanałami i w zasadzie ruch organiczny sprawdził się w naszym przypadku najlepiej. Pozycjonowanie w Google naszych wpisów, które odpowiadają na kluczowe problemy Klientów jest bardzo wysokie i to jest największy sukces. Gdy ktoś wpisuje w Google np. ”How to build an influencer platform”, to bardzo często będziemy jednym z pierwszych trzech, czterech wyników na stronie.
[Pytanie do Założyciela Clearcode] W jaki sposób odkryłeś, że ruch organiczny ma taką moc i ma szansę wpłynąć na rozpoznawalność firmy Clearcode na całym świecie?
Maciej Zawadziński: Pierwszy techniczny artykuł tłumaczący wykorzystanie ciasteczek w analityce internetowych i technologiach reklamowych opublikowałem w styczniu 2013 (Cookie tracking in advertising and web analytics).
Zanim zbudowaliśmy sensowny zasięg i stały przypływ nowych zapytań z ruchu organicznego minęły kolejne 2 -3 lata, ale można to uznać jako początek tych działań. W tych czasach software house’y pisały przede wszystkim o agile’u i technologiach developerskich. Pomyślałem, że lepszym sposobem na przykucie zainteresowanie jest wiedza specjalistyczna z danej branży, a nie ogólna wiedza o wytwarzaniu oprogramowania lub danej technologii. Ta strategia działa po dzień dzisiejszy. :-)
Ilość odsłon naszego AdTech & MarTech bloga: 01.02.2017-01.02.2020
Dane z Piwik PRO
Michael Sweeney, Head of Marketing:
Dzięki skierowaniu uwagi głównie na pisanie artykułów, osiągnęliśmy wysokie organiczne wyniki w wyszukiwarce Google dla naszych podstawowych słów kluczowych na stronie, takich jak “AdTech development”, oraz bardziej ogólne związane z reklamą i marketingiem cyfrowym, np. “Cookie syncing” and “ad server”.
Pełne zaangażowanie w praktyki content marketingowe i SEO pozwalają nie tylko na wzrost ruchu na stronie i potencjalnych klientów ale zauważamy również eskalację świadomości marki. Często widzimy jak ludzie ponownie publikują i komentują nasze treści w mediach społecznościowych (głównie LinkedIn), wspominają nazwę naszej firmy w innych miejscach, takich jak Reddit, i przeprowadzają wyszukiwanie markowych słów kluczowych w Google (np. „Clearcode)”.
Jakie macie porady dotyczące przyciągania Klientów?
P: Wszystko zależy od branży, jednak istnieje kilka uniwersalnych wskazówek. Pierwsza dotyczy otoczenia się ludźmi których się zna i którym się ufa. Bardzo szybko można dać im przestrzeń na to, żeby dokładali coś od siebie, zważając na to że nie jesteśmy w stanie sami zrobić wszystkiego najlepiej.
Im szybciej będziesz w stanie podzielić się tym, co robisz, tym szybciej zaangażujesz inne osoby, bo zaczną się czuć odpowiedzialne za te części biznesu, które być może są w stanie zrobić lepiej od Ciebie. Dodatkowo popieram, dawanie wolnej ręki – patrzenie komuś na ręce, ciągłe powtarzanie co ma robić nie jest dobrym rozwiązaniem. Lepiej zastąpić to słuchaniem i obraniem pewnej perspektywy ze swojej strony – dotyczy to zarówno pracy z klientem, a jeszcze bardziej pracy z zespołami.
Druga rada – pewne rzeczy powinny wychodzić organicznie, niektóre z nich bardzo naturalnie się pojawiają. Nie planuj wszystkiego. Mam tu na myśli np. planowanie kolejnego szczebla – nie powinno się z góry ustalać, że struktura będzie miała 5 poziomów (i sztywno się tego trzymać), bo w pewnym momencie naturalnie mogą pojawić się osoby, sytuacje, w których ta struktura mogłaby ulec zmianie.
W Clearcode stanowiska powstają organicznie, z potrzeby, a nie dlatego, że ktoś na początku ustalił, że zespół deweloperski składa się z z konkretnej liczby stanowisk i koniec. Lepiej czasem ponieść się “flow” organizacji. :)
T: Zgadzam się z Piotrkiem, jednak dodam, że dobrze, gdy ludzie mogą czuć się bezpiecznie w firmie. Oznacza to, że mogą popełniać błędy – pod warunkiem, że się na nich uczą. Można nazwać to nie zamykaniem się na eksperymentowanie.
P: Dokładnie! Są to błędy wynikające z eksperymentowania, którego nie należy się bać. Dobrze powiedzieć sobie “Ok, nie robiłem tego nigdy, nie wiem jak to się robi – zaryzykujmy, sprawdźmy czy to się uda”. Jeśli coś się uda – super, jeśli nie – porażka będzie częścią nauki.
W jakim momencie, z Waszego punktu widzenia, jest teraz Clearcode?
P: Mieliśmy okres, gdy do pewnego momentu mocno walczyliśmy o to, by ustabilizować sytuację w firmie, jeśli chodzi o kadrę managerską, wzmocnienie i zmniejszenie zespołów. W dużym stopniu udało się nam to zrobić, jednak dalej mamy przed sobą sporo pracy. Mimo wszystko jest to taki moment, w którym możemy zacząć myśleć jak dalej się rozwijać.
Najpierw chcieliśmy skupić się na poprawie sprzedaży, następnie chcieliśmy zadbać o solidną strukturę firmy, aby potencjalnie nowe tematy nie zaburzyły wszystkiego i bezproblemowo weszły w życie Clearcode.
COVID-19 i zmiana zarządu w tym czasie były dla nas testem, na ile możemy sobie poradzić z tego typu ogromnymi zmianami – okazało się, że możemy i idzie nam to nieźle. Powoduje to, że odważnie patrzymy na kolejny rok pod kątem zatrudniania nowych osób, zespołów, współpracy z innymi software house’ami, ale także pod kątem zmian w strukturze firmy na tyle, żeby dać możliwość najzdolniejszym osobom i powierzyć im stanowiska wymagające nieco większej odpowiedzialności.
Czy są jakieś rzeczy, których spróbowaliście ale nie działały, których nie polecacie robić?
P: Na pewno, tylko wszystkie wyrzuciłem ze swojej głowy, żeby nie pamiętać o swoich porażkach (śmiech). Wydaje mi się, że jest bardzo dużo drobnych rzeczy, które na co dzień nie działają. Eksperymentujemy w podejściu do Klienta, w sposobie w jaki pewne rzeczy robimy. Eksperymentowaliśmy ze Scrum Masterami i nie wyszło.
Nie mam wątpliwości, że Scrum jest dobrym frameworkiem do zarządzania projektem, jednak w software housie, gdzie Klient za każdym razem jest inny, zespoły mają inną specyfikę i czasem trudno jest przekonać Klienta do czegokolwiek – wymiana PM na Scrum Mastera lub zatrudnienie osobnego Scrum Mastera u nas akurat nie zadziałała i nie przyniosła niczego dobrego. Podkreśliłbym, żeby nie brać na ślepo sposobu zarządzania, który wymyślił ktoś inny, nie próbować wdrażać czegoś bez pomyślenia o tym, jak to się wpasuje w organizację.
T: Kiedyś nie działała nam sprzedaż. Sposób organizacji współpracy PM-ów i sprzedaży powodował konflikt interesów. Rozwijając tę myśl powiem, że sprzedaż podpisuje umowę, dostaje za to prowizję, a od tego co się dzieje potem często się odcina. Wtedy Project Manager ma problem z obsługą tego, co sprzedaż mogła Klientowi obiecać.
Brakowało wspólnej płaszczyzny, na której sprzedaż i project managerowie mogliby ze sobą współpracować. W związku z tym zdecydowaliśmy się na włączenie sprzedaży do grona managerów i od tego momentu cały proces od pozyskiwania Klienta do realizacji usługi odbywa się przy zaangażowaniu obu zespołów.
Jeśli chodzi natomiast o dobre decyzje w firmie, które sprawiły polepszenie sytuacji, wzrost zadowolenia.. Co Wam przychodzi do głowy?
P: Wydaje mi się, że to jest wypadkowa płynięcia z prądem, niż ustalania konkretnych kursów i zmian.
T: Mam to samo zdanie. Pewne trendy, decyzje wcześniej podjęte w firmie, skumulowały się i dały dobre efekty.
P: Tak. Trzeba powiedzieć, że my dość mocno broniliśmy sposobu, w jaki ta firma była budowana ale “dostaliśmy” ją też w bardzo dobrym stanie. To co zbudował Maciej, również w jakiś sposób naszymi rękoma, jest na tyle silne, że organicznie się wzmacnia, a nie jest wynikiem ciągłego ustalania.
Jakie narzędzia, których używacie w firmie, są waszymi ulubionymi. Dlaczego?
P: Na pewno Slack, jako narzędzie, które w jakiś sposób wzmacnia kulturę. Ludzie tworzą tam własne kanały, ikony, gify. To powoduje, że czuć, jak ze Slacka wylewa się nasza kultura, tożsamość. Fajne jest, że to żyje swoim życiem. Drugą kwestią, która bardzo nam pomaga jest cały stack Atlassian, czyli Jira i Confluence.
Już dawno oparliśmy firmę o te narzędzia, być może dziś są jakieś inne, które też odpowiednio adresują te same problemy, jednak my jesteśmy zadowoleni. Dodatkowo nasi Klienci również najczęściej używają stacku Atlassiana, więc bardzo łatwo się nam komunikować.
To samo właściwie jest ze Slackiem. Reszta jest już kwestią wymagań i potrzeb. Dla przykładu my korzystamy również z Miro, jako narzędzia do koordynacji spotkań online, czy StoriesOnBoard jako narzędzia do zbierania wymagań.
T: Na co dzień mocno korzystamy również z rozwiązań Google, czyli docsy, które ułatwiają nam współpracę, spreadsheety, Hubspot, czy Google Meet do spotkań online.
Jak wyglądają plany rozwojowe Clearcode?
T: Chcemy rozwijać się na tyle, żeby nie stracić naszej kultury, bo widzimy, że jest taka potrzeba. Chcemy wejść na giełdę w perspektywie 5 lat. Mamy również dużo mniejszych kwestii, które chcemy wprowadzić ale nie na tyle i nie tak rewolucjonistycznie, żeby zniszczyło lub zmieniło to naszą kulturę.
P: Obecnie jesteśmy znani z tego, że rozumiemy AdTech jako biznes i domenę, a chcielibyśmy się jeszcze rozwijać jako technologicznie silna firma poprzez dział R&D, w którym sporo codziennych problemów można by było adresować i znajdować na nie rozwiązania.
Centrum R&D będzie nam potrzebne, ponieważ zgłaszają się do nas duże firmy, tj. AWS, które chcą z nami pisać, chcą z nami pracować – w takich wypadkach musimy mieć odpowiednie możliwości, żeby to robić. Co więcej również przez dział R&D chcemy przyciągnąć do siebie wiele talentów, bo rozumiemy, że w pewnym punkcie kariery nie tylko pieniądze ale także wyzwania są swego rodzaju magnesem na ludzi.
Głównie działacie na rynku zagranicznym. Czy zaczęliście widzieć jakieś perspektywy dla siebie na rynku Polskim?
P: Tak, mamy jednego Klienta z Polski. Chociaż nie jest to tylko jeden Klient – coraz częściej i coraz odważniej duże polskie firmy zaczynają wchodzić w AdTech. Wydaje mi się, że do pewnego momentu nasza cena była dla nich zaporowa, jednak teraz widzą, że warto jest mieć swoje narzędzia. Sądzimy, że trend będzie się pogłębiał.
Być może, to co zauważamy już teraz, jakaś potrzeba budowania narzędzi dla publisherów, typu CDP (Customer Data Platform), może spowodować, że tych zapytań pojawi się więcej.
Porozmawiajmy o Was. Jak wyglądają wasze codzienne zadania, działania?
P: Którego dnia? (śmiech). Nie wiem, wydaje mi się, że podzieliłbym je na 2 obszary: planowanie i codzienność.
Planowanie skupia się na rozmawianiu z ludźmi o potencjalnych pomysłach na przyszłość i ewentualnie pomocy w ich realizacji. Jeśli chodzi o codzienność – mam tu na myśli przechodzenie, przepracowywanie tego, co się obecnie dzieje, reagowanie na to i ewentualne wspieranie, doradzanie.
Nie jestem w stanie opisać mojego dnia dokładniej, bo właściwie każdy z nich jest inny.
T: Są stałe spotkania, takie które się odbywają regularnie: z zespołami, Managerami, są również wrzucone spotkania z Klientami. Jest jednak tak, że te dni bardzo się od siebie różnią.
Nie ukrywajmy, że jesteśmy osobami odpowiedzialnymi za podejmowanie decyzji, zarówno długookresowych jak i krótkookresowych, bieżących. Bardzo często ktoś przychodzi do nas po porady, wsparcie.
P: Często jest tak, że sporo z Tomkiem rozmawiamy. Sama decyzja wydaje się być na koniec prosta, ale często jest to poprzedzone wieloma godzinami debaty, rozważań na temat wszystkich za i przeciw.
Jest to duży consulting na ile konsekwencje danej decyzji są konsekwencjami, na które jesteśmy gotowi. Mamy też dużo spraw bieżących – ja osobiście jestem blisko lead’ów, Klientów, Tomek natomiast jest bliżej zespołów. Choć najczęściej nasze role się przeplatają.
Czego nauczyliście się w nowej roli zarządu?
T: Ja uczę się właściwie cały czas.
P: Tego, że dopiero teraz trzeba będzie się dużo nauczyć (śmiech). Teraz dopiero tak naprawdę do nas dotarło, jak dużo rzeczy mamy przed sobą. Do niedawna ogromne skupienie było na organizacji, na tym, co dzieje się wewnątrz niej, a okazało się, że to jest również rola trochę reprezentatywna.
Trzeba wyjść na zewnątrz, rozmawiać, pokazywać się. Ma się duży wpływ na biznes poprzez kontakty, które się nawiązuje, potencjalne współprace. Obracanie się w tym środowisku jako twarze firmy jest dla nas zupełnie nowym doświadczeniem, tak jak i patrzenie globalnie na firmę. Podsumowując – jeszcze nie wiem, czego nie wiem (śmiech).
T: Myślę, że na każdym stanowisku managerskim trzeba być przyzwyczajonym do niepewności, tego, że niepewność jest codziennością, że są rzeczy, na które nie mamy wpływu, których możemy nie przewidzieć. Klucz jest w tym, żeby umieć możliwie bez stresu wejść w to, co się wydarzyło, w to co było nieprzewidziane.
W naszej roli jest podobnie, tylko ten zakres niepewności jest jeszcze większy. Musimy być gotowi trochę na przygodę, ale jednocześnie mieć chłodny umysł i nie szarżować.
Czy podzielicie się listą książek, czy zasobów, które uważacie osobiście za mające największy wpływ na Was?
P: Nie mam konkretnych tytułów, wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że omijanie jakichś trendów nie zamknęło mnie tylko na pozycje “must have”. Mam bardziej rzeczy, które śledzę na bieżąco: (..)
- Management 3.0
- Podcast Biznes w IT
- Get Lighthouse
- Ogólne zasoby YouTube w istotnych dla mnie obszarach
Oraz książka pt: “Good to Great: Why Some Companies Make the Leap and Others Don’t” autorstwa Jim’a Collins’a.
T: Z mojej strony, na pewno jeśli chodzi o rzeczy związane z Agile bardzo lubię blog Mike’a Cohn’a. Jest tam dużo informacji, odpowiedzi, pomocnych wskazówek. Jeśli chodzi o to, co dzieje się w gospodarce, w świecie – czytam tygodnik “The Economist” – tam znajduję praktycznie wszystko. Dodatkowo, jeśli wchodzą jakieś nowości dotyczące zarządzania, staram się zawsze przynajmniej wiedzieć o czym to jest, żeby choć trochę rozumieć ideę i wyrobić sobie jakiś pogląd.
Czy obecnie poszukujecie kogoś do swojego zespołu?
Tak, stale szukamy doświadczonych ludzi z Pythonem, Node.js czy Reactem – software engineerów, QA, devopsów i tech leadów.
Budujemy też nowy zespół, dlatego chętnie porozmawiamy z grupą kilku osób, które pracowały razem i nie chcą się rozdzielać. Mamy stałe zespoły – u nas to działa, widzimy w tym wartość, dlatego z chęcią przyjmiemy ludzi z podobnym mindsetem, co nasz.
Wszystkie szczegóły znajdziecie tutaj: https://clearcode.pl/kariera/oferty-pracy/
Gdzie możemy się dowiedzieć więcej o tym co robicie i Waszym biznesie?