Chcesz posłuchać tego wywiadu jak podcastu? Kliknij tutaj.
Artur Kurasiński: Dzień dobry. Nazywam się Artur Kurasiński a to jest podcast „Technofobia”, w którym opowiadam i wyjaśniam, jak technologia wpływa i zmienia nasze życie. A partnerem dzisiejszego odcinka jest firma InnoEnergy – Europejski Fundusz Inwestycyjny w technologie z sektora zielonej energii. A ponieważ staram się wyjaśniać, jak technologia kształtuje nasze życie, to często zapraszam specjalistów i ekspertów, żeby mi w tym pomogli. Dzisiaj w tym celu zaprosiłem panią Katarzynę Zielińską i Alicję Stankiewicz z firmy Coat-it. Dzień dobry. Proszę mi powiedzieć i słuchaczom czym zajmuje się wasza spółka.
Katarzyna Zielińska: Nasza firma zajmuje się projektowaniem i produkcją dodatków na bazie nanomateriałów, które stosowane są w przemyśle powłokowym po to, by powłoki ochronne, które stosowane są i używane przez każdego z nas były bardziej trwałe, bardziej odporne na korozję i też sposób ich wytwarzania, żeby był mniej szkodliwy dla środowiska.
Alicja Stankiewicz: Część ze słuchaczy może wiedzieć, że przeciętna bateria w Tesli S waży pięćset czterdzieści cztery kilogramy. Czy wyobrażacie sobie, jak dużo w tej baterii jest na przykład niklu? To jest około pięćdziesięciu kilogramów. Nikiel niestety nie jest tanim też materiałem i dość trudno dostępnym. Cały czas potrzebujemy materiałów takich, jak nikiel między innymi w związku z elektryfikacją, która się teraz dzieje. I jeżeli chcemy osiągnąć chociażby tą neutralność węglową w 2035, potrzebujemy trzy miliony ton niklu więcej niż to, co produkujemy teraz.
To znaczy, że potrzeba otworzyć czterdzieści dwie kopalnie niklu. Niestety do 2035 roku to jest niemożliwe. Otwarcie takiej kopalni to oczywiście znalezienie złoża, bardzo dużo prac takich administracyjnych, które są wymagane, więc to się niestety nie zdarzy. Ale to, co możemy zrobić, to znaleźć technologie, które nam pozwolą zarządzać materiałami takie, jak nikiel w bardziej racjonalny sposób – używać ich mniej.
I to, co Coat-it oferuje to technologia, która pozwala zaoszczędzić dwadzieścia pięć procent niklu, który jest stosowany w przemyśle powłokowym. Czy to dużo – to nikiel, który jest wart około miliard euro. Dodatkowo nasza technologia pozwala na eliminację dwutlenku węgla tego, który będzie używany do wydobycia tego niklu, ale również tego, który jest używany w procesach otrzymywania powłok.
Szacujemy, że jeżeli nasza technologia zostałaby wdrożona, to wyeliminujemy tak dużo CO2, ile wyemitowałoby dwa miliony samochodów na benzynę w ciągu roku.
Artur Kurasiński. Okej. Za obiema paniami jest kariera uniwersytecka, tak, jesteście naukowczyniami, to kiedy odkryłyście w sobie taką żyłkę przedsiębiorczyń? Kiedy do was dotarło, że można oprócz tego, że rozwijać naukę i wzbogacać wiedzę, to jeszcze ją komercjalizować i mówiąc brutalnie – po prostu na tym zarabiać? Kiedy to się zadziało?
Alicja Stankiewicz: Ja myślałam o tym, żeby mieć własną firmę właściwie zawsze. Ta moja kariera naukowa związana była z tym, że chemia, powłoki ochronne, ta tematyka bardzo mnie interesuje i to było coś, co mi się podobało, chciałam zgłębić ten temat, to też praca na uczelni była takim dobrym wyjściem w łączeniu obowiązków tych takich domowych i zawodowych.
Ale zawsze to myślenie o własnej firmie gdzieś z tyłu głowy było. Tak że nawet pracując na uczelni, brałam udział w różnych programach, szkoleniach związanych z prowadzeniem własnej firmy. I w momencie, kiedy już kilka lat z rodziną mieszkaliśmy w Szkocji i był ten czas powrotu do Polski, no to wówczas narodził się pomysł, że może by wrócić do Polski z czymś swoim i spróbować na nowo poukładać życie w Polsce już na trochę innych zasadach posiadając własną firmę.
Artur Kurasiński: A pani Katarzyna, jak to wyglądało w pani przypadku?
Katarzyna Zielińska: Ja pracowałam kilka lat na uczelni w Polsce, później przez chwilę na uczelni w Holandii, gdzie też zajmowałam się cały czas nanomateriałami. Stamtąd trafiłam do Wielkiej Brytanii – do Londynu, gdzie przez też kilka lat pracowałam na jednej z tamtejszych uczelni.
Ale jakby ta frustracja, że to, co się robi na uczelni – wiadomo posuwa naukę, ale często te kroki są milimetrowe i tak naprawdę często nie ma takiego namacalnego dowodu na to, że to, co się robi, zmienia świat i wpływa na życie ludzi namacalnie. Więc ja po tych historiach międzynarodowych uczelnianych porzuciłam uczelnię i po tej historii w Londynie zaczęłam pracę w przemyśle też w Wielkiej Brytanii.
I najpierw to była jedna firma, taka lokalna, można powiedzieć, że start-up, później taka firma międzynarodowa chemiczna. I to było dla mnie takie przełożenie tego, co się robi w uczelni na praktykę. Kreowanie rzeczywistych produktów, wprowadzanie ich na rynek i patrzenie jak one tak naprawdę zmieniają życie. W mojej pracy przed Coat-it pracowałam nad olejami takimi przemysłowymi.
I powiem panu, że to uczucie, że na przykład przechodzi się koło koparki i w tej koparce pracuje olej, który się wymyśliło jest naprawdę niezłym uczuciem. I myślę, że krok dalej to jest właśnie nie pracowanie już dla kogoś, tylko pracowanie dla siebie i robienie tego i zarabianie na tym osobiście. Więc to była taka ewolucja.
Artur Kurasiński: Dajecie panie miód na moje serce, bo spodziewałem się bardziej takiej wypowiedzi, że przypadkiem, trochę się bałyśmy i troszkę byłyśmy zmuszone, bo okoliczności przyrody i tak dalej. A tu widzę, że po prostu jesteście przedsiębiorczyniami pełną parą i to jeszcze z takim właśnie błyskiem związanym z tym, że chcecie widzieć ten wpływ, jaki wywieracie na świat zewnętrzny. No dobrze. To teraz się zapytam o waszą taką refleksję. Zmieniłyście świat akademicki ze swoją dynamiką pewną – to już zostawmy czy to jest szybko, czy to jest bardzo wolno, jak powiedziała pani, czasami posuwa to się o milimetry – i weszłyście do biznesu. I po przejażdżce miłej na rowerze to nie było, jak wsiąść do bolida Formuły1 i popędzić do przodu?
Alicja Stankiewicz: Tak. I bez pasów, i bez hamulców. Tak to było. Kompletnie inny świat. Jakieś wyobrażenie się miało i po tych szkoleniach, i obserwując gdzieś ludzi z otoczenia, którzy prowadzili własne biznesy. Jednak taki start-up oparty na technologii, na takim dip-techu, no to prowadzenie tego biznesu nie nauczyło mnie żadne szkolenie. Tak że ja tutaj od 2019 roku uczę się prowadząc start-up jak się go prowadzi.
Artur Kurasiński: Bardzo mi to jest miło słyszeć, bo ja akurat start-upami zajmuję się prawie już dwie dekady i bardzo chętnie posłucham, co z waszego punktu widzenia na przykład waszej branży jest fajne i co można otrzymać szybko i w miarę bezboleśnie, a co jest strasznie dużym problemem i tak naprawdę zatrzymuje was w miejscu.
Czy to są na przykład pieniądze, czy to jest doświadczenie, czy to są kontakty w branży? Co dla was jest takim problemem, wyzwaniem, a co dostałyście i jesteście z tego bardzo zadowolone?
Katarzyna Zielińska. Ja może pana zdziwię i zdziwię wielu ludzi, którzy zaczynają swój biznes, pieniądze są dużym wyzwaniem aczkolwiek dla nas nie były problemem. Nam się udało zaraz na początku naszej drogi zdobyć dwa źródła finansowania. One nam pozwoliły na pracę nad produktem. Przede wszystkim porzucenie pracy na etacie, którą miałyśmy i poświęcenie się Coat-it w stu procentach.
Tak jak pan wie, my teraz mamy kolejnego inwestora, którym jest InnoEnergy, więc jakby to też nam się tutaj cały czas składa. Myślę, że każdy z nas widzi te wyzwania inaczej. Ja bym powiedziała, że dla mnie największym wyzwaniem jest przekonanie klientów do tego, że to, co znają, to co jest dla nich takie oczywiste nie jest tym, co jest najlepsze.
Że możemy zaoferować rozwiązanie, które jest o wiele lepsze, które pozwoli im oszczędzić pieniądze, pozwoli zaproponować ich klientom lepsze rozwiązanie i będzie lepsze dla środowiska. Aczkolwiek te zmiany są trudne i to jest dla mnie największe wyzwanie – przekonać do zmiany.
Alicja Stankiewicz: Ja się tutaj zgodzę z Kasią właśnie. Jak zaczynałyśmy tą naszą przygodę z Coat-it i z tego, co wiem gdzieś wiem właśnie z tych szkoleń, to wówczas wydawało mi się, że najtrudniejsze będzie pozyskanie finansowania, że jak już będą pieniądze, to wszystko pójdzie łatwo.
I paradoksalnie okazuje się, że pozyskiwanie finansowania jest wyzwaniem oczywiście, nie chcę powiedzieć, że to jest łatwa sprawa, ale w tym, z czym my się mierzymy, to jest osiągalne. To, co jest trudnością, to nawet nie dotarcie do klienta i zachęcenie go do spróbowania, bo tutaj ten odzew jest dosyć pozytywny i duży – ludzie chcą zobaczyć co się dzieje, jak to wygląda i w czym to może pomóc, ale tak, jak mówi Kasia, żeby zdecydowali się na zmianę tego i zdecydowali się na używanie tego, no to to jest najtrudniejszy obszar i najcięższe wyzwanie, które mamy od początku i obecnie w naszej firmie.
Artur Kurasiński: A nie miałyście takiej obawy, że wychodząc z poukładanego, dosyć przewidywalnego, może trochę jasno zkodyfikowanego świata nauki, wchodząc w świat biznesu, że po prostu okaże się pewnego dnia, że trzeba będzie te marzenia porzucić, tę spółkę zamknąć i niestety powiedzieć: „Kurczę, chyba jednak to nie jest dla nas”? Czułyście, że to jest wielki eksperyment, który może się zakończyć porażką czy byłyście od pierwszego dnia pewne, że wam się na pewno uda?
Alicja Stankiewicz: Myślę, że tej pewności nie można mieć. Ponad połowa start-upów pada po pierwszym roku działalności ponoć, więc no my chyba zdajemy sobie z tego sprawę, że tak to wygląda. My działamy od ponad trzech lat i nam się cały czas to udaje, aczkolwiek mamy świadomość, że to jest trudne i nigdy nie można mieć pewności, że się uda.
Katarzyna Zielińska: Start-upowcy, którzy ostatecznie skończyli z jakąś dużą firmą – w sensie, że prowadzą dużą firmę albo stali się dużymi i odnieśli sukces ze swoim rozwiązaniem, to najczęściej są ludzie, których ten biznes, który odniósł sukces jest którymś z rzędu.
Więc ucząc się gdzieś tam na błędach wcześniejszych biznesów są w stanie przy realizacji kolejnych swoich pomysłów dojść coraz dalej i dalej. I mamy tę świadomość, że to może się w pewnym momencie skończyć, tak. No, bo finansowanie się może skończyć, możemy nie pozyskać nowego, możemy nie zacząć tej sprzedaży pełną parą i to ciągle z tyłu głowy jest. No ale zaczynałam ten biznes z myślą, że on się skończy dużym sukcesem i ciągle o tym myślę.
Artur Kurasiński: Czyli trzeba myśleć pozytywnie. Dobrze. A czują się panie nadal osobami, które prowadzą start-up czy to już raczej jest firma, która ma te wszystkie swoje też dolegliwości, ale już takiego wieku trochę bardziej dorosłego?
Katarzyna Zielińska: Jak dla mnie to jest zdecydowanie nadal start-up. Myślę, że w mojej głowie przekroczymy tą granicę wtedy, kiedy będziemy sprzedawać na takim poziomie, że firma będzie się w stanie utrzymać ze sprzedaży. Póki co cały czas próbujemy przekonać przede wszystkim rynek do naszych rozwiązań.
Artur Kurasiński: No dobrze. To wróćmy do tego, czym pani się zajmują, czym jest firma Coat-it. Spotkaliśmy się w Amsterdamie i powiem szczerze, że dosłownie po dziesięciu sekundach ja miałem wrażenie, że wasza technologia – to, co robicie, wasze produkty – no to jest ogromny przełom. No bo jeżeli możemy zabezpieczyć powierzchnię, którą może być bardzo dużo rzeczy i szczególnie od razu przyszło mi do głowy jakieś branże takie bardzo oczywiste, jak branża Automotive, która się zmaga z tym, bo każdy, kto ma samochód, który ma tam powyżej powiedzmy pięciu, ośmiu lat, no to czasami może otwierając drzwi zobaczyć taką plamkę rdzy albo czasami nawet coś większego, więc to by się przydało. Wasza technologia pomaga chronić powierzchnię przed tym, żeby tam się nie pojawiały dziwne i niepożądane rzeczy. No to dla mnie jako kompletnego laika brzmi jak absolutnie rewolucyjna usługa, która powinna od razu zainteresować wszystkie wiodące koncerny na świecie.
Alicja Stankiewicz: Tak to wygląda, aczkolwiek jak mamy na myśli koncert, któremu zależy na liczbie sprzedanych produktów, to może niekoniecznie takie rozwiązanie jest dla niego.
Artur Kurasiński: Czyli koncerny chcą, żebyśmy kupowali produkty, które się psują? Nie, to niemożliwe. Przecież mamy jako klienci jakieś możliwości wpływania. No dobrze, rozumiem aluzję. Ale okej, to może zadam inaczej pytanie. Czy kontaktowały się z wami duże podmioty? Czy świat takiego dorosłego, dużego biznesu liczonego w tych setkach miliardów dolarów jest zainteresowany taką technologią?
Alicja Stankiewicz: Tak. To tak jak mówiłam wcześniej. Zainteresowanie technologią jest i wiele dużych firm i tego przemysłu motoryzacyjnego, przemysłu stalowego – mamy z nimi kontakt i nawet próby pilotażowe u nich, aczkolwiek ta ostateczna decyzja „zmieniamy te nasze procesy, dodajemy coś nowego”, to jest dosyć z tego, co się wydaje, trudny krok dla nich albo trudno nam przekonać te firmy, żeby po prostu wprowadziły te zmiany.
Katarzyna Zielińska: Ja dodam jeszcze, że Coat-it ma siedzibę w Puławach, więc wydaje się, że to jest tam gdzieś na końcu świata a my współpracujemy z firmami w całej Polsce. Współpracujemy też z firmami w Niemczech, we Francji, w Japonii…
Alicja Stankiewicz: Nie, w Japonii przesądziłaś. Podpisujemy NDA właśnie z jedną chemiczną spółką.
Artur Kurasiński: No to już możemy ogłosić wszem i wobec – Japonia też jest na waszej liczby.
Katarzyna Zielińska: Więc tak naprawdę to jakby rozwiązanie odpowiada na potrzeby przemysłu nie tylko polskiego, ale też światowego i te duże firmy naprawdę są tym zainteresowane. Aczkolwiek to wszystko trwa tak jak Ala powiedziała, więc cały czas rozmawiamy.
Artur Kurasiński: Jasne. Czego wam obecnie najbardziej brakuje? To znaczy na przykład dużego, profesjonalnego, takiego skupionego na waszej branży działu sprzedaży czy raczej kontaktów bezpośrednich, do których wy możecie zadzwonić, zwrócić się i zacząć jakiś proces sprzedaży? Co w waszym wypadku jest takim kluczowym elementem?
Katarzyna Zielińska: Do tej pory nie mieliśmy prawdziwego działu sprzedaży. Mieliśmy osobę, która się zajmuje, pomaga nam w rozwoju biznesu, ale nie mamy tak naprawdę działu sprzedaży, więc niewątpliwie nam to jest potrzebne.
Jeżeli chodzi o kontakty, przyznam szczerze w wielu przypadkach nawet nie znając ludzi z branży udaje się nam do nich dotrzeć i zacząć z nimi dialog. Chociaż niewątpliwie gdybyśmy znali stamtąd ludzi, byłoby prościej i byłoby też pewnie prościej ich przekonać, bo takie rekomendacje myślę, że są dobrze widziane. Jak Ala przemyślała to jeszcze może coś tutaj doda.
Alicja Stankiewicz: Zgodzę się z tobą Kasiu. My mamy tych kontaktów jak sobie przypominam, to liczone w setki, prawda i też przekładam to sobie na jakieś takie osobiste doświadczenia, że trzeba było wysłać, nie wiem, CV w sto miejsc, żeby dostać w jednym miejscu pracę, więc ta liczba jest duża, aczkolwiek może nie na tyle duża, żeby jeszcze był ten czas na zakończenie sukcesem tego pierwszego procesu sprzedażowego.
My mamy pojedyncze sprzedaż z niektórymi naszymi klientami tutaj głównie w Polsce. To, czego nam potrzeba jest teraz to przekonanie do zastosowania naszego produktu gracza takiego, którym będziemy mogły się pochwalić światu i wtedy to wydaje nam się skróci nam drogę do pozyskiwania kolejnych klientów. Takich, którzy będą chcieli kupić nasz produkt.
Artur Kurasiński: No to w sumie to wygląda na to, jakby to była dosyć prosta rzecz. No bo patrząc też na doświadczenia innych spółek – w momencie, kiedy pojawia się pierwsza współpraca, firma jest walidowana, dostaje rekomendację, to zdobywanie kolejnych współprac, kolejnych firm, które przyjdą i powiedzą: „Okej, wierzymy w was. Wiemy, że robicie dobrą robotę”, to już potem jest właściwie równia pochyła. I myślę, że w waszym wypadku to może nastąpić dosyć szybko. Mówicie, że jesteście na rynku od trzech lat, no to chyba właśnie to jest ten moment, kiedy powoli zaczniecie nabierać masy krytycznej pod kątem i kontaktów i przede wszystkim właśnie samych partnerów. Czy w takim razie koncentrujecie się na jakimś rynku? Dla was na przykład nie wiem, ważna jest Azja albo Ameryka czy Europa? Jak to wygląda?
Alicja Stankiewicz: Obecnie skupiamy się tutaj na rynku europejskim ze sporym naciskiem na rynek niemiecki, ale tak jak mówiła Katarzyna te rynki francuski czy holenderskie obecnie, szwajcarski tam też są możliwości, tam też mamy kontakty.
No i mamy taką pierwszą przymiarkę do testowania naszego produktu z amerykańskim partnerem. Tak że przewidywany mamy pilotaż w przyszłym roku właśnie w Stanach Zjednoczonych. To są te główne kierunki na teraz. Japonia zaczyna się. Ona z tych krajów azjatyckich jest tym rynkiem docelowym najbardziej atrakcyjnym dla nas i to by było w kolejnych latach, w kolejnych krokach.
Ja jeszcze nawiążę do tego, co pan powiedział, że jesteśmy ten trzeci rok na rynku i nabieramy tej masy krytycznej. Tutaj się zdecydowanie z tym zgodzę. Jednak trzeba podkreślić, że pierwsze dwa lata to było praca nad produktem w sensie nad opracowaniem produktu, kolejne kilka miesięcy nad skalowaniem jego produkcji. Więc my właściwie z tym produktem komercyjnie dostępnym wychodzimy w tym roku do klienta i z tą nadzieją, że w ciągu kolejnych miesięcy do roku ta sprzedaży rzeczywiście ruszy.
Artur Kurasiński: Czyli myślę, że patrząc też na doświadczenie związane z tym, jak rosną takie spółki typowo start-upowe, no to musicie przygotować się na rozrost. Wasza struktura, organizacja, procesy będą teraz poddane różnego typu testom. Ile obecnie liczy wasza wspaniała spółka osób?
Alicja Stankiewicz: W naszej spółce tak zatrudnionych jest pięć osób, ale współpracujemy na różnych zasadach z około dwudziestoma osobami. Tak że mamy osoby pracujące w laboratorium, odpowiedzialne za administrację, za działkę sprzedażową, wsparcie prawne, wsparcie księgowe i również różnych mentorów, coachów z naszej albo pokrewnych branż i w Polsce, i za granicą, włączając w to Stany Zjednoczone.
Dużym wsparciem jest też InnoEnergy ze swoją strukturą i ze swoimi kontaktami. Współpracujemy ściśle z Business Development Managerami właśnie zatrudnionymi w InnoEnergy, którzy otwierają nam kontakty i nowe rynki w Europie i w Stanach Zjednoczonych.
Artur Kurasiński: No właśnie chciałem się zapytać o InnoEnergy, bo to jest partner naszego podcastu, w którym rozmawiamy i też dzięki temu miałem możliwość spotkania się z paniami w Amsterdamie. Czy tego typu wyjazdy, tego typu podróże, możliwość pokazania się na różnego typu targach, konferencjach jest dla was dużym wzmocnieniem? Widzicie, że z tego też płyną jakieś kontakty, które się przeradzają potem w biznes?
Alicja Stankiewicz: Niewątpliwie płyną z tego kontakty. My w czasie tego wydarzenia w Amsterdamie miałyśmy bardzo dużo interesujących rozmów. Oprócz kontaktów to też jest duża inspiracja, dlatego że my w tej chwili skupiamy się na rozwiązaniach, które przeciwdziałają rdzy i korozji, ale tak naprawdę nasza technologia może na przykład być rozwiązaniem dla przemysłu bateryjnego, dla przemysłu wodorowego, gdzie jesteśmy w stanie zrobić powłoki, które zapobiegają wodór przed uciekaniem ze zbiorników czy też powodowaniem kruchości wodorowej.
Rozmawialiśmy z firmą, która szuka rozwiązań do reaktorów nuklearnych, gdzie też tam mają właśnie problem z korozją, z firmami, które robią wiatraki takie energetyczne i gdzie też tam właśnie są różnego typu problemy czy to z korozją, czy to ze zużywaniem się części, czy to ze współczynnikiem tarcia na różnych elementach. Więc to jest niewątpliwie miejsce, gdzie można znaleźć kontakty, inspiracje, ale też spotkać innych ludzi pracujących w start-upie.
I dla mnie to jest szczególnie cenne, dlatego że start-up to jest walka i czasem się wydaje, że to jest taka dość samotna walka. My jesteśmy całe szczęście we dwie, ale no mimo wszystko czuję się czasem osamotniona w tym, co nas spotyka a można porozmawiać z ludźmi, którzy mierzą się z podobnymi problemami, znajdują różne rozwiązania na te problemy i to jest też takie pokrzepiające.
Artur Kurasiński: A nie znudziło wam się jeszcze bycie start-upem? Może fajnie byłoby być częścią jakiejś dużej większej organizacji, która dałaby wam właśnie procedury, kontakty? Czyli mówiąc brzydko – może lepiej się sprzedać jakiemuś dużemu podmiotowi, żeby on za nas rozwiązał wiele rzeczy i właśnie zdjął nam z głowy taką bieżączkę.
Katarzyna Zielińska: Też jest taka myśl, ale to ma te plusy, o których pan powiedział, ale ma też jeden minus, czyli ta firma nie będzie już nasza, nie będziemy pracować na swoich zasadach, tylko będzie się trzeba podporządkować nowemu właścicielowi.
Artur Kurasiński: Ja myślę, że to jest dla większości osób – łącznie też ze mną – element, z absolutnie się sympatyzuję i absolutnie się łączę też w tym, że po prostu ja nie podjąłbym takiej decyzji, nawet jeżeli oferta finansowa byłaby jakaś bardzo dobra.
No wiadomo, każdy ma swoją cenę, tak. Wiadomo, że teraz można gdybać, ale jeżeli na stole pojawi się dużo, dużo, dużo zer, to pewnie można wtedy powiedzieć: „ Ojej, dobra. Jakoś to mój ból związany z tym, że tracę niezależność, zostanie ukojony”. Ale właśnie w większości wypadków taka oferta nie następuje, nie pojawia się i dla mnie to jest kompletne „no go”.
W sensie nie wiem czy nie dla większości osób, które znam wizja niezależności, pracowania na swoim, nawet jeżeli wiąże, to się z bólem, z niedowożeniem, z problemami, nieprzespanymi nocami nie jest tą najważniejszą cechą, dlaczego budzą się rano, sami się w jakiś sposób nakręcają na to, żeby robić ten biznes, a gdyby pracowali u kogoś, gdyby nawet to była najfajniejsza, największa firma na świecie, którą znają i podziwiają, to nie mogliby się już tak motywować. Też tak macie, że to jest ten czynnik, który tę całą zabawę zwaną start-upem u was po prostu by zakończył?
Alicja Stankiewicz: Jak by się pod tym podpisał. Miałam epizod w życiu pracy dla dużych firm chemicznych i nie była to moja praca marzeń.
Katarzyna Zielińska: Ja z kolei lubię strukturę. Powtarzalność to złe słowo. Nie lubię powtarzalności, nie lubię nudy zdecydowanie, ale jakby pewne ramy i pewną stabilność. Więc nie wiem czy to byłoby dla mnie takie „no go” jak dla pana. Dlatego cały czas myślimy i rozważamy.
Artur Kurasiński: Myślę, że wiele jest opcji na stole. Jestem na waszej stronie internetowej i patrzę sobie na obsługiwane branże. Przemysł motoryzacyjny i transport, budownictwo i konstrukcje budowlane, przemysł lotniczy, przemysł energetyczny, przemysł petrochemiczny, przemysł elektroniczny i elektryczny, meble i oświetlenie, życie codzienne. Kurczę, właściwie to chyba jest wszystko, z czym mamy do czynienia, kontakt i z czym się stykamy na co dzień. Czy jest jakaś branża, która jest taka najbardziej wam miła, czy w której chcielibyście zaistnieć, czy dla was to nie ma znaczenia, bo wasze produkty są w stanie być aplikowane właściwie do wszystkich rzeczy, co mają powierzchnię metalową?
Katarzyna Zielińska: Czy jest to miłe – kiedyś miałyśmy takie marzenie, żeby nasze powłoki były na samochodach Marki „X”. tutaj można powiedzieć.
Artur Kurasiński: Marki niemieckiej.
Katarzyna Zielińska: Tak, właśnie. Więc to było takie marzenie można powiedzieć. Czy to się zmieniło z czasem, Alu?
Alicja Stankiewicz: Ja bym powiedziała, że to może trochę też krąży koło tego, bo taka branża, która mi przyszła pierwsza do głowy, taka najbliżej sercu, to branża energetyczna. Wchodzenie nowych technologii – nazwę je paliwowych. Czyli używanie wodoru, czyli zabezpieczanie tych zbiorników na wodór powłokami, te które typowo muszą mieć wyjątkowo wysokie parametry. One też są stosowane w samochodach, więc to trochę się tak jakby łączy.
Artur Kurasiński: No myślę, że trzeba mieć takie marzenia. Znam wielu przedsiębiorców i przedsiębiorczyń, które mają taką swoją wymarzoną albo firmę, albo wręcz osobę, która jeżeli by opowiedziała o tej firmie, albo jeżeli właśnie zostałaby ta usługa czy produkt wdrożona w takim podmiocie, no to oni by mogli powiedzieć: „Kurczę, spełniłem moje marzenie. Już właściwie nic nie muszę robić, bo pieniądze płyną, ale jesteśmy właśnie czy na platformie Netflixa, czy Disney korzysta z naszych usług, czy BMW ma naszą powłokę”, tak i tak dalej, i tak dalej. Myślę, że to jest takie fajne mieć w biznesie taki cel. Tylko jest jedno niebezpieczeństwo, że jak się właśnie go spełni, a czasami to przychodzi bardzo szybko, to potem trzeba znajdować sobie kolejne, żeby właściwie mieć tą właśnie motywację. No bo kurczę, po coś trzeba się budzić rano. Czasami to nie jest najfajniejsze, że trzeba zrobić tysiące rzeczy, bo człowiek by chciał pospać, poleżeć, poczytać gazetę, a tu trzeba po prostu wsiąść na ten przysłowiowy rowerek i po prostu pozachrzaniać do przodu. Czy wyznaczyłyście sobie jakiś cel taki, nie wiem, krótkodystansowy na zasadzie trzy do pięciu lat – czy jest to nie wiem, wielkość firmy, ilość klientów, może właśnie wymarzona jakaś jedna firma?
Katarzyna Zielińska: My mamy plany chyba w każdej z tych dziedzin, które pan wymienił. To znaczy zakładamy, ile chcemy, żeby firma miała przychodów, zakładamy, ile chcemy, żeby miała firma pracowników, zakładamy też, na których rynkach chcemy istnieć geograficznie i gdzie chcemy otwierać kolejne biura. Więc jakby tych celi jest tutaj cała masa.
Może nie będę mówić o liczbach, ale na przykład naszym takim geograficznym celem to jest na przykład otworzenie w przyszłości biura w Niemczech, później w kolejnych krajach europejskich, w końcu też w Stanach. To jest takie jedno z marzeń, ale żeby to zrobić, musimy mieć wystarczająco dużo pieniędzy w banku, więc ten cel wiąże się z innymi celami, które muszą go wesprzeć.
Artur Kurasiński: To jest piękne marzenie. To w takim razie na zakończenie chciałbym jeszcze raz wam podziękować za możliwość spotkania się i wyjaśnienia. Jestem bardzo, bardzo pozytywnie zbudowany tym, co zobaczyłem, kiedy widzieliśmy się w Amsterdamie.
Mam wrażenie, że firma Coat-it jest takim przedstawicielem zupełnie nowego, fajnego trendu komercjalizacji nauki, która jest niesamowicie potrzebna, bo fachowcy, eksperci, utytułowani naukowcy, którzy wychodzą po prostu z nauki, mają o wiele większą umiejętność, ale też wiedzę, jak dane produkty powinny być tworzone z pomocą chociażby w tym wypadku InnoEnergy można powiedzieć, że ten proces przebiega bardzo dobrze.
No i kurczę, życzę wam, żebyście naprawdę na swojej liście marzeń odznaczyły dosyć szybko wszystkie rzeczy, o których dzisiaj mówiliśmy. Czy chciałybyście coś na koniec jeszcze powiedzieć od siebie?
Alicja Stankiewicz: Ja bym chciała bardzo podziękować za zaproszenie nas i chęć posłuchania, co mamy do powiedzenia w tym obszarze budowania i prowadzenia startupu i wdrażania technologii opartych na nauce. Bardzo miło było pana poznać, panie Arturze, zobaczyć się osobiście w Amsterdamie i bardzo przyjemnie słyszeć tyle miłych słów na swój temat. Tak że za to bardzo dziękuję.
Artur Kurasiński: No to ja również dziękuję i tak możemy się wymieniać w nieskończoność uprzejmościami, ale przecież to nie o to chodzi. Bardzo dziękuję w takim razie finałowo. Szanowni państwo, wszyscy, którzy słuchają nas – a mam nadzieję, że to jest bardzo dużo osób – przed wami były pani Katarzyna Zielińska i pani Alicja Stankiewicz, przedsiębiorczynie, naukowczynie, założycielki firmy Coat-it.
Odsłuchajcie sobie też inne podcasty, które nagrałem po mojej wizycie w Amsterdamie, bo rozmawiałem też z [00:31:11] i to są firmy, które naprawdę wydaje mi się, że warto jest też poznać. Wszystkie te firmy łączy jeden wspólny element – opierają się na mnóstwie wiedzy merytorycznej, naukowej i moim zdaniem są to silni kandydaci do zmiany świata.
Tak że ja wam drogie panie bardzo serdecznie jeszcze raz dziękuję i życzę powodzenia. A wszystkich pozostałych zapraszam do posłuchania moich innych. Ja nazywam się Artur Kurasiński. To był podcast „Technofobia”, w którym wyjaśniam jak technologia wpływa i zmienia nasze życie. Bardzo serdecznie dziękuję za uwagę i do usłyszenia.