Banalny błąd w oprogramowaniu czy może jednak Apple właśnie straciło swoją boskość?

Artur Kurasiński
23 września 2012
Ten artykuł przeczytasz w 4 minut

Problem Apple z aktualizacją map w iOS6 nie polega tylko na tym, że kompletnie popieprzyło się oprogramowanie (tak, nawet w Polsce można znaleźć chińskie opisy). Problem z mapami może być uzewnętrznieniem pewnych procesów, które właśnie zachodzą w Apple…

W jednym z moich ulubionych filmów Arnold Schwarzenegger wygłasza taka kwestię (w luźnym tłumaczeniu): „jeśli to coś krwawi to można to zabić”. Według mnie fuckup z mapami nie jest pojedynczą wpadką ale unaocznieniem procesu, który zaczął się po śmierci Jobsa. W 2007 roku kiedy Apple pokazał światu iPhone’a firma z Cupertino uzyskała boską pozycję w branży. Jobs po raz kolejny błysnął geniuszem, zmienił kolejną branżę a firma dzięki niemu zarobiła ogromną pieniądze. Nic nie wskazywało, że cokolwiek jej zagraża.

Od tego czasu minęło już 5 lat. Dla branży mobilnej to są lata świetlne. Znokautowana konkurencja zaczęła w końcu podpatrywać, kopiować a nawet tworzyć swoje własne (czasami lepsze) rozwiązania. Nokia zaczęła swój rajd w dół giełdowych wyników, Android zaczął w końcu liczyć się na rynku a Microsoft zaczął myśleć jak zmienić swoją fatalną strategie odnośnie systemu mobilnego. Tymczasem Apple pokazywał kolejne ulepszone wersje iPhone.

Od czasów kiedy telefon z aplikacjami był cudownym narzędziem dla geeków znaleźliśmy się w czasach kiedy telefony konkurencji z lepszymi parametrami można kupić w Polsce za 1 złoty.

Około roku 2010 stało się jasne, że Apple nadal będą na szczycie peletonu nie tyle czuje oddech konkurencji na plecach ale nawet musi zacząć się liczyć z oddaniem jej pola. Google udało się sprzedać Androida dużej ilości producentów mobilnych, Nokia dostała w końcu wsparcie od Microsoftu a Samsung stał się drugim po Apple producentem smartfonów, który umiał przekonać do swojego wyrobu szeroką publiczność.

W 2011 po długiej chorobie umiera Jobs. W 2012 Apple musi sięgnąć po prawne sztuczki żeby zablokować Samsunga w wojnie o patenty. Dzięki temu krokowi Apple przyznał publicznie, że ich amunicja jest na wyczerpaniu a konkurent na tyle duży, że nie mogą ryzykować starcia tylko na polu marketingu. Na razie Apple ma więcej odłożonej gotówki i stać go na dłuższe procesy. W tym kontekście bardzo ciekawie zapowiadają się najbliższe miesiące kiedy na rynku masowo pojawią się w końcu tablety Google i Microsoftu. Apple nie będzie „najlepszą firmą produkującą tablety”.

Będzie musiała zacząć poważnie patrzeć na konkurencję również i w tym sektorze. Czym odpowie Apple?

Problem z mapami w iOS6 jest bardzo poważnym dowodem na wewnętrzną słabość Apple jako organizacji. To jak kopnięcie przez bramkarze piłki do swojej bramki w 89 minucie finału MŚ w piłce nożnej. Na oczach całego świata Apple zatwierdził i wypuścił bardzo poważnie skażony software. iPhone 5 na pewno będzie się świetnie sprzedawał.

Niemniej mit Apple, który głosi, że cokolwiek robi ta firma to coś po prostu działa (w przeciwieństwie do konkurencji) został bardzo poważnie nadszarpnięty.

Jobs przed śmiercią chciał „termojądrowej wojny” w celu eliminacji Andoroida z rynku. Wygląda na to, że Apple sam siebie niszczy od wewnątrz dopuszczając do poważnych błędów w swoim oprogramowaniu.

Szeptano, że po śmierci Jobsa Apple wystarczy pomysłów (zazwyczaj spisanych i gotowych do komercjalizacji) na 2-3 lata. Po ostatniej premierze iPhone 5 widać, że albo Apple uznało, że rynek nie dorósł do spuścizny Jobsa albo te pomysły są tylko wytworem działu PR. Tak jak poprzednie modele kultowego smartfona w naciągany ale jednak udowodniony sposób można było uznać za krok do przodu to iPhone 5 wskazuje raczej na wypalenie twórcze Apple.

Zauważcie, że od jakiegoś czasu żadna firma nie mówi o swoich telefonach, że mają być „iPhone killerami”. Nie muszą bo tak naprawdę to są równorzędne a czasami nawet lepsze produkty niż sprzęt Apple. Konkurencja nie musi robić przełomowych ani super niezwykłych telefonów – wystarczy, że ich sprzęt i software będzie robił to samo co Apple tylko, że po prostu będzie działał.

W przyszłym roku być może Google ze swoimi okularami zrewolucjonizuje sposób w jaki się komunikujemy. Być może wytyczy nowe wektory w rozwoju interfejsów „człowiek-komputer”.

Tymczasem Apple ma problem z tak podstawową funkcją telefonu jaką są mapy. Co gorsza wszystko wskazuje na to, że błąd powstał tylko i wyłącznie w Apple – dostawcy danych do map (między innymi TomTom) mówią, że z tych samych informacji, które oni sprzedają Apple korzysta wiele innych firm i żadna nie zgłaszała problemów.

Jobs na pewno by coś wymyślił – zagrał na emocjach, rzucił jakąś perełkę, odwrócił uwagę mediów od problemu. Nowy prezes Apple nie ma ani charyzmy Jobsa ani jego geniuszu. Jeśli szuflady Apple naprawdę są puste to firma z Cupertino w ciągu najbliższych 5 lat może znaleźć się tam gdzie obecnie jest Nokia.

Firma, której marzy się pozostanie liderem w branży mobilnej nie umiejąca prawidłowo aktualizować swojego oprogramowania nie może liczyć na wieczną wdzięczność konsumentów.

„If it bleeds we can kill it”. W finale „Predatora” samotny komandos powstrzymuje potwora z kosmosu stosując wymyślne acz prymitywne sztuczki. W naszej rzeczywistości „drapieżców” czyhających na lidera jest więcej niż jeden.

PS. Czy ktoś jeszcze pamięta taki serwis społecznościowy Ping? Miał premierę w 2010 roku.
o
28 września 2012: Apple CEO Tim Cook publicznie przeprosił za problem z mapami i potwierdził, że spółka kiepsko wykonała swoją pracę:

„At Apple, we strive to make world-class products that deliver the best experience possible to our customers. With the launch of our new Maps last week, we fell short on this commitment. We are extremely sorry for the frustration this has caused our customers and we are doing everything we can to make Maps better.”

Co za czasy – nawet bogowie przepraszają.

PS. Scott Forstall czyli osoba odpowiedzialna w Apple między innymi za mapy została zwolniona (albo „poproszona o odejście”) z powodu brak chęci do przeproszenia za fatalny produkt za który był odpowiedzialny.

PPS. Bardzo ciekawy artykuł o podobnej wymowie napisany przez osobę pracującą w Apple w latach 90′

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon