Ile razy słyszeliście takie zdanie wypowiadane z mniejszą lub większą pewnością? A ile razy sami byliście jego autorami? Przyznaję się bez bicie – mnie się zdarza co tydzień „wpadać” na genialnie proste i zabójczo komercyjne pomysły. Odkryłem, że niestety ale jeszcze lepiej jest umieć się w porę zorientować, że coś jest „nie halo” i przyszły biznes to prawdopodobnie kolos na glinianych nogach.
Case 1 – Masz pomysł na rewolucyjną usługę, produkt? Wrzuć do Google’a i zobacz czy ktoś przypadkiem czegoś podobnego już nie wdraża, promuje, produkuje. Oszczędzisz sobie pracy nad pisaniem biznes planu, chodzeniem po VC i szlifowaniem tabel przychodów. Rzeczywistość wsparta Google’m potrafi ugryźć..
Kiedyś przyszło mi do głowy, że gubiąc telefon komórkowy gubimy głównie listę adresów i numerów naszych znajomych a nie sam aparat. Utrata samego sprzętu to zwykle mały wydatek (no chyba, że mamy komórkę od takiej firmy jak Vertu) ale to co tracimy bezcennego to informacja zawarta na karcie SIM. Ręka w górę kto ma backup elektroniczny swojej książki adresowej z telefonu?
Rozmawiałem z kilkoma osobami z branży GSM i wszyscy byli zgodni, że taka usługa nawet płatna byłaby bardzo pożądana. Na moje pytania co do występowania takiej usługi byli zgodni – nie słyszeli aby ktoś coś takiego proponował lub wdrażał. Może w Japonii ale nie w Europie. Pomyślałem, że jestem pierwszy i właśnie być może jako jedyna osoba na świecie wpadłem na taki pomysł. Juhuu!
Coś mnie jednak tknęło i postanowiłem poszukać w sieci informacji na temat podobnych projektów. Po wpisaniu frazy „mobile contacts online” wypadła mi strona firmy Zyb która zajmuje się dokładnie tym co chciałem wdrożyć – komercyjne przechowywanie twojej listy kontaktów GSM online. W dodatku tak prosto i intuicyjnie, że od razu wysłałem kilu moim znajomym linki z poleceniem zajrzenia na ten serwis i skorzystania z usługi. Czy wspomniałem, że Zyb jest bezpłatny?
Case 2 – Masz naprawdę, naprawdę dobry pomysł? Nie czekaj aż metodą prób i błędów bo ktoś wpadnie na to samo.
Pomysł komiksu politycznego chodził za mną od dawna. Nigdy nie miał czasu ani ochoty usiąść i zrobić coś z tym. Pewnego razu pod wpływem impulsu w ciągu 15 min opłaciłem domenę, założyłem konto i zacząłem przygotowywać serwis. Od pomysłu do realizacji minęły 2-3 dni. Kilka tygodni po premierze serwisu Chomiks.com rozmawiałem z osobą z działu rozwoju jednego z wiodących portali, która przyznała mi się, że jako portal „myśleli o tym żeby zrobić coś podobnego – komiks mówiący o bieżącej sytuacji w Polsce”. Po debiucie Chomiks.com zmienili zdanie stwierdzając, że nie ma sensu robić czegoś podobnego.
„Ufff” pomyślałem sobie w duchu „gdybyś bratku wiedział jak blisko było abym pomysł zarzucił i wtedy wy byście byli pierwszymi”. Zdecydował przypadek, łut szczęścia, zbieg okoliczności. Mogłem zarejestrować domenę pod koniec przygotowań projektu graficznego. Mogłem odłożyć start na koniec roku. Albo w ogóle się za ten projekt nie brać.
Case 3 – Nie ufaj nikomu. Jeśli wysyłasz komuś swój pomysł albo prezentujesz używaj minimum konkretów. Nie podawaj URL z których korzystałeś przy research’u informacji, nie zostawiaj kopii na HD ani online. Jeśli prezentujesz pomysł dla poważnej grupy osób czy inwestorów możesz poprosić o podpisanie wstępnego NDA. Ważne żebyś mógł udokumentować prawa do pomysłu – wyślij znajomym zaszyfrowanego ZIPa z kopią części materiałów, ogłoś na blogu, zgłoś do mediów.
Na rynku kilka lat temu debiutowała telefon / konsola do gier firmy pewnej skandynawskiej firmy telekomunikacyjnej.. Postanowiłem wykorzystać swoje doświadczenie związane z organizacją imprez oraz rynkiem gier i zaproponować pomysł na imprezę promującą wejście na rynek Polski tego urządzenia.
Chciałem zrobić turnieje na terenie całego kraju w grze bodajże FIFA 2002 z wykorzystaniem smart phona. Wsparcie, miał dać duża warszawska księgarnia „X” konkurująca z inną dużą siecią sprzedającą „kulturę” w swoich salonach – nazwijmy ją „M”.. Jeśli impreza by się udała – mieliśmy wejść na większą skalę i dostać o wiele większe wsparcie firmy skandynawskiej..
Jakie było moje zdziwienie gdy po czasie 2-3 tygodni przypadkiem usłyszałem w radio, że sieć „M” wraz z operatorem „R” organizują właśnie taki turniej. Taki sam turniej – został dokładnie skopiowany pomysł eventu łącznie z regulaminem turnieju, wyborem gry i nagrodami..
Bardzo ale to bardzo wkurzony zadzwoniłem do polskiego przedstawicielstwa firmy skandynawskiej i na początku przedstawiając się jako dziennikarz zapytałem Product Managera czy wie, że pomysł (delikatnie mówiąc) jest zapożyczony? Dostałem odpowiedź, że na pewno nie, bo został wymyślony w dziale marketingu operatora „R” więc na pewno jest ich. Koniec rozmowy. Bye bye.
Mogłem tylko mielić w zębach przekleństwa. O pomyśle nie mówiłem nikomu oprócz ludzi z księgarni „T”. Jak mogło dojść do wypuszczenia informacji dalej? Nie mam pojęcia – nie interesuje mnie to dziś. Bardziej bolał mnie fakt, że nie umiałem w żaden sposób wykazać praw do pomysłu. Ty nie bądź równie lekkomyślny jak ja – nie popełnij mojego błędu.