Myślałem, że tylko Interia.pl posuwa się do takich tanich chwytów rodem z piłkarskich boisk. Kiedy prezes Interii Grzegorz Błażewicz tak skomentował wyniki swojego portalu błędną metodologią internetowych badań rynku pomyślałem sobie „okej, chłopaki walczą o pudło więc można im wybaczyć”. Zresztą Pan Prezes przynajmniej jakoś wybrnął ze swojej gafy mówiąc, że chodziło mu o zwrócenie uwagi na różnicę w badaniach. W USA bierze się pod uwagę czas przebywania użytkownika na stronie a w Polsce nadal mierzy się potencjał serwisu za pomocą liczbę unikalnych użytkowników…
Okej. Interii się upiekło, krakusom wybaczamy – w euforii walki można popełnić kilka gaf. Grudniowe wyniki Megapanelu dziewczynom i chłopakom z Krakowa pozwalają wierzyć, że dadzą radę może nawet w ciągu 12-24 miesięcy wskoczyć w buty
kogoś z „wielkiej trójki” (teraz są na 5-tym miejscu ale od Onetu i WP dzieli ich tylko Allegro).
Wszyscy prawie już zapomnieli o sprawie a tu nagle z pomysłem podobnego sortu wystartował Axel Springer Polska wraz ze swoim dzieckiem – Dziennik.pl. W oficjalnym komentarzu czytam, że:
„W porównaniu z serwisami informacyjnymi największych polskich portali internetowych, Dziennik Online znajduje się na piątym miejscu pod względem liczby odsłon, wyprzedzając o ponad 8,7 mln odsłon serwis www.gazetawyborcza.pl oraz o ponad 10,9 mln odsłon serwis www.rzeczpospolita.pl”.
Ponieważ nasz polski e-grajdołek jest mały to od razu Dziennik.pl dostał kontrę od przedstawicieli Gemiusa i Polskich Badań Internetu (PBI).
„W prowadzonym przez nas badaniu, nie istnieje zacytowana przez ASP kategoria Media-Prasa-Informacje-i-Publicystyka. Jedyna zbliżona tematycznie kategoria występująca w naszym badaniu to „Informacja, Publicystyka, Media”, w której witryna Dziennik.pl znajduje się na 14. miejscu pod względem liczby użytkowników i na 6. miejscu pod względem liczby odsłon”
i dodali:
„Jednocześnie twórcy badania Megapanel PBI/Gemius wyrażają głębokie zaniepokojenie manipulacją wynikami badania, jaka posłużyła autorom do napisania informacji prasowej”
To jest kolejny strzał w stopę najbardziej odtrąbionego internetowego projektu medialnego giganta. 14 lutego „na jedynce” Dziennika (tylko w wersji papierowej) pojawił się taki artykuł:
„Sukces Dziennika Online. Dwa miesiące po starcie jest trzeci wśród serwisów informacyjnych. Według najnowszych badań internetu przeprowadzonych przez firmę Gemius Dziennik Online wyprzedzają tylko obecni na rynku od wielu lat potentaci. Onet.pl i Wirtualna Polska mogą już jednak czuć na swoich plecach oddech konkurencji”
Autorka, Grażyna Barszczewska udowadnia w nim, że:
„Dziennik.pl „zdobył brązowy medal w medialnej bitwie, w której liczy się błyskawiczne tempo przekazywania informacji. I to już dwa miesiące po starcie. To niewątpliwy sukces.”
Śmiem twierdzić, że niewątpliwym sukcesem nazwałby to, że taki artykuł został opublikowany w poważnym Dzienniku a nie brukowym Fakcie. Według listopadowych wyników badania Megapanel PBI/Gemius (w grudniowych nie uwzględniono już serwisu – zemsta czy faktycznie nie mieścił się badaniach?), witrynę Dziennika odwiedziło 314 tys. użytkowników (real users), którzy wygenerowali 4 mln 250 tys. odsłon, zasięg wyniósł 2,42%. Jeśli to jest sukces to trawestując wypowiedź bohatera „Misia” można stwierdzić, że: „to jest serwis na miarę naszych możliwości”.
Od momentu startu (grudzień 2006) Dziennik dostał już chyba od wszystkich. Na początku zebrał ciosy na klatę od branży interaktywnej (za projekt graficzny ale głównie za silne nawiązanie delikatnie mówiąc do makiety „Der Spiegel”) potem od czytelników i użytkowników (słabe i mdłe treści, brak mechanizmów społecznościowych, szwankujące podstawowe funkcjonalności) a na końcu oberwał od osób zajmujących się badaniami. Jeśli do grona „układu” niezadowolonych dołączyć inne media elektroniczne (hmmm chociaż najbardziej na „Dz” najeżdża..Gazeta.pl, dziwne prawda?) to mamy pełen obraz. W Dzienniku.pl bardzo źle się dzieje i nie widać nawet przysłowiowego e-światełka w e-tunelu.
Florian Fels, prezes Springera zapowiadał, że Internet będzie „strategicznym obszarem zainteresowań wydawcy”, a serwis Dziennik Online ma być „pierwszym etapem realizacji tej strategii”.
W tym kontekście nie rozumiem dlaczego pozwala się na tak mocno kontrowersyjne i nie zjednujące zwolenników wolty. Wygląda na mi to, że nikt nie panuje nad tym projektem – ani od strony strategii ani PR-u. Jest to bardzo smutna konkluzja ponieważ dzięki synergii (oj nie lubię tego słowa, nie lubię..) szerokiego wachlarza wydawnictw z portfela Axel Springer Polska można naprawdę zrobić projekt serwisu gazety (jeśli nie portalu) na miarę i pozycję kogoś z „wielkiej trójki”. Można jeśli się chce albo ktoś wie jak to zrobić.
Panie i panowie z Dziennika.pl – zamiast mącić wspólne e-bajorko weźcie się do roboty. Zmieńcie layout, poprawcie kodowanie strony, zmieńcie dostawcę usług hostingowych.
Potem dopiero bierzcie się za badania i picie szampana.