Ponieważ wpis dotyczący Blipa i Grono zapoczątkował lawinę komentarzy na mojej skrzynce mailowej jak i na komunikatorze postanowiłem, że nie będę adwokatem diabła i zwrócę się do samego zainteresowanego czyli twórcy Blipa z prośbą o wyjaśnienie i rozwiazanie narastających wątpliwości i plotek. Marcin Jagodziński zgodził się na opublikowanie jego wypowiedzi ma moim blogu. Zapraszam do lektury.
AK74 – Marcinie, dziś (27 kwietnia 2007) wyslałeś informacje do grupy osób, ktore zapisały się na beta testy Blipa w ktorej poinformowales, że tworcy Grono…no wlaśnie, co zrobili – ukradli nazwę? Kreatywnie wykorzystali szum wokol twojego projektu? Jakie masz odczucia?
Marcin Jagodziński – Nie mam pojęcia, dlaczego wybrano taką, a nie inną nazwę. Myślę, że nie mnie powinieneś o to spytać. Nie zgodzę się tylko z kreatywnym wykorzystaniem szumu wokół mojego projektu. W całej tej akcji jest wszystko, poza kreatywnością.
Poza może jedną rzeczą: spamowaniem blogów. Zapewne sytuacji, gdy używano podobnych nazw było wiele. Ale pomysł, żeby spamować bloga autora oryginalnej nazwy komentarzami reklamującymi podróbkę — tak, to jest kreatywna bezczelność. Zresztą nie tylko mój blog był zaspamowany, dotyczyło to wielu popularnych blogów, w tym np. Supergiganta.
Następnego dnia otrzymałem przeprosiny i wyjaśnienie od agencji PR, która pracuje dla Grona, w którym stwierdzono, że nastąpiła pomyłka pracownika, mającego monitorować, a nie spamować. Mam naprawdę szeroką wyobraźnię. Wyobrażam sobie np. lekarza, który omyłkowo amputuje nogę, zamiast przeszczepić nerkę, bo źle usłyszy. Ale nie wyobrażam sobie lekarza, który poderżnie komuś gardło, „bo źle usłyszy”. Jeżeli pracownik agencji PR w ogóle dopuścił się spamowania, źle interpretując polecenie, to oznacza, że nie widział w tym nic dziwnego, że się spamuje. „Aha, miałem monitorować, a nie spamować? No sorki, zagapiłem się”. BTW: monitorować blog Supergigant na okoliczność reakcji na serwis grona? Po co?
Z drugiej strony, jeśli ta agencja straci klienta (zobaczymy), to też nie powinna mieć czego żałować. Ja bym obsługiwał go od razu w trybie crisis-management.
Wracając do meritum, czyli nazwy usługi. Nie mam pojęcia, do czego miało to prowadzić. „Szum” wokół mojego projektu dotyczy na razie osób, które potrafią odróżnić dwa słowa różniące się jedną literą i które będą w stanie odróżnić oba projekty. Wśród użytkowników grona zapewne prawie nikt o blipie nie wiedział, więc zysk z podobnej nazwy jest żaden.
Ale może odwiedzający tego bloga mają jakieś hipotezy? Chętnie ich wysłucham.
AK74 – Smaczku dodaje fakt, ze podobno ludzie z Grono przedstawiali ten pomysl na ostatnim spotkaniu „Wookowym” i ani przez chwile sie nie zająklneli, że nazwa będzie bardzo podobna?…
MJ – Może się wstydzili? Czy znowu jestem naiwny?
AK74 – Jaki są Twoje odczucia – polski Internet właśnie się mocno pobrudził? Masz wrażenie, że kiedy chodzi o kasę kończą się sentymenty?
MJ – Ja myślę, że nie pobrudził się w tej chwili. Wszyscy, którzy chcą wiedzieć, wiedzą, jaka jest geneza serwisu grono, jak w tajemniczy sposób okazało się, że stworzyły go dwie, a nie cztery osoby.
MJ – Wiara, że internet jest bardziej etyczny niż „real” jest naiwna. Jest mniej etyczny. Czy ludzie, którzy tworzą dialery są etyczni? Czy spamerzy są etyczni? Nie mam złudzeń. Dziwi mnie tylko takie zachowanie, gdy nie ma bezpośredniego bodźca finansowego. A może budzę taki postrach, że trzeba dusić w zarodku? :) Pochlebia mi to, choć chyba nie zasłużyłem.
AK74 – Nie jest tajemnica, ze starasz sie zdobyc finanse na Blip.pl – bedziesz teraz ostrozniejszy w rozmowach? Straciles zaufanie do ludzi?
MJ – Sytuacja ta nie ma nic wspólnego z rozmowami z inwestorami. W rozmowach z inwestorami obowiązują umowy o zachowaniu poufności. Co do mojego zaufania do ludzi… cóż, niestety zawiodłem się ostatnio i to dwukrotnie. Pierwszej sytuacji nie nagłaśniałem, drugą nagłośniła druga strona. Może będę ostrożniejszy. Może się nie zmienię. Może już za stary na to jestem?
AK74 – Czy probowales oficjalne zapytac sie ludzi zarządzających Grono dlaczego tak postąpili?
MJ – Nie.
AK74 – Nad Blipem pracowaliście we dwójkę od kilku miesięcy – nie masz wrażenia, że za długo? Może trzeba było poszukać partnera już wcześniej i wejść na rynek zabezpieczając się przed takimi praktykami jakie uskutecznia Grono?
MJ – To jest gdybanie. Gdybyśmy mogli uruchomić to po dwóch dniach od wymyślenia funkcjonalności, na pewno byśmy to zrobili. Za wcześnie na wyciąganie wniosków.
AK74 – Jest Blip.pl jest Blimp jest też Spinacz i jego aplikacja – czeka nas zalew twittero-podobych serwisów tak jak to miało miejsc w przypadku Digga? Polska stoi klonami?
MJ – Klonami w wersji bonsai. Klonikami.
Arturze, ten zalew jest pozorny. Jak weźmie się lupę, to z serwisów diggopodobnych widać tylko wykop.pl. Pozostałe serwisy wymagają użycia mikroskopu. Z punktu widzenia przeciętnego internauty czy przeciętnego reklamodawcy, one nie istnieją.
Ale faktem jest, że Twitter doczekał się większej liczby klonów w Polsce, niż w USA. Tylko, że u nas każde kiełkujące ziarenko nazywa się już „klonem”. Na razie aplikacje, które widzimy mają 20-30% funkcjonalności Twittera. A Twitter to przecież bardzo prosta rzecz.
Ta skłonność do klonowania to temat na zupełnie inny tekst. Może napiszę go kiedyś na swoim blogu.