Pewnego pazdziernikowego wieczora telewidzowie, ktorzy od dawna wyczekiwali na glosna i szeroko rekalmowana debate z udzialem dwoch przeciwnikow i politycznych wrogow zasiedli przed odbiornikami TV. Widzowie zobaczyli jak typowany na zwyciezce lider partii rzadzacej jest zdenerowany, czesto gubi sie w swoich odpowiedziach i na tle mlodszego i wyraznie swobodniejszego rozmowcy traci rezon. Obserwujacy debate przekonali sie, ze na spizowym pomniku kandydata obozu rzadzacego jest o wiele wiecej rys i pekniec niz do tej pory dostrzegali…
Nie, nie jest to recenzja debaty Tusk-Kaczynski chociaz analogii mozna znalezc wiele. W 1960 roku Wiecprezydent Richard Nixon i notowany nizej, uznany za mlodego i zdolnego ale nie mogacego zagrozic rzadzacemu od 8 lat wiceprezydentowi – John F. Kennedy starli sie na oczach telewidzow (po raz pierwszy w historii tego medium). Wynik czterech debat (tzw. „Great Debates”) przesadzil o zmianie nastawienia wsrod wyborcow i koncowych wynikach. W USA mowilo sie po wyborach o „ukradzionym zwyciestwie”, o oszustwach i licznych naduzycia do ktorych miala dopuscic sie partia Demokratow.
Nixon popelnil cala mase bledow – wygladal (i byl) zmeczony i schorowany. Jego sztab liczyl na to, ze debaty pomoga utrzymac przewage nad kandydatem Demokratow i dzieki temu zadadza ostateczny cios politycznym przeciwnikom. Okazalo sie dokladnie odwrotnie – w telewizji malo znany polityk okazal sie byc charmyzmatycznym i pelnym wigoru mowca. Liczne bledy (zarost, brak pudru, kolor garnituru zlewajacy sie z dekoracja itd.) po stronie sztabu Republikanow okazaly sie nie do zneutralizowania w ostatnich dniach kampanii prezydenckiej. Widzowie zobaczyli i wyrobili sobie zdanie.
Wiekszosc kobiet wyborcow poszla glosowac na Kennedy’ego ujeta jego uroda i meskimi cechami. W kontrascie do gapciowatego, paternalistycznego i duzo starszego Nixona Kennedy wygladal na promieniujacego sukcesem mlodego sportowca z latwoscia finiszujacego na ostatnich metrach. Kennedy tego wieczora spelnil sny i oczekiwania rodakow o wodzu i przywodcy. Byl lustrem odbijajacym pragnienia i aspiracje spoleczenstwa zmeczonego wojna wietnamska i targanego napieciami spolecznymi na tle rasowym.
Debat odbylo sie cztery wiec republilkanscy spin-doctors mieli mozliwosc na poprawienie bledow z pierwszego spotkania. Okazalo sie, ze jednak pamiec widzow jest bardzo trwala – do konca kampanii nie udalo sie zamazac negatywnego obrazu Nixona z pierwszego spotkania. Nixon przegral cala kampanii i w rezultacie fotel prezydecki przez jedna trwajace 60 minut spotkanie.
57% Amerykanów, którzy głosowali w wyborach roku przyznało, że telewizyjne debaty wpłynęły na ich decyzje dotyczace kandydatow. 6% głosujących (czyli prawie 4 mln osób) decyzję podjelo wyłącznie w oparciu o telewizyjna debate. Z tych 4 mln tylko 1 mln głosował na Nixona i 3 mln na Kennedy’ego. Dzięki debatom Kennedy zyskał az 2 mln głosów wiecej. Jesli to przyrownac do wynikow głosowania okaze się, że Kennedy pokonał Nixona minimalna różnicą 112 tys glosow. Prezydentem USA zostal John F. Kennedy sentor z Massachusetts.
Przeniesienie politycznych sporow do telewizji (i to w czasie prime time) stalo sie symbolem dla demokracji w USA jak i w innych czesciach swiata – regularne debaty telewizyjne zaraz po wyborach w Ameryce wprowadzily stajcje w Niemczech, Szwecji i Finlandii. Telewizja mogla wynosci i stracac w niebyt osobowosci i gwiazdy rozrywki – to samo mogla od teraz zaczac robic z politykami. Flirt polityki, wladzy i mediow zaczal przybierac na sile. „Kto ma media ma wladze” zaczeto mowic juz calkiem na serio.
Niezaleznie od wynikow wyborow nalezy zadac sobie podobne pytania jaki stawialy media po debatach Nixon-Kennedy: czy telewizja jako medium kladaca nacisk na obraz jest dobrym kanalem do przedstawiania racji kandydatow jesli wiadomo, ze widzowie zwracac beda wieksza uwage do wygladu i zachowania uczestnikow niz do elementow merytorycznych.
Czy naprawde w ciagu godziny czasu da sie rzeczowo przedstawic swoje racje? Czy da sie nawet czytajac tekst z kartki przedstawic plan i wizje danej partii na kluczowe dla obywatela i kraju sprawy? Czy porazka / zwyciestwo w debacie powinno wplywac na cala polityke prowadzona przez lidera i jego partie?
Czy naprawde chcemy aby kandydaci tworzyli klipy reklamowe streszczajace nam w 15” czy 30” cale swoje polityczne credo? Kto ma o tym decydowac jesli nie my – konsumenci tresci i odbiorcy mediow? Nie chcemy dowiedziec sie konkretow? A moze telewizja jako medium znane i powszechnie dostepne po prostu mobilizuje wyborcow do akcji i za to trzeba byc jej wdziecznym? Czy moze jest tez tak, ze dzieki telewizji ci, ktorzy nie interesuja sie politycznym dyskursem moga rowniez wyrobic sobie zdanie? Pytan i odpowiedzi od prawie 50 lat po pierwszej debacie politycznej przybywa.
W Polsce moda na debaty pojawila sie juz za czasow Okraglego Stolu (pierwszym byl pojedynek w studio miedzy Miodowiczem a Walesa). Wydaje sie jednak, ze podczas obecnych wyborow debata staje sie niemal fetyszem dzieki ktoremu kandydaci chca budowac swoja pozycje bez wzgledu na dotychczasowy dorobek. Spotkanie Kaczynski – Tusk bylo anonsowane jak walka bokserska. Podzial na rundy wzmaga i narzuca agresywny styl prowadzenia rozmowy – wet za wet. Uderzenie i odskok. Podniesc garde i wyprowadzic kolejny cios. Bo kto by sluchal i ogladal spotkanie kilkudziesieciu doradcow z obu stron klocacych sie na argumenty, liczby i fakty? To sie dobrze nie sprzeda w TV. Zawsze przeciez o zgrozo widz moze zmienic kanal.
Naprawde tego chcemy?