iPhone chce (do) biznesu

Artur Kurasiński
14 marca 2008
Ten artykuł przeczytasz w 3 minut

iphone sdk business

14 dni po wypuszczeniu SDK dla iPhone’a firma Apple ogłosiła 100 tysięczne pobranie tego pakietu aplikacji (tylko w USA!). Oznacza to, że wierna armia gorliwych wyznawców religii kościoła Apple’a pod wezwaniem św.Jobsa dostała do rąk narzędzia do walki z Bablionem nie tyle już Microsoftu co całej branży telefonii komórkowej…

Mam taką swoją prywatną teorię – myślę, że Gates i Ballmer mają kilka laleczek voodoo, których bardzo często używają (może nawet sie wymieniają nimi?). Jedna przedstawia Steve’a Jobs’a a dwie pozostałe Larry’ego Page’a i i Sergey’a Brin’a. Laleczki są wyciągane przy okazji ogłaszania przez Apple lub Google nowych informacji dotyczących rozwoju obu firm.

W ciągu ostatnich dwóch tygodni laleczka Jobsa została zapewne nieźle zmaltretowana – Apple wypuścił swój zestaw narzędzi deweloperskich do iPhone’a czym oficjalnie zaprosił programistów do pisania nowych aplikacji na swoim telefonie. Dodajmy, że z sukcesem jak widać po ilości pobrań.

Jobs ma powody do zadowolenia – iPhona sprzedaje się bardzo dobrze. Wyniki zaprezentowane podczas tej konferencji pokazują, że magia Apple’a działa. W USA rynek przeglądarek mobilnych został zmonoplizowany przez Safari (ponad 70%). Udział iPhone w sprzedaży smrtphones uplasował się na poziomie 28% (cytuję z głowy). To oznacza, że Jobs ze swoim telefonem wdarł się na ciężki rynek szturmem i zajął świetny przyczółek do dalszych działań.

Kto podczas ogłaszania debiutu iPhone’a widział w tym wydarzeniu tylko przełom w telekomunikacji ten mylił się bardzo. Jobs za pomocą Apple zamierza konsekwentnie realizować strategię żywcem wziętą z pola walki o muzykę – najpierw hardware (iPod), potem software (iTunes) i możliwość sprzedaży online (znowu iTunes).

To samo zamierza powtórzyć z iPhone’m – najpierw słuchawka, potem software do niej (kontrolowany przez Apple) a na końcu sklep AppStore gdzie każdy developer będzie mógł sprzedawać swój produkt za dowolną cenę. Gdzie jest haczyk? Apple zabierze 30% (można dyskutować czy to jest dużo czy mało – patrząc na praktyki polskich operatorów GSM uważam, że to bardzo uczciwy podział) oraz ma głos decydujący jaki soft może być wystawiane w AppStore – zarzekają się na razie, że pozwoli to na kontrolę eleminację pornografii, wirusów i wszelkiego innego zła epoki cyfrowej.

Stworzenie sklepu z którego oprogramowanie ściagane może być za pomocą telefonu nie jest niczym nowym – patrząc jednak na fakt, że Apple kontroluje i decyduje jakie aplikacji mogą być wgrywane na ich urządzenie nie można nie zauważyć, że firma z Cupertino jest monopolistą z ludzką twarzą. Albo grasz tak jak my chcemy albo produkuj soft do szuflady.

Z drugiej strony – masz małą firmę w garażu ze świetnym produktem – wrzucasz na AppStore i czekasz na kasę co miesiąc od Apple’a. Zero kosztów utrzymania ruchu, promocji (założę się, że znalezienie się w „Top 10′ aplikacji w AppStore będzie miało siłę „efektu Digg’a”) i dostajesz 70% kasy. Miodnie.

Dłuższą część konferencji zdominowała tematyka biznesowych narzędzi jakie pojawią się w nowym updacie dla iPhone. Nie obyło się bez sojuszu z wrogiem – soft iPhone 2.0 będzie zawierał wsparcie dla Microsoft Exchange. Ten ruch pokazuje, że ponad krytyką „evil software from Redmond” Jobs potrafi dostrzeć pieniądze leżące w firmach i dużych korporacjach.

Prostota tworzenia softu na iPhone’a miały obrazować testy przeprowadzone przez grupy inżynierów z branży gier komputerowych (Electronics Arts i SEGA). Dostali oni do ręki iPhony i SDK i w czasie 2 tygodni mieli pokazać co można zrobić w tak krótkim czasie.

EA przedstawiła wersję gry „Spore” a Nintendo w zasadzie całkowicie grywalną iPhonow’ą wersję „Super Monkey Ball”. Jeśli to prawda o nie marketingowy chwyt to czeka nas wysyp gier na iPhone’a – 10 milionów użytowników na pewno chce w coś pograć na swoich jabłkowych cacuszkach.

Dla tych, którzy chcą dokładnie widzieć co oferuje SDK i jakie zmiany pojawią się w firmware 2.0 zapraszam na blog Appleblog Pawła Nowaka (swoją drogą dzięki Pawłowi odkryłem co to znaczy znaleźć się w „rodzinie” Apple’a – Paweł bardzo cierpliwie sekundował mi w moich potyczkach z MacBookiem i dodawał otuchy. Pawle, jeszcze raz dziękuję!).

A tu znajdziecie parę cierpkich słów na temat SDK – nie wszystko wygląda tak różowo jakby deweloperzy chcieli..

PS. Acha no i oczywiście wyścig zbrojeń kręci się dalek – firmware 2.0 został już złamane. Jak zareaguje Apple?

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon