Do zapoznania się z moimi przemyśleniami zapraszam dziś wszystkich, którzy budzą się rano i mają 10 przełomowych pomysłów, które mają wygenerować więcej kasy niż N-K i Pudelek razem wzięte. Masz łeb pełen nowatorskich pomysłów? Wake up Neo. Nie jesteś sam a w dodatku zapewne zaliczasz się do grupy osób, które swoją przygodę z biznesem zaczynają i kończą od zapisania swojego pomysłu…
Pamiętam, że nie tak dawno temu strasznie mnie parę razy przeciągnął i publicznie piętnował m.in. Rafał Agnieszczak za moje „wizjonerstwo” i kłapanie dziobem na blogach i forach zamiast popracować i coś pokazać skończonego. Rafał krytykował w swoim stylu to (który ugh, często gęsto trudno znieść), że zamiast coś zrobić z tych kilkunastu projektów jakie szumnie zapowiadałem na razie żadnego nie widać. Wtedy obruszałem się bo nie wiedziałem różnicy między wymyśleniem projektu a jego realizacją. Dziś przyznam rację. Błądziłem.
Powiem oczywistą oczywistość – pomysły są tanie jak barszcz. Nadal. Tym bardziej teraz w dobie bardzo taniej technologii. Pomysły pojawiają się z zaskoczenia. Atakują swoją wizją z ukrycia i potrafią nieźle namieszczać w głowach. Każdy z nas ma kilka „killerów” pomysłów zdolnych w ich przekonaniu zmienić świat a w najgorszym wypadku potwornie się wzbogacić.
Problemem nie jest ilość pomysłów czy też ich jakość. Problemem jest ich egzekucja. Jeśli Ty wpadłeś na dany pomysł oznacza to, że statystycznie szansa na wykiełkowanie takiej samej w przybliżeniu idei jest duża. Bardzo duża. Pomysł na papierze równa się zero złotych. ZERO.
Opowieści o dawaniu kasy na biznes po obejrzeniu skrawka papierku z zapisanymi wytycznymi włóżcie między bajki – zdarza się to może raz na 1000 firm. Masz tysiące pomysłów dziennie? Nie zarobiłeś więc ani złotówki. Sam pomysł jest w 99,9% przypadków guzik wart.
Przestałem się dziwić inwestorom, że wolą zobaczyć konkret – prototyp, wersję beta, pierwszych użytkowników. Cokolwiek co pozwoli na uwiarygodnienie pomysłu na podstawie którego projekt jest realizowany. Dziwicie się? Ja nie. Widziałem i słyszałem tak absurdalne pomysły, których właściciele zaklinali się, że działają – szkoda, że nigdy nie próbowali ich realizować bo wtedy całe to szaleństwo wyszło by na wierzch.
Szansa na to, że kiedyś myślałeś o tym, że fajnie by móc zrobić serwis do wymiany kontaktów z kolegami z klasy nie oznacza, że właśnie wymyśliłeś Naszą-Klasę. Z dużym prawdopodobieństwem zrobiłbyś kolejny serwis networkingowy taki jak Sztambuch czy Szkolne Lata – poprzedników N-K którzy nie odnieśli sukcesu. Dlaczego? Pomysł był przecież taki sam. Był i co z tego – różniło się wykonanie.
Znam i widziałem wiele prostych, wręcz prostackich pomysłów w różnych branżach, które na papierze wydawały się tak sztampowe, że szczęki bolały od ziewania w czasie lektury ich biznes planów. W praktyce okazywało się, że realizacja pomysłu stanowiło o sukcesie całego biznesu. Wzięcie się za bary z problemami często oznaczało zmianę pierwotnych założeń i weryfikowanie całości planów.
Pamiętaj, że w Excelu napiszesz każdy plan bizesowy i wyliczysz wirtualny zysk – niestety to nadal będzie wirtualny zysk. Fetyszyzacja BP przez VC czy BA opiera się na założeniu, że skoro poświęcisz trochę czasu i zmastrujesz BP to znaczy, że wykonałeś mały krok w stronę realizacji projektu. Pokładanie ogromnej wiary w zapiski excela kończy się bardzo boleśnie.
Zachłystywanie się wynikami w trzecim kwartale drugiego roku jest bardzo głupie. Być może nie będziesz miał czasu nawet przeżyć jednego roku ze swoim nowym projektem jeśli nie zbudujesz solidnych podstaw dla swojego projektu.
Przełomowe pomysły trafiają się bardzo rzadko. Liczenie, że to właśnie Ty wymyślisz coś co zmieni bieg historii i uczyni Cię milionerem są bardzo bardzo małe (co nie znaczy, że nie należy próbować).
Co zrobić aby postarać się pozbyć się gorączki pomysłów? Moja sugestia – zrób porządnie jeden mały, malutki projekt od początku do końca. Wyznacz sobie realistyczne założenia i wdroż je. Postaraj się mieć panowanie nad całym projektem od startu do jego końca.
Po takim „test drive’ie” możesz skuteczniej skalować problemy i wyzwania stojące za kolejnymi projektami. Wiedza jaką nabierzesz będzie Twoim kapitałem. Wiedzy dotyczącej prowadzenie projektów nie można wyczyrać z blogów czy e-booków.
W życiu nie dałbym pracy przy swoich projektach Project Managerowi, który nie ma realnego doświadczenia. Nie wierzę w szkoły wyższe, studia reklamowo-biznesowe, nie zaryzykuję kasy i projektu dla osoby, której realne doświadczenie nie obejmuje pracy z grafikami, programistami, liderami projektu. Nie.
Doświadczenie prowadzenia projektów opartych o nowe media wykuwa się w ogniu walki. Tego nie można nauczyć się z jednej książki czy podczas sesji. Teorię zostawmy uniwersytetom – jeśli chcesz robić duże i dochodowe biznesy nie możesz działać w oparciu o wiedzę teoretyczną nawet sprzedawaną przez jakiegoś lokalnego guru.
Informacje dla wszystkich wiecznych „start-uperów”. Jeśli nadal uważasz, że masz wartościowe pomysły leżące w szufladzie Twojego biurka to jesteś w błędzie.
Dobre pomysły to tylko te, które są zrealizowane.