Naprawdę nie wiem jaka idea stała za nakręceniem filmu o społeczności użytkowników produktów Apple. Podejrzewam, że chciano pokazać ich jako fajną grupę kreatywnych, pozytywnie zakręconych freaków. Wyszło coś innego – kiepski film udający dokument a co gorsza osoby w nim występujące to chodzące jednostki chorobowe…
Naprawdę boję się spotkać takiego człowieka (niezależnie od jego skłonności PC / MAC), który otwarcie deklaruje, że zmienił komputer bo wierzy w magiczność i doskonałość szefa stojącego na czele firmy go produkującej. Stwierdzenia, że „Steve wie czego ludzie chcą zanim oni sami o tym pomyślą” serio trąci o sekciarstwo. I te śródtytuły „…to droga życia…” , „..to więcej niż komputer..„.. jakbym słyszał Radio Maryja..
Ludzie robiący muzea w swoich domach z wycofanymi modelami Mac’ów, robiący tatuaże w kształcie (i kolorze) logo Apple, chodzenie do sklepów Apple’a jak do high-tech’owych świątyń, wiara w robienie rewolucji za pomocą kupionego laptopa – pachnie mi to niestety ale totalnym ześwirowaniem w tym negatywnym pojęciu…
Potencjalnie tak mocno miłujących Mac’i i Apple’a w Polsce proszę o nie zbliżanie się do mnie na odległość rzutu kubkiem z gorącą herbatą. Na warsztatach GetApple na szczęście pojawiały się normalne osoby :)
Zobaczcie sobie trailer filmu „MacHEADS” i oceńcie sami czy chcielibyście aby Wasza córka wyszła za mąż za „mac usera”. Na kupno ani wypożyczenie w iTunes nie namawiam..