Z wielkim zainteresowanie śledziłem wymianę uwagę albo raczej histeryczne pokrzykiwania pośród komentarzy dotyczących listy podpisanych
umów o dofinansowanie „Działanie 8.1 PO IG”. Z zainteresowanie ale i rosnącym poczuciem śmieszności i zażenowania większości „komci” mających jak sądzę być głosem w sprawie „znowu urzędasa pod stołem ktoś posmarował to dostali”…
Ponieważ lista beneficjentów była dostępna od jakichś dwóch tygodni więc ze zdziwieniem zobaczyłem napisany w tonie sensacyjnym ten post u Grześka. Potem zdziwiłem się jeszcze bardziej tonem komentarzy (prawie, że jednoznacznie negatywnych). Naprawdę te komentarze powinny zostać szybciutko przeczytane przez komórkę marketingu / PR w PARPie żeby zobaczyli ile wiedzy dotyczącej programów unijnych tak naprawdę posiada przeciętny zainteresowany petent..
Jak widać postawy roszczeniowej – nie da się tak szybko wyplenić. Jeśli ktoś dostał kasę – widać przetarg ustawiony, wszyscy przekupieni a my, naród biedny, ciemiężony (jak kupcy ich koledzy na reducie KDT pomstujący na wszystkich tylko nie na siebie) płacimy za fanaberie paru szemranych dorobkiewiczów. Tfu! Zgiń, przepadnij maro kapitalizmu. Dają coś? To wszystkim po równo albo nikomu nic.
Panie i Panowie. Jakie to proste i szybko pozwalające osiągnąć lokalny Katharsis. Problem jest taki, że klocuszków z których składa się problem jest troszkę więcej. Pomijacie wiele ważnych ale za to istotnych kwestii, które postaram się wyłożyć poniżej:
Po pierwsze – kasa z Unii (z Programu Operacyjna Innowacyjna Gospodarka, 2007-2013) nie jest kasą z Waszych podatków (albo przynajmniej w bardzo małej części co widać tutaj). Krzyczenie więc, że z własnej kieszeni nie chcecie „finansować produkcji klona N-K” jest mało trafiony argumentem. Co gorsza – jeśli ta część kasy na 8.1 nie zostanie wykorzystana to zostanie zabrana i rozdzielona inaczej. Chcecie zamiast wydawać kasę z waszych podatków na innowacje finansować budowę Światyni Opatrzności Bożej albo kolejny przystanek we Włoszczowie?
Po drugie – większość z Was JUŻ teraz żąda aby zobaczyć w pełni działające pomysły i serwisy na które „Unia lekką ręką wydała ciężki szmal”. No więc nie zobaczycie bo zdecydowana większość tych projektów będzie się działa przez 1-2 lata. Wrzućcie na luz i nie słuchajcie Arnolda Buzdygana. Wyjdziecie na tym głupio a Wasze dzieci będą pokazywane palcami w szkole.
Po trzecie – skoro „taaaka kasa” leży i czeka i każdy głupi, zapyziały pomysł dostaje – dlaczego Wy nie spróbujecie też? Dlaczego zamiast obśmiewać nazwy domen czy model biznesowy nie poświęcicie swojego czasu (a macie ewidentnie go w nadmiarze sądząc po długości komentarzy) aby zdobyć „taaaaką” fortunę?
Po czwarte – czapkuję i zazdroszczę każdemu kto dostał / dostanie dofinansowanie z programu 8.1. Zazdroszczę ponieważ przygotowanie i złożenie wniosku przez osobę średnio znającą realia biurokratycznych trybów Unii i PARPu wymaga szacunku. Nie mniejszy szacunek będzie budzić we mnie każdy właściciel projektu, który spełni wszystkie zalecenia i rozliczy się prawidłowo z PARPem. Mrzonki o kupowaniu domów i samochodów (za kasę wyjmowaną „na boku”) włóżcie między bajki. Albo inaczej – takie przypadki wyjdą raz dwa bowiem jak do tej pory kontrola jest 100%.
Po piątek – mówienie o „zaburzaniu zdrowej konkurencji poprzez dawanie kasy z Unii” to bzdura. Jeśli ktoś dostanie dofinansowanie z VC to też naruszy „zdrową konkurencję”? A jeśli rodzina złoży się na jego finansowanie? Albo dostanie kredyt z banku? Czym u licha jest „zdrowa konkurencja”? Robienie swojego projektu po godzinach pracy w piwnicy przez 10 lat za kasę ze świnki skarbonki?
Po szóste – W najgorszym, mało realnym wariancie 90% projektów pójdzie do kosza. I wiecie co – to będzie również powód do radości. Kasa została wrzucona do obiegu, dała pensje, stanowiska pracy i być może będzie stanowić „zaczyn” generowania przychodów. Kasa jest po to aby ją wydawać na tego typu projekty – tak zdecydował Unia nie polski „liberalno-złodziejski” rząd. Unia liczy się z tym, że część projektów jest mało realna ale w imię tego aby kasa napędzała gospodarkę poświęca te fundusze. Możemy wydać to na budowę innowacyjnych projektów. Można ją wydać na tworzenie miejsc pracy. A to bardzo ważne.
Po siódme – (Grzesiek Aksamit dobrze mi podpowiedział o tym, że brakuje tego wyróżnienia) Kasa przyznawana jest REFUNDOWANA. Oznacza to, że trzeba ją mieć aby ją wydać, pokazać kwity na to (a mogą zostać odrzucone w razie podejrzeń) i dopiero czekać i czekać na zwrot. Nikt nie daje nikomu kasy do ręki. Gorzej – w większości wypadków bank nie udzieli kredytu pod taki wniosek. Czyli – mieć zaakceptowany wniosek to dopiero połowa sukcesu. Trzeba się jeszcze z całości projektu rozliczyć i modlić aby faktury i dokumentacja była prawidłowa.
Możemy zrealizować własne plany za cudzę kasę – czy właśnie nie taką pomoc wszyscy młodzi „startupowcy” się modlą? Przyjdzie bogaty wujek i da. No to wujek jest i ma gest – bierzcie i realizujcie wasze plany z szuflady. Są chętni?
Po ostatnie i najważniejsze – namawiam wszystkich krzykaczy, malkontentów, domorosłych filozofów-przedsiębiorców i znawców do tego aby ruszyli swoje dupska, wzięli się za sporządzenie wniosku, złożyli go i dostali dofinansowanie. Tak, ta kasa jest dla nas!
Apeluję – złóżcie wniosek.Pokażcie, że Wasz pomysł jest lepszy.
Zamiast gadać zróbcie coś dla odmiany.
PS. Dla wszystkich chętnych Aula Polska będzie chciała przeprowadzić kursy związane z pozyskiwaniem funduszy z programów unijnych ale nie tylko. Subskrybujcie sobie RSS strony Auli i czekajcie na informację o terminie.
PPS. Janek Rychter (jako nieliczny z grupy krzykaczo-narzekaczy, który może się wypowiedzieć korzystając ze swojego doświadczenia – bo złożył wniosek i dostał kasę) również jest krytycznie nastawiony do potępiania w czambuł całego programu.