Piekło to inni

Artur Kurasiński
13 sierpnia 2009
Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

zły polski internet

Sezon ogórkowy w tym roku strasznie długo trwa bo na rynku pojawiło się stosunkowo dużo „jedynek” związanych z tematyka internetu. Jak zwykle kiedy pada słowo „internet” w prasie drukowanej albo w telewizji można liczyć się z tym, że w ruch pójdą emocje. Dlaczego? Bo Panie i Panowie dziennikarze z upodobaniem próbują na swoją modłę wmówić wszystkim, że internet to siedlisko szatana, onanistów i faszystów…

Dziennikarze w Polsce są zgodni: wszyscy, których rodzice nie kochali w dzieciństwie są obecni w Internecie – w przeciwieństwie do mediów tradycyjnych w których obowiązuję savoir vivre, całowanie w rączki, ę i ą, wersal, dziennikarze raczą swoich czytelników i słuchaczy intelektualnymi perełkami a komentujący wznoszą się na wyżyny krasomóstwa. Wszystkie media są dobre tylko ten cholerny Internet to bagno. Dziennikarzom takim jak Tomasz Lis, Kamil Durczok czy Rafał Ziemkiewicz przez usta by nie przeszły wyraz powszechnie uważane za obraźliwe.

Najpierw nerwy puściły naczelnemu Dziennika Robertowi Krasowskiemu, który poprosił aby go pocałować w dupę. Efektem (ironizuję oczywiście) było powzięcie przez wydawcę decyzji o fuzji Dziennika i Gazety Prawnej.

Nie wiem czy Robert Krasowski naprawdę nie wiedział, że takim tekstem postawi swoją osobę na równi z anonimowymi trollami strzelającymi zza węgła wszelakimi inwektywami? Jako dziennikarz, osoba zawiadująca pismem powinien umieć trzymać nerwy i emocje na wodzy. W mojej ocenie stracił więcej niż zyskał tak „dramatycznym” apelem, który przypomnijmy został wystosowany po dość mało smacznej aferze z ujawnianiem danych pewnej blogerki.

Robert Krasowski tak próbował tłumaczyć niecne czyny złych użytkowników sieci stosując analogię:

„Podobno kultowym filmem w Waszym światku jest Matrix. Więc zrozumiecie metaforę. Nie ma w Was nic z wielkości Neo. Jesteście Cypherami, małymi tchórzliwymi kolaborantami, którzy walkę z Matrixem przy pierwszym ryzyku zamienią na służbę. Demaskowanie Was to jak grzebanie w błocie, dlatego wolimy po staremu pisać o politykach. To też bagno, ale jego mieszkańcy przynajmniej nie płaczą ze strachu”

Ktoś powinnien wytłumaczyć Robetowi Krasowskiemu, że prawdopodobnie część z komentujących na forach Dziennika urodziła się długo po tym jak Matriks wszedł do kin i mogą wogóle nie wiedzieć do czego pije naczelny Dziennika.

Na koniec jednak R.K. się zreflektował, że niczym Kserkses porywa się z biczem na morze:

„PS. Przepraszam większość internautów za powyższy list. Oczywiście nie jest on skierowany do nich, a tylko do tej wąskiej i hałaśliwej grupy, która samozwańczo nadała ton polskiej sieci. Co do tytułu listu wyjaśniam, że nie kieruję go do wszystkich obrońców Kataryny. Wielu z nich to poważni blogerzy i forumowicze, którzy posługują się rzeczowymi argumentami. Spór dotyczy jedynie tej hałaśliwej grupki, która za chwilę zacznie mnie wyzywać od zdrajców, żydów, pedałów, komuchów i szwabów. Jak sądzę, wszyscy mamy ich dość.”

Ufff. Nie komentowałem sprawy Kataryny więc to nie mnie poproszono o całowanie czyjegoś zadka. Thanks god.

Potem tematem zajął się Jacek Żakowski dając upust swojej kreatywności proponując jedynie słuszne rozwiązanie:

„”jest takim samym plugastwem bez względu na to, czy się komuś podoba, czy też godzi się na nie z oszczędności albo w poszukiwaniu zysku. Człowiek, który nie umie uczciwie prowadzić interesu, powinien się z niego wycofać. Kropka. Gdy się nie wycofuje – ponosi odpowiedzialność. Jeśli właściciel lub szef portalu czy strony nie jest w stanie zorganizować albo sfinansować nadzoru zapewniającego przestrzeganie standardów, powinien zamknąć portal albo stronę. I tyle.”

I na pewno Redaktor Żakowski byłby dobrym człowiekiem do opiniowania co jest dobre, morlane i prawe. Ja pierwszy zgłaszam jego kandydaturę prosząc aby zabrał się do weryfikacji od forów Onetu I Gazeta.pl.

Nie wiem dlaczego, ale takie odkrycia dokonywane przez dziennikarze z dużym stażem w mediach są dla mnie sygnałem nad zastanowienie się nad kondycją całej branży:

„Co dzień zamiast w internecie wymieniać argumenty – wymieniamy obelgi. Zamiast się nawzajem przekonywać – nawzajem się obrażamy.”

A takie kategoryczne stwierdzenia niestety ale budzą wesołe iskierki w moich oczach:

„Polska debata jest chora Bardzo chora. Najgroźniejszym nośnikiem tej choroby stał się, niestety, internet. Medium, które w wielu krajach zdemokratyzowało debatę, odbudowując pluralizm i ożywiając więdnącą demokrację.”

Drogi Panie Redaktorze Jacku Żakowski – a skąd idzie przykład? Co było pierwsze: Internet czy „IV władza” ze swoimi tytułami, stacjami i bohaterskimi dziennikarzami stojącymi na straży porządku i moralności? Kto pisał pamflety obrażające przeciwników politycznych na żadania konkurencyjncych stacji i polityków? Kto prowadził „śledztwa”, wyciągał „kwity”? Jakim językiem posługiwały się pisma odwołujące się do tradycji „narodow-katolickiej” zanim nikt jeszcze nie myślał w ogóle o Sieci? Kto jak nie dziennikarze dali się wciągnąć do gry polityków, koncernów w zamian za stanowiska i wynagrodzenia?

Z Jackiem Żakowski polemizował Michał Olszewski i Paweł Wujec – niestety argumenty Michała i Pawła są z innej planety bo Jacek Żakowski w audycji w TokFM ustawił ich jako chłopców do bicia za całe zło tego świata i niechętnie przyjmował merytorycznie podawane fakty.

Miałem poczucie, że gdyby któryś z reprezentujących Gazeta.pl przyznał się, że tak naprawdę koncer Agory opłaca niektórych trollujących osobników na forach portalu to rozmowa byłaby milsza (z drugiej strony paranoja – TokFM należy do Agory więc dziennikarz tego samego koncernu każe się tłumaczyć innym pracownikom tego samego koncernu w audycji na żywo – siła demokracji :)

Felieton „Polityki” zatytułowanego „Ch@mstwo” na tym tle jawi się jako po prostu socjologiczne spojrzenie na to „co w sieci siedzi” ale bez zadęcia i „och i ach” (może dlatego, że osobami poproszonymi o opinię były w większości młode osoby aktywnie używające Internetu jak Dominik Batorski czy Marta Klimowicz?).

A na koniec Newsweek, który w końcu „wypalił” artykułem o rezygnacji siatkarki z czego powstała teza, że internet teraz służy do zaszczuwania ludzi (w domyśle – jak Świeniewicz grała dobrze to internauci ją głaskali ale jak zaczęła grać kiepsko to tak ją nastraszyli, że dziewczyna rzuciła kadrę).

Violetta Ozminkowski dowodzi, że siatkarka Dorota Świeniewicz, koledzy z redakcji Newsweeka też są poddawani naciskom, oczerniani, doprowadzani do skrajności i generalnie mówiać gnojeni. Nie wiem czy Pani Violetta wie, że istnieje coś takiego jak policja? Czy dorosła kobieta, dziennikarka nie umie wystąpić z wnioskiem do odpowiednich organów w sprawie wszczęcia śledztwa o pomówienie czy zniewagę?

Panie i Panowie dziennikarze z Newsweeka – zamiast robić z siebie ofiary poproście administratora Waszego forum czy poczty o przesłanie odpowiednich danych odpowiednim władzom w celu wszczęcia postępowania i ukarania winnych. To takie proste.

Co do samej Doroty Świeniewicz moim zdaniem prawda leży po środku – poziom debilizmu w Sieci jest ogromny ale też niestety poziom odporności psychicznej danej jednostki jest mały jeśli podejmuje taką decyzję pod wpływem krytyki (chamskiej, anonimowej, bezczelnej). Idąc tym tropem zwłoki Adama Małysza powinny dawno się rozkładać gdzieś w Wiśle a nasza kadra narodowa piłki nożnej powinna grać w 3 góra 4 osoby z powodu plagi rezygnacji. A jednak grają. Ba nawet Artur „Borubar” Boruc gra.

Czekam na pierwsze rewelacje medialne o tym, że np. przez komentarze w sieci syn Edyty Górniak się jąka albo, że czyjeś małżeństwo się rozpadło bo żona zobaczyła profil męża na portalu randkowym. Wiem, że media są kreatywny i zapewne wiele rzeczy może się wydać „prawdziwym dziennikarzom” dziwne i nowe.

Panie i Panowie dziennikarze – zanim znowu ze zdziwieniem stwierdzicie, że oprócz Waszych audycji i dzienników jest inny, zupełnie inny świat którego nie rozumiecie poproszę Was o jedno: Stańcie do boju o uzdrowienie „waszych” mediów na które macie wpływ, które możecie kształtować i w których pracujecie zazwyczaj. Zanim wskażecie winnych zwróćcie wyciągnięty palec w swoją stronę. Za podjudzanie gości w studio, za robienie szopki z wyborów, za komentowanie takich akcji jak KDT gdzie próbowano z tego chuligańskich zamieszek zrobić drugi 11 września. I tak dalej i tak dalej.

Proszę Was zatem o akcję poparcia na rzecz wstrzymania antysemickich wystąpień Jerzego Roberta Nowaka, rozliczenie Leppera za lincze na funkcjonariuszach państwa, cofnięcie koncesji na nadawanie Radia Maryja i TV Trwam i wydawanie Naszego Dziennika, odsunięcie od zarządzania publiczną spółką TVP przez prezesa Farfała, wprowadzenie kar za pomawianie i lżenie dla posłów Kurskiego, Palikota, Niesiołowskiego.

Wymieniłem to co dla mnie nie jest do przyjęcia jako konsumenta mediów komercyjnych i publicznych w Polsce. Proszę o reakcję. Proszę o protesty, białe miasteczka, przykuwanie się łańcuchami do płotów, głodówki. Jeśli nie umiecie, potraficie albo wisi Wam to no cóż – może czas zmienić branżę na mnie „misyjną”?

Jeśli nie zaczniecie od swojego poletka to w sztucznym laniu łez, biadoleniu, waleniu na oślep i generalizowania pod dyktando spadających nakładów i presji działu sprzedaży jesteście mało wiarygodni. Szczególnie Wy, dziennikarze znający uroki pracy w redakcjach, korporacjach gdzie codziennie ten ohydny „infotejment” podwyższający sprzedaż ściera się z „prawdziwym dziennikarskim rzemiosłem”.

Znajdźcie sobie inne tamburyny i zapalczywie w nie walcie – mało to idiotyzmów codziennie opowiadają politycy wraz z Prezydentem na czele ku Waszej uciesze? Skoro Monika Olejnik może rozmawiać z Dodą a redaktor Najsztub z Jolą Rutowicz to chyba już „wszystko dozwolone”? Inaczej Wasza „słuszne” oburzenie będzie tak wiarygodne jak te pojękiwania pewnego fana w obronie swojego idola.

Jak to było? „Prędzej źdźbło trawy zobacz w oku bliźniego niż belkę w swoim”?

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon