Zaczęło się całkiem niewinnie od tego, że szukałem dla żony netbooka. Wrzuciłem zapytanie na blipa i flakera dostałem kilka cenny informacji i udałem się do sklepu w celu zasięgnięcia ostatecznej porady. Żona skuszona wizją profesjonalizmu i dobrej obsługi zaciągnęła mnie do sklepu Vobisu. Ponieważ byłem tylko głosem doradczym nie protestowałem, nie grymasiłem i nie robiłem fochów kiedy wybór padł na Acer Aspire One.
W sklepie Vobis (Złote Tarasy) kiedy żona płakała przy kasie ja włączyłem to małe cudo aby sprawdzić czy wgrany jest pakiet office oraz czy powiększona została pamięć. Przy okazji odpaliłem demo gry Air Strike 2, które zawiesiło kompa. Sprzedawca mruknął, że to na pewno przypadek. Żona w domu zaczęła przegrywać niezbędne dane po czym spakowała netbooka i poleciała na konferencję.
Na konferencji (siedmio dniowej) pierwszego dnia okazało się, że komp umarł – nie daje się odpalić. Wkurzenie, złość, lament. Po powrocie komp wylądował w salonie Vobis (gwarancję przezornie nabyliśmy na 3 lata). W momencie wręczania panu z salonu dowiedzieliśmy się, że a) naprawa może zająć do 3 tygodni b) na miejscu (w Polsce) nie naprawia się tego sprzętu tylko śle do Acer’a a ten do Czech c) na pewno wszystko zostanie szybko rozwiązane.
Po trzech tygodniach i braku kontaktu żona zadzwoniła. Dowiedziała się, że a) sprzęt został wysłany do krainy knedlików i Beherovki b) NIKT nie potrafi powiedzieć jaki jest status naprawy c) Vobis nie bierze odpowiedzialności za czas naprawy d) nie mogą wpłynąć na przyśpieszenie procesu.
Po czterech tygodniach i osobistej wizycie w salonie Vobisu stan naszej wiedzy powiększył się o dodatkowe informacje a) Czesi nie znają polskiego a Polacy czeskiego więc serwisy wymieniają się tylko oficjalnymi maila b)firma Vobis nie ma ŻADNEGO systemu do śledzenia reklamacji tego typu sprzętu c) nie, nie czują się odpowiedzialni za tak długi proces i nie dziwi ich to, że naprawa sprzętu w XXI trwa ponad 4 tygodnie.
Po czterech tygodniach i 5 dniach zadzwoniono i poproszono nas o odbiór naprawionego sprzętu z salonu. Komputer działa ale nie wiadomo co było przyczyną awarii. Serwis nie wystawił żadnego zaświadczenia (karta gwarancyjna jest dziewiczo pusta), nie wiadomo co uległo naprawie ani dlaczego cały proces trwał ta długo.
Wiem, że można szybciej bo kolega z Sony Vaio zgłosił usterkę, tego samego dnia pojawił się kurier, zostawił specjalne opakowanie, następnego dnia odebrał sprzęt i w ciągu dwóch dni laptop wylądował na biurku kolegi z notkę od samego szefa serwisu na europę z przeprosinami za wadliwie działające urządzenie. Ot inna kultura.
Żeby nie być gołosłownym zadzwoniłem do oficjalnego serwisu Vobisa, którego reklamówkę dostałem wraz z naprawionym netbookiem. Poprosiłem o wyjaśnienie przyczyn tak długiego procesu oraz procedury wysyłki do Czech. Odpowiedź jest udzielona profesjonalnie natomiast dla mnie termin, sposób obsługi na linii Vobis-Acer pozostawia wiele do życzenia.
I dla tego mam dylemat – w sumie usługa została wykonana, sprzęt naprawiony, klient dostał co chciał ale czy naprawdę to wymaga tyle zachodu, dzwonienia, przypominania i upominania? Jednak chyba usług firmy Vobis bym nie polecił – może jak wprowadzą sobie jakiś wewnętrzny system ticketów albo lepszą komunikację między działem sprzedaży a serwisem.
Rozmowa z serwisem Vobisu z 14 sierpnia 2009:
[audio:vobis.mp3]