Per aspera ad astra

Artur Kurasiński
9 października 2009
Ten artykuł przeczytasz w 4 minut

gwiazda kopernika

Czyli „przez cierpienie do gwiazd”. Cierpieć będziemy my jako widzowie a z gwiazd patrzeć na to będzie Mikołaj Kopernik. Po usłyszeniu informacji o powstaniu rysunkowej wersji biografii Mikołaja Kopernika byłem ciekaw co takiego „polska szkoła” animacji może nam zaproponować po Shreku, ToyStory, Final Fantasy, Obcych kontra Potwory (ale również po polskiej „Sztuce Spadania” T.Bagińskiego) i wielu innych filmach rysunkowych jakie powstały w ostatnich latach. Po zapoznaniu się z kilkoma dłuższymi fragmentami filmu opadła mi szczęka…

…z zażenowania. W skrócie: film rysunkowy „made in poland” „Gwiazda Kopernika” (na marginesie na stronie wytwórni tytuł filmu brzxmi „Gwiazda Mikołaja” bo taki był pierwotny tytuł. Widać nikt nawet nie zmienił materiałów na oficjalnej stronie filmu od czasów pierwszych pokazów…) to dwa lata pracy, 60 osób, z budżetem 6 milionów złotych powstała klasyczna „reksiowo-bolkowa” kupa (żeby nie powiedzieć dosadniej) z która zapewne twórcy z dumą będą krążyli po festiwalach aby zaprezentować „polską szkołę animacji” w pełnym blasku.

Powiem tak – ludzi, którzy zdecydowali się wydać kasę na ten gniot powinno się posłać na przymusowe leczenie poprzez oglądanie „Cartoon Network”. I to co najmniej przez rok czasu. Studio Filmów Rysunkowych z Bielska-Białej pokazało światu, że ma gdzieś postęp i techniki cyfrowe – niech se inni robią cudaczne filmy, my zrobimy nasz, polski film animowany. No i zrobili.

Kto to sfinansował? Oczywiście – ja, ty, społeczeństwo ponieważ film powstał w wyniku dofinansowania z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Jakby ktoś nie wiedział co to jest to jest taki podmiot w którym zasiadają „zasłużeni” polscy reżyserzy i przyznają sobie i swoim produkcjom finanse (bo bez niej nich większości filmów nikt by nie chciał wyprodukować). Nie wierzycie? Poczytajcie sobie. A ludzie krzyczą, że kasa z Unii jest przejadana przez naszych kochanych start-up’ owiczów.

Film jest tak tandetnie wykonany i tak jawnie „old schoolowy” pod kątem technik animacji, że pewnie gdyby twórcy się przenieśli w czasie 20 lat do tyłu zdobyli by Oskara. Niestety w dobie CGI i innych bajerów to co prezentuje ten film nadaje się do wtórnego obiegu VHS (tak bo po co DVD) od razu do hipermarketów z przeceną 50%. Żal czytać recenzje, które w większości mówią o chaosie w scenariuszu – z czym odbiorcy (czyli dzieci) mają problem bo nie są w stanie zrozumieć skrótów, symboli i atmosfery fikcji mieszającej się z realiami. Widać kaski zabrakło dla osoby, która by umiała powiedzieć jakie treści 3-5 latek w kinie jest w stanie zrozumieć.

A tutaj poczytajcie trochę bełkotu wyprodukowanego na potrzeby promocji tego dzieła:

„470 tysięcy rysunków – tyle było potrzeba, by powstała „Gwiazda Kopernika”. To pierwsza od 20 lat, czyli od czasów „Bolka i Lolka na Dzikim Zachodzie”, polska pełnometrażowa produkcja animowana dla dzieci zrealizowana przez ostatnie istniejące studio animacji w Polsce – Studio Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej.”

„Ogrom tej pracy robi olbrzymie wrażenie, zwłaszcza jeśli uświadomimy sobie, że wszystkie rysunki zostały wykonane ręcznie (na papierze lub komputerowym tablecie). Dla porównania: wyprodukowanie jednego odcinka „Bolka i Lolka” wymagało „tylko” około 5 tysięcy rysunków…”

Ręcznie!! Na kolana Industrial Light & Magic! Niech Weta Workshop spali się ze wstydu!! Co tam „Bolek i Lolek”! A „Pyza na polskich drogach”, „Kot Filemon”, „Reksio”, „Koziołek Matołek” czy „Pomysłowy Dobromir”? To są jeszcze lepsze odniesienia! Świat powinien nas szanować do cholery! Nie samymi Pokemonami człowiek żyje..

I mój ulubiony fragment pokazujący w jakich czasach żyją twórcy i dziennikarze łapiący się na PRowe bulszity:

„Film został wykonany w technice animacji klasycznej z elementami 3D, podobną do wykorzystanej w wielkim hicie dla dzieci pt. „Król Lew”. Zastosowanie komputerowo nakładanych świateł i cieni, a także trójwymiarowych dekoracji daje odpowiednie wrażenie przestrzenności.”

Gdzie temu filmowi do „Króla Lwa”? Chyba, że mówimy o materiale z którego zrobiony będzie nośnik na którym rozpowszechniany będzie potem film. Nic innego nie łączy „Gwiazdy Kopernika” z żadną przyzwoitą światową produkcją z ostatnich 20 lat. Obejrzyjcie sobie galerię – czy nie widać tam wsadzonych w tle zdjęć przedmiotów zresztą multiplikowanych bardzo mało udolnie? Tak teraz się robi kino, które ma przyciągnąć młodego widza wychowanego na amerykańsko japońskich kreskówkach? Jejku, jejku…

A jak próbują bronić swoje dzieło autorzy scenariusza?

„Chcieliśmy znaleźć bohatera, który byłby interesujący nie tylko dla polskich widzów. Kopernik znany jest na całym świecie, a czasy, w których żył to była taka prawdziwa unia europejska – wszyscy mówili po łacinie i nie istniały podziały na państwa i narody, tak jak my to dzisiaj rozumiemy. Opowiadamy o Koperniku, jako człowieku, który coś sobie wymarzył i poszedł konsekwentnie tą drogą, słuchał swojego głosu. To znakomity bohater dla dzisiejszego widza.”

I na sam koniec – polecam odwiedzić „stronę internetową” wytwórni aby zobaczyć jakie eony dzielą ją od stron innych wytwórni zajmujących się animacją i filmami rysunkowymi. I jak promuje swoje dzieło błyskając dwu klatkową animacją gwiazdki. Wot artysty!

UPDATE: Żeby nie było, że w Polsce jeśli chodzi o animację prym wiedzie ołówek i kartka papieru przypomnę tylko, że w „Piotruś i wilk” zrealizowana w łódzkim SE-MA-FORze animacja z wykorzystaniem lalek w 2007 zdobyła Oskara. Brytole mówią, że to oni zrobili cały film ale podobnie jak z Enigmą – przyznać się do błędu będą potrafili za jakieś 50-60 lat. Aha no i ważne: tę produkcję również sfinansował zły PISF. Czyli czasami im się udaje trafić z dobrą inwestycją. Szczere gratulacje.

UPDATE: O tym, że Polak potrafi wiedzą aż za dobrze producenci napojów wyskokowych – a co powiecie na polską…anime? Tak, dobrą, mięsistą anime made in poland. Można zrobić zajebisty film bez 6 baniek? Można.

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon