W fizyce istnieje pojęcie „równowagi dynamicznej„. Można ten termin zwizualizować pod postacią dwóch siłujących się atletów. Ich dłonie są splecione, twarze napięte ale ręce ani drgną. Obaj wkładają maksymalną energię w próbę pokonania przeciwnika ale dysponują podobną siłą. A co jeśli pojawi się i trzeci zawodnik i również będzie starał się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę?
Zidentyfikujemy graczy i ich produkty (podstawowe – nie wymieniam np. konsol, oprogramowanie typu iTunes nie są to największe):
Apple – telefon komórkowy, mobilny OS, komputer, tablet, oprogramownie (np. pakiet biurowy), sklep z aplikacjami
Google – telefon komórkowy, system operacyjny, wyszukiwarka, przeglądarka, mobilny OS, oprogramowanie, sklep z aplikacjami
Microsoft – system operacyjny, wyszukiwarka, przeglądarka, mobilny OS, oprogramowanie, sklep z aplikacjami
Różnice:
Apple nie ma własnej wyszukiwarki, Google ani Microsoft nie mają tabletu ani nie produkują komputerów. Microsoft nie ma własnego telefonu ( o czymś zapomniałem?)
To w sumie daje obraz rynku na którym działają trzy koncerny z bardzo mocno zazębiającymi się produktami i usługami. To co jest ciekawe to konsekwencja pewnych początkowych wyborów, która zdefiniowała linię podziałów.
Sojusz Google z Applem jest możliwy – Microsoftu z Apple czy Google raczej bardzo bardzo mało prawdopodobnym. Cierpka przyjaźń Apple z Google trwa jeśli ogranicza działania Microsoftu. Apple jednak rozdaje razy i MS i Google w rezultacie czego finałowo zostanie sam i będzie musiał walczyć z dwoma przeciwnikami. Kiedy to się stanie? Może wtedy gdy Apple wkroczn na teren do tej pory zarezerwowany dla Google czyli reklama online.
Jeśli iPad stanie się hitem i zbawcą prasy tradycyjnej to może być jednocześnie casus belli w działaniach z Googlem. Reklama, wpływy z abonamentów wpadną do kieszeni firmy Jobsa a wiadomo, że tort reklamowy w mediach drukowanych jest nadal większy niż ten online (szczególnie w USA) więc jest o co walczyć i ginąć.
Apple w tym układzie robi za „obrotowego” – nie ma własnej wyszukiwarki więc jest skazane na współpracę z którymś z dwóch rywali. Wygląda też na to, że elastyczność i gotowość do zawierania sojuszy (nawet jeśli tylko czasowych) z perspektywy czasu opłaca się bardziej niż „walka wszystkich ze wszystkimi” w wykonaniu Microsoftu.
Nie wierzę w branie pod uwagę dobra czy zdania użytkownika końcowego jeśli chodzi o takie strategiczne kwestie jak którą wyszukiwarkę wybrać i promować. Apple nie ma wyboru. Nienawidzi się z MS więc musi (choć nie chce) przyjać pod swoje skrzydła wyszukiwarkę Google.
Apple wycięło z iPada obsługę Flash firmy Adobe. Podobnie jak w wypadku OS iPhone’a oprócz przeglądania serwisów wideo typu YouTube. Dlaczego zatem nie możesz zobaczyć reklamy we flashu a możesz streaming teledyku? Bo w drugim wypadku to jest kwestia deal’u z Google.
Poza tym Apple musi być konsekwentne – nie wpuściło Adobe do iPhone’a (darmowe flash gierki nie mogą być przeciwagą dla AppStore – to by rozwaliło ten model biznesowy) więc w iPadzie też nie będzie. Może będzie uwierzytelnianie niektórych stron (np. NewYorkTimes tak ale MiniClip już nie).
Teraz kiedy YouTube przechodzi na HTML 5 cholera wie jak się potoczą losy YT – Apple nie może ot tak wyłączyć obsługi HTML5 ten ruch byłby kompletnie nie zrozumiały dla użytkowników. HTML 5 jest zresztą całkiem sexy dla Apple – pozbywa się całkowicie flasha (wykorzystywanego w serwisach streamingujących).
Co teraz zrobi Microsoft? Jeśli spojrzeć na historię pojedynku „iPod-Zune” to MS powinnien szybciutko ogłosić i pokazać swój tablet. Tak samo jak ostro promować swój mobilny OS. Nie zwojują dużo ale zdobędą mały przyczółek- może to będzie wstęp do innych aliansów (np. z HP i jego tabletem?).
Google ogłosiło, że nie będzie supportować produktu firmy Microsoft IE6. Czemu? Po to aby odciągnąć użytkowników od IE na rzecz Mozilla oraz Safari. Czemu Mozilla – bo Google woli wspierać konkurenta Microsoftu na rynku browserów (Google daje kasę na fundację Mozilla). Czemu Safari? Bo Apple nadal wykorzystuje w swoich aplikacjach wyszukiwarkę Google. Poza tym w zarządzie Apple i Google jest ta sama osoba – Eric Schmidt (sprostowanie – była przez 3 lata, Schmidt zrezygnował w 2009 roku).
Jednak Steve Jobs pomimo Apple wprowadza iPada – ni to netbook ni to tablet. iPad ma własny OS. Komu to przeszkadza? Google oczywiście. Ta firma przecież przymierzała się do wprowadzenia własnych netbooków z własnym systemem.
Teraz „niby netbook” wypuścił Apple. Jest pierwszy, zgarnie premię za zdobycie i „skonwertowanie” early adopters. Google wejdzie zatem spóźniony w częściowo zajęta niszę. Z produktem, który nie będzie tak sexy ani tak interesujący jak iPad.
Wszystkie trzy firmy działają zatem w bardzo podobnych niszach z różnymi efektami. Apple dostaje premię za wizjonerstwo i konsekwencję działań, Google rozpycha się na rynku wyszukiwarek, reklamy i aplikacji SaaS a Microsoft próbuje podgryzać to Apple to Google’a próbując nadrobić straconą pozycję.
Niezależnie jaki będzie wyniki tej rozgrywki między tymi „siłaczami” rynek będzie kształtowany przez produkty i usługi właśnie tych firm. Reszta podmiotów w branży (i nie tylko) ma „tylko” możliwość wybrania strony.
To co te firmy zrobią wpłynie na najważniejsze sektory mediów i technologii. To zdecydowanie zdrowsze niż obserwowanie pojedynku między dwoma firmami.
Konkurencja jest zdrowa i potrzebna jak nigdy dotąd.