Tak, to naprawdę bardzo proste. Wystarczy zająć się poważnym problemem, którego rozwiązanie realnie wpłynie na ludzkość. Aha i co oczywiste – zapomnijcie o „nowych technologiach” i „mediach elektronicznych”. Internet świata nie zbawił i nie zbawi…
Jak bardzo dziwnie (szczególnie dla użytkowników serwisów społecznościowych, mikroblogowych i tym podobnych) by to nie brzmiało na Internecie nie da się ani zarobić ani za jego pomocą skutecznie zmienić świata. Wiem, wiem – przecież miliardy są płacone za Skype’y, MySpace’y czy YouTube’y tego świata – zgoda ale płacone za ich przyszłe zyski w nadziei, że takowe wygenerują.
Przykład Facebook’a i Twitter’a pokazuje to wyraźnie – te dwa serwisy stały się naczelnym tematem mediów elektronicznych piszących o Internecie. Ewaluacje Facebooka rok temu opiewała nawet na 15 miliardów dolarów.
Niestety – ani Facebook (z 400 milionami użytkowników) ani Twitter (około 25 milionów użytkowników) nie zarabiają takich kwot na jakie liczy rynek – (Twitter planował na koniec 2009 roku zarobić 400 tys. dolarów, Facebook liczy na 300-500 milionów dolarów).
Oczywiście prognozy są bardzo dobre i Facebook liczy nawet na 700 milionów dolarów przychodu w 2010 roku natomiast porównując to do innych serwisów z (np. taki LinkedIn może zarobić 300 milionów z liczbą użytkowników opiewającą na 60 milionów) nie wygląda to tak dobrze.
Wróćmy zatem do pytania postawionego w tytule – co zrobić aby zmienić świat (i przy okazji) zarobić kupę szmalu? Odpowiedzi należy szukać rozglądając się wokół siebie: likwidacja głodu na świecie, dostarczenie czystej wody rejonom świata, które jej potrzebują, wynalezienie lekarstwa na raka i HIV, dostarczenie tańszych źródeł energii (najlepiej opartej o energię słoneczną), poprawienie opieki medycznej itd. itp.
Brzmi strasznie nudno? Zapewne słyszeliście to już tysiące razy. I macie rację – to są problemy, które nie zostały rozwiązane do tej pory a co gorsza powstają nowe (np. cyfrowe wykluczenie, bezpieczeństwo w Internecie itd.). Innymi słowy – część problemów rozwiązujemy ale pojawiają się nowe (częściowo w wyniku wprowadzenia rozwiązań poprzednich problemów..).
Lista wyzwań stojących przed naukowcami, które mają bardzo duży wpływ na życie każdego obywatela naszego globu znajdziecie tutaj.
Bardzo ciekawe wnioski wysnuwa autor artykułu zauważając, że obecnie „ciśnienie” inwestorów i osób oceniających projekty na technologię i rozwiązania, które są bardziej „sexy” dla mediów (coś w stylu „…20-to letni student został milionerem dzięki zakupowi domeny za 1 pln i pomysłowi na serwis społecznościowy…”) przesłaniają ich wartość użyteczną.
Komisja odrzuciła rozwiązanie pozwalające na komunikowanie się między ochotnikami a mieszkańcami wiosek, którzy potrzebują pomocy medycznej za pomocą SMSów a wybrała technologię zbierania i liczenia głosów w ankietach. Wśród ludzi oceniających byli ludzie z Zynga, Facebook, Y-Combinator. Trudno zarzucić im, że się nie znają na nowych technologiach – ale czy znają się na rozwiązywaniu prawdziwych problemów?
Producent m.in. pościeli firma Remes zarabia rocznie 100 milionów złotych na sprzedaży swoich produktów (głównie staruszkom). Firma interaktywna K2, giełdowa spółka wytwarzająca zaawansowane rozwiązania dla web i mobile miała w 2008 roku 40,8 milionów złotych obrotu z czego 2,7 milionów zysku.
Zguglujcie sobie ile zarabiają (zarobki nie obrót) rocznie takie serwisy jak: GoldenLine Fotka, Blip, o2, Onet, czy Nasza-Klasa. Zdziwicie się jak obroty firm, które znacie bardzo dobrze z przestrzeni Internetu są bardzo niskie w porównaniu do firm „starej gospodarki”.
I nic nie zapowiada się na to aby któryś z tych portali czy serwisów od list zakupowych na telefony komórkowe przeskoczył w zyskach takie podmioty jak: Pekao, Orlen czy ITI. Ba, gwiazdy „nowej gospodarki” nawet nie zbliżają się do rynkowych „średniaków” w obrotach i zyskach. Czemu więc są takie fajne? Bo kochają je media – nie rozumieją ale kochają bo są czymś nowym.
Co lepsze -porównajcie to potem do obrotów i zysków firm zajmujących się tak mało „fajnymi” rzeczami jak recyklingiem, produkcją ścianek działowych, czy sprzedażą części samochodowych. Okazuj się, że budka z kebabem, hurtownia alkoholu czy franczyza McDonald’s (w dobrej lokalizacji) może stać się lepszym źródłem przychodu niż bawienie się w kolejny „innowacyjny serwis społecznościowy dla…”.
Zanim wyciągniecie rękę po „innowacyjną” kasę z PARP może lepiej zrobić coś takiego. Bez kasy z podatków rodaków, cwanych inwestorów i nadymanych biznes planów.
Przeproście się więc z ambicjami swoich rodziców („synu, chciałbym abyś został dentystą„), wywalcie TechCrunch i Mashable z RSSów , chrzańcie barcampy i geekowe nasiadów z linuksiarzami (którym tak naprawdę marzy się zajęcie pozycji Windows w świecie OS) i zacznijcie myśleć co Wy byście chcieli zmienić w otaczającym świecie. Tak naprawdę czego byście potrzebowali i chcieli.
W tym realnym świecie.