Jak donoszą Wirtualne Media wszystko wskazuje na to, że w naszych mieszkaniach pojawią się listonosze aby sprawdzać czy mamy telewizor i czy płacimy za niego abonament. W razie uchylania się od płacenia mogą nałożyć karę w wysokości „trzydziestokrotność miesięcznej opłaty abonamentowej obowiązującej w dniu stwierdzenia używania niezarejestrowanego odbiornika”…
Co tam misja telewizji publicznej. Co tam tworzenie egzotycznych koalicji między PiS a SLD. Teraz wszyscy Ci, którzy posiadają w swojej firmie czy mieszkaniu telewizor zostaną poddani sprawdzeniu czy regularnie płacą abonament. Poczt Polska obok Urzędu Skarbowego będzie ściągała z nas płatności i wlepiała kary. Dla Poczty Polskiej może to być sposób na wyjście z kryzysu (bo w Polsce tylko 40% gospodarstw domowych i tylko 5% firm regularnie płaci abonament radiowo telewizyjny) więc parę złociszy z tego procederu wpadnie. Pytanie tylko jak to wpłynie na wizerunek (umówmy się: tragiczny) tej instytucji kiedy jej pracownicy przy okazji roznoszenia ren będą myszkowali po mieszkaniu?
„We wtorek Trybunał Konstytucyjny, rozpatrując wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich, orzekł, że obecne przepisy dotyczące kontroli opłacania abonamentu rtv i jego egzekucji w przypadku zaległości nie naruszają konstytucji”.(…) Trybunał we wtorek wypowiedział się m.in. o ścieżce egzekucji zaległego abonamentu. „Użytkownik niezarejestrowanego odbiornika po otrzymaniu decyzji kierownika Centrum Obsługi Finansowej (Poczty Polskiej – red.) ma 14 dni na zapłatę kary albo odwołanie się do ministra; gdy decyzja stanie się ostateczna, kierownik powinien wysłać upomnienie, a po siedmiu dniach wystawić tytuł wykonawczy i skierować go do organu egzekucyjnego, czyli właściwego miejscowo naczelnika urzędu skarbowego” – mówił sędzia TK Mirosław Wyrzykowski uzasadniając orzeczenie. Dodał, że „organ egzekucyjny może zastosować każdy środek”, ale powinien wybrać najmniej uciążliwy dla zobowiązanego.”
Pomijam kwestię braku kontroli na co idą pieniądze zabrane mi pod pozorem ratowania telewizji i radia publicznego. Bo Nie chcę płacić za agresywno-wyznaniowe programy w stylu „Warto Rozmawiać”. Nie chcę płacić za pensję Dyrektora Sobali w Trójce. Nie chcę fundować zwolnień i odpraw wszystkim „politycznym” działaczom PiS i SLD, którzy wcześniej czy później zostaną wykopani z zarządów przez kolejnych chętnych partyjnych działaczy.
Pomijam to, że w molochu z Woronicza nie pieniądze są problemem ale rozpasanie struktur, ilość związków zawodowych, inercja, brak planów na rozwój i petryfikowanie układów z PRL. Każde pieniądze zostaną skonsumowane w najmniej odpowiedni sposób jeśli nie dokona się radykalnej zmiany w zarządzanie spółką Państwa (a to próbowało robić już wielu prezesów TVP. Żadnemu się nie udało).
Teraz więc Państwo wyciąga rękę i każe płacić obywatelom za wszystko: błędy polityków, brak programu naprawczego, koalicje mające na celu zawłaszczenie ideologiczne poszczególnych programów.
Chrzanić to. Najciekawsze jest dla mnie jaka jest definicja „odbiornika TV”? Czy w czasach kiedy telewizję mogę odbierać za pomocą karty telewizyjnej wpiętej do komputera czy poprzez telefon wszystkie sprzęty posiadające a) możliwość wymiany danych z Internetem b) posiadają wyświetlacz nie powinny być traktowane jako „odbiornik TV”?
Co w przypadku kiedy jestem płatnym abonentem np. sieci kablowej? Czy płacą co miesiąc jemu za usługę nie płacę jednocześnie już jakiegoś abonamentu (w domyśle – niech operator rozlicza się w moim imieniu z odpowiednim urzędami).
A na koniec żeby było weselej:
„Jeśli ktoś jednak odmówi wpuszczenia kontrolera, to na tym kontrola musi się skończyć. Sporządzamy jedynie notatkę i sprawozdanie dla KRRiT, ale fakt niewpuszczenia nie oznacza nie rejestracji odbiornika””
Czyli martwe prawo ale prawo?