Facebook jako platforma dla e-commerce. Za i przeciw.

Artur Kurasiński
9 grudnia 2010
Ten artykuł przeczytasz w 3 minut

Sprzedaż swoich produktów na Facebooku w Polsce oferują już między innymi inFlavo, Shop@Social czy IAI-Shop.com. Facebook to monstrum społecznościowe i wydaje się, że e-commerce powinien być tam prosty, łatwy i przyjemny. Ku zaskoczeniu wielu (większości?) zabawa w sprzedawanie na Facebooku ma się nijak do dotychczasowej praktyki…

ARGUMENTY PRZECIW:

> Ciągłe zmiany FB jako platformy
Widzieliście zmiany wyglądu i funkcjonalności Waszych profili na FB? Takich zmian było i będzie bardzo dużo. Jak część z Was zauważyła poznikały zatem wyuczone ścieżki poruszania się po serwisie i trzeba od nowa uczyć się nowych. W normalnym sklepie budujemy tak „ścieżkę” klienta aby w jak najbardziej logiczny, intuicyjny i ergonomiczny sposób klient wybrał produkt, wrzucił go do koszyka i kupił. Co zrobi Twój klient kiedy przy następnej wizycie zmieni mu się całkowicie wygląda layout sklepu i nawigacja?

> Regulamin Facebooka

Na ten temat może powiedzieć coś właściciel marki Obssesive czy Polpharma, Jacek Gadzinowski czy Kataryna – wszystkich wymienionych łączy fakt, że Facebook uznał ich konta za niezgodne z zapisami regulaminu i usunął. Czy naprawdę chcecie się bawić w biznes, inwestować w reklamę, relacje z klientami na platformie na której jakiś gość zza wielkiej wody stwierdzi, że nie podoba mu się Wasz wciśnie przycisk „delete”? Fajnie zobaczyć napis „konto usunięte” kiedy właśnie puściliście ogólnopolską reklamę swojego sklepu?

> Filozofia „walled garden”

Facebook nie jest indeksowany przez Google. Jest zamkniętym ekosystemem. Światem w świecie. Nikt kto nie ma konta na Facebooku nie kupi Waszych produktów. Układ zamknięty prawie samowystarczalny..

> Wielki nieobecny
Facebook nie istnieje w polskim prawodastwie. Nie podlega polskim sądom czy procedurom prawnym. Nie musi być transparentny. Może robić co mu się chce, kiedy mu się chce. Nie musi odpowiadać na Wasze maile z pytaniem dlaczego usunął Wasze konto. W zasadzie ciężko jest Facebooka zapytać o cokolwiek – przecież to jest firma anglojęzyczna więc po polsku rozumieć nie muszą. W przypadku problemów z kontem – nie możecie liczyć, że ktoś odpowie Wam szybko i sprawnie. W zasadzi nie możecie liczyć na nic.

> Odcięcie od Google
Tak to jest problem. Nie macie żadnego wpływu na pojawianie się w wynikach wyszukiwań, pozycję Waszego produktu czy sklepu. Nie możecie nic zrobić poza modelem CTR i zakupem reklam w Facebooku. Brak SEM dla wielu będzie oznaczał „nie wydam żadnej kasy na cholernego gugla”. Zgadza się. Tylko, że również nie będziecie mogli realnie wpływać na promocję Waszego sklepu. Coś za coś.

> Reklama sklepu na Facebooku
Albo spamowanie kont fanów informacjami o promocjach albo zakup reklam graficznych. Nie bardzo jest jak dotrzeć z reklamą z zewnątrz do zamkniętego serwisu..

> Ubogość narzędzi do analizy
Ok, zdecydowałem się założyć sklep na Facebooku. Chcę badać kto kupił moje produkty, jakie strony odwiedził, ile czasu na nich spędził. Chcę poznać lepiej moich klientów – skąd przyszli, w co kliknęli,o której godzinie odwiedzili mój sklep i gdzie mieszkają. Jeśli chcę znać te informacje skazany jestem w zasadzie tylko na narzędzia dostępne po stronie Facebooka (czyli dające bardzo mizerne dane). Nie będę wiedział w zasadzie nic o moich użytkownikach jeśli sami tego nie napiszą w formularzu zamówienia..

> Niska konwersja
Użytkownicy Facebooka nie logują się do tego serwisu po to aby kupować tylko żeby się komunikować. Nie wiedzą nic o sklepach, nie mają świadomości, że ktoś coś może im zaoferować. Stąd niskie współczynniki konwersji działających na Facebooku sklepach (średnio grubo poniżej „standardowej polskiej” konwersji).

> Plany Facebooka
Tego elementu bałbym się najbardziej. Facebook to narzędzie służące kolekcjonowaniu informacji o sobie i swoich „znajomych”. To nie jest narzędzie dla e-commerce. To nie jest platforma powstała po to aby pomagać ludziom robić zakupy online. To jest tak jakbyście próbowali z samochodu zrobić łódkę. Da się – trzeba dużo przyspawać, poklepać młotkiem i całość będzie nawet pływała. Po Facebook Deals i Places osobiście zastanawiam się czym naprawdę Zuckerberg nie będzie chciał zagarnąć sprzedaży dla siebie.

Jak to może zrobić? No cóż – po prostu pewnego dnia pojawią się „profile e-commerce’owe” za pomocą których będzie można prowadzić sprzedaż (ze wsparciem narzędzi, analityki, płatności). Dodatkowo może pojawi się opcja rejestracji profilu jako „shop” (czyli coś w stylu „nike.shop.facebook”) a także wyszukiwarka produktów zintegrowana z polem search. Dodając do tego opcję geolokalizacji oraz tworzenia kuponów daje to magiczny wehikuł za pomocą którego i TESCO i Pan Kazio z Teksasu czy Świebodzina (pozdrawiam Jezusa oraz finalistkę Top Model!) będą mogli „dotrzeć do 500 milionów użytkowników na całym świecie”.

ARGUMENTY ZA:

> Niska cena
Większość ofert polega na dodaniu facebookowej „skórki” za pomocą której w sposób automatyczny importujemy swoje produkty. Nie ma w tym nic skomplikowanego stąd taka cena (w IAI koszt miesięcznego abonamentu wynosi 49 pln netto)

> Efekt „innowacyjności”, PR
Dla wielu firm wejście na Facebooka od strony sprzedaży może być ciekawym pretekstem do wysłania paru informacji prasowych.

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon