Star Wars Universe: The Dawn of Heroes czyli Polacy w kosmosie

Artur Kurasiński
21 grudnia 2010
Ten artykuł przeczytasz w 7 minut

AK74 – Piotrze ile razy widziałeś wszystkie części Gwiezdnych Wojen? Znasz na pamięć każdą klatkę tych filmów?

Piotr Wojdasiewicz – Zawsze, kiedy odpowiadam na to pytanie, lekko się czerwienię. Głównie dlatego, gdyż boję się, że ktoś mógłby mnie wziąć za wariata (śmiech). Widziałem wszystkie epizody łącznie ok. 800 razy. Od około pięciu lat nawet już tego nie liczę dokładnie, choć były czasy kiedy jeszcze jako nastolatek zapisywałem sobie liczbę zaliczonych projekcji w specjalnym zeszycie. Ostatnio jednak już rzadziej oglądam całe epizody, raczej siadam i odtwarzam sobie najciekawsze momenty… Epizod po epizodzie.

AK74 – Oprócz bycia fanami Ty i Twój zespół zrobiliście grę przeglądarkową osadzoną w realiach uniwersum GW (Star Wars Universe: The Dawn of Heroes). Z kim negocjowaliście prawa do marki, logo? Jak wygląda sprawa tantiemów w takim projekcie – George Lucas daje zarobić czy jest pazernym partnerem?

PW – Nasza gra od początku jest autorskim projektem i powstała całkowicie z naszej inicjatywy. To odróżnia ją od reszty starwarsowych gier, które tworzone są na zamówienie Lucasfilmu – dlatego proces zdobywania licencji jest zupełnie odmienny, powiedziałbym nawet, że jest niezłym wyzwaniem (śmiech). Jesteśmy już po wstępnych rozmowach z przedstawicielstwem marki George’a Lucasa w Polsce – firmą Plus Licens. Aby ostatecznie otrzymać licencję na produkt musimy przejść przez żmudny proces administracyjny – w naszym wypadku najlepiej jest zaprezentować gotowy, skończony produkt.

Dopiero wtedy będzie możliwa rzetelna wycena gry. Stąd też potrzeba beta testów oraz zaproszenie do współpracy środowiska fanowskiego i graczy, któremu de facto ten produkt chcemy zadedykować. Natomiast, jeśli chodzi o George’a Lucasa, to jako wieczni optymiści liczymy, że nie będzie zbytnio pazerny (śmiech).

AK74 – Czym jest a czym nie jest SWU? Na pewno to CRPG i na pewno strategia co już powoduje, że przed moimi oczami ukazują się tysiące współczynników, ikon i statusów potrzebnych żeby kierować postacią i bawić się grą…

PW – Na pewno nie będzie to kolejna sztampowa gra ze świata Star Wars. Od samego początku zespół pracujący nad grą chciał zerwać z dobrze znanym, ale już przewidywalnym wszechświatem odległej galaktyki. Powiedzieliśmy „stop!” kolorowej atmosferze i sielankowości. Postawiliśmy za to bardziej na klimaty bliskowschodnie i orientalne przemieszane z lekko postapokaliptycznym obrazem świata znanego z gier typu Fallout. W SWU walczymy więc na arenie, gdzieś na zapomnianej przez wszystkich planecie, w czasach, kiedy galaktyka ma dość ideałów i wzniosłych haseł.

Liczy się pieniądz, krew na piasku areny i orgiastyczne zabawy. Chciałbym też zaznaczyć, że w SWU (w odróżnieniu od dotychczasowych gier SW) nacisk położony jest na integrację graczy i współdziałanie. Samotni jeźdźcy nie mają co liczyć na osiągnięcie wybitnych rezultatów, od samego początku ważna będzie drużyna jako podstawowa jednostka organizacyjna.

Oczywiście, jak każda gra CRPG, także i nasza będzie oparta na współczynnikach, ale wydaje mi się, że znaleźliśmy złoty środek – nawet osoba, która nie lubi zagłębiać się w statystyki z wielką łatwością odnajdzie się w mechanice gry. Wychodzimy z założenia, że satysfakcjonująca rozgrywka opiera się na sercu użytkownika do zabawy, a nie rozumie do liczenia cyfr.

Abstrahując od powyższych informacji, gra Star Wars Universe to przede wszystkim jedna z części całego jabłka jakim jest nasz projekt (ponadto portal, audycja Schaby Jabby, sklep, fundacja). SWU będzie bardzo ściśle połączone z portalem Star Wars Extreme – do tego stopnia, że część bonusów będzie przyznawana za działania na portalu. Mam tu na myśli takie, które przynoszą korzyść całej społeczności fanów, np. napisanie ciekawego artykułu lub narysowanie obrazka na zadany temat.

Dzięki tej swoistej fuzji dużą część doświadczenia gracze będą mogli zdobyć nie tylko przez pokonywanie niezliczonej liczby przeciwników, ale także poprzez realizowanie się twórczo, co będzie skutkować nie tylko rozwojem samego gracza na wielu dodatkowych płaszczyznach, ale i korzyścią dla samego projektu.

AK74 – Jak wygląda rozgrywka, ile zajmuje przeciętnie jedna sesja?

PW – Nikt nie lubi nudy, zwłaszcza w grach, dlatego postawiliśmy na dynamiczną rozgrywkę. Walka toczy się w turach, ale gracz ma około 30 sekund na ruch. W zależności od wielkości areny, liczby i taktyki graczy jedna rozgrywka na arenie może zająć od 5 do 30 minut. Oczywiście wiele zależy od balansu statystyk, my jednak będziemy dążyć do takich właśnie efektów. Zapewniamy, że przez te 30 minut gracz nie będzie się nudził, a wręcz dopiero wtedy doceni strategiczny aspekt walk, jaki można u nas osiągnąć.

AK74 – Jak wygląda zespół, który pracuje nad SWU? Skąd mieliście finansowanie tego projektu i jaki model biznesowy przyjęliście?

PW – Jeśli miałbym słowami oddać specyfikę naszego teamu użyłbym trzech słów: „Fanboye w garniturach” (śmiech). To, co nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, to widok kilku gości, którzy, spełnieni w swoich zawodach, często piastujący wysokie stanowiska w swoich firmach, spotykają się na taniej pizzy i kilka godzin gadają (raczej krzyczą!) o Jar Jarze, kłócąc się czy był fajny czy jednak niefajny… Tacy jesteśmy. Wśród nas jest dwóch prezesów świetnie prosperujących firm, kompozytor, niezwykle utalentowani graficy i programiści, a nawet lekarz – szkoda, że nie psychiatra… (śmiech)

Skorzystaliśmy z funduszy unijnych dzięki wsparciu inwestora. Pozyskaliśmy go dzięki dwóm względom – mieliśmy już zaakceptowany wniosek o dotację unijną, z dokładnie i rzetelnie rozpisanym projektem, poza tym okazało się, że kocha Gwiezdne wojny niemal nad życie. Trudno mi powiedzieć, co przeważyło szalę – czy profesjonalne przygotowanie i spójna wizja całości, czy też słabość do mieczy świetlnych (śmiech).

Jeśli chodzi o grę, sama rozgrywka i dostęp do niej będzie zawsze darmowy – nie tylko teraz, kiedy testujemy betę i staramy się o licencję, ale nawet wtedy, gdy ją otrzymamy – zresztą takie było założenie od samego początku, w dokumentacji do UE także. Ewentualnie, po otrzymaniu akceptacji od Lucasfilm, może zostać wprowadzony rozsądny system dobrowolnych mikropłatności, przede wszystkim dla samego urozmaicenia gry (dodatkowe skórki, awatary) niż by tworzyć różnice między-poziomowe wśród graczy i uderzać w jakość rozgrywki. W tym miejscu muszę jeszcze raz podkreślić, że gra jest tylko elementem całego projektu, na który otrzymaliśmy dotację. Jego ewentualny sukces finansowy stoi w innym punkcie ciężkości (sklep, reklamy).

AK74 – Pytanie, które nie paść nie może – jak Wam się udało nakłonić PARP do przyznania Wam finansowania? W sumie projekt wygląda na bardzo ryzykowny – grupa fanów z Polski chce stworzyć grę w Internecie…

PW – Założenia we wniosku unijnym od samego początku były szalenie ryzykowne. Byliśmy i jesteśmy tego ryzyka bardzo świadomi, można nawet napisać, że ryzyko od zawsze było w ten projekt wkalkulowane, było niczym jego drugie imię. Na drugiej szali zaś stała innowacyjność i nasza determinacja. Przyznanie dotacji rozstrzygnęło, w którą stronę waga się przechyliła. Dodało nam to niesamowitego wiatru w żagle, ale i swego rodzaju pewności, że to co robimy ma sens.

Nie musieliśmy chować naszych marzeń pod poduszkę, mogliśmy zacząć działać. Osobiście najbardziej jestem zadowolony z tego, w jaki sposób zaplanowaliśmy połączenie portalu i gry. W pewnym sensie, po jakimś czasie, nie będzie można powiedzieć, że ktoś bawi się w naszą grę, a potem bawi się na portalu. Bo i gra, i portal za jakiś czas będą jednym tworem. Nie wiem nawet jak nazwać taką platformę rozrywki, ale coś chyba wymyślimy (śmiech).

AK74 – Jakie cele postawiliście sobie w czasie trwania projektu? Ilu użytkowników chcecie pozyskać jakie warunki musicie spełnić żeby PARP uznał, że rozliczyliście się z inwestycji?

PW – Nasze plany od początku były ambitne. Głównym celem jest odpowiednia liczba kont liczona w setkach tysięcy (ale już po międzynarodowej premierze gry) oraz, całkiem serio (z czysto fanowskiego serca), powszechne zadowolenie z naszego produktu.

Natomiast by rozliczyć się z inwestycji projekt musi uzyskać określoną liczbę kont (niższą niż setki tysięcy), być wielojęzyczny (gra po polsku i angielsku – portal umożliwiający wykorzystanie w 9 językach), proponować mechanizmy silnie łączące portal z grą (wspomniana w pytaniu wyżej innowacyjność) oraz pozostawić dostęp do gry darmowym.

AK74 – Opowiedz o fabule w grze. Czy będzie odwoływali się do konkretnych wydarzeń ze świata GW czy postanowiliście stworzyć własną narrację i bohaterów? Czy w grze będzie można spotkać postaci znane z filmów i komiksów GW?

Fabuła gry dotyczy okresu dalekiej i bliżej nie określonej przyszłości, po wydarzeniach znanych nam z filmów i książek. Aby posiadać niemal całkowicie wolne ręce co do tworzenia historii taki zabieg jest konieczny. Ponieważ szanujemy fanów i porządek świata Star Wars, nie chcieliśmy zbyt mocno ingerować w święty dla miłośników gwiezdnej sagi kanon.

Zarówno narracja, jak i bohaterowie, będą właściwi dla kreowanego przez nas porządku świata, ale dokładny kierunek rozwoju fabuły będzie leżał w rękach graczy. Jest to kolejny element innowacyjny, tak różny od tego, który jest w standardowej fabule gier Star Wars – gdzie gracz tak naprawdę wypełnia wolę projektantów. Tu wolność wpadnie w „ręce ludu”, choć oczywiście pewne ramy całej zabawy tworzyć będziemy my. Zatem jaka będzie najwspanialsza bitwa w historii planety Adumar?

Kto wygra pierwsze turnieje herosów? Kto stanie się legendą? Na to odpowiedzi znajdą sami gracze, mając okazję namacalnie wziąć udział w wydarzeniach z ich ukochanego uniwersum. Innymi słowy, model fabuły będzie sandboxowy.

Póki co opowiadam jednak ciągle o pierwszej odsłonie gry, tzn. tej, która rozgrywać się będzie tylko na jednej planecie (stąd podtytuł gry: The Dawn of Heroes”). Jeśli nasza wizja porwie graczy i fanów Star Wars rozpoczniemy natychmiast pracę nad kolejnym rozszerzeniem gry, gdzie wszechświat się w końcu otworzy, pojawią się inne planety, podróże, statki kosmiczne…

Nie jest to tylko mrzonka, mamy jasno sprecyzowaną wizję, potrzeba nam przede wszystkim odpowiedniego feedbacku docelowego odbiorcy i zielonego światła od Lucasfilm, na które liczymy.

AK74 – Czy planujecie wersje językowe? Chyba szkoda, że tylko polscy fani GW będą mogli zagrać w SWU?

PW – Tak oczywiście – w grze będzie wersja angielska i polska. Natomiast wersją beta będą mogli cieszyć się tylko nasi rodzimi gracze. Cały zespół uważa, że jeśli u polskiego gracza SWU pojawi się choćby ledwo zauważalne załamanie linii ust w kierunku uśmiechu, to gra sprawdzi się na całym świecie i zda swój test na piątkę.

Tuż przed premierą światową, gra będzie dostępna już natomiast w dwóch językach.

AK74 – Jaką technologie wybraliście i czy w SWU będzie można zagrać na platformie mobilnej? Planujecie na przykład wersje gry na Androida czy iPhone’a?

PW – Do zabawy potrzebna będzie zwykła przeglądarka internetowa z Java scriptem. Sama walka będzie wyświetlana w technologii flashowej. Po premierze pierwszego etapu wprowadzimy do repertuaru gry silnik Unity np. do wyścigów Podracerów. Ponieważ jesteśmy świadomi możliwości dzisiejszych smartphonów, zarówno na Androida jak i iPhone’y pojawią się aplikacje do zarządzania kontem w grze. By odległa galaktyka nigdy nie była dalej od gracza, niż w kieszeni jego kurtki czy torby :)

AK74 – Jeśli uda Wam się (czego Wam życzę) rozwinąć grę i wyjść z nią do większej ilości graczy przewidujecie kolejne wersje? Chcecie pozostać w świecie GW i produkować gry dla fanów Lucasa?

PW – Pierwsza część Star Wars Universe, czyli The Dawn of Heroes, dotyczyć będzie walk na arenie. To rodzaj swoistego wstępu do gry, początek wielkiej przygody. Zgodnie z wcześniejszymi wypowiedziami, istnieje już plan na drugi, a nawet trzeci dodatek do gry, który otworzy graczom cały wszechświat Star Wars i poruszy niemal każdy aspekt tego uniwersum – od posiadania swojej siedziby, przez polowania, po budowanie w stoczniach potężnych niszczycieli gwiezdnych.

Planujemy pozostać w świecie Lucasa, gdyż kochamy Star Wars i jesteśmy fanami tego fenomenu od zawsze. Pamiętać należy, że wprowadzanie kolejnych urozmaiceń rozgrywki nie oznacza zapomnienia o tych istniejących. Będą one cały czasy ulepszane i dostosowywane do reszty, by cała gra zawsze była spójna i ładnie zrównoważona.

Gdyby jednak okazało się, że wydanie licencjonowanej gry będzie niemożliwe (z niezależnych od nas względów), jesteśmy przygotowani na przeniesienie realiów gry do naszego własnego, autorskiego świata. Przy czym jesteśmy pewni, że sama grywalność przygotowanego przez nas produktu okaże się już wystarczającą siłą do przyciągnięcia miłośników tego typu rozrywki. Choć przyznaję, że jest to rozwiązanie z serii „plan B”, którego byśmy nie chcieli, ale bierzemy je jak najbardziej pod uwagę.

AK74 – Ostatnie pytanie. Czy żałujesz, że Jar Jar Binks nie zginął w „SW Phantom Menace” ?:)

PW – Nie żałuję, wtedy pewnie polubiłbym nową trylogię, a wszyscy wiedzą, że to obciach :P Chociaż nie, bo i tak zostałby Hayden Christensen…

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon