PayPass jest kolejnym produktem testowanym przeze mnie w celu sprawdzenia czy mamy do czynienia z marketingowym bullshitem czy fajnym produktem. Koniecznie chciałem napisać coś intrygującego i pokazującego jak głęboko wgryzłem się w temat płatności bezstykowych. Niestety prawda jest banalna – to jest taka sama forma płatności jak każdą kartą. Tylko, że szybsza i wygodniejsza…
Brzmi to być może mało zachęcająco ale tak jest – korzystanie z gadżetów czy samych kart bezstykowych jest proste i staje się nudne po pierwszym użyciu. I dobrze bo w sumie to nie ma zmieniać naszych nawyków zakupowych tylko pomagać w realizacji płatności.
Testowanie otrzymanego gadżetu zacząłem od przestudiowania listy miejsc gdzie mogę zrealizować płatność. Wydawało mi się, że w Warszawie będę natrafiał co i rusz na sklep czy kawiarnię w której użyję mojego testowego zegarka. Nic bardziej mylnego. Pierwsze rozczarowanie nastąpiło gdy postanowiłem kupić bilety do metra. W Warszawie udało mi się namierzyć dwa urządzenia ZTM obsługujące płatność w technologii PayPass.
W kilku miejscach (pozdrawiam miłą kelnerkę obsługującą mnie w „Tekturze”!:) gdzie płaciłem „zegarkiem” patrzono na mnie jak na kosmitę. Widać nawet w stolicy rzadko się spotyka klientów w ten sposób płacących za kawę czy hamburgera. To trochę dziwi bo MasterCard oficjalnie twierdzi, że „jesteśmy lepsi od reszty świata – Polacy dokonują już ponad 1 miliona tapnięć kartami zbliżeniowymi PayPass w ciągu jednego miesiąca. Dzięki temu jesteśmy jednym ze światowych liderów w płatnościach zbliżeniowych”. Widać PR swoje a życie swoje.
Na pocieszenie mogę powiedzieć, że testy poza granicami Polski wypadły jeszcze gorzej. Nigdzie na trasie Polska-Niemcy-Austria w żadnej knajpie, stacji benzynowej, motelu nie udało mi się zapłacić czy nawet zauważyć logotypu „paypass”. Wychodzi na to, że w Polsce żyjemy już w przyszłości.
Sama płatność zajmuje 2-3 sekundy. Przystawiamy zegarek / kartę / naklejkę do terminala, czekamy na potwierdzenie (zapalenie się wszystkich diod na terminalu) i voila! Płatność zakończona. Po pierwszym użyciu sama czynność płacenia staje się tak prozaiczna, że zapominamy o tym, że „płacimy za pomocą technologii bezstykowej”. Po prostu płacimy.
Po prawie trzech tygodniach „zakupów na zegarek” mogę powiedzieć tyle: to bardzo fajny sposób płacenia. Nie wiem tylko czy taka forma kupowania sprawdzi się przy większych kwotach (trzeba podać PIN) ponieważ osobiście bałbym się używania czipa powiązanego z kontem na którym miałbym więcej niż kilkadziesiąt złotych. Naprawdę.
Operacje bezstykowe mają swoje mniej radosne strony – są prostsze w przechwyceniu niż w przypadku tradycyjnej karty, którą trzeba fizycznie przejąć i zeskanować informacje. W przypadku technologii bezstykowej blisko przystawiony odbiornik załatwia sprawę – dane Twojej karty są rozsiewane w powietrzu ponieważ twój czip wysyła je cały czas (i nie można tego kontrolować).
Komu bym polecił taki zegarek czy inny gadżet (niektóre banki wydają breloki albo naklejki)? Organizatorom koncertów czy innych imprez masowych (świetny przykład to gastronomia na stadionach). To idealny sposób na poradzenie sobie z tłumem osób, które kupują piwo czy kiełbaski, płacą małe sumy i po chwili wszystkie bankomaty zlokalizowane w pobliżu są puste. Na pewno rodzicom – wysyłasz dziecko na kolonie? Doładuj mu kartę. Będzie płacił tylko w sklepach, nie wyciągnie pieniędzy z konta.
Firmom stawiającym bramki z biletami parkingowymi w centrach handlowych (zdarzyło mi się parę razy nie mieć przy sobie gotówki i oczywiście a w pobliżu nie było bankomatu). Generalnie wszystkim tym firmom czy instytucjom, które funkcjonują pobierając relatywnie małe kwoty a jednocześnie muszą to robić szybko.
Zalety:
> Szybkość. Podchodzisz i „biip”. Gotowe.
> Wygoda – nie musisz nic wyciągać, pamiętać PINów (do 50 pln), sprawdzać czy masz drobne.
Zagrożenia:
> Fraudy. Na pewno pojawią się. Bo zastosowanie RFID ma swoje konsekwencje.
> Mała liczba slepów w których można dokonać zakupów za pomocą czipa / karty bezstykowej.
> „Wspomaganie” podejmowania decyzji („…hmm to taka mała kwota a ja nie muszę nawet wyciągać karty z portfela…”)