Grzegorz Jonkajtys: Technologia może zabijać kreatywność dlatego tęsknię za makietami ze styropianu i potworami z gumy.

Artur Kurasiński
7 sierpnia 2012
Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

AK74 – Nie chciałbyś czasami żeby branża filmowa wróciła do czasów budowania makiet ze styropianu i ludzi przebranych za potwory? Bo jak patrzę na niektóre filmy używające CGI to mam wrażenie, że ktoś dostał za dużo zabawek i nie bardzo wie co z nimi zrobić…

Grzegorz Jonkajtys – Masz rację. Makiety i kostiumy to byly elementy ktore musiały zostać sfilmowane, reżyser musial podjąć decyzję na planie. W tej chwili, dzięki technologii CGI i kompozitingu, reżyser nie musi podejmować tych decyzji ostatecznie, zawsze teoretycznie może zmieniać, dodawać rzeczy po nakręceniu filmu. Ten brak decyzji po prostu odbija się na jakości wielu scen, nie tylko wizualnie ale i dramaturgicznie.

Dodatkowym problemem jest pustka w której pracują aktorzy. Brak prawdziwej scenografii i często kostiumow, utrudnia ‘wejście” w postac aktorom. To niestety widać na ekranie.

AK74 – Jak wygląda Twoja praca? Dostajesz propozycję, analizujesz i po chwili wiesz dokładnie co chcesz pokazać na ekranie? Czy raczej zamykasz się w domu, zaczynasz dużo czytać, oglądać i starasz się znaleźć odpowiednie natchnienie?

GJ – Od 10 lat pracuje w firmach na etacie. Nie mam absolutnie wpływu na to nad czym pracuje jesli chodzi o CGI. Firma wygrywa przetarg na efekty do takiego a nie innego filmu i tym zajmuje się przez następne kilka miesięcy a czasami lat.

Oprócz CGI zajmuję się reżyserią własnych krótkometrażówek, reklam i developmentem filmów fabularnych produkowanych głównie w LA. Ostatnio proporcje reżyser/grafik CGI zmieniają się na korzyść reżyserii, i wygląda na to ze wkrótce nie będę musiał siedziec tyle godzin przed monitorem.

AK74 – Jesteś osobą, która jest odpowiedzialna za visual effects w takich filmów jak między innymi: „Terminator – Ocalenie”, „Iron Man 2”, „Sin City”, „Hellboy” czy „Labirynt Fauna”. Na czym polega Twoja praca i rola w takich produkcjach ?

GJ – W przypadku każdego z tych filmów moje role różniły się jeśli chodzi o funkcje. W „Terminatorze” np. malowałem cyfrowo Arnolda od wersji “skórzanej” aż do płonącego metalu. W „Iron Man 2” zajmowałem się animowanym efektem batów bohatera Mickeya Rourke, a także cyfrową destrukcją jego zbroi w ostatniej sekwencji filmu.

W „Sin City” tworzyłem m.in. cyfrową faunę i florę (dinozaury i pejzaż) w sekwencji z Clivem Owenem oraz efekty tzw „gore”, czyli przecinanie na pół ludzi, wybuchy mózgów itd. W „Hellboyu” zajmowaliśmy się sekwencją w której dziewczyna Hellboya (Salma Blair) podpala i niszczy stwory, tzw hellhounds.

W „Labiryncie Fauna” nadzorowałem animacje stworzeń i postaci. Ta różnorodność nie pozwala mi się znudzić za bardzo siedząc przed komputerem, ale i tak malowanie niektorych Transformerów zabiera czasami kilka miesięcy, więc często jest to po prostu nużące :)

AK74 – Czy zdarza Ci się spotykać się z reżyserem żeby przedyskutować niektóre kwestie? Czy raczej pracujesz sam otrzymując wskazówki albo odpowiedzi na pytania od innych osób?

GJ – W przypadku „Labiryntu Fauna” i innego filmu Guillermo del Toro nad którym teraz pracujemy – spotykamy i bezposrednio rozmawiamy z rezyserem. Przy pracy nad horrorem MIST Frank Darabonta, miałem okazję poznać reżysera słynnego „Shawshank Redemption”, on tez po obejrzeniu mojej „Arki” skontaktował mnie z agentem w Los Angeles. Często tez używamy wideo konferencji albo reżyser przekazuje nam wskazowki przez internet.

AK74 – Technologia tanieje, farmy komputerów są coraz bardziej dostępne dla przeciętnego amatora. Czy nie masz poczucia, że czasami reżyser nie mając co wyrazić na ekranie woli ukryć mielizny scenariusza w efektownej eksplozji czy pokazaniu olbrzymiego potwora?

GJ – System hollywodzki to w większości przypadków model producencki robienia filmów. To producent jest odpowiedzialny i ma ostateczny głos jeśli chodzi o scenariusz i wygląd, montaż filmu. Często jest tak, że reżyser nie ma 100% kontroli nad scenariuszem, a studio które daje pieniądze na film po prostu wymaga komercyjnych chwytów, typu właśnie scena pościgowa, eksplozja czy scena miłosna.

Znane są przypadki kiedy reżyser po prostu został zwolniony z planu, bo nie chciał zgodzić się na kompromis. W takiej sytuacji producent kończy reżyserować film za niego. Inaczej wygląda sytuacja z filmami niezależnymi. Czesto jednak niezależni twórcy nie mają pieniędzy na efekty, albo nie mają odpowiedniej wiedzy żeby zrobić je tanio. Tak naprawdę to wszyskto zalezy od tylu czynników, że bardzo trudno winić konkretną osobę, czy studio za “płytkość” niektórych filmów.

AK74 – Oglądałem Twój „3rd letter” i powiem Ci szczerze, że znalazłem w Twoim filmie jeden bardzo duży minus – trwa za krótko :)! Chciałbym zobaczyć Twoją pełnometrażową produkcję.

GJ – Pierwszy draft scenariusz pełnego metrażu „3rd letter” jest już od dawna ukonczony, w tej chwili pracujemy nad kolejna wersją a mój agent w Wielkiej Brytanii szuka producentów.

AK74 – Pracując na zlecenia, dla kogoś na pewno musisz dokonywać wyborów – sam byś zrobił pewne ujęcie inaczej ale klient postawił na swoim. Pracując dla siebie masz wolną rękę – gdybyś miał obiecany budżet na dowolną produkcję co byś zrobił? Jaki film stworzył?

GJ – Jak wspomnialem, napisalismy juz scenariusz „Trzeciego Listu”, i szukamy pieniędzy na realizacje. Oprócz tego rozwijam swój kolejny autorski projekt „Snow King”, na mojej stronie można znaleźć krótki opis historii oraz kadry z teasera/promo który nakrecilem we współpracy z aktorką / reżyserem Jolanta Fijalkowska i „Platige Image” w zeszłym roku. Jest to historia luźno oparta na faktach z życia mojego ojca, w trakcie 2 wojny światowej, połączona z elementami fantastyki i horroru.

AK74 – Złapałem się na tym, że planując obejrzenie filmu w kinie dokładnie czytam czy film będzie w 3D. Po prostu nie przepadam za tą technologią – obraz jest moim zdaniem gorszy, kolory wyblakłe. Jednyny film, który w pełni wykorzystał 3D to „Avatar”. Jakie Ty masz zdanie? Filmy nadal będą kręcone w 3D czy to jest chwilowa moda?

GJ – Ja nie jestem fajnem 3D z powodów czysto technicznych. Klasyczny film kręcony jest 24 klatki na sekundę z migawką 1/48 sekundy. Dzięki temu otrzymujemy nie dokładnie płynne migotanie klatek, i ten obraz, wyswietlany w ciemnym pomieszczeniu powoduje ze odbiorca widzi film jako w pewnym sensie magiczna, nie realna ale bajkowa rzeczywistość.

Film to nie jest ciągły strumien wideo, ale raczej cos co gdzies daleko przypomina migotanie ogniska przy ktorym sluchamy opowiesci. Ekstremalnym przykladem braku ciaglosci obrazu jest efekt stroboskopowy na dyskotekach.

W ten bardzo prosty sposób przenosimy się w jakąś nierzeczywistość, tylko i wyłącznie za sprawa migotania. Filmy kręcone kamerami cyfrowymi, czy video na potrzeby TV, jeśli nie zachowują odpowiednio 24 klatke na sekundę i odpowiednio krótkiego czasu migawki – rujnują ten “ magiczny” efekt jaki daje klasyczny film.

w 3D natomiast, 24klatki i 1/48 migawka nie sprawdzają się zbyt dobrze, szczególnie w ujęciach z dużym ruchem kamery (panoramowanie). Ta „stroboskopowość” filmu, podawana odzielnie dla każdego oka, z przesunięciem wygląda źle i powoduje czesto ból głowy u widzów, zmęczenie itd. Rozwiązaniem zdaje się być technika w której kręcony jest właśnie „Hobbit”, a wiec kręcenie 48 klatek na sekundę.

I z tym się zgadzam, 48 klatek na sekunde będzie dawało większa płynność obrazu i szczególnie w 3D, film będzie wyglądał dużo “milej” i naturalniej dla oka.

Sami autorzy i orędownicy 48 a później 60 klatek na sekundę w kinie powtarzają, że będziemy mieli wrażenie obserwowania rzeczywistości przez “okno” ekranu, szczególnie w 3D. Zgadzam sie z tym. Tylko ze wtedy to już nie będzie doświadczenie “magii” kina a raczej serialu telewizyjnego w HD w trójwymiarze.

AK74 – Są takie filmy, które chciałbyś koniecznie współtworzyć albo reżyserzy z którymi chciałbyś pracować? Dla których byłbyś w stanie poświęcić inne zlecenia i się zaangażować bez dodatkowych warunków?

GJ – Nie. W tej chwili jestem zaintersowany jedynie reżyserią własnych filmów. (niekoniecznie własnych scenariuszy)

AK74 – Hollywood nadal rozdaje karty pod względem CGI? Czy może taka „Weta Digital” może liczyć na to, że zgarnie trochę rynku dla siebie?

GJ – Weta i studia w Londynie czy Kanadzie, od kilku lat wygrywają boje o największe produkcje z efektami. Filmy produkowane są w Hollywood, ale efekty wykonywane w różnych zakątkach swiata. Kalifornijskie firmy juz kompletnie nie maja monopolu na CGI od co najmniej 7 lat. Wynika to w 99% z tanszych ofert na jakie moga sobie pozwolic firmy poza Kalifornia, ze wzgledu na ulgi podatkowe w Wielkiej Brytanii, Kanadzie czy Nowej Zelandii.

AK74 – Masz na swoim koncie mnóstwo branżowych nagród i wyróżnień. Pracujesz z najlepszymi studiami na świecie i ze światowej klasy reżyserami. Co motywuje Cię do tego żeby rano wstać i pójść do pracy? Przecież zdobyłeś już chyba wszystko.

GJ – Moim celem jest reżyseria własnych filmów. Efekty to w tej chwili tylko zródło utrzymania.

AK74 – Jakie masz plany? Co chcesz zrobić w ciągu następnych kilku lat? Masz jakiś nowy projekt nad którym pracujesz?

GJ – Oprócz „3rd letter” i „Snow King”, rozwijam dwa inne projekty, jeden dla studia w Los angeles, a jeden dla Platige Image. Oba to pełnometrażowe horrory, z różnymi budżetami. Mam nadzieje że mimo komeryjnego gatunku, uda mi sie powiedzec cos od siebie w obu tych filmach. Planuję też użyc jak najwięcej makiet, kostiumów i trzymać się jak najdalej od zielonego tla:)

***

Oficjalna strona Grześka Jonkajtysa

„Grzegorz Jonkajtys (ur. 1972) – grafik, animator, reżyser. Syn aktora i pisarza Mariana Jonkajtysa i piosenkarki Reny Rolskiej. Absolwent Wydziału Grafiki na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, który ukończył z dziekańskim wyróżnieniem w 1997 roku. Mieszka w San Francisco. Jego debiutancki Mantis, krótkometrażowy film animowany, ukończony w 2001 roku, zdobył szerokie uznanie zwyciężając na krajowych i międzynarodowych festiwalach filmowych.

Swoją karierę rozpoczął w Platige Image. Pracował także w amerykańskiej firmie CafeFX, specjalizującej się w realizacji efektów specjalnych na potrzeby dużych hollywoodzkich produkcji. Brał udział przy tworzeniu efektów specjalnych do takich filmów jak: Liga niezwykłych dżentelmenów, Gothika, Hellboy, Sin City: Miasto Grzechu czy Labirynt fauna. Ma na swoim koncie również swój drugi, autorski film animowany Arka. Aktualnie zatrudniony w firmie Industrial Light & Magic jako Senior Artist. Obecnie skonczyl swój najnowszy, aktorski film krótkometrażowy pt The 3rd Letter.”

źródło: Wikipedia

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon