Jak ten czas szybko leci. Od prawie 15 lat występuję publicznie, prezentuję, biorę udział i prowadzę panele dyskusyjne. Zdarzyło mi się przemawiać do grupy kilku członków zarządu największej polskiej spółki farmaceutycznej siedząc w totalnie ukrytej przed światem luksusowej willi z widokiem na jezioro, kopalni węgla kamiennego kilkaset metrów pod ziemią jak i opowiadać coś szkolnej klasie złożonej z małych dzieciaków jak i 800 specjalistom od marketingu zgromadzonym w sali kinowej. Prowadziłem sesję „pytań i odpowiedzi” z Marcinem Iwińskim z CD PROJEKT RED, miałem przyjemność prowadzić panel z Prezesem PGNiG oraz przepytywać na scenie największych polskich influencerów. Bardzo lubię też kameralne sale z małą publicznością z którą można potem wypić piwo i dowiedzieć się czegoś nowego. Jednym słowem – bardzo dużo osób, scen, miejsc, miast, wydarzeń i doświadczenia. I właśnie o tym doświadczeniu chciałbym się z Wami podzielić.
Po pierwsze zapraszam do lektury tekstu wywiadu z Romanem Łozińskim i Pawłem Tkaczykiem na temat tego jak oni przygotowują się do swoich wystąpień. Bardzo pouczająca lektura i dającą możliwość spojrzenia na kwestię wystąpień publicznych ze strony prelegentów.
Poniżej zebrałem kilka przemyśleń i moich obserwacji na podstawie swoich doświadczeń. Bardzo chętnie dowiedziałbym się również co wy sądzicie o występach publicznych w Polsce – jako organizatorzy i prelegenci. Dawajcie znać w komentarzach tutaj jak i w waszych kanałach społecznościowych.
PC / Mac – w Polsce w 99% miejsc w których przyjdzie ci prowadzić prelekcję będziesz korzystał z komputera z systemem Windows. Co to oznacza dla Ciebie jako prelegenta? Konieczność sprawdzenia prezentacji. Dogłębną! Zacznij od tego żeby sprawdzić wersję PowerPointa (czy na pewno wszystkie animacje będą wyświetlane prawidłowo). Potem sprawdź czy fonty jakich użyłeś (dlatego warto stosować te najbardziej popularne i systemowe jak Arial czy Tahoma) są zainstalowane. Jeśli używasz filmów zobacz czy się odtwarzają (porada: często nawet podczas procesu kopiowania między komputerami ustawienia PowerPointa ulegają zmianom i niektóre filmy nie odtwarzają się automatycznie).
Podstawowa i kluczowa kwestia – jeśli prezentację tworzysz na laptopie Apple a finałowo będzie ona pokazywana na komputerze PC to na pewno pojawią się jakieś błędy. Nie będzie tych samych fontów, znikną formatowania, polskie znaki, grafiki zmienią swoją wielkość, rozdzielczość slajdy zostanie zmieniona…A to wszystko odkryjesz w momencie kiedy wejdziesz na scenę i klikniesz w pierwszy slajd. Nie rób tak. Sprawdź wcześniej całą prezentację na komputerze na którym będzie ona uruchomiona. PS. Zapomnij o Prezi. Nie dlatego, że jest to coś gorszego wizualnie ale stworzenie dobrej prezentacji za pomocą Prezi jest bardzo skomplikowane. Nie baw się w próbę oczarowania publiki płynnym przejściem między slajdami. To nie o to chodzi w dobrej prezentacji.
Swoje urządzenie vs organizatorów – widziałem takich co próbowali podpinać swoje strasznie stare laptopy, ipady, iPhone’y i tym podobne urządzenia. Szczerze – nie warto. Po pierwsze musisz mieć ze sobą w podróży parę kilo więcej sprzętu. Po drugie w bardzo dużej ilości wypadków organizator chce żebyś skorzystał z jego sprzętu bo wszystko jest podpięte i przetestowane. Po trzecie to wymusza wcześniejsze stworzenie i dostarczenie prezentacji więc masz naturalny i naprawdę ciężki do przekroczenia deadline :)
Podgląd prezentacji – Szczerze to kiedyś nienawidziłem ekranów podglądu prezentacji. Uważałem, że spontan, kreatywność i flow to jest wszystko czego potrzebujesz na scenie. Obecnie odkrywam jak pomocnym i potrzebnym rozwiązaniem jest zlokalizowany niedaleko ciebie na scenie ekran na którym widzisz swoje dwa slajdy (obecny i kolejny) albo tylko kolejny. Upraszcza to kwestię zapamiętywania struktury swojej prezentacji i daje możliwość na efektowniejsze słowne „przejścia” pomiędzy slajdami. Zdecydowanie wymagaj żeby taki ekran był na scenie. A najlepiej dwa – na drugim zegar odmierzający twój czas prezentacji. To też świadczy o poziomie profesjonalizmu organizatorów.
Internet – Zapomnij o nim. Jeśli robisz prezentację z linkami i liczysz, że zadziałają jesteś hmmm…naiwny. Zawsze ale to zawsze internet przestanie działać – padnie bateria w twoim routerze, przeciąży się sieć organizatora, skończy się karta prepaid, twój laptop przestanie komunikować się ze światem albo ktoś kopnie w pendrive włożony do USB i go zniszczy. Cokolwiek sobie wymyślisz – to się właśnie stanie. Najgorszego. 5 minut przed twoją prelekcja. Dlatego ja zawsze ściągam filmy i osadzam je jako pliki. Niestety to powoduje ogromną wielkość prezentacji (600-800 MB) ale zapewnia spokój.
Czas prezentacji i zegar – Zawsze ale to zawsze wiedz ile masz czasu zanim zaczniesz tworzyć pierwsze slajdy swojej prezentacji. Istnieją setki książek, filmów i poradników jak tworzyć piękne prezentacje. Ile powinno być slajdów na minutę i tak dalej. Możesz te wszystkie książki i poradniki przeczytać albo (co osobiście bardziej ci sugeruję) znajdź swój rytm. Widziałem bardzo piękne i mądre prezentacje oparte o jeden slajd. Widziałem też prezentacje z ponad stoma slajdami pokazywanymi w czasie 30 minut. Tak więc da się. Tylko musisz dokładnie wiedzieć jaki efekt chcesz osiągnąć i mieć przećwiczone wszystko co powiesz – każdy dowcip, puentę, moment przejścia między slajdami, potencjalne pytania itd. Ćwicz, ćwicz i jeszcze raz ćwicz Bardzo ale to bardzo źle wygląda nawet najlepszy prezenter, który wykracza poza swój czas wystąpienia.
Ja tego nie lubię bo świadczy to o braku profesjonalizmu. Organizatorzy nienawidzą bo każda taka osoba wydłużająca czas swojego wystąpienia oznacza „rozjechanie” się całej konferencji o dziesiątki minut (raz byłem świadkiem kiedy opóźnienie spowodowane brakiem dyscypliny prelegentów opóźniło całą konferencję o 1,5 godziny. Uczestnicy byli wściekli i chyba nie trzeba dodawać, że nie chcieli potem rekomendować tego wydarzenia).
Lubię format 30-45 minut ponieważ wiem, że w tym czasie nawet wynudzona przez poprzedniego prelegenta publika jest w stanie zaryzykować skupienie się na mojej prezentacji. Format godzinny zostawiam dla profesjonalistów i naprawdę doświadczonych mówców. To jest zupełnie inna klasa wystąpienia i potrzebujesz innych technik – więcej materiałów wizualnych, więcej slajdów, które aktywizują publikę i zaczarują ją. Im krótsza prezentacja tym prościej jest ją poprowadzić.
Inspiracje – Każdy pewnie wykrzyknie „TED!” i będzie miał rację. TED jest miejscem gdzie występują totalnie pozytywnie zakręceni ludzie i osoby, którzy, że nie dość, że mają coś do powiedzenia (obejrzyj ten zapis prelekcji wygłoszony przez kobietę, która przeszła udar mózgu i mówi o tym na scenie w taki sposób, że po prostu płaczesz) to jeszcze opowie o tym w taki sposób, że nie będziesz mógł utrzymać się w krześle ze śmiechu albo zostawi cię totalnie rozbitego emocjonalnie. Jeśli nie chce ci się szukać proszę bardzo – zestaw najlepszych TED’owych wystąpień (ale gorąco zachęcam do skorzystania z wyszukiwarki i kopania na własną rękę). Oczywiście świat na TEDzie się nie kończy – polecam poszukać wystąpień z imprez branżowych jak IAB, infoShare, InternetBeta czy I Love Marketing. Tony wideo do przeglądania, podpatrywania i uczenia się od najlepszych.
Próba wystąpienia – napisałem już, że trzeba ćwiczyć swoją prezentację? To dodam jeszcze tylko, że po to żebyś czuł się jak najlepiej na scenie wiedząc, że masz opanowany każdy slajd, bon mot i potencjalne pytanie z sal. Obecnie nie wyobrażam sobie żeby prezentacji finałowo przedstawianej przed dużą grupą osób chociażby 5-10 razy nie opowiedzieć na głos siedząc w domu przy komputerze mierząc czas i korygując na żywo założenia. Ćwiczenia są po to żeby wyłapać błędy. I je poprawić. I znowu przećwiczyć. I znowu poprawić. Tu nie ma się co wstydzić mówienia do siebie albo (co lepsze) nagrywania swojego wystąpienia. Pamiętaj – występujesz publicznie. Wstyd ukryj w kieszeni.
Twoja rola– W dużej ilości wypadków jesteś osobą, która pojawia się na scenie po to aby jednocześnie bawić publiczność, podzielić się pożyteczna wiedzą i zostawić słuchaczy z poczuciem dobrze spędzonego czasu. Twoim sukcesem będzie jeśli te wszystkie elementy będą w równowadze. Nie zagrywaj się na śmierć przed publicznością. Nie powoduj odruchu wymiotnego spowodowanego kolejnym slajdem przeładowanym cyframi i wykresami. Nie powoduj wrażenia, że mówisz o sobie, o swoich doświadczenia (nawet jeśli tak jest) o swoich sukcesach. Nikt tego nie lubi. Ta chwila na scenie nie jest wbrew pozorom momentem w którym ty masz błyszczeć w świetle reflektorów. Nie jesteś divą operową ani gwiazdą rocka. Jeśli nie obronisz się swoją prezentacją, treściami i konkretną wiedzą to nawet twój najpiękniejszy uśmiech, cudownie ułożone włosy i piękne ubranie nic nie zdziała.
Płatni prelegenci – Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się czy pobierać wynagrodzenie za swoje wystąpienia to prawdopodobnie nie jesteś wystarczająco dobrym mówcą. Inaczej potrafiłbyś wskazać ile czasu zajęło ci przygotowanie prezentacji, jej próby ile poświęciłeś czasu na dokumentację a na końcu na podróż do miejsca konferencji. Ja stosuję prostą taktykę – wyznaczam stawkę ekspercką za swoją pracę (200-300 zł netto / godzinę) i mnożę ją odpowiednio przez czas poświęcony na przygotowanie. I czasami wychodzi suma 4 tysięcy złotych a czasami 15 tysięcy złotych. I jeśli jesteś w stanie udowodnić organizatorowi swoja wartość to uwierz mi, że taka stawka będzie ci zapłacona. Warto być specjalistą ponieważ wtedy możesz bardzo prosto „zmonoplizować” swoją niszę i będziesz bardzo często zapraszany jako ekspert.
Media – Warto się pokazywać, być zapraszanym i pojawiać się w mediach. To wzmacnia Twoją pozycję i pokazuję potencjalnym klientom (organizatorom) poziom twojego profesjonalizmu. Nie – nie warto zabiegać o pojawienie się wszędzie i z każdym tematem. Musisz nauczyć się (szczególnie ważne jeśli chodzi o TV) o „dawanie setek” czyli zwięzłe, krótkie ale treściwe wypowiedzi. Bardzo często to jedyna forma w jakiej pojawisz się w TV – warto wcześniej przygotować sobie wypowiedź na kartce i ją skracać do bólu aż zostanie sama esencja. Jeśli będziesz mówić za dużo to montażysta i te cię wytnie – często wbrew rozsądkowi i logice co spowoduje, że na ekranie zobaczysz swoją głową mówiącą jakieś totalne bzdury (zdarza się to w telewizjach komercyjnych jak i publicznej).
Jak napisałem w tym wpisie o moich zarobkach z pisania na blogu – w moim wypadku wystąpienia publiczne to dość szybko rosnąca pozycja przychodowa i pomimo moich wysokich stawek jestem w stanie kilka razy w miesiącu sprzedać moje usługi jako mówcy publicznego.
Jeśli naprawdę myślisz o tym żeby zarabiać na życie z występów publicznych musisz bardzo dbać o poziom swoich prezentacji oraz nieustannie się uczyć i poprawiać swoje wystąpienia. Tylko tyle i aż tyle.
PS Maciek Budzich podniósł bardzo ciekawą kwestię wyceny prezentacji: „Dorzuciłbym jeszcze do wyceny, że mamy trzy różne produkty, bo czasem wśród organizatorów następuję zdziwienie, że to nie jest ta sama cena:
– prezentacja na żywo
– prezentacja na żywo i streaming
– prezentacja na żywo (ew. streaming) i potem dostępność wykładu na VOD”
Jak widzisz musisz pomyśleć o tym wszystkim zanim odpowiesz „a za ile”.
Ubiór– Ubieraj się tak żebyś ty czuł się komfortowo. Pamiętaj jednak, że koszulka i klapki nie nadają się wszędzie. Regułą jest ubiór „smart casual” dostosowany do twoich osobistych preferencji – ja na przykład często zakładam kolorowe buty albo jakieś kolorystycznie przyciągające uwagę elementy żeby publiczność miała na czym się skoncentrować. Czasami organizatorzy zażyczą sobie bardziej elegancki ubiór dostosowany do charakteru eventu – wtedy warto sobie zawczasu sprawić torbę podróżną do której możesz wrzucić garnitur, koszule i buty. Porada: nigdy nie jedź w ubraniu w którym masz wystąpić publicznie. Keczup podczas jedzenia, pot, brudny błotnik albo kałuża na ulicy mogą spowodować, że w czasie swojej prezentacji będziesz martwił się o zakrycie plam na ubraniu.
Publiczność – poznaj wcześniej, wiedz do kogo mówisz. Bardzo dobrze jeśli masz wiedzę przedstawiciele jakich grup zawodowych będą oglądać twoje slajdy. Marketerzy? Pracownicy PR? Informatycy? Lekarze? Dziennikarze? Każda z tych grup potrzebuje innego języka opowieści, przykładów, wizualizacji i narracji. Bardzo złym pomysłem jest po prostu założenie, że wszyscy zgromadzeni na sali będą zainteresowani tym co mówisz na tym samym poziomie. Skąd uzyskać takie dane? Od organizatorów – w końcu wiedzą kto się zapisuje na ich event.
Płacenie za prelekcje – Typowy polski problem „kury i jajka”. Żeby ludzie kupili bilety i przyszli na konferencję organizator musi zapewnić odpowiedni poziom prelegentów jak i tematów przez nich poruszanych. Tymczasem w Polsce nadal panuje przekonanie, że prelegenci „wpisują sobie występ do CV” więc mogą przyjechać i wziąć udział w wydarzeniu za darmo. No czasem opłaci się bilet. Z wielkim bólem hotel. Parę razy zdezorientowany pytałem organizatorów czy dobrze rozumiem ich model biznesowy skoro wyceniają koszt bilet na poziomie 1 tysiąca złotych (i mają 400 miejsc do sprzedania) ale nie są w stanie zapłacić wynagrodzenia prelegentowi równemu cenie jednego sprzedanego biletu. W dużej mierze polskie konferencje nadal są organizowane tak, że zaprasza się przedstawicieli działów handlowych, którzy odwalają na scenie „sprzedażówkę” od której bolą zęby (część firm nawet płaci organizatorowi za tak występ) albo drugi i trzeci garnitur mówców, którzy albo zrobią to za zdjęcie na stronie internetowej wydarzenia i pamiątkową smycz. A płacenie prelegentowi? Przecież to pomniejszanie swojego zysku! A kysz! Jakby właściciele tych firm i organizatorzy konferencji nie rozumieli, że publiczność pojawi się (i zapłaci za bilety!) tylko wtedy kiedy będą mogli posłuchać świetnych prelegentów. Tak to ciężko zrozumieć?
Prelekcje charytatywne – Bardzo często będziesz zapraszany do różnych miejsc gdzie albo nie wypada prosić o wynagrodzenie albo wręcz ty będziesz pomagał zbierać środki na działanie sierocińca czy domu dziecka. Bardzo ciężko jest pobierać wynagrodzenie od na przykład fundacji dla której każda złotówka jest na wagę życia. Są jednak przypadki kiedy to na przykład agencja PR robi promocję jakiegoś wydarzenia i chce pozyskać ambasadorów i prelegentów w tym celu. Zazwyczaj jest na to budżet. Ja postępuję zawsze tak samo – jeśli ktoś się do mnie zwraca o pomoc charytatywnej organizacji pytam wprost czy inni prelegenci pobierają za to wynagrodzenie. Jeśli tak to określam swoją stawkę z założeniem, że suma będzie przeznaczona na tę organizację i jej działanie. Jeśli wszyscy to robią pro publico bono – nie [pobieram wynagrodzenia.
Występy dla organizacji studenckich – W moim przekonaniu niestety strata czasu. Zazwyczaj organizują to różnej maści koła naukowe albo samorządy studenckie w czasie np. „dni biznesu”. Efektem jest przypadkowa zbieranina dziwnych ludzi, którzy albo gapią się w swoje telefony albo po chwili wychodzą. Darmowe konferencje mają to do siebie, że pojawiają się tam ludzie, którzy nie doceniają pracy innych. Unikać.
Umiejętności sceniczne – Moim zdaniem nie ma urodzonych „zwierząt scenicznych”. To, że małe dziecko nie boi się wyjść przed szereg w przedszkolu i wyrecytować wiersz na Dzień Babci i Dziadka nie znaczy, ze mamy przed sobą cudownego mówcę. Z wystąpieniami publicznymi (jak ze wszystkimi naszymi aktywnościami) jest tak, że wymagają ciągłego poprawiania, korygowania, uczenia się i wyciągania wniosków (z dobrych i złych występów). Dobry prelegent ma „to coś” ale szlifuje, pracuje, poprawia i uczy się podczas i po każdej swojej prezentacji. Jest mnichem, wojownikiem słowa, który w domowym zaciszu doprowadza do perfekcji swoje slajdy. Jest świadom ale walczy ze swoimi słabościami. Nie poddaje się.
Twoja forma – Decyduje (niestety / stety) tak zwana „dyspozycja dnia”. Możesz mieć przygotowaną i przećwiczoną „killer prezkę” a jeśli jechałeś całą noc, imprezowałeś (albo w twoim hotelu ktoś za ścianą baardzo krzyczał w ekstazie) to wejściu na scenę będzie wyżęty, zmęczony, posiadający 10% energii konającego leniwca. A już na pewno nie imprezuj w dzień poprzedzający swoje wystąpienie. Nie pomoże enegetyk, kawa czy inne legalne używki. Te mnie legalne też raczej nie bo będziesz wyglądał i brzmiał hmmm…dziwnie. Just don’t do it young Jedi.
Pendrive – Zawsze ale to zawsze miej ze sobą swoją prezentacji na przenośnym urządzeniu (np. typu pendrive i to najlepiej dwóch urządzeniach bo jedno zawsze nie zadziała na czyimś komputerze). Nie pamiętam już ile razy pojawiając się chwilę przed swoim wystąpieniem organizator prosił mnie o prezentację. I zaczynało się „przecież Panu wysłałem linka do Dropboksa” na co pojawiała się szybka riposta „ale jej nie dostałem”. Masz 3 minuty, pod sceną tłum osób, jesteś bez komptutera, bez kopii zapasowej tylko ze swoim telefonem w ręku.
Laptop – Jeśli zadeklarowałeś, że pojawisz się ze swoim komputerem to wbij sobie do głowy, że musisz mieć co najmniej dodatkowe 30 minut przed swoją prelekcją na sprawdzenie podłączenia. Ponieważ mam Macbooka z HDMI (i rzadko się już zdarzają zdziwione miny ludzi z obługi „yyy nie mamy HDMI – a nie ma pan przejściówki na SVGA?”)
Mikrofon – Przeważnie dostaniesz taki „do łapy” – trzymaj go raczej blisko głowy (broń boże na wysokości bioder), staraj się oddychać miarowo i nie „falować” (mówić cicho a potem głośno) bo panowie technicy będą cię nienawidzieć a ludzie na sali będą zatykali uszy. Innym, często spotykanym rozwiązaniem jest mikrofon nagłowny czyli kilka takich drucików z kabelkiem, które zakładasz sobie na głowę. Zalety? Masz wolne ręce. Minusy? Musisz za każdym razem podpiąć się do nadajnika a jeśli schodzisz ze sceny to pamiętać żeby wyłączyć mikrofon żeby uniknąć takiej wpadki:
Dodatkowy problem (szczególnie dla pań) z mikrofonem nagłownym – często nie ma go gdzie zaczepić.
Oddychaj – Może nie uwierzysz ale ja cały czas muszę pamiętać o regulowaniu oddechu podczas mówienia na scenie. Znasz to uczucie kiedy mówisz i mówisz i zapominasz nabrać powietrza aż w końcu musisz to zrobić świszcząc i przerywając swój słowotok? No właśnie. Oddychaj. Kontroluj oddech. Opanuj nerwy.
Dodatkowe świadczenia – Jeśli organizatorzy zapłacili ci za wygłoszenie prezentacji to często zdarza się, że oprócz samej prelekcji oczekują, że pojawisz się na obiedzie „dla VIPów”, zrobisz parę fot na ściance albo zostanie na imprezie wieczornej. To wszystko powinieneś ustalić przed prelekcją. Zdarza się, że organizator nie mówi tego wprost a potem ty musisz na przykład ściskać ręce lokalnych polityków albo celebrytów spóźniając się na swój pociąg do domu. Albo jesteś zmuszony odpowiedzieć na „naprawdę kilka prostych pytań” dla przedstawicieli miejscowych mediów. A potem jeszcze zobaczyć salę z komputerami z której organizatorzy (a dokładnie lokalny uniwersytet) jest dumny. Wszystko to powinno zostać spisane i wycenione. Dla twojego dobra.
Przejazd i nocleg – Jeśli impreza jest naprawdę gdzieś daleko a zgodziłeś się pojechać i wygłosić prelekcję bez wynagrodzenia to przynajmniej zapytaj się o możliwość zwrotu za podróż i hotel. Część organizatorów finansuje takie imprezy z budżetów unijnych i tam może nie być pozycji „wynagrodzenie prelegenta” natomiast figurują „koszta zorganizowania eventu”. Nie wstydź się – najwyżej dostaniesz odpowiedź odmowną. Tak naprawdę jest powszechnie przyjęte, że jeśli prelegent nie pobiera wynagrodzenia to w ramach rekompensaty funduje mu się przejazd (czasami samolot), hotel z opłaconymi posiłkami (na pewno śniadaniem). Zazwyczaj po prostu wskazujesz daty i godzinę przyjazdu i organizator kupuje i przesyła do ciebie bilety.
Dzień prelekcji – jeśli jedziesz na imprezę, która będzie trwała dwa albo trzy dni to uproś, przekup, wymuś na organizatorach żeby twoja prelekcja odbyła się pierwszego dnia. Przyczyna jest bardzo prozaiczna. W przypadku imprez kilkudniowych dochodzi do powszechnego „zmęczenia materiału” poprzez „nocne Polaków rozmowy”. Efektem są pustki drugiego dnia rano (przychodzą ci, którzy rano biegają albo ci nieliczni i naprawdę żądni wiedzy) i będziesz do końca życia zastanawiał się czy to spowodowała twoja nudna prezentacja czy raczej kac uczestników?
Godzina prelekcji – Jest kilka rzeczy pewnych na tym świecie: śmierć, podatki i walka uczestników z sennością po posiłku. Innymi słowy jeśli możesz to nie występuj „zaraz po obiedzie” bo oprócz trawienia i zapadania w śpiączkę publika w końcu wypuszczona dłużej niż kilka minut przerwy kawowej po prostu rozłazi się po obiekcie, odbywa zaległe rozmowy telefoniczne, odpisuje na ważne maile itd. Jeśli nie jesteś gwiazdą to organizatorzy nie dadzą ci wystąpić jako pierwszemu (przyjęło się, że jako pierwsi występują goście specjalni, płatni mówcy i wszystkie te osoby, które były „przynętą” w procesie budowania programu konferencji lub / i sprzedaży biletów).
Kiedy zatem jest najlepszy czas? Powiedzmy, że konferencja zaczyna się o godzinie 9.00 rano. Ludzie się schodzą, obierają pakiety i identyfikatory. O 9.30 rusza scena. Na początku pojawią się gwiazdy (zazwyczaj 1-2 bo na więcej organizatorzy nie mają funduszy). Jest godzina 10.30 i to jest dobry czas aby tu pojawić się bo za 2-3 godziny pojawi się przerwa obiadowa. Unikaj też bycia ostatnim mówcą – dużo osób będzie już znudzonych poprzednimi prelegentami oraz myślami przy wieczornych obowiązkach w domu. I po prostu wyjdą. A ty wejdziesz na scenę i będziesz mówił do pustej sali.
Panele dyskusyjne – dowiedz się o poszczególnych gościach, wydrukuj kartkę, miej pod ręką telefon czy tablet (ale nie siedź z nosem w nim). To jest specjalna wersja konferencji – tutaj twoim zadaniem jest nie tyle błyszczeć intelektualnie co moderować, ciągnąć za język, uciszać niektórych (a niektórych ciągnąć do odpowiedzi). Bardzo dobrze jeśli jesteś specjalistą w dziedzinie o której będą dyskutowali prelegenci. Inaczej czeka cię kilka zarwanych nocy i szybkiej nauki.
Pożądają mnie! – Dużo występujesz. Dużo podróżujesz. Wydaje ci się, że jesteś popularny bo masz dużo propozycji (i to do tego płatnych!). A jak to wygląda z drugiej strony – czy decydując się na konferencję gdzie jesteś ciągłym gościem nie staniesz się konferencyjną „tą samą mordą”? Innymi słowy nie przesadzaj z ilością konferencji. Odrzucaj te najgorsze, zabiegaj o te najlepsze. Kontroluj a nie dawaj się unosić przez prąd wydarzeń.
Podróż – Jeśli konferencja organizowana jest na wczesna godzinę a ty wiesz, że masz do pokonania daleką trasę to sprawdź czy rozsądniej nie będzie jednak pojawić się dzień wcześniej na miejscu, przespać się, zjeść rano porządne śniadanie i pojawić się wypoczętym. Stanowczo odradzam pomysł jechania na ostatnia chwilę samochodem (zaliczając wszystkie możliwe kontrole drogowe) gwarantuję ci, że właśnie, wyjątkowo tego dnia na twojej trasie wypadkowi ulegnie cysterna i zablokuje drogę, spadnie śnieg, samochód będzie się psuł, zatankujesz benzynę do diesla itd. Zaplanuj podróż na dzień wcześniej Wynajmij hotel (i dodaj do kosztów jakie pokrywają organizatorzy).
Profesjonalizm – występujesz publicznie i chcesz żeby organizatorzy cię zapraszali w przyszłości. Zachowuj się zatem jak profesjonalista – nie spóźniaj się, bądź uprzejmy dla każdego, realizuj warunków umowy, bądź trzeźwy, nie zachowuj się jak gwiazda z „M jak miłość”. Bądź też asertywny i jasno wytyczaj granice jeśli organizator zmienia warunki umowy (np. nagle masz poprowadzić panel dyskusyjny „przy okazji, że i tak jest Pan z nami dzisiaj”) to jasno mów, że to pociąga za sobą zmianę wynagrodzenia. Bądź cierpliwy ale uczciwy. Nie łap wszystkich okazji i łatwych możliwości pojawienia się „a potem wpisze sobie to Pan w CV” czy też występowania za darmo podczas gdy organizator zarabia setki tysięcy na sprzedaży biletów z twoim nazwiskiem.
Na koniec bardzo subiektywny ranking mówców publicznych, których wystąpienia polecam w celu inspiracji i nauki:
Paweł Tkaczyk
Roman Łoziński
Piotr Konieczny
Michał Szafrański
Paweł Surgiel
Bartek Gola
Paweł Sala
Monika Mikowska
Kamil Kozieł
Piotr Bucki
Radek Kotarski
Natalia Hatalska
Tomek Kolinko
Jeśli chcesz tworzyć lepsze prezentacje to polecam zainwestować w kurs u Kamila Kozieła. Byłem, polecam.