Arkadiusz Regiec (Beesfund) – Każda firma może i powinna myśleć o crowdfundingu udziałowym

Artur Kurasiński
26 lutego 2018
Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

Artur Kurasiński – Jak byś wytłumaczył najprościej: co to jest crowdfunding udziałowy?

Arkadiusz Regiec (Prezes Beesfund.com) – To zbieranie środków od wielu inwestorów na rozwój biznesu. W zamian za to inwestorzy otrzymują akcje albo obligacje, które emituje spółka.

De facto crowdfunding udziałowy to przeniesienie modelu pozyskania środków z giełdy dla spółek we wcześniejszej fazie rozwoju, bez korzystania z giełdy i przechodzenia przez żmudny proces przygotowania do takiego debiutu. Taki klasyczny debiut nazywa się IPO (Initial Public Offering), w przypadku crowdfundingu działowego możemy mówić o swoistym preIPO.

W naszym modelu pozyskiwania środków jest jednak bardzo ważny jeszcze jeden proces czyli budowanie społecznosci wokół firmy. To bardzo istotny i silnie eksponowany element. Inwestorzy nie dostają tylko papierów wartościowych, ale również różne nagrody (perki), zniżki, rabaty. Obserwujemy duże zaangażowanie społecznośći w dalszy rozwój biznesu.

Spóki (w tym startupy) dostały piękny prezent – emisje akcji i obligacji będą tańsze i prostsze. Można pozyskać nawet do 1 mln euro bez (kosztownego) prospektu emisyjnego. To rewolucja?

4 mln złotych na start. To brzmi jak rewolucja :) Zwłaszcza, że do tej pory spółki mogły zbierać 400 k zł. 10 razy więcej robi różnicę. W Polsce najbardziej dotkliwa luka kapitałowa występuje właśnie między 1 mln zł a 5 mln. Do miliona od biedy jesteś w stanie zebrać środki własne, wziąć pożyczkę.

Powyżej o ile biznes jest sensowny zajmą się Tobą większe instytucje na rynku finansowym, takie jak np. biura maklerskie. Tymczasem kilka milionów złotych to pole niczyje. Za duży żeby sfinansować się samodzielnie, za mały żeby sfinansowali go duzi. Takich firm są w Polsce tysiące. Uważam, że podniesienie limitu całkowicie zmieni rynek zarówno startupów jak i firm w dynamicznej fazie rozwoju.

Będzie również miało dobroczynny wpływ na cały ekosystem czyli fundusze vc, wspomniane biura maklerskie czy samą giełdę. Ożywi ten sektor. Spodziewam się, że w drugie połowie 2018 i 2019 nastąpi wysyp takich emisji. Docelowo, możemy się spodziewać, że ponad 20% całego rynku inwestycji w sektorze starupów i spółek w fazie wzrostu będzie pochodziło z platform equity crowdfundingowych, podobnie jak to ma miejsce w Wielkiej Brytanii

Na koniec dodajmy, nie tylko 1 mln euro bez prospektu, czy memorandum, ale szykuje się nam 5 mln euro z uproszczonym zgłoszeniem. Ponad 20 mln zł, to już w naszych warunkach mówimy o dużych inwestycjach. To będzie dopiero rewolucja :)

Co to realnie oznacza dla Beesfund.com czyli platformy crowdfundingu udziałowego, której jesteś Prezesem? Sądzisz, że więcej startupów się zgłosi?

Wzrost. Rośliśmy o ponad 100% procent rocznie, nie wiem czy limit przełoży się razy 10 ale na pewno zaczniemy rosnąć szybciej. W tej chwili zgłasza się więcej interesujących projektów, które szukają większego finansowania, część projektów które u nas robiły pierwszą rundę na 400 k zł zdecyduje się na kolejną, żeby pozyskać kilka milionów. Dla nas podniesienie limitu to wpłynięcie na błękitny ocean.

Tysiące spółek potrzebuje większego finansowania właśnie w tym limicie. Chcemy też wyjść za granicę, już w tej chwili pracujemy nad 3 projektami spoza Polski. Chcemy być liderem w sektorze equity crowdfundingu w Europie Centralnej i stworzyć z beesfundu instytucję pierwszego wyboru dla startupów, spółek, funduszy vc.

Inwestorzy, aniołowie biznesu nie patrza na Ciebie krzywo? Nie traktują jako konkurencji?

Początki były trudne :) Po pierwsze, kiedy zaczynaliśmy nikt jeszcze nie znał skali zjawiska. Również na zachodzie equity crowdfunding raczkował. Po drugie, fundusze były zapatrzone na środki publiczne.

Na szczęście sytuacja się zmieniła. Trudno kwestionować fakty, a one wyglądają tak, że na zachodzie fundusze VC regularnie korzystają z platform żeby dopinać rundę, pozyskiwać sobie nowych inwestorów do swoich funduszy, wykorzystywać mechanizm budowy społeczności w przypadku własnych inwestycji.

Takie fundusze jak Balderton Capital czy Thrive Capital to globalni gracze, którzy współpracują z platformami equity crowdfundingowymi, o dziesiątkach mniejszych nie wspominając. To się w końcu przełożyło również na nasze postrzeganie, zeszły rok był przełomowy. Mieliśmy trzy emisje z portfela dwóch funduszy SpeedUp, ACR Systems, Just Chopped, BonusCard Faktorama.

W tej chwili rozmawiamy z kilkoma funduszami o starcie ich projektów. Podobnie rzecz ma się z aniołami biznesu, dla nich platforma i możliwość doboru inwestorów to szansa na uzyskanie dźwigni. Działa to również w drugą stronę, mniejsi inwestorzy cieszą się, że na pokładzie jest jakiś lider, który poświęca czas, żeby pracować ze spółką. Myślę, że podniesienie limitu zwiększy ten trend.

Pozyskiwanie kapitału za pomocą crowdfundingu udziałowego jest trudniejsze czy łatwiejsze dla startupów? Jakie są wady crowdfundingu udziałowego?

Najłatwiej jest mieć bogatego wujka. Pozyskiwanie kapitału jest zawsze trudnym i żmudnym procesem. To nie jest tak, że samo się zbiera, bo powiesiliśmy projekt na Beesfundzie. Zespół musi się zaangażować, spotykać z inwestorami, być proaktywny. Nie różnimy się tutaj od klasycznego pozyskiwania środków z rynku kapitałowego.

Natomiast przewaga tkwi w tym, że zainteresowani bardzo często zgłaszają się sami, a to całkowicie zmienia układ. Możemy też dotrzeć do zaskakujących inwestorów na co dzień nieobecnych na tym rynku. Co do wad. Equity crowdfunding nie jest dla autystyków, jeżeli nie lubisz wychodzić na zewnątrz i pokazywać nie tylko swojego biznesu, ale siebie i swojego zespołu to masz gorszą pozycję.

Tutaj stajesz w świetle dnia i każdy może zadać ci trudne pytanie. To wymaga odporności psychicznej i wiary w swój biznes. Na koniec, nie znam dzisiaj innego źródła finansowania, które jest tak szybko dostępne praktycznie dla każdego rodzaju biznesu.

Jakie firmy mogą myśleć o pozyskiwaniu kapitału w postaci crowdfundingu udziałowego? Na Beesfund widziałem bardzo różne projekty – od VR poprzez producenta serów a skończywszy na usługach dla głuchych.

Każda firma. Dzisiaj w większości są to startupy, ale jestem przekonany, że tą metodą finansowania zainteresują się spółki ze sprawdzonym modelem biznesowym w fazie dynamicznego rozwoju oraz małe lokalne firmy, które wykorzystają mechanizm finansowania friends and family. Za kilka lat, będziesz miał w swoim portfolio inwestycyjnym kilkanaście spółek, kilka startupów, z szansą na globalny sukces, kilka lokalnych klonów, restaurację za rogiem, browar kraftowy, akcje producenta filmu sf i obligacje następnych kilku biznesów.

Według raportu Startup Poland aż 11% startupów deklaruje, że będzie szukało finansowania w crowdfundingu. To dużo czy mało jak na taki kraj jak Polska?

W dalszym ciągu jesteśmy na etapie braku pełnej świadomości, że pojawiło się kolejne źródło finansowania naszego biznesu. Co więcej wiele osób crowdfunding utożsamia tylko z Kickstarterem. Dlatego mamy bardzo duże pole do wzrostu i edukowania rynku.

Co sądzisz o ICO? Kilka polskich spółek szykuje się do emisji a kilka już pozyskało całkiem niezłe kwoty (liczone w dziesiątkach milionów dolarów). Wierzysz w taki sposób pozyskiwania kapitału dla spółek?

Obserwuję ten rynek z wielką nadzieją. Jest globalny, pozwala zbierać oszołamiające aktywa i jest płynny. Marzę, żeby Polska stała się światowym Klondike ICO. Mamy przykład Golema, jednego z ciekawszych projektów na tym rynku, mamy duże kadry it i mocną społeczność zbudowaną wokół blockchaina. To czego nie mamy to jasne prawo w tym zakresie i stworzenie piaskownicy regulacyjnej oraz edukacja.

To jest fenomen, gdybyśmy jasno określili jakie ICO jest dobre a jakie złe, czym się charakteryzuje, na co uważać i przybili te zasady na drzwiach do KNFu, to mamy reformację systemu finansowego level pro i możemy zostać światowym liderem. Bardzo mi brakuje pogłębionej analizy tego mechanizmu, pokazania jego zagrożeń ale również szans.

Tymczasem aktualnie zaczynami mówić schematami. Beesfund chce pomóc w ucywilizowaniu tego rynku i już niedługo zaproponujemy jakiś model przeprowadzania tego typu emisji.

Poza prezesowaniem w Beesfund jesteś również szefem akceleratora powołanego przez Giełdę Papierów Wartościowych i Beesfund. Jak się pracuje z GPW?

Świetnie. Każdy kolejny prezes którego poznałem jest przeuroczym człowiekiem z wielką wiedzą i świadomością zachodzących trendów. Prezes Maciejewski widział w crowdfundingu poważną szansę na nowy impuls dla giełdy, prezes Tamborski dostrzegał crowdfunding ale uważał że nie czas na róże kiedy płoną lasy OFE, prezes Grzywiński podpisywał ze mną porozumienie, aktualny prezes Dietl również wspomina o crowdfundingu w kontekście działań fundacji GPW. Mam nadzieję, że w następnych latach jako prezes Beesfundu będę mógł utrzymywać dobre relacje z każdym następnym prezesem GPW.

Jak Polska wypada na tle innych krajów pod kątem inwestycji w modelu crowdfundingu udziałowego?

Raczkujemy. Zwłaszcza jeżeli chodzi o najsilniejszy rynek, czyli Wielką Brytanię. Jesteśmy liderem w Europie Środkowo-Wschodniej. Wpływ na to miał niewatpliwie mały limit 100k euro, jeden z najmniejszych na całym świecie. Ta zmiana daje nam narzędzia do tego, żebyśmy umocnili się na pozycji lidera w regionie, przegonili kilka rynków i nawiązali walkę z największymi.

Jak sądzisz co stanie się z crowdfundingu udziałowym w następnych latach? Aż prosi się żeby wykorzystać technologię blockchain i cały proces zautomatyzować…

Stanie się pełnoprawnym środkiem pozyskiwania środków na rozwój biznesu obok, kredytów, środków unijnych, dotacji państwowych czy inwestycji funduszy VC. Crowdfunding zaadaptuje blockchain do swoich potrzeb i ucywilizuje rynek ICO. Pojawi się kilka silnych platform horyzontalnych i zaczną tworzyć się specjalistyczne platformy skupione wokół poszczególnyuch tematów inwestycyjnych.

Plany na 2018 rok?

Limit 4 mln bez memorandum i prospektu wchodzi w życie 21 lipca tego roku. W drugiej połowie roku czeka nas kilka emisji które zbiorą kilka milionów złotych. Przeprowadzimy łącznie ponad 20 emisji. W tym pierwsze ICO (initial coin offering) w zaproponowanym przez nas modelu prawnym. Technologie blockchain zostanie użyta do relacji inwestorskich. Pojawią się również duże emisje obligacji.

Zobaczymy pierwsze wyjścia z inwestycji. Silne partnerstwa z funduszami VC i innymi podmiotami z rynku kapitałowego. Przygotujemy siły do 2019 roku, w którym to podejrzewam ten rynek dosłownie eksploduje.

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon