Artur Kurasiński – Zacznijmy od podstaw. Czym jest Zgrywa Studio i czym zajmuje się Mieszko Mahboob?
Mieszko Mahboob (właściciel Zgrywa Studio) – Zgrywa to miejsce, gdzie zajmujemy się postprodukcją dźwięku oraz nagraniami lektorskimi. To czym jest nagranie wydaje się oczywiste: akwizycja głosu do późniejszego wykorzystania w reklamach, mediach społecznościowych, audiobookach, ale też np. bardzo ostatnio modnych podcastach.
Postprodukcja dźwięku to wszystko to co się z nim dzieje poza planem filmowym i to właśnie na niej koncentrujemy swoje działania w Zgrywie, choć na plan zawsze mamy kogo wysłać. Moja praca to sprawowanie pieczy nad estetyką, doborem środków wyrazowych, miksem, ale przede wszystkim nad tym, żeby wszystko wszystkim dostarczyć na czas.
Co ciekawego robisz dla twórców wideo jak Krzysiek Gonciarz?
Krzysztof to wspaniały przykład profesjonalizowania się branży youtube’owej i okołoyoutube’owej. Poprawiam mu brzmienie nagrań z planu, głosu, udźwiękawiam i miksuję jego filmy premium.
Pytasz „co ciekawego” dla niego robię. Czy to jest wystarczająco ciekawe? Pewnie nie. Ale sam fakt, że youtuber wysyła rzeczy „na dźwięk” a jego koledzy z branży zaczynają dostrzegać w swoich produkcjach podobne potrzeby, jest już pewnym ewenementem.
Pewnie słyszałeś to pytanie tysiące razy – jestem początkującym podcasterem i chcę zacząć nagrywać swoje podcasty. Jaki sprzęt mam kupić?
Przede wszystkim: wynająć studio na dwie godziny i sprawdzić czy się do tego nadajesz. Niedawno konfigurowałem coś kumplowi i do jego potrzeb najbardziej pasował Zoom H5 i 2x Rode Reporter. Z okablowaniem i akcesoriami robi się już kwota około 2000 zł.
Taniej na początku wynająć studio i sprawdzić „czy to jest dla mnie”. Wszystkich też namawiam do tego, żeby zastanowili się czy podcast to najlepsza forma do przekazywania swoich treści. Gonienie za trendami jest super, a podcasty na pewno mają swoje uzasadnienie.
Jednak gdy mamy dwie gadające głowy i nic poza tym, dlaczego nie zrobić tego w formie pisemnej, zupełnie jak my teraz? Dla przykładu, Michał Szafrański robi świetną robotę z transkrypcją swojego podcastu, dużo łatwiej odszukać interesującą treść.
Powiedzmy, że jestem początkującym podcasterem i chciałbym mieć mobilne studio dzięki któremu będę mógł nagrywać dobrej jakości dźwięk. I druga kwestia – chcę zbudować w domu studio gdzie będę mógł zapraszać gości i nagrywać swoje audycje. Jakiego typu sprzęt byś polecił w obydwu wypadkach?
Dlaczego tak bardzo chcesz, żeby Twoi czytelnicy umarli z nudów? Przecież przykłady najlepszych podcasterów na rynku pokazują, że nie w sprzęcie leży źródło sukcesu, a w osobowości, charyzmie, sposobie opowiadania historii.
Sposóbów na home recording jest cała masa, bardzo ładnie swoje domowe studia zrobii wspomniany wyżej Michał Szafrański czy Radek Kotarski. To czy nagrasz to na Zooma czy bezpośrednio w komputer, czy masz mikrofon taki czy śmaki, ma mniejsze znaczenie.
Trzeba się nauczyć z tego sprzętu korzystać. Wiedzieć jak się ustawić. Słuchać analitycznie. Robić próby. Adaptować akustycznie pomieszczenie a nie oczekiwać, że w kawiarni pełnej ludzi wyjdzie dźwięk jak z Abbey Road.
A to pytanie pewnie słyszałeś miliony razy – dlaczego dźwięk w polskich filmach jest taki słaby?
Wysyłasz mnie na minę, Artur. Chcesz żebym wsadził kij w środowisko mrowisko? Ja bym się koncentrował na dobrych przykładach i po prostu pomijał te, które nie spełniają Twoich estetycznych oczekiwań.
Zauważ, do naszej dystrybucji trafia mały procent światowego kina, nie wiemy jakiej jakości jest warstwa dźwiękowa w filmach, których nigdy nie zobaczymy na wielkim ekranie, zwłaszcza w tych o mniejszym budżecie niż najnowszy Bond.
A czepiać się można wszystkiego. Do Interstellara krytycy też mieli zastrzeżenia pt. „nie słychać dialogu jak startuje rakieta”. Pozwól, że powtórzę to raz jeszcze, tylko wolniej.
W filmie, w którym w scenach na zewnątrz statków kosmicznych nie dodawano dźwięków rodem z gwiezdnych wojen (bo po prostu nie ma ośrodka, w którym mógłby się przenieść), w którym nie tylko do warstwy dźwiękowej, ale do każdego najmniejszego szczegółu twórcy podeszli z nadzwyczajnym pietyzmem, problemem dla krytyka potrafi być za cicha warstwa dialogowa w momencie… startu rakiety.
Świetnym przykładem tego, że w Polsce potrafimy robić dobry dźwięk jest film „Ikar. Legenda Mietka Kosza” w reż. Macieja Pieprzycy. Doceniłem go jeszcze zanim dostał Orła 2020 w odpowiadającej Twojemu pytaniu kategorii. Orzeł w pełni zasłużony.
Pan Maciej Pawłowski konsekwentnie prowadzi widza dźwiękiem zrealizowanym bardziej w stylu Whiplasha niż La La Landu, dialogi czyste, historia wciąga. Można? Pewnie, że można. Nie wciągniesz mnie jednak w dyskusję „może nie ma budżetu, może nie ma czasu, może ktoś ma problem”.
Widziałem test słuchawek w Twoim wykonaniu. Apple wypadł najlepiej. A jakich słuchawek używasz na co dzień?
Przede wszystkim: wielu. Mam pianino z systemem silent piano, czyli z akustycznego instrumentu robię elektroniczny przesunięciem środkowego pedału w lewą stronę. I tam oraz sporadycznie do szybkich poprawek dźwięku na laptopie – Beyerdynamic DT 990. Do chodzenia po mieście i do samolotu używam Philipsów Performance TAPH805BK/00.
Mają noise cancelling, brzmią super jak na słuchawki poniżej sześciu stów. Do biegania mam JBL TUNE 500BT. Tanie, proste, takie do zapocenia, a jak ktoś podwędzi w szatni albo spadnie na nie coś cieżkiego, to mniej szkoda niż gdyby było to coś droższego.
W lektorce zaś leżą Sennheisery HD 280 PRO. Takie imadło na głowie, zapewniają dobrą izolacje (dźwięk ze słuchawek nie wchodzi do mikrofonu). Nie ma słuchawek do wszystkiego.
Brałeś udział w produkcji filmu braci Sekielskich “Tylko nie mów nikomu”. Za co byłeś odpowiedzialny i czy będziesz brał udział w realizacji ich nowego filmu “Zabawa w chowanego”?
Miałem doprowadzić dźwięk do stanu, w którym dialogi są zrozumiałe, zwłaszcza te z ukrytych kamer, dodać atmosfery i efekty dźwiękowe tak, żeby nie wprowadzać elementu fałszu, a jednocześnie sprawić, że film będzie się oglądało – nie wiem czy ten wyraz akurat zadziała – przyjemniej.
Dźwięk powinien wspierać opowiadaną historię, znalazły się tam więc warstwy, które mają pomóc uzyskać u widza pożądany nastrój. Część to muzyka, którą dostałem od Darka Mandesa, świetnego montażysty, a nasz skromny wkład to tzw. sound design.
Gdy już mam wszystkie klocki na timeline, pozostaje zrobić miks, czyli ustawić proporcje poszczególnych warstw i pracować nad ich brzmieniem. Aż efekt będzie zadowalający.
Premiera „Zabawy w chowanego” 28. marca. Stay tuned!
Jak wygląda Twoje typowe zlecenie jakie dostajesz?
Nie ma czegoś takiego jak „typowe zlecenie”. Nie ma przepisu na dźwięk. Są problemy do rozwiązania i dobór środków, które te problemy rozwiązują. Każdy twórca jest mocno zaangażowany w swoje dzieło i takiego samego zaangażowania wymaga ode mnie, niezależnie od tego czy jest to miks podcastu, film na youtube’a, dokument Braci Sekielskich, czy lot w kosmos w VR.
Jesteś fanem podcastów i audiobooków? Czego słuchasz?
Lubię dobrą książkę (mieć na półce), jednak rzadko te które czytam stoją u mnie na regale, mają swoje wersje audio. Z tego powodu trochę wypadam poza target audiobooków, słucham praktycznie tylko tych realizowanych w moim studiu i mam to szczęście, że często bywają wciągające!
Thorwald, Chmielarz, Pasierski to tylko przykłady rzeczy które trafiają w moje potrzeby. Co do podcastów, utknąłem przy RadioLab, których darzę szczególną sympatią. Gdy chcę się wyluzować przy tematach technologicznych, doceniam YesWas Podcast.
Tylko że moja praca polega na słuchaniu i jeszcze mocniej od Panów Orzecha i Wiemana, cenię sobie ciszę.