Zdjęcie autorstwa Piotra Pawłowskiego w ramach Element Talks – zdjęcie z warsztatów
Artur Kurasinski – Pracowałeś w firmie konsultingowej i pewnego dnia stwierdziłeś, że jednak wolisz teatr? Teraz modne jest rzucanie pracy w korpo żeby robić startupy, ale nie słyszałem o kimś, kto by chciał zostać improwizatorem.
Bart Jurkowski (Założyciel I’MPRO IMPRO | Trener improwizacji stosowanej) – Myślę, że wiele osób rezygnuje ze stabilnej pracy w dużych firmach, aby realizować ryzykowne pomysły do których ich ciągnie. Pytanie czy słyszałeś o kimś, kto zrobił rzecz przeciwną – przykładowo porzucił scenę aby zostać CEO technologicznej korporacji? Tak w skrócie można opisać historię Dick’a Costolo – byłego prezesa Tweeter’a.
Dick był stand-up’perem i improwizatorem związanym z teatrem Second City w Chicago. Zostawił karierę w komedii i zajął się nowymi technologiami. Innym ciekawym przykładem jest Wołodymyr Zełenski – komik, który został prezydentem Ukrainy. Myślę, że ścieżkę tę kariery mam jeszcze otwartą. (śmiech)
Na pierwsze warsztaty impro szedłem aby pogłębić swój głos, rozwinąć komunikację niewerbalną oraz opowiadać jeszcze bardziej angażujące historie klientom. Po co? Aby lepiej sprzedawać projekty konsultingowe. Po paru zajęciach zorientowałem się, że zamiast współpracować z innymi raczej szukałem sposobu, żeby forsować swoje pomysły.
Oczywiście uważałem je wtedy za najlepsze więc bezcelowe było dla mnie słuchanie innych członków grupy. Improwizacja jest dziedziną, która sprawia, że aby czuć z niej radość trzeba nauczyć się wpuszczać cel grupowy ponad własne ego. W tamtym momencie było to dla mnie bardzo trudne. Na szczęście do czasu.
Dzięki temu doświadczeniu zrozumiałem, że warsztaty impro mogą być świetnym narzędziem do rozwoju takich kompetencji miękkich jak współpraca, aktywne słuchanie czy elastyczność. Czułem, że brakowało mi tego rodzaju treningu i chciałem coś z tym potencjałem zrobić. I zrobiłem.
Teraz sam oferuję warsztaty improwizacji stosowanej łącząc techniki impro z ich praktycznym wykorzystaniem w profesjonalnym świecie. Tak powstało I’MPRO IMPRO organizacja, która pomaga być bardziej pro poprzez impro. To dla tego pomysłu zostawiłem stabilny etat w firmie konsultingowej, z którą dziś współpracuję realizując swoje warsztaty.
Improwizacji uczyłeś się w Los Angeles i Chicago. W Polsce nie ma doświadczonych osób i szkół z tego zakresu?
Jak najbardziej są. To właśnie tutaj, w Warszawie, stawiałem swoje pierwsze kroki w impro. Odbyłem wtedy większość dostępnych kursów. Do Stanów wyjechałem ponieważ chciałem doświadczyć tej formy u źródeł. Jednym z istotnych miejsc w historii improwizacji jest najbardziej polskie z nie polskich miast – Chicago.
W pierwszej połowie XX w. to m.in. tam zaczęły napływać masy imigrantów w poszukiwaniu lepszego życia. Często Ci ludzie nie znali języka angielskiego. W rezultacie czego zaczynały narastać napięcia i uprzedzenia. Okazało się, że proste gry kooperacyjne rozwijane przez Violę Spolin były skutecznym narzędziem łączącym ludzi z różnych kultur.
Co ważne nie były to zabawy, gdzie ktoś wygrywa lub przegrywa, ale aktywności gdzie uczestnicy uczą się współdziałać na równych zasadach.
Następnie zauważono, że takie gry mogą być składową komediowych spektakli teatralnych. Zaczęto rozwijać te metody – powstawały różne style i formaty. Od tamtego momentu impro zaczęło się rozprzestrzeniać na cały świat. Teraz w każdym dużym mieście w Polsce można znaleźć zajęcia z improwizacji – zarówno tej scenicznej (komediowej), jak również stosowanej (biznesowej – nastawionej na rozwój kompetencji miękkich). Co więcej, takie warsztaty bardzo dobrze sprawdzają się w zdalnej formule – więc teraz każdy, niezależnie gdzie jest, może sam ich doświadczyć.
Sam jestem dyplomowanym psychologiem (oraz socjologiem) więc nie dziwi mnie kiedy odnajduje ludzi po tym kierunku w bardzo różnych pracach. Natomiast nie słyszałem nigdy o psychologu występującym na scenie. Kiedy odkryłeś u siebie potrzebę realizowania swoich pasji przed publiką?
Artur, myślę, że, Ty też jesteś psychologiem pracującym na scenie – wielokrotnie oglądałem Cię w roli prelegenta. Różnica między nami jest taka, że Ty wcześniej znasz tytuł swojej prelekcji, ja dostaję go od publiczności będąc już na scenie. (śmiech) No chyba, że nie mówimy o spektaklach tylko o wystąpieniach na temat improwizacji- wtedy jestem przygotowany.
Na scenie Klubu Komediowego można zobaczyć poza profesjonalnymi aktorami nie tylko psychologa, ale również developera, polonistkę czy współwłaściciela spółki produkującej włókna poliestrowe. Dla nas – improwizatorów – to pasja. Spektakle są scenicznym wybrykiem, nieprzewidzianą sytuacją, w którą pakujemy się na własną prośbę.
Na szczęście jesteśmy wyposażeni w techniki, które pomagają nam w tej niepewności okiełznać stres, działać spontanicznie i być kreatywnym. Dzięki nim czujemy się swobodnie i czerpiemy z tego radość. To właśnie te techniki przedstawiane są na warsztatach improwizacji.
Co do pracy na scenie – pochodzę z rodziny nauczycielskiej więc od zawsze miałem naturalną predyspozycję, aby mówić do ludzi. Stąd pewnie zamiłowanie do dzielenia się wiedzą psychologiczną w roli prelegenta. Jednocześnie zawsze szukałem sposobu, żeby podważać prawdy i zasady, o których opowiadali mi moi rodzice czy dziadkowie.
W tym niezwykle pomocna okazała się komedia. Cieszę się, że znalazłem przestrzeń gdzie skutecznie mogę łączyć ze sobą te dwa światy. Dzięki temu mogę uczyć i bawić.
Miałem okazję Cię widzieć na scenie w Klubie Komediowym kiedy na żywo interpretowałeś (wraz z grupą innych osób) moją prezentację. To było niesamowite przeżycie doświadczyć co zrobiliście z moją prezentacją.
Pamiętam – to dobry przykład jak można łączyć merytoryczne z niepoważnym. Ty prezentowałeś najnowsze technologie i trendy, a my z koleżankami i kolegami z Klubu Komediowego wybrzuszaliśmy je na wszelkie możliwe sposoby w formie krótkich, improwizowanych scen. Graliśmy podobne spektakle z różnymi osobami – z Aleksandrą Przegalińską odnośnie sztucznej inteligencji, Kamilem Wyszkowskim na temat zmian klimatycznych czy Pawłem Tkaczykiem odnośnie marketingu i komunikacji.
Wydaje mi się, że takie formaty to przyszłość konferencji, gdzie często brakuje jakiejś lekkiej przeciwwagi do kalorycznej merytoryki. Jak niektórzy twierdzą poprzez prezentowanie treści “z przymrużeniem oka” ludzie lepiej je zapamiętują oraz są bardziej zaangażowani. Myślę, że w tym pomyśle tkwi ogromny potencjał – tylko musimy znaleźć polski odpowiednik dla edutainment.
Od niedawna prowadzę nowy format oparty o prezentacje – TADex – idee niewarte propagowania – wieczór gdzie zawodowi prelegenci i improwizatorzy losują kontekst prelekcji, temat dostają od publiczności i improwizują całe wystąpienie korzystając z 12 slajdów, których nigdy wcześniej nie widzieli na oczy. Może tam spotkamy się znowu na scenie. Zapraszam.
Prowadzisz „warsztaty impro dla firm” – co się w trakcie nich dzieje i dlaczego firmy miałyby rezygnować z wyjazdów integracyjnych, ognisk, jazdy quadami na rzecz takich warsztatów?
Warsztaty impro świetnie sprawdzają się jako narzędzie integracyjne, bo umożliwiają kontakt pomiędzy uczestnikami na głębszym, ludzkim poziomie. Odkładamy na bok korporacyjne struktury, tytuły stanowisk i luzujemy garsonki i kołnierzyki aby współpracować w ćwiczeniach, których często efektem ubocznym jest śmiech.
A śmiech to nie tylko zdrowie, ale też świetne narzędzie do teambuildingu. Po pierwsze błyskawicznie rozładowuje napięcie. Po drugie buduje zespołowość – bo jak się śmiejemy z tych samych rzeczy, to jakoś jest nam do siebie bliżej.
Natomiast nie chcę aby warsztaty impro były postrzegane jedynie jako aktywność integracyjna. Improwizacja stosowana to poważna metoda treningowa rozwijająca inteligencję emocjonalną oraz kompetencje miękkie za pomocą niepoważnych ćwiczeń. Taki mix dobrze działa. Mamy na to badania!
Impro jest obecne w programach szkoleniowych wielu międzynarodowych organizacji takich jak Apple, Google czy Pixar. Improwizacja stosowana jest przedmiotem obecnym na takich Uniwersytetach jak Harvard, Stanford czy MIT. Nie mówię tutaj o studiach dziennych czy zaocznych tylko o najwyższej próby kierunkach MBA.
Cieszy mnie, że to samo zaczyna się dziać w Polsce – jestem po pierwszych zajęciach impro dla liderów i liderek na kierunkach DBA – spotkały się one z bardzo dobrymi opiniami.
Czego może się na takich warsztatach dowiedzieć i nauczyć młoda osoba, która zaczyna przygodę ze światem technologii i startupów?
Warsztaty impro tworzą bezpieczne warunki, żeby pogłębiać swoją samoświadomość. Na zajęciach to my wybieramy się w niepewność. Robimy to aby się z nią oswajać. Dzięki temu możemy skuteczniej działać wtedy, kiedy niespodziewanie to ona sama przyjdzie do nas.
Myślę, że mogę wyodrębnić trzy obszary w których można się rozwinąć poprzez zajęcia z improwizacji. Pierwszą grupą są umiejętności interpersonalne: współpraca, aktywne słuchanie, empatia, trafne identyfikowanie emocji innych oraz naturalna komunikacja.
Większość ćwiczeń impro wymaga współdziałania uczestników w nowych i zaskakujących sytuacjach. W takim kontekście łatwiej nam odkrywać własne nawyki i szybko zweryfikować czy pomagają grupie.
Drugim obszarem są umiejętności intrapersonalne czyli nasze kompetencje indywidualne – elastyczność, kreatywność, tolerancja na niepewność, otwartość na zmianę, bycie agile oraz umiejętność identyfikowania i zarządzania swoimi emocjami. Poprzez styczność z improwizacją poznajemy siebie w działaniu bez schematu – odkrywając swoje skrypty działania, talenty oraz ograniczenia.
Ostatnim, nie mniej ważnym obszarem jest sama umiejętność improwizacji – czyli umiejętności efektywnego działania podczas zaskakujących, niezaplanowanych sytuacji.
Nie chodzi tu o działanie bez przygotowania, a raczej umiejętne wykorzystanie wszystkich dostępnych zasobów, naszych doświadczeń, wiedzy i intuicji aby zwiększać prawdopodobieństwo osiągnięcia celu, na którym nam zależy. Myślę, że podczas pandemii covid-19 większość z nas została wielokrotnie postawiona w takiej sytuacji – zarówno zawodowo, jak i prywatnie.
Prowadzisz zajęcia na SGH z projektowania User Experience. Też improwizujesz?
Na pewno nie mam szczegółowego scenariusza, który wygłaszam niczym aktor nauczony tekst. Podczas moich zajęć często oddaję głos słuchaczom. Prowokuję ich do dyskusji poprzez ćwiczenia. Pozwalam im popełniać błędy, myśleć samodzielnie i nie zgadzać się z prowadzącym.
Dzięki temu ja się nie nudzę, a studenci są zaangażowani. Co więcej uczą się poprzez doświadczenie, a nawet zabawę. I to podejście łączy moje zajęcia z warsztatami improwizacji stosowanej.
Natomiast widzę wiele innych punktów wspólnych pomiędzy impro, a user experience. Aby zaprojektować dobre produkty czy usługi trzeba być w stanie słuchać użytkowników. Należy odkrywać ich prawdziwe potrzeby, a nie forsować swoją wizję na biznes.
To wymaga bycia agile, otwartości na zmianę oraz elastyczności. Ważna jest również kreatywność i pomysłowość – przecież prawdziwe innowacje powstają z dużych ilości różnorodnych pomysłów na produkty, usługi czy funkcjonalności.
Czy improwizacja przydaje się w życiu?
Każdy z nas codziennie improwizuje. Każde spotkanie, każda rozmowa są improwizowane bo nie mamy do nich scenariusza. Oczywiście, możemy mieć plany na każdy dzień, swoje rytuały, skrypty, ale nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkiego co się nam przydarza. Jak powiedział znany milioner, sportowiec, aktor i piosenkarz: “Każdy z nas ma plany póki nie dostanie pięścią w mordę”.
Nie można Mike’owi Tysonowi odmówić celności tej obserwacji. Pytanie jak sobie radzimy w momencie kiedy nasz plan staje się nieaktualny? Czy jesteśmy elastyczni i potrafimy nadal działać skutecznie? Czy potrafimy wybrnąć z sytuacji i zwiększać szanse na osiągnięcie naszego celu? To są momenty, w których kluczową rolę odgrywa nasza umiejętność improwizacji.
Natomiast praktykowanie impro rozwija w nas również pewien mindset. Dzięki niemu częściej pozwalamy sobie odkrywać, niż weryfikować. Łatwiej akceptujemy to, że na coś nie mamy wpływu. Łatwiej oduczamy się nieaktualnych schematów.
Nasze umysły stają się mniej sztywne – łatwiej jest nam zmieniać perspektywę, zrozumieć innych, przyznać się do błędu i dzięki temu weryfikować własne poglądy. Impro to również świetne narzędzie do walki z naszym szkodliwym perfekcjonizmem. Myślę, że dzięki podejściu, które rozwija improwizacja żyje się lepiej.
Co to jest inteligencja emocjonalna? I czy można ją rozwijać?
Uwaga – uruchamiasz mojego wewnętrznego nauczyciela (śmiech). Przypomnijmy sobie swoją klasę maturalną. Niekoniecznie jest tak, że ówcześni prymusi osiągnęli znacznie więcej sukcesów niż ich koledzy i koleżanki, którzy mieli gorsze wyniki. Inteligencja “akademicka”, która przejawia się zwykle w świetnych ocenach w szkole, nie gwarantuje dostatku, spełnienia czy szczęścia w życiu. Oprócz niej musi być coś więcej, co ma w tym istotną rolę.
Inteligencja emocjonalna to zestaw kompetencji obejmujący dwa obszary: osobisty – czyli to jak dobrze identyfikujemy swoje emocje i czy potrafimy skutecznie nimi kierować – oraz społeczny – czy właściwie odczytujemy uczucia innych ludzi i czy potrafimy się do nich należycie odnieść.
Psycholog Daniel Goleman autor wielu publikacji poświęconych temu tematowi wskazuje, że osoby o opanowały te kompetencje i są emocjonalnie sprawni “mają przewagę nad innymi we wszystkich dziedzinach życia.”
Jednocześnie nasz system edukacji koncentruje się właśnie na inteligencji akademickiej, zaniedbując często nasze umiejętności emocjonalne i społeczne. Co więcej szkoła daje priorytet temu, żeby znać jedną, prawidłową odpowiedź na dane pytanie.
To jest domeną nauk ścisłych, które stanowią przeważającą część naszej edukacji. Zupełnie inaczej jest w przypadku przedmiotów związanych ze sztuką – one mogą rozwijać w nas akceptację jednoczesnej obecności większej ilości prawidłowych odpowiedzi. Może bylibyśmy mniej spolaryzowanym społeczeństwem i częściej byśmy akceptowali złożoność skomplikowanego świata VUCA gdybyśmy w naszej edukacji mieli równowagę pomiędzy sience oraz arts.
źródło grafiki: https:// peopleandchairs.com/2014/02/ 13/improv-explained-in-venn- diagrams/
Świat VUCA to również świat pandemii koronawirusa. Widzisz jakieś zalety zmian jakie następują wokół nas? I jak się do nich dostosować?
Myślę, że to dobry czas aby zmienić wiele nawyków, które działały na naszą niekorzyść – na poziomie indywidualnym, społecznym, oraz klimatycznym. Zobaczymy jak z tej szansy skorzystamy.
A jeśli chodzi o dostosowywanie się do zmian to improwizacja podpowiada następujące trzy kroki: zauważenie zmiany i zaakceptowanie jej, generowanie nowych, ale możliwych strategii działania oraz działanie i testowanie. Przykładowo jeśli nie mogę prowadzić warsztatów stacjonarnych, to może spróbuję formuły zajęć online, a może zrobię serię webinarów lub zacznę pisać newsletter z miesięczną subskrypcją.
Następnie zaczynam te nowe strategie działania wdrażać w życie i je testować. Popełniam błędy, wyciągam z nich wnioski, modyfikuję swoją strategię i próbuję dalej – nieprzerwanie eksperymentując.
Myślę, że taka umiejętność dostosowywania się do zmian jest teraz ważna i nie jestem w tym poglądzie osamotniony – Li Edelkroot, myślicielka i trendwatcherka, w jednym ze swoich wywiadów przepowiada, ,, że właśnie umiejętność improwizacji i kreatywność staną się teraz największymi atutami”. To świat nas niejako zmusił do improwizowania.
Poimprowizujmy. Gdybyś mógł robić to co chcesz to…
Uruchomił bym program szczepień z dystansu do siebie lub wprowadziłbym zajęcia z improwizacji do szkolnego programu nauczania. Jeszcze się waham…